czwartek, grudnia 28, 2017

Czasami kłamię... Tobie też się zdarza? [recenzja]



Autor: Alice Feeney
Opis: Są trzy rzeczy, które powinniście wiedzieć o Amber Reynolds. Pierwsza: jej mąż już jej nie kocha. 
Amber jest w śpiączce (rzecz druga), w którą zapadła po wypadku samochodowym. Jej ciało jest nieruchome, ale umysł pracuje na najwyższych obrotach, starając się odtworzyć minione dni i tygodnie. Siniaki i obrażenia na jej ciele wskazują, że nie był to nieszczęśliwy zbieg okoliczności, lecz celowe działanie. Głównym podejrzanym jest jej mąż. Ale w tej opowieści nic nie jest proste, bo (rzecz trzecia) Amber czasami kłamie.


Niektórzy ludzie stają się duchami, jeszcze zanim umrą.
Miał ktoś okazję zabrać się za książki Fisher, np. Margo? Jeśli tak, to wiedzcie, że ta książka jest dziwna i pokręcona, może w mniejszym stopniu, niż Margo, ale autorka niesamowicie mnie zaskoczyła. Słyszałam wiele opinii o Czasami kłamię i były one różne. Moja będzie specyficzna, trochę pomieszana. 
Przeczytałam tę książkę jednym tchem, wczoraj zaczęłam i wczoraj skończyłam, bo jak najszybciej chciałam się dowiedzieć wszystkiego. Fabuła jest wciągająca w moim odebraniu – a to duży plus. Czułam w sobie wiele sprzecznych emocji. Raz byłam zachwycona, raz zawiedziona. Myślałam, że autorka wprowadziła typową narrację i dopiero pod koniec okazało się, że narracja nie jest taka zwyczajna, jak się wydaje. Postać Amber była dla mnie zagadką. Kobieta wydawała się osobą z obsesjami, paranoją, nerwicą. Z drugiej strony miałam wrażenie, że była cieniem w świecie przedstawionym, przez nikogo niezauważanym.Nie polubiłam jej, nie znienawidziłam. Była neutralna. Drugą ważną postacią dla książki była Claire, siostra Amber. Wszystko kręci się wokół tych dwóch dziewczyn i nie myślałam, że odkryję tyle tajemnic i intryg, jakie czekały mnie po wejściu w świat tej książki. Kolejne pozytywne zaskoczenie. 
Dla mnie problemem były zachowania tych bohaterek, czasami mnie za bardzo denerwowały, a czasem nudziły. Tak jak mówiłam, powieść jest specyficzna i trochę miesza w głowie. Myślimy, że już odkryliśmy o co chodzi autorce, po czym wszystko zostaje obrócone do góry nogami. W zasadzie to dobrze, bo przynajmniej poznajemy elementy zaskoczenia. Jeśli miałabym coś zmienić, postarałabym się, aby bohaterki były choć trochę bardziej do polubienia, ale to mój odbiór. Ktoś inny może uważać coś zupełnie innego. 
Kończąc książkę, nie żałowałam, że po nią sięgnęłam i była dobra. Nawet lepiej niż dobra. Zostawiła mi mieszane uczucia, nie są one klarowne, jak przeważnie po danej lekturze, ale to nie oznacza, że Wam jej nie polecam. Polecam i mam nadzieję, że spędzicie z nią miłe chwile. 

4/5
za książkę dziękuję księgarni Dadada.pl
Znalezione obrazy dla zapytania dadada


środa, grudnia 27, 2017

Lokatorka... A ty zgodzisz się na takie warunki? [recenzja]



Autor: JP Delaney
Opis: Idealne mieszkanie. Wymarzona lokatorka. Doskonała zbrodnia.
Emma już nie mieszka przy Folger Street 1, na jej miejsce wprowadza się Jane. Obie lokatorki, obecna i była, są do siebie bardzo podobne: kolor włosów, rysy twarzy, pragnienie rozpoczęcia wszystkiego od nowa. Ultranowoczesne mieszkanie wymaga dostosowania się do surowych reguł narzuconych przez właściciela, ale wydaje się idealne do porządkowania życiowego chaosu. Kobiety łączy coś jeszcze – enigmatyczna więź z właścicielem apartamentu. Jednak po pewnym czasie obok pożądania pojawia się niepewność i niepokój. Co różni Emmę i Jane? Emma już nie żyje, Jane jeszcze tak.

nie można opowiedzieć drugi raz tej samej historii i spodziewać się innego zakończenia.
Moje uwielbienie do tego gatunku wzrasta. Podoba mi się działanie autorów takich książek. Sprawiają, że jesteśmy pochłonięci w psychicznej grze, w której nie spodziewamy się zakończenia. Wszystko się zmienia w rozdziałach. Raz autor kieruje nas na prawidłowe myślenie, a raz zwodzi.
Lokatorka prowadzona jest przez dwie narracje, w których kolejno występuje Emma i Jane. Oczywiście historia Emmy jest ukazana przed jej śmiercią. Obydwie bohaterki działały mi na nerwy i zachowywały się bardzo naiwnie. Jednak Emma była dla mnie najgorszą postacią. Nie miałam dla niej współczucia, bo jej nie lubiłam. Obie dziewczyny zamieszkują ten sam dom, Emma mieszkała tam wcześniej, Jane teraz. I obie musiały przyjąć warunki umowy z właścicielem. A uwierzcie, to nie są normalne warunki.
W książce pojawia się także dwóch prawie głównych facetów – Edward i Simon. W tle mamy jeszcze komisarza, który też odegra istotną rolę. Wszystko się ze sobą łączy w dziwny sposób. Tajemnica goni tajemnicę, intryga za intrygą. Łatwo można było stanąć po jednej stronie, oczerniając tą drugą. Autor bardzo sprawnie nami manipuluje.
Lokatorka to specyficzna powieść. Nie jestem nią tak zachwycona jak np. Za zamkniętymi drzwiami, ale wywarła na mnie duże wrażenie. Ta jej dziwność przyciąga uwagę i czyta się tę książkę w kilkanaście godzin, aby jak najszybciej dowiedzieć się o wszystkim. Tak było w moim przypadku, dlatego mimo krótkiej recenzji, chciałabym Was zachęcić i polecić Wam Lokatorkę.
4/5
Czytaliście? Podzielcie się ze mną swoją opinią, bo jestem ciekawa.
zapraszam was na instagrama: polecamgoodbook


czwartek, grudnia 21, 2017

Woda, która niesie ciszę... i łzy [recenzja]


JESTEM WAM CHOLERNIE WDZIĘCZNA. LICZNIK WYBIŁ 100 TYSIĘCY WYŚWIETLEŃ. DZIĘKUJĘ, KOCHANI!



Autor: B.C. Cherry.
Opis: Ulotne chwile.
Nasze życie jest tylko ich sumą. Niektóre są bolesne, pełne cierpienia. Inne piękne, pełne nadziei i przyszłych obietnic.
Miałam w życiu wiele ważnych, zmieniających, stawiających przede mną wyzwania chwil. Momentów, które przerażały i pochłaniały. Jednak największe z nich – najbardziej wzruszające i chwytające za serce – dotyczyły jego.
Miałam dziesięć lat, gdy straciłam głos. Skradziono dużą część mnie, a jedyną osobą, która naprawdę mnie słyszała, był Brooks Griffin. Stanowił światło moich mrocznych dni, był obietnicą jutra, dopóki jego samego nie spotkała tragedia. Dramat, który zatopił go w morzu wspomnień.
Oto historia chłopaka i dziewczyny, którzy kochali siebie nawzajem, ale nie kochali samych siebie. Opowieść o życiu i śmierci. O miłości i niedotrzymanych obietnicach

Zostaw za sobą przeszłość, by przyszłość mogła nadejść.

Seria żywioły trafiła w moje ręce już w lipcu, kiedy to sięgnęłam po Ogień, który ich spala. Nie żałuję tego, wciągnęła mnie w piękny, wzruszający świat. Styl Cherry jest przystępny dla każdego, porusza, zaciekawia i nie można czuć się znudzonym.
Poznajemy bohaterów, gdy są dziećmi – Maggie i Brooks. Maggie uwielbia Brooksa i za wszelką cenę chcę, aby wzięli ślub w lesie przy wygiętych drzewach. Brooks nienawidzi Maggie, ale zgadza się na jej propozycję po długich namowach. Niestety ten dzień nigdy więcej nie będzie pamiętamy, jako szczęśliwy...
Autorka porusza bardzo ważną kwestię – traumę. Maggie zmaga się z traumą, która odebrała jej głos i nie pozwala na wyjście za próg domu. Żyje zamknięta z rodzicami, których miłość do siebie słabnie, z siostrą, która ma ją za dziwaczkę, i bratem, który przyjaźni się z Brooksem.
Mimo tego, że Maggie nie mówi, Brooks staje się jej najlepszym przyjacielem, który troszczy się o nią i codziennie pyta, czy wszystko w porządku. Są przeuroczy razem, choć ich droga do szczęścia nie będzie łatwa! 
Książka porusza trudny temat, ale w fabułę wplecione zostały także spełnione marzenia, miłość, przemiana człowieka, dobro, zło, dojrzałość, starość, cierpienie. Przeżywałam każdą stronę i każdy fragment tej powieści. Nie zliczę ile razy ścisnęło mnie za serce. 

Znalezione obrazy dla zapytania cry gif

Ojciec Maggie zawsze powtarzał jej te słowa:
Świat się kręci, ponieważ bije twoje serce..
Uważam, że autorka wspaniale ukazała relację między córką a ojcem. Ich miłość mogła pokonać wiele. Chociaż Maggie przez długi okres zmagała się z traumą, ojciec zawsze był obok. Pokazał jej, że da radę. To jest kolejna świetna powieść Cherry. Być może Powietrze, którym oddycha, aż tak mnie nie urzekło, ale Ogień, który ich spala oraz Art&Soul z pewnością. No a teraz do tej listy dochodzi Woda, która niesie ciszę. Kocham książki, które przeżywam wraz z bohaterami. Te historie zostają w mojej głowie i w moim sercu. 
To są młodzieżówki, które zahaczają o schematy (tego nie da się uniknąć), ale przekazują ważne wartości i nie są książkami, o których po prostu zapomnę. Mam wrażenie, że Cherry zostanie jedną z moich ulubionych autorek dla młodzieży i będę wracać do serii Żywioły, tak samo, jak do Art&Soul.
Nie wahajcie się. Jeśli tylko lubicie taką tematykę, to bierzcie się za tę książkę, a raczej za całą serię, bo wszystkie 3 książki są świetne. Z niecierpliwością będę czekała na nowości od autorki, która na końcu Wody, podzieliła się z nami historią ze swojego życia. Nie zdradzę więcej, ale bardzo mnie to poruszyło.  
Magia zawarta jest w chwilach. W delikatnym dotyku, lekkich uśmiechach, cichych słowach. Magia jest w życiu dniem dzisiejszym, w oddechu, w szczęściu. Mój chłopcze, magia jest w miłości.

5/5

Ps 
Zainspirowana stworzyłam króciutką etiudę, nie jest to nic ambitnego, ale podoba mi się.

czwartek, grudnia 14, 2017

Za zamkniętymi drzwiami [recenzja]



Autor: B. A. Paris
Opis: Wszyscy znamy takie pary jak Jack i Grace: on jest przystojny i bogaty, ona czarująca i elegancka. Chciałoby się poznać Grace nieco lepiej, ale to niełatwe, bo Jack i Grace są nierozłączni. Niektórzy nazwaliby to prawdziwą miłością. 
Wyobraź sobie uroczystą kolację w ich idealnym domu, miłą konwersację, kolejne kieliszki dobrego wina. Oboje wydają się w swoim żywiole. Przyjaciele Grace chcieliby zrewanżować się lunchem w przyszłym tygodniu. Ona chętnie przyjęłaby zaproszenie, ale wie, że nigdy z nimi nie wyjdzie. Ktoś mógłby spytać, dlaczego Grace nigdy nie odbiera telefonów, nie wychodzi z domu, a nawet nie pracuje. I jak to możliwe, że gotując tak wymyślne potrawy, w ogóle nie tyje? I dlaczego w oknach sypialni są kraty? Doskonałe małżeństwo czy perfekcyjne kłamstwo?

~nic nie pozbawia nas sił równie skutecznie jak strach.~
Kolejny thriller w moich rękach, jestem w szoku. Jednak decyzji nie żałuję, a o książce rozmyślałam dobre dwa dni. 
Poznajemy życie idealnego małżeństwa. Jack i Grace. Para perfekcyjna, dogadująca się w każdej sprawie. Ich znajomi chcieliby brać z nich przykład. Nikt nie nabiera podejrzeń, kiedy Grace twierdzi, że czuje się świetnie bez pracy i zajęcia. Zajmuje się tylko domem i jest szczęśliwa. Czy to prawda? Co kryje się za zamkniętymi drzwiami?
Nie spodziewałam się takiego obrotu spraw, bo byłam przekonana, że owszem, powieść będzie opowiadać o chorym małżeństwie, w którym są tajemnice. Myślałam, że mąż będzie psychiczny, ale nie z takiego powodu, o jakim się dowiedziałam...
Dużą rolę w książce odgrywa siostra Grace – Millie, która jest chora na zespół Downa. Jako ona sama nie występuje aż tak często, ale akcja kręci się wokół niej i dużo się o niej mówi. Jack wydawał mi się na początku postacią dziwną, specyficzną, lecz miałam wrażenie, że mimo to go polubię. Po tym czego się dowiedziałam... Zmieniłam zdanie. Czytałam tę powieść bez tchu. Nie liczył się czas, obowiązki. Fabuła wciągnęła mnie na dobre i nie pozwoliła myśleć o niczym innym. Opiera się na idealnym kłamstwie, które dopracował Jack. On nie uznaje przegranych spraw i pomyłek. Przewidział każdy ruch Grace i zabezpieczył się na różne wypadki. Mimo to ona się nie podda. Współczułam jej wielokrotnie i sama zastanawiałam się, co zrobiłabym w jej sytuacji. Jak spędzałabym dni, by nie załamać się ostatecznie. Grace dała radę, bo bardzo dużo myślała o Millie. Millie była dla niej siłą.
Psychiczna, dziwna, ale... dlaczego nie miałaby być prawdziwa? Ta powieść uświadomiła mi, że takie rzeczy mogą się dziać, nawet u sąsiadów, a ja nie będę o tym wiedzieć. Nie możemy zakładać, że takie małżeństwa i relacje nie istnieją. Logiczne, że się o nich nie mówi, bo są tajemnicą utrzymywaną przez psychopatów pokroju Jacka. 
Ta książka wywarła na mnie duże wrażenie. Mimo że nie była idealna, ale to fabuła i emocje, jakie mi przekazała liczyły się najbardziej. Zainspirowała mnie do czegoś nowego, do tego, bym coś napisała, stworzyła. Może mi się uda.
W tym momencie zostawiam Was z decyzją, czy chcielibyśmy przekonać się o tej książce. Uważam, że warto i bardzo Was zachęcam. 

5/5

niedziela, grudnia 10, 2017

Zostać panią Parrish. Po trupach do celu. [recenzja]



Autor: Liv Constantine
Opis: Amber Patterson uważa, że jest stworzona do życia w luksusie. Ma wybujałe ambicje, zero skrupułów i spore zdolności aktorskie. 
Daphne Parrish ma wszystko, o czym marzy Amber. Bogatego i przystojnego męża, luksusowy dom i udane dzieci. Prowadzi idealne, pozbawione trosk życie.
Amber obmyśla plan, jak zająć jej miejsce. Bez skrupułów, krok po kroku wdziera się w życie Parrishów, umiejętnie manipulując wszystkimi członkami rodziny. Prowadzi cyniczną grę, ale musi się spieszyć, bo na jaw mogą wyjść jej sekrety z przeszłości. Nie wie, że jest tylko pionkiem i to nie ona rozdaje karty.

Rzadko kiedy czytam książki z gatunku thrillerów, ale tym razem postanowiłam spróbować i zaryzykować. To był trafny wybór. Nie spodziewałam się takiej mieszanki emocji, odczuć i wrażeń. Książka jest udana, jeśli autor wywołuje w nas uczucia. I tym razem się udało. Jednakże nie uznaję, że jest ona thrillerem - powiedziałabym raczej, że książką psychologiczną. 
Poznajemy Amber i od samego początku wiemy o tym, że knuje intrygi, zarzuca sieć i próbuje zdobyć założone cele przez oszustwa i kłamstwa. Miałam do niej neutralny stosunek, bardziej było mi jej szkoda. Amber udaje się wejść z butami w idealną rodzinę Parrishów. Zaprzyjaźnia się z Daphne i dzięki temu poznaje jej męża, o którego zechce walczyć. Jest przekonana, że urodziła się, by zająć miejsce Daphne i pławić się w bogactwie. Brzmi banalnie, ale nie tak łatwo będzie to wszystko zdobyć.
Fabuła skupia się na tajemniczej grze, którą roztacza Amber, choć nie spodziewa się, że nie tylko ona rozdaje karty. to mnie najbardziej zaskoczyło w tej książce. Nie myślałam, że spotka mnie tyle zwrotów akcji i sekretów. Przeczytałam całą powieść w jeden dzień, bo nie mogłam się doczekać, aż poznam rozwiązania zagadek. Pod względem fabuły autorka spisała się świetnie i wszystko dobrze zaplanowała. Wprowadza czytelnika w świat, z którego tak łatwo się nie wyjdzie. To mi się podobało. Byłam zamknięta w książce na kilka godzin, by poznać sekrety rodziny Parrishów.
Powieść pokazuje, jak pieniądze mogą zmienić ludzi. Jak łatwo wpływają na człowieka. Zdałam sobie sprawę, że manipulują lepiej, niż jakakolwiek osoba. 
Mogłabym się przyczepić do języka. Dialogi wydawały się czasem naciągane i zbędne. Myślę, że to autorka powinna poprawić, lub zmienić. Jednakże sam pomysł wynagrodził mi wszystkie niedociągnięcia. Książkę czyta się bardzo szybko i uważam, że nie tylko ja dałam się tak wciągnąć. 
Jestem w stanie polecić Wam tę książkę, bo spędziłam z nią dobre chwile i podobała mi się. Może nie jest idealna, niesamowita, ale jednak coś uzmysławia. Pycha człowieka zawsze w nim istnieje, można tylko nie pozwolić, by się obudziła. Jak najbardziej jestem zadowolona, że sięgnęłam po Zostać panią Parrish i mam nadzieję, że zachęcę też Was. 

Za egzemplarz recenzencki dziękuję wydawnictwu HarperCollins.
4/5

wtorek, grudnia 05, 2017

Obsesja. Jesteś pewien, że ciebie nie dotyczy?[recenzja]


Autorka: Katarzyna Berenika Miszczuk
Opis: Ponure korytarze szpitalnego oddziału psychiatrii i niepokojące listy od tajemniczego wielbiciela. Wygląda na to, że doktor Joanna Skoczek znalazła się w niebezpieczeństwie. Joanna Skoczek odbywa rezydenturę na oddziale psychiatrii warszawskiego Szpitala Wschodniego. Podczas gdy ponure szpitalne korytarze same z siebie przyprawiają o gęsią skórkę, w podziemnym magazynie zostaje znaleziony trup jednej z pacjentek. Z oględzin wynika, że powrócił seryjny morderca kobiet, poszukiwany przez policję od trzech miesięcy. W dodatku Asia otrzymuje ostatnio niepokojące listy od anonimowego wielbiciela.

Fanką polskich książek nie jestem, bo odrzucają mnie wszelkie polskie imiona, nazwy i polskość w dialogach. Nie lubię tego stylu pisania – wszystko zależy od gustu. Jeśli już czytam książki od naszych autorów, to tylko wtedy, gdy fabuła nie dotyczy Polski, a styl jest bardziej amerykański. Jednakże Katarzyna Berenika Miszczuk od dawna jest jedną z niewielu, której książki czytuję. Seria Ja, diablica – dla mnie bardzo zabawna, mało ambitna, ale ciekawa i wciągająca – trafiła w moje serce. Dlatego teraz nie wahałam się i sięgnęłam po nową książkę autorki, czyli Obsesję.
Joanna Skoczek jest rozwódką i prowadzi specjalizację psychiatryczną w warszawskim szpitalu. Poznajemy ją jako osobę spokojną, normalną i nie wyróżniającą się. Nie polubiłam jej, ani nie nienawidziłam. Byłam neutralna w stosunku do tej postaci. Nie trafiają do mnie te polskie bohaterki, każda wydaje się taka swojska, po sąsiedzku... Po prostu tego nie lubię. Ale to nie umniejsza książce, bo fabuła naprawdę zaskakuje! Autorka sięgnęła po wiele środków, które mają uśpić uwagę czytelnika, tylko po to, by za chwilę oblać nas kubłem zimnej wody. 

Znalezione obrazy dla zapytania surprise gif

Miszczuk wprowadza kilkoro bohaterów, miesza ich w losy Joanny i nikt nie spodziewa się, kto stoi za prześladowaniem. Nie jest to spojler, bo tego możecie się domyślić po opisie książki. Joanna jest ofiarą stalkingu. Do końca książki czekałam w napięciu, kim okaże się sprawdza i w końcu gdy byłam prawie pewna, że to ta osoba, autorka sprowadziła mnie na ziemię i wstrząsnęła mną.
Po tej książce nie spodziewałam się aż tak wiele. Myślałam, że będzie po prostu OK. Ale ona jest dobra! Dialogi nie zawsze mi odpowiadały, tak jak mówiłam, nie lubię tego klimatu i stylu. 
Są momenty, które sprawiły, że się śmiałam, a przecież o to chodzi w książkach. Mają wzbudzać w nas emocje i tutaj tak było. Bardzo spodobał mi się Marek, ale o nim sami musicie przeczytać. :)
Zdaje sobie sprawę, że recenzja nie jest długa, lecz nie chcę przedłużać i lać wody, skoro powiedziałam wszystko, co zamierzałam. Chciałam zapewnić Was, że Obsesja jest warta uwagi i powinniście się z nią zapoznać. Ja nie czytająca POLSKICH KSIĄŻEK, dałam radę, więc i wy dacie! :) Gorąco ją polecam na zimowe wieczory przy kubku gorącej herbaty. 

czwartek, listopada 23, 2017

Fueled.. Część 2 serii Driven. [recenzja]



Tytuł: Fueled. Napędzani pożądaniem
Autor: K. Bromberg

Wiedziałam, że drugi tom trylogii nie będzie lepszy od pierwszego. Nie wciągnęła mnie ta historia już na początku, ale zakończenie 1 części sprawiło, że musiałam wiedzieć, co będzie dalej. Dlatego dałam szansę Bromberg. Niestety... Nic szczególnego się nie wydarzyło. Akcja kręciła się wokół jednego tematu, wszystko było zapchane zdaniami, które nic nie wnosiły. Czasem autor dąży do zapełniania stron książki, choć nie przynosi to żadnego efektu. Bohaterzy w tym tomie wydają się być... Bezbarwni. Tak jak w tamtym poruszali mną, miałam jakieś emocje, czy darzyłam lub nie darzyłam ich uczuciami, w tym nie czułam nic. 
Fakt faktem, ogromną fanką erotyków nie jestem, ale w sumie... Nie było tak źle. Jeśli chodzi o tę tematykę i opisy w Fueled. Natomiast przeszkadzało mi podobieństwo (ZNACZNE) do 50 Twarzy Greya. Znów. Autorka powinna skupić się na własnym pomyśle, a nie przerabiać coś, co osiągnęło sukces i do niej nie należy. Uważam, że to słabe i nie przyciąga uwagi. 

Znalezione obrazy dla zapytania christian grey gif


Fabuła nie rozwija się za bardzo. W historii pojawiają się byłe dziewczyny Coltona i to chyba miało być urozmaicenie, ale nie wyszło... Oczywiście bohaterka ma z tym ogromny problem i nie akceptuje Tawny, jednej z ex Coltona. 
Związek Rylee i Coltona zaczyna się jeszcze bardziej rozwijać. Dziewczyna czuje więcej, pragnie więcej. Wiele przeszła i potrzebowała czasu, aby ponownie zaufać mężczyźnie. Czy Colton to doceni? W zasadzie kibicowałam im, choć Donovan czasem okropnie mnie irytował. Mimo to, chciałam, aby byli szczęśliwi. 
Czy faktycznie zasługuje na Rylee?
Za dużo seksu, za mało akcji. Tak podsumuję tę część. Jestem świadoma jaka to kategoria książek, ale co za dużo, to nie zdrowo, bo i czytelnik zaczyna się nudzić. Myślę, że jeśli ktoś jest fanem erotyków, to może spróbować, ale mi ta seria nie przypadła do gustu, tak jakbym tego chciała. 

Dziękuję wydawnictwu Editio Red.

3/5


poniedziałek, listopada 20, 2017

Słońce też jest gwiazdą. [recenzja]



Autorka: Nicole Yoon.
Opis: Natasha pochodzi z Jamajki, ale od ósmego roku życia mieszka w Stanach. Jej rodzice przebywają w USA nielegalnie i zostają deportowani na Jamajkę. Natasha jest załamana i wściekła na ojca – to przez niego rodzina musi wracać tam, skąd przyjechała. Wierzy w naukę, a nie w miłość. Zwłaszcza po tym, jak zdradził ją chłopak!

Z Nicole Yoon nie miałam jeszcze styczności. Wiem, że jest autorką popularnej książki "Ponad wszystko", o której powstał film. Czytałam dużo złych opinii o niej i nie bardzo mnie ciągnęło. Natomiast inaczej było ze Słońce też jest gwiazdą. 
Nie spodziewałam się, że książka poruszy aż tak wiele trudnych tematów. Zderzamy się z rasizmem, emigracją, imigracją i podziałami społecznymi w Ameryce. Trudno w to uwierzyć, ale akcja toczy się na przestrzeni jednego dnia, prócz epilogu, który przewidziałam. Poznajemy Daniela i Natashę, kompletnie różne osoby, które stają na swojej drodze bardzo przypadkowo. Obydwoje mają przed sobą dwa ważne spotkania, a w między czasie postanawiają poznać się bliżej. Daniel jest przekonany, że jeden dzień wystarczy, by Natasha mogła go pokochać. I choć brzmi to banalnie, prosto, jest to bardzo ciekawy element fabuły. W czasie ich rozmów, poznawania swoich rodzin i przeszłości, akcja toczy się wokół emigracji Natashy, która walczy o pozostanie w kraju oraz wokół spotkania dotyczącego studiów Daniela. 
Nie powiem wam, jak obie sytuacje się zakończą, bo popsułabym element trzymania w napięciu, a to istotna rzecz. Książka jest mało prawdopodobna, nie wierzę w takie przypadki, ale czyta się ją lekko, szybko i przyjemne, co jest ogromnym plusem. 
Narracja jest bardzo ciekawa! Z takim typem jeszcze się nie spotkałam i byłam naprawdę w szoku. Ale łatwo się czytało przez to powieść. Myślę, że Słońce też jest gwiazdą to dobra lektura na jeden wieczór, nie jest nudna, ale jest też mało wiarygodna. Jeśli macie ochotę zderzyć się z nietypowym zabiegiem narracyjnym i taką oto fabułą, to nie wahajcie się, aby sięgnąć po tę książkę. 

4/5
Za egzemplarz dziękuję wydawnictwu Dolnośląskiemu

niedziela, listopada 19, 2017

English Matters. Przegląd prasowy #5 z bonusem.



Jest mi niezmiernie miło, że Colorful Media wciąż utrzymuje ze mną współpracę i dzięki temu mogę czytać i uczyć się ze świetnego magazynu, jakim jest English Matters. I mówię to całkiem poważnie. 
Mój język angielski nie jest perfekcyjny. Mam duże problemy z gramatyką, ale słówek uczę się z piosenek, filmów, czy właśnie książek/artykułów. Słówka to klucz do rozmowy. Dlatego tak bardzo i z całego serca polecam Wam English Matters. 

W tym numerze dowiemy się, jak postrzegana jest Polska przez inne kraje. Opowie nam o tym Norman Davies, historyk, który interesuje się historią Polski. 
Znajdziemy także artykuł o Spinnermani, czyli nowej modzie, jaka powstała wraz z nadciągnięciem Figdet Spinnerów. I jak się okazuje, powstały one już bardzo dawno temu. 
Będzie też mowa o Harrodsie! Jednym z największych brytyjskich sklepów. W tym roku odwiedziłam go osobiście i przekonałam się o jego magii. Fakt faktem nie stać mnie było na krok postawiony tam, ale było warto choć popatrzeć na te wszystkie piękne rzeczy.
Oczywiście w środku magazynu znajdziemy też ćwiczenia, tym razem po to, by uczyć się korzystania z inwersji. (większość zrobiłam przed kartkówką, polecam XD).
Bardzo ciekawym artykułem był ten o zimie w w Nowym Jorku. Naprawdę, w Internecie może nie szukałabym o tym informacji, ale tu wiedza łączy się też z nauką języka, więc wszystko wychodzi na plus. Warto? Warto. 
Na samym końcu znajduje się powtórzenie, które sprawdzi co zapamiętałeś z całego magazynu. Spróbuj się. 

W tym miesiącu dostałam bonus od wydawnictwa i jest to wydanie specjalne English Matters poświęcone Stanom Zjednoczonym. Jeśli interesujesz się tym krajem, tym bardziej powinieneś sięgnąć po tę gazetę. 
W środku znajdziemy krótki tekst o tym, skąd pochodzi Cheerleading. Autorzy zawarli też tabelkę z różnicami w słownictwie między stanami w USA. Znajdzie się też nasza Polonia, a jej poświęcono ponad trzy strony artykułu. Mogłabym wymieniać tego wiele i wiele. Wydanie specjalne jest obszerniejsze i zawiera jeszcze więcej ciekawych tekstów oraz ćwiczeń. Zachęcam Was, byście spróbowali i zdecydowali, czy warto.
Dziękuję za możliwość przeczytania.

Znalezione obrazy dla zapytania colorful media

czwartek, listopada 16, 2017

Dwór Furii i Mgieł & Dwór Skrzydeł i Zguby [recenzja porównawcza]


Postanowiłam napisać recenzję zbiorową. Jestem świeżo po dwóch tomach, a raczej trzech. Jednakże teraz odniosę się tylko do drugiego i trzeciego. 
Dwór Furii i Mgieł urzekł mnie najbardziej, co chcę od razu powiedzieć, nie owijając w bawełnę. Uważam, że akcja toczy się z większą werwą, dialogi są lepsze, oraz poznajemy historię i zamiary Rhysanda. Wielką nowością ani odkryciem nie będzie to, że Feyra jest denerwująca, czasem nawet za bardzo. Przeszkadzały mi jej odzywki i to, jak zachowywała się wobec innych postaci. Wulgarne gesty (do znudzenia) i "warknięcia" na każdego... były żałosne. Jednak mimo to, nie odczuwałam chęci rzucenia książką przez pokój, choć istotnie – Feyra powinna być lepiej wykreowana. Autorka za bardzo skupiła się na magii i poszczególnych dworach, co jest bardzo dobre, ale mało poświęciła Feyrze. Przynajmniej takie jest moje odczucie. 
Więc Feyra, proszę...
Znalezione obrazy dla zapytania annoying gif

Moje recenzje zawsze są szczerymi opiniami. Dlatego nie będę pisać tutaj caps lockiem, że jest to najlepsza seria fantastyczna, ani że ją uwielbiam. W obu tomach, 2 i 3 poznajemy bohaterów takich jak: Azriel, Kasjan, Mor, Amrena. Tworzą Dwór Snów wraz z Rhysandem na czele. W nich jestem zakochana nieodwołalnie, zwłaszcza w tym ostatnim. Uważam, że mają bardzo wiele humoru, są barwni i zostają w pamięci. Jednak... Ta książka ma wady i zalety. Czasem autorka wprowadza zbędne dialogi, niepotrzebne sceny, bez których historia byłaby taka sama, a one nie wnoszą nic ciekawego. To raczej zapełniacze. Czyli ogromnym plusem są bohaterowie (oprócz irytującej Feyry), ale minusem zbędne rozmowy. 
Jestem pod wielkim wrażeniem świata, który przedstawia Maas. Dopracowała go istotnie bardzo dobrze. Musiała rozpisać sobie naprawdę wiele szczegółów i to mnie tak zadziwia, bardziej jako autora niż czytelnika. Szacunek.Wszelkie opisy pobudzały moją wyobraźnię i rzeczywiście byłam w stanie zobaczyć to wszystko, co próbowała przekazać. 
W drugiej części, zresztą jak i w trzeciej, pojawia się wiele konfliktów, które Dwór Snów próbuje złagodzić lub rozwiązać. Mamy też ważną postać – Luciena, do którego moja sympatia z pierwszego tomu nie zmalała. 
Drugi tom, czyli Dwór Furii i Mgieł jest żywszy, pełniejszy, bardziej dopracowany. Więcej wnosi do historii, dlatego uważam, że jest najlepszy ze wszystkim. 
ALE PAMIĘTAJCIE, najlepszy i tak był Rhysand, okej?Zakochałam się w nim i uważam, że powinna powstać jakaś szczęście specjalnie mu poświęcona. Był idealny. Jego żarty, wygląd i w ogóle zachowanie trafiło prosto do mojego serca. 

Znalezione obrazy dla zapytania britney spears excited gif

Dwór Skrzydeł i Zguby przeczytałam bardzo szybko, bo również mi się podobał, ale zawierał za dużo scen bitew, za dużo wojny. To w pewnym stopniu w końcu mnie nudziło... Ale przetrwałam te rozdziały i udało się, dotarłam do końca. W ostatnich etapach książki autorka pozwoliła sobie z nas zażartować i miałam zawał serca. Nie chce Wam zdradzić tego, będziecie musieli sami odkryć.
Podsumowując tą chaotyczną opinię (wybaczcie), nie żałuję, że skusiłam się na Dwory, bo przez kilka dni żyłam tylko tym i gadałam tylko o tym. Ma niedociągnięcia, ale nic nie jest idealne! Cieszę się, że tak mocno mnie wciągnęło i życzę wam tego samego! BARDZO, BARDZO polecam tę serię. 

Za egzemplarz Dworu Skrzydeł i Zguby dziękuję wydawnictwu Foksal
Znalezione obrazy dla zapytania grupa wydawnicza foksal

5/5

niedziela, listopada 12, 2017

wywiad z bookstagramowiczem! #1 - Magical Reading.


Cześć! Wymyśliłam sobie, że fajnie będzie dodawać takie posty,gdzie możemy poznawać innych blogerów. Dzisiaj na pytania odpowie Magical Reading (@magical_reading), za co bardzo dziękuję! Jeśli jej nie znacie, to koniecznie zajrzyjcie na jej instagram. Pozytywna, miła i piękna kobieta!

1. Co natchnęło Cię do prowadzenia bookstagrama?
Od zawsze dużo czytałam i chciałam dzielić się z ludźmi moimi przemyśleniami na temat książek. Kiedy odkryłam Bookstagram i zobaczyłam, że istnieje taka wspaniała społeczność postanowiłam założyć swój własny profil. 
2. Czy osiągnęłaś już swój największy cel w tej kwestii, czy wciąż do niego dążysz? A może nie posiadasz konkretnego?
Ciągle szukam swojego celu, a po drodze realizuję te mniejsze, które sprawiają mi mnóstwo radości.

3. Co najbardziej podoba ci się w naszej społeczności?
Społeczność bookstagramowa to jedna z przyjemniejszych rzeczy, które dotyczą środowiska książkowego. Uwielbiam ludzi, z którymi mogę godzinami dyskutować o książkach, ale najbardziej podoba mi się różnorodność. To jest piękne, ponieważ polski Bookstagram to masa zdolnych, kreatywnych młodych osób. 

4. Masz czasem wrażenie, że zmuszasz się do czytania, bo terminy czekają?
Nie, absolutnie nie. Takie coś zabija przyjemność z czytania. Nie zapominajmy, że liczy się miło spędzony czas, a czytanie książek to nie wyścigi.

5. Myślę, że nie muszę o to pytać, bo wydaje mi się, że po części wiem, ale... Twoja ulubiona seria oraz ulubiona książka, to...?
Oczywiście moimi ulubionymi książkami ostatnio są książki Sarah J. Maas, ale równie mocno lubię serię Lux Jennifer L. Armentrout, książki Hoover, Cherry i Nicholasa Sparksa. Oczywiście to tylko kilka nazwisk, w rzeczywistości jest ich o wiele więcej.

6. Jakie cechy musi posiadać dla ciebie dobra książka?
Przede wszystkim musi mieć ciekawą fabułę, akcję, powinna wzbudzać mnóstwo emocji i mieć wątek romantyczny. Bohaterowie są niemniej ważni, lubię kiedy kreacja postaci jest wielowymiarowa i  względnie realistyczna. To kilka cech, które sprawiają, że książka mi się podoba.


czwartek, listopada 09, 2017

Art&Soul. Romantyczny układ sztuki i muzyki [recenzja]




Bardzo lubię książki Cherry. Są dla mnie lekkie, przyjemne i wciągające. Tworzy ciekawych bohaterów oraz historie, które czasem zapadają na dłużej w pamięć. Moją ulubioną książką jest Ogień, który ich spala. Jednak, gdy sięgnęłam po Art&Soul nie spodziewałam się, że tak bardzo przypadnie mi do gustu ta fabuła.
Losy Arii i Leviego to połączenie sztuki z muzyką. Delikatność, subtelność, romantyczność. Bardzo odpowiadał mi się język, którym operowała autorka. Levi nie był nachalny, pojawiał się w potrzebnym momencie. Uroczy, przystojny, zdolny – która by takiego nie chciała?
Przeważnie młodzieżówki są schematyczne, nie ma co tego ukrywać, ale tutaj... Nie czułam się, jakbym czytała to już setki razy. Dałam się wciągnąć w książkę i bardzo mi się ona podobała. Najbardziej to, jaki był Levi – uwiódł mnie swoją postawą, tekstami, które nie były sztucznie napisane. Aria również miała swój urok. Polubiłam ją.
Dużym plusem tej książki są dialogi oraz postacie. Dialogi są realne, a postacie mają głębsze cechy, zarysy. Można ich zobaczyć, polubić. Nie ulotnią się tak łatwo. Nie mam co wytknąć tej książce, bo wszystko mi się podobało (naprawdę!).
Znalezione obrazy dla zapytania fall in love gif

Fabuła porusza ważny temat, czyli nastoletnią ciążę. Rodzice Arii nie mogą tego tak po prostu zaakceptować, ale jakoś rozwiązują ten problem. Nie zdradzę więcej, jednak uważam, że ujęcie w fabułach książek młodzieżowych, tak realnych problemów, jest dobre.
Ciężko jest mi rozpisać się w tej recenzji, ponieważ nie widzę jej wad. Wiem, że była to książka, która brzmiała, jak dźwięk pianina i wyglądała, jak ładny obraz pomalowany stonowanymi barwami. 
Serdecznie Wam ją polecam, to jedna z lepszych książek Cherry. 

niedziela, listopada 05, 2017

Zdobyć Rosie. Czas próby. [recenzja]



Tytuł: Zdobyć Rosie. Czas próby.
Autor: Kirsty Moseley.
Opis: Kontynuacja historii najlepszego przyjaciela bohaterów powieści „Nic do stracenia”.
Nate nie ma wątpliwości, że Rosie to ta jedyna. Niepostrzeżenie zmienia się z podrywacza w odpowiedzialnego mężczyznę. W ich związku robi się coraz bardziej poważnie, oboje już wiedzą, że to nie jest przelotny romans. Także synek Rosie, mały DJ, staje się dla Nate’a bardzo ważny. 
Rosie jednak wstrzymuje się od deklaracji. Trudno powiedzieć: „Kocham Cię”, kiedy przeszłość nie pozwala o sobie zapomnieć. 
Czeka ich ciężka próba, w której stawką jest życie. Czy ją przetrwają?

Sięgnęłam po drugą część, bo chciałam wiedzieć, jak skończy się ta seria. W zasadzie wszystko było do przewidzenia od początku i ta książka niczym nie zaskakuje. Polubiłam Rosie, całkiem przypadła mi do gustu, ale Nate zachowywał się jak nastolatek, na dodatek niedojrzały. To mnie trochę zniechęcało do czytania.
Znalezione obrazy dla zapytania boring gif
Fabuła nie wnosi nic nowego. Akcja kręci się wokół Nate'a, Rosie i DJ oraz trochę jego ojca. Nie ma zwrotów akcji, które zapadłyby w pamieć. To sprośny romans i tyle, nic ambitnego (choć tego też się nie spodziewałam, bo wiedziałam jaki to typ książki). Jednakże uważam, że autorka spokojnie mogła zawrzeć wszystko w jednej część i wyciąć zbędne dialogi oraz fragmenty, które nie wnosiły niczego. 
Nie jestem źle nastawiona do Moseley, ponieważ potrafiła mnie zaskoczyć. Tak jak było w przypadku "Chłopak, który chciał zacząć od nowa". Natomiast od czasów Nic do stracenia jestem trochę załamana. Ani Nic do Stracenia, ani Zdobyć Rosie nie jest przełomowe, nie jest ciekawe. To po prostu... Książki, które napisała, żeby napisać. 
Jeśli szukacie pasjonującej i wciągającej fabuły, to na pewno nie będzie to ta seria. Nawet nie zapamiętałam żadnego cytatu. Wszystko wleciało i wyleciało, bo było mało znaczące. Jedynym plusem tej książki jest to, że szybko się ją czyta. Zajęła mi jeden dzień. Nie irytowała mnie w całości, denerwował mnie jedynie Nate (o czym wspominałam). Ta książka nie jest tragiczna, ale szczerze mówiąc, jest nudna. Dlatego po Zdobyć Rosie nie sięgnę drugi raz. Czy mogę ją wam polecić? Tak jak mówiłam... Proponuję zacząć od innych książek tej autorki. Ta może Was rozczarować i nic więcej nie przeczytacie, a po co zaczynać od gorszego. 
Mam ogromną nadzieję, że niedługo pojawi się coś od Moseley, co naprawdę mi się spodoba i będę zadowolona po przeczytaniu tej książki. 
Za egzemplarz dziękuję Wydawnictwu HarperCollins.
Znalezione obrazy dla zapytania harpercollins
3/5

czwartek, listopada 02, 2017

Dwór cierni i róż... JESTEM ZACHWYCONA! [recenzja]

Autor: Sarah J. Maas.
Tytuł: Dwór Cierni i Róż.
Opis: Dziewiętnastoletnia Feyre jest łowczynią – musi polować, by wykarmić i utrzymać rodzinę. Podczas srogiej zimy zapuszcza się w poszukiwaniu zwierzyny coraz dalej, w pobliże muru, który oddziela ludzkie ziemie od Prythian – krainy zamieszkanej przez czarodziejskie istoty. To rasa obdarzonych magią i śmiertelnie niebezpiecznych stworzeń, która przed wiekami panowała nad światem.
Kiedy podczas polowania Feyre zabija ogromnego wilka, nie wie, że tak naprawdę strzela do faerie. Wkrótce w drzwiach jej chaty staje pochodzący z Wysokiego Rodu Tamlin, w postaci złowrogiej bestii, żądając zadośćuczynienia za ten czyn. Feyre musi wybrać – albo zginie w nierównej walce, albo uda się razem z Tamlinem do Prythian i spędzi tam resztę swoich dni.
Pozornie dzieli ich wszystko – wiek, pochodzenie, ale przede wszystkim nienawiść, która przez wieki narosła między ich rasami. Jednak tak naprawdę są do siebie podobni o wiele bardziej, niż im się wydaje. Czy Feyre będzie w stanie pokonać swój strach i uprzedzenia?
Pełna namiętności i pasji, romantyczna, brutalna i okrutna. Jedno jest pewne: Dwór cierni i róż to z pewnością nie cukierkowa baśń w stylu Disneya…

W końcu... W końcu przeczytałam pierwszy tom Dworów, tak zachwalonej serii nie można pominąć. Otwieram się na więcej i ten gatunek, po który nie sięgał, teraz przypadł mi do gustu. Uwaga, uwaga, to będzie pozytywna recenzja. Szok! ;)
Znalezione obrazy dla zapytania wow gif

Zacznę od początku. Autorka wprowadza nas w magiczny świat, czego możecie się spodziewać i co nie jest powiedzeniem zbyt wiele. Maas wykreowała własną przestrzeń, rodzaj ludzi i istot. Zrobiła to perfekcyjnie, bo ów świat bardzo łatwo ukazywał się w mojej wyobraźni. Jeśli o to chodzi – jestem pełna podziwu. W Dworach występuje ogrom szczegółów i opisów danych podgatunków, dlatego jestem w szoku, że Maas nic się nie poplątało, a historię poprowadziła od początku do końca. 
Pierwsze kilkanaście rozdziałów (przyznaję bez bicia) czytałam opornie. Chociaż... To nie tak, że czułam wstręt do książki lub odrzucała mnie ona, wręcz przeciwnie – miałam ochotę po nią sięgać, ale nudziłam się. Akcja nie bardzo mi się podobała, bo nie porywała mnie. Poznałam głównych bohaterów i ich historie, przynajmniej w jakiejś części. Feyra snuła się po domu i rozmyślała, jedli posiłki... I nic. Aż do pewnego momentu, kiedy autorka wprowadziła nieoczekiwane zwrotu akcji i do samego końca trzymała w napięciu. Przysięgam, że czytałam tę książkę nawet na lekcjach, aby jak najszybciej dowiedzieć się, co Feyrą i jej losami. 
Jestem oczarowana pięknymi opisami, są niesamowite! Dialogi również bardzo mi odpowiadały, były ciekawe, swobodne, niewymuszone i przede wszystkim – nie było sztuczności, a tego nienawidzę. 
Oprócz Fefry poznajemy także Tamlina, czyli... jednego z głównych bohaterów, który będzie miał duży związek z Feyrą. Na początku nie bardzo go lubiłam, trochę mnie irytowała jego postawa, ale później... po prostu zaczęłam tolerować i pod koniec nawet darzyłam go jakąś sympatią. Jednakże nie jest to miłość, bo moje serce skradł Rhysand. Ach! Ten to naprawdę udał się Maas. Ma wszystko, co mnie pociąga, choć jest to nietypowe. Jesteśmy otoczeni przez dwóch pięknych fae (gatunek) i co teraz? Ja zdecydowałam, że bardziej ciągnie mnie do tego drugiego :).
Podobny obraz
(gdy pojawiał się Rhys, to byłam ja)

W książce pojawia się także Lucian, najlepszy przyjaciel i poseł Tamlina. Jak dla mnie nie da się go nie lubić, charyzma i sposób bycia po prostu przyciąga. No nie wiem, ja przynajmniej chciałabym mieć takiego kolegę, jak on. Parę razy zachował się bardzo szlachetnie i tym mnie ujął. 
Aby nie było tak kolorowe, powiem szczerze, że nie podobały mi się postacie z rodziny Feyry, czyli jej ojciec i dwie siostry: Elain i Nesta. Nie rozumiałam ich zachowania wobec Feyry i to mnie irytowało, ale nie występowali często, dlatego przebolałam. 
Zakończenie jest całkiem nietypowe po tym wszystkim, co stało się w książce. Chodzi mi o to, że po takiej wybuchowej mieszance, nagle mamy coś "normalnego" i właśnie to nie pasuje do fabuły, ale mimo to, podobało mi się. Drugi tom już do mnie idzie, więc niedługo poznam kolejne losy Feyry.
5/5

Za egzemplarz dziękuję 
Znalezione obrazy dla zapytania grupa wydawnicza foksal

sobota, października 28, 2017

seria Driven, tom 1. 50 TWARZY GREYA VOL2.


Tytuł: Driven. Namiętność silniejsza niż ból.
Autor: K. Bromberg.
Opis: Gnani namiętnością, podsycani pożądaniem

Jesteś Rylee Thomas — kobietą sukcesu, przyzwyczajoną do kontrolowania własnego życia. W każdym jego aspekcie. Piękna i niezależna, absolutnie nie stanowisz potencjalnego trofeum dla pięknego, niegrzecznego chłopca. Nie pasujecie do siebie — Ty z silną potrzebą kontroli, a on — z ego rozdmuchanym do granic możliwości. Jednak połączy was pożądanie. Ty utracisz kontrolę, on pewność siebie. Zyskacie… niezwykłe doznania. Nie tylko seksualne.

W świecie chętnych kobiet jestem wyzwaniem dla łajdackiego i boleśnie przystojnego Coltona Donavana. Mężczyzny przyzwyczajonego, że we wszystkich aspektach życia dostaje to, czego chce. To lekkomyślny, zły chłopiec, który nieustannie balansuje na granicy braku kontroli i niebezpiecznych manowców. Nie mogę mu dać tego, czego chce, a on nie może mi dać tego, czego potrzebuję. Lecz czy będę w stanie odejść, gdy zajrzę pod jego pieczołowicie wypolerowaną zewnętrzną powłokę i zacznę odkrywać mroczne sekrety jego zranionej duszy?

Niewiele oczekiwałam po gatunku, za który się zabrałam. Doskonale zdaje sobie sprawę, że te książki opierają się na wątku erotyczno-miłosnym. Mimo tego chciałam przeczytać coś, oryginalnego, jak na taką historię, a nie SKOPIOWANEGO.

Na początku książki poznajemy Rylee oraz Coltona. Najpierw odniosę się do bohaterki. Wydawała mi się rozsądna i myślała racjonalnie, próbowała odepchnąć pokusy. Sądziłam, że dłużej będzie uparta, niedostępna. No niestety, przeliczyłam się. Rylee szybko zaczęła myśleć spodniami. Wiecie co mnie śmieszy w tych wszystkich książkach? Dialogi. Rozwalają mnie na kawałki. Dlaczego? Już wyjaśniam.
Colton Donavan – młody I PRZYSTOJNY, biznesmen, który osiągnął duży sukces, jest również rajdowcem. I nie uwierzycie, ale został ADOPTOWANY. Nic Wam to nie przypomina? Rzuca tanimi tekstami w stronę bohaterki (tutaj Grey miał więcej klasy, uwierzcie mi). Wykształcona kobieta, za jaką podaje się Rylee, pozwala na takie gierki i wręcz spija każde słowo z ust Coltona. Na jej miejscu już dawno dałabym mu w twarz. Rozumiem, że to książka erotyczna! Okej, łapię. Ale jeśli autorka zabiera się za bohaterów, którzy są po studiach, mają jakieś poglądy, to może niech zadba też o poziom rozmów? Bo teksty Coltona wołały o pomstę do nieba.
Relacja głównych postaci rozwijała się bardzo szybko i opierała się na kilku randkach, sprzeczkach i seksie. Skoro już jesteśmy przy scenach łóżkowych...
Czy każda scena w takich książkach musi wyglądać tak samo? Jest dużo słów, by opisać to ładniej. Jednak autorzy często sięgają po taki dialog:
"– Powiedz to... Powiedz.
– Pieprz mnie, X.
– O tak, maleńka, dojdź dla mnie. Jesteś taka ciasna."

Znalezione obrazy dla zapytania christian grey gif
Przejadło mi się to.
Oprócz tego, że w książce nie działo się nic ciekawego, to oczywiście podobieństw do Greya nie zabrakło. Christian Grey by płakał, jakby czytał, naprawdę. Główny bohater miał BAGAŻ, PRZESZŁOŚĆ, NIE CHCIAŁ JEJ ZDRADZIĆ. Hm... Dalej nie świta? Równie jak Christian ostrzegał ją przed samą sobą, mówił, że nie potrafi kochać, że związki nie są dla niego i MIAŁ KOSZMARY.
Znalezione obrazy dla zapytania facepalm gif

Nie bardzo rozumiałam logikę Rylee i chyba nie polubiłybyśmy się, bo jakbym ją poznała i potrząsnęła... To może by się ogarnęła. Tak jak mówię, gatunek mi nie przeszkadza, jeśli wątki są dobrze poprowadzone. Jeśli bohaterowie nie zachowują się jak dwa króliki.
Czy książka była dobra? Jest to debiut tej autorki i uważam, że nieudany. Przede wszystkim nie powinna wzorować się na innych książkach, bo to jest przesada. Czeka mnie jeszcze druga część do przeczytania i obawiam się, że będę równie załamana jak teraz.


2/5
Za egzemplarz dziękuję wydawnictwu Editio Red.


czwartek, października 26, 2017

Na krawędzi wszystkiego... i mojej cierpliwości.


Tego co zastałam, nie spodziewałam się kompletnie.
Opis książki nie zdradza zbyt wiele i nie potrafiłam się domyślić, że autor zawrze takie wątki w tej powieści. Jednakże zrobił to, zaskakując mnie, ale nie fascynując. Tak, w tej książce występuje fantastyka, w bardzo specyficzny i niespotykany sposób – jaki? nie zdradzę.
Ogromny chaos panował w całym tekście. Miałam wrażenie, że dialogi to czasem bez składne zdania, które się powtarzały i nie miały zbytniego sensu. Ta książka była dobra i zła jednocześnie. Chodzi mi o to, że nie miałam aż tak wielkiej ochoty rzucić ją w kąt – była w porządku. Jednakże chaos jaki tam zaistniał nie odpowiadał mi. Byłam zmieszana przez to i tyle rzeczy działo się tak dynamicznie, że mój mózg przestał nadążać.

Znalezione obrazy dla zapytania confused gif

Zachowanie głównej bohaterki Zoe było dla mnie kompletnie niezrozumiałe. Zobaczyła coś dziwnego, niespodziewanego, nienormalnego i nie zadawała żadnych pytań. Po prostu... Co? Wyobraźcie sobie sytuację, gdy na waszej drodze staje ktoś lub coś nie z tej ziemi, a wy otwieracie ramiona i gościnnie go/to witacie nie zadając pytań. TO NIEODPOWIEDZIALNE I DZIWNE. 
Tempo w tej książce było zawrotne i bardzo mi przeszkadzało, zwłaszcza jeśli chodziło o relację Zoe i Iksa. Załamałam się, gdy przeczytałam pierwsze "kocham cię" po kilku dniach znajomości. (przepraszam za malutki spojler).

Znalezione obrazy dla zapytania confused gif

Fabuła była bardzo (!) pokręcona, ale to dobrze, cały czas działa się jakaś akcja, tylko mi samej trudno było się w tym wszystkim połapać. Nie jest to książka, która trafia do mojego serca i raczej nie sięgnę po nią drugi raz, ALE TO NIE JEST ZŁA LEKTURA. To naprawdę dobra powieść, tylko, że nie odpowiada moim gustom. Jeśli spodobały Wam się takie klimaty, to sięgnijcie, ale moim zdaniem nie jest to priorytet w książkach, które są teraz na rynku. Mimo tego, nie czytało mi się jej najgorzej, bo skończyłam ją w trzy dni, co bardzo mnie cieszy.
4/5

Za egzemplarz dziękuję księgarni Dadada.pl
Znalezione obrazy dla zapytania dadada

sobota, października 21, 2017

Królestwo Kanciarzy CO ONI ZE MNĄ ZROBILI.



mam dla Was coś odnośnie Szóstki Wron. Jeśli nie czytałeś, to może cię to zachęci, a jeśli czytałeś, to może ci się spodoba. :D

Nie zgadzam się z tym, co wydarzyło się prawie pod koniec książki. Nie mogę Wam zdradzić szczegółów, jedynie przyznam, że płakałam, czytając to w pociągu. Było trudno mi powstrzymać łzy.
Od samego początku drugiej części czułam podekscytowana, bo autorka nie zabrała nam adrenaliny, zadbała o to, byśmy co chwila mieli nowe akcje, zwroty, przygody. Tak bardzo urzekła mnie swoim stylem pisania. Wykreowała własny fantastyczny świat, na dodatek prawie realistyczny – każdy mógłby zobaczyć go w głowie.

Szóstka Wron przyniosła mi wiele wrażeń i zostanie na długo w moim sercu, ale Królestwo Kanciarzy w ogóle od niej nie odbiegało. Słyszałam wiele opinii, mówiono, że druga część jest gorsza... Nie uważam tak. Myślę, że drugi tom zawsze będzie inaczej postrzegany, bo mamy wrażenie, że mało może nas zaskoczyć. Mówię o tym, że w pierwszym tomie poznajemy bohaterów, tutaj mamy już styczność z nimi od razu i wiemy mniej więcej na co ich stać.
Autorka mnie nie zawiodła. Sypała świetnymi przemyśleniami, jak asami z rękawa. ;)

Znalezione obrazy dla zapytania wink gif tumblr

Moi ukochani bohaterowie powrócili z podwójną mocą. Nie mogłam się nimi nacieszyć. W żadnym aspekcie jeszcze mi się nie znudzili. Już dawno nie przeżywałam tak żadnej książki... A tu proszę, zupełne tornado emocji. Kiedy tylko pojawiał się Kaz Brekker moje serce biło szybciej. Kochałam jego powiedzenia, to jaką aurę wytwarzał wokół siebie. Był niesamowity poprzez tajemnicę i mrok oraz swoje zdolności. Nie zaznaczyłam żadnych cytatów, ale było ich od groma! To co on wyczyniał z magicznymi sztuczkami... Cudowne.

Znalezione obrazy dla zapytania happy gif tumblr

Bardzo udanym wątkiem była relacja Kaza z Inej. Połączeni więzią pałali do siebie specyficznym uczuciem, ale postawiony mur przez Kaza blokował dalsze ruchy. Nie będę za dużo mówić, chodzi o to, że uczucie, które było między nimi, było muśnięciem piórka. To nie zrzut bomby namiętności i pożądania. O nie... Kaz był jej cieniem, choć wydawało się, że to ona jest cieniem jego. Nie mówili głośno o tym, co czuli, kłamali, milczeli, ale to było ich zachowanie. Nie mogło być inne. Koniec książki rozbił moje serce w kawałeczki – z radości, nie z przykrości. Kocham ich.

Oprócz tej cudownej dwójki, mieliśmy pozostałych bohaterów, którzy nie odbiegali od tamtych. Wiele rozwinęło się pomiędzy Wylanem, a Jasperem, ale nic więcej zdradzę. Natomiast Nina i Matthias, jak zawsze pełni uczuć i emocji. Życzę Wam, abyście przeżyli coś takiego, jak ja, gdy czytałam tą dulologia. Przepiękna i fascynująca historia. 
POLECAM.
goodbook.
5/5

poniedziałek, października 16, 2017

Kiedy była porządną dziewczyną

Znalezione obrazy dla zapytania kiedy była porządna dziewczyna

Kiedy zabrałam się za tą książkę, wiedziałam, że mam styczność z literaturą ambitną. Takie powieści wymagają myślenia i uważania. Mimo tego, że Kiedy była porządną dziewczyną wydaje się bardzo dobrą pozycją, dla mnie była utrapieniem, przez które nie potrafiłam przebrnąć. Ciężko było zatopić się w lekturze. Zabrało mi tej wciągającej cechy. Oczywiście, powieść napisana jest świetnie. Dopracowana do ostatniej strony. Ale to nie zmieniało faktu, że wszystko zniechęcało mnie, aby czytać tę książkę, bo nie mogłam jej poczuć.Nie potrafiłam zrozumieć bohaterów, fabuły, dlatego że szybko się nudziłam. 
Niektóre powieści trzymają drzwi otwarte dla wybranych czytelników. Najwidoczniej ja nie dostałam zaproszenia. 



Powiem szczerze, że była to męcząca powieść i nawet dobrze dobrane słownictwo, rozbudowane opisy, nie trafiły do mnie. Bohaterka, Lucy, za wszelką cenę chciała wyrwać się z rodzinny, która ją niszczyła. Opisy jej przeszłości i przeżyć czasem mocno mnie przygnębiały, ale to akurat plus, bo bohater oddziałował na czytelnika. 
Autor na pewno chciał, abyśmy przez chwilę zastanowili się nad własnym życiem, nad losem i problemami. Moja polonistka nienawidzi tego stwierdzenia, ja również, ale użyję go – Roth zmusza do refleksji. Rzadko kiedy mamy czas, by zastanowić się nad głębszym sensem czytanych powieści. Przy tej trzeba usiąść i zrozumieć. Dla mnie było to trudne zadanie, dlatego też nie poczułam tej książki i była trudna. Nie chciałabym do niej wracać, bo ledwo ją skończyłam. 
Nie chciałabym też odradzać Wam tej powieści, bo każdy z nas jest inny. Tak naprawdę historia Lucy może być historią któregoś z Was i zrozumiecie ją od pierwszych stron. Dlatego to, że ja jej nie pojęłam, nie oznacza, że Wam się nie uda, bo książka sama w sobie jest bardzo dobrze zbudowaną i złożoną powieścią o dziewczynie po ogromnych przejściach. Zakończenie mnie zszokowało. Jestem ciekawa, jak Wy byście je odebrali. 
Polecam, jeśli macie czas i możliwość, by wyciszyć się z tą powieścią. 

Za możliwość przeczytania dziękuję Wydawnictwu Literackiemu.
3/5


czwartek, października 12, 2017

Zdobyć Rosie... nie zdobyło mojego serca [recenzja]


Opis: Poznaj losy najlepszego przyjaciela bohaterów powieści „Nic do stracenia”.
Nate Peters, niepoprawny podrywacz i łamacz serc, lubi swoje życie pełne przelotnych romansów. Patrząc jednak na szczęśliwe małżeństwo Anny i Ashtona, coraz częściej zastanawia się, jak by to było, gdyby miał dziewczynę na stałe. Uznaje, że jeszcze do tego nie dorósł. Aż do czasu, kiedy poznaje Rosie. To zdecydowanie kobieta na całe życie, nie na krótki romans. Absolutnie wyjątkowa i niestety całym sercem oddana komuś innemu. Rosie nie jest zainteresowana znajomością z Nate’em, co tylko mobilizuje go do działania.

Muszę przyznać, że od pewnego momentu Moseley mnie zawodzi. Niecierpliwie czekałam na kolejną jej książkę i myślałam, że będzie ciekawsza... Natomiast zawiodłam się. Moją ulubioną serią jest seria Chłopak, który chciał zacząć od nowa. Naprawdę ciekawa, wciągająca i całkiem dobrze napisana. Potem do moich rąk wleciała książka Nic do stracenia. Gdy ją czytałam, myślałam, że wyrzucę przez okno, bo tak bardzo była nieskładna i naciągana oraz naiwna. 
Zdobyć Rosie to prawie osobna część, dotyczy Nate'a i Rosie – przyjaciół Anny i Ashtona, czyli bohaterów z Nic do Stracenia. Nate jest podrywaczem, któremu zależy na zdobyciu każdej ładnej dziewczyny, a Rosie stawia opór i to go tak fascynuje. Czy fabuła wnosi coś nowego? Nie, jest przemielona przez wiele autorek, ale łudziłam się, że może Moseley czymś mnie zaskoczy. 

Nie zawsze nastawiam się do młodzieżówek, tak jakbym miała z nich nic nie wynieść, bo można się pomylić. Dlatego nie byłam negatywna wobec tej książki, a jednak się zawiodłam. Jest dosyć słaba i źle napisana. Przyznam, że słownictwo było po prostu niesmaczne. 
Nate posługiwał się tanimi tekstami z Internetu czy serialów, nie było to fajne. Nie miał w sobie niczego, co przyciągało mnie do niego. Ani charyzmy, ani wyglądu. W sumie nie dziwiłam się głównej bohaterce, że na początku chciała go unikać i zbyć, ale nie rozumiałam czemu w końcu zdecydowała się na związek z nim, bo był beznadziejny, krótko mówiąc. Liczyłam, że poczucie humoru Nate'a wynagrodzi mi to wszystko, niestety nie udało się. 

Myślę, że to nie jest jedna z dobrych książek to autorki. Nie spisuję Moseley na straty. Mam duży sentyment do Chłopaka, który chciał zacząć od nowa i wciąż wierzę, że autorka wróci z czymś naprawdę dobrym. Może kontynuacja, opierająca się na historii Anny i Ashtona to nie jest zbyt odpowiedni pomysł. 
Jedyny plus tej książki to to, że nie była gruba i szybko się ją czytało. Po prostu nie męczyłam jej, ale pośpiesznie przebrnęłam przez historię, do której na pewno nie chcę wracać i po kolejną część raczej nie sięgnę. Zresztą mogę się już domyślić, jak zakończą się losy tej pary. 
Czy polecam? Hm... To chyba zależy od Waszego nastawienia. Jeśli czytaliście już coś od tej autorki, możecie spróbować, sami przekonacie się, czy ta fabuła przypadnie Wam do gustu. Natomiast tym, którzy nie czytali, ODRADZAM zaczynać od Zdobyć Rosie. Weźcie do ręki Chłopaka, który chciał zacząć od nowa, tak chyba będzie lepiej. 

Za egzemplarz dziękuję HARPERCOLLINSPOLSKA.

2/5

środa, października 11, 2017

Jesienne typy, blogerzy polecają #2


Od kilku lat odczarowuję jesiennie wieczory za pomocą duńskiego stylu hygge, dzięki któremu tworzę w mieszkaniu atmosferę ciepła i domowego ogniska. Tuż przed czytaniem zapalam świeczki, włączam lampki wiszące na regale z książkami oraz na ścianie, zaparzam herbatkę z sokiem z kwiatu czarnego bzu, na siebie zarzucam ciepły sweter i sięgam po jedną z rozpoczętych książek ze „stosu hańby”.

Kiedy za oknem plucha i szarawo, proponuję książkę i autorkę, która zawsze ma na mnie zbawienny wpływ - Kasie West „Blisko ciebie”. Kasie jest mistrzynią lekkich, prostych historii, które nie męczą odbiorcę. Jej książki są jak przepyszne ciastko zjedzone w cukierni. Posiadają idealne proporcje, nie są przesłodzone i zawsze ma się ochotę na więcej :)

„Blisko ciebie” jest zabawna, z wykreowanymi ciekawymi postaciami oraz niebanalna – bo czy któryś z autorów postanowił głównych bohaterów zamknąć w bibliotece na cały weekend podczas zimowej aury? Ja osobiście jeszcze się z takim tematem nie spotkałam.
Polecam serdecznie do ciepłej herbatki, która każdego rozgrzeje w jesienne wieczory :)



Książką, a właściwie serią, którą postanowiłam wam polecić na dłuuugie jesienne wieczory jest trylogia Sary J. Mass i chyba nikt już nie ma wątpliwości, że chodzi o ,,Dwór cierni i róż'', ,,Dwór mgieł i furii'' oraz ,,Dwór skrzydeł i zguby'', który będzie miał premierę pod koniec października. Niektórym może wydawać się dziwne to, że polecam książkę której jeszcze nie przeczytałam (mowa tu o trzecim tomie), ale jestem na 100% pewna, że i ta część zawładnie moim sercem, ciałem, duszą i czymkolwiek jeszcze się da.... Moja przygoda z tą autorką rozpoczęła się od ,,Szklanego tronu'' i powiem wam, że pierwszy tom nie spodobał mi się za bardzo, ale kupiłam od razu trzy pierwsze części cyklu więc stwierdziłam, że wypada przeczytać....tak więc zabrałam się za ,,Koronę w mroku'' i to było coś niesamowitego! To jak autorka prowadzi całą akcję, jakich kreuje bohaterów i przede wszystkim jaki tworzy świat, jest fenomenalne! Moim zdaniem cała trylogia dworów ( a przynajmniej dwa pierwsze tomy) jest jeszcze lepsza od Szklanego tronu. Jak jeszcze nigdy, pokochałam bohaterów tych książek (no bo kto by nie pokochał Rhysanda, czy Azriela), urzekł mnie przecudowny opis Velaris oraz Dworu Nocy. Obie książki dostarczyły mi tak wielu emocji, że podczas ich czytania śmiałam się w głos, ale też płakałam jak dziecko....Po prostu musicie to przeczytać! Mam nadzieję, że chociaż troszkę was zachęciłam. Trzymajcie się cieplutko.



wroclawiankaczyta
Na wstępie, chciałabym podziękować Ali za zaproszenie do współtworzenia tego posta! :)
Moim zdaniem, idealną książką na jesień jest "Misery" Stephen'a King'a. Tego autora zna chyba każdy. Oczywiście, dla kogo jest ta książka? Na pewno dla osób, które po przeczytaniu bądź obejrzeniu czegoś pełnego grozy, wręcz uwielbiają się przytulać! ;) A o czym mniej więcej jest ta książka?

Paul Sheldon jest autorem romansów, których główną bohaterką jest Misery Chastian. Paul ma już jej dosyć i w ostatniej swojej powieści zabija ją. Tworzy nową książkę o szybkich samochodach i chłopaku pochodzącym ze slumsów. Zakończenie nowej powieści świętuje butelką szampana i wsiada do samochodu. Podczas burzy śnieżnej ulega wypadkowi i odzyskuje przytomność w domu Annie Wilkes. Wkrótce dowiaduje się, że Annie jest jego największą wielbicielką, mieszka na odludziu, nikogo nie powiadomiła, że Paul jest u niej i dysponuje dużymi zapasami prochów. Reszty możecie się domyślać, bądź tych bardziej zaciekawionych zapraszam do lektury ;)

Ahh! Zapomniałabym! Odpowiadając na pytanie Ali, moim jesiennym rytuałem jest picie kisielu (niezależnie od pory dnia czy nocy), dobra książka i chłopak leżący obok i czytający kolejną dobrą książkę :D więcej mi do szczęścia nie trzeba! Pozdrawiam wszystkich Czytelników ;)

Instagram: @wroclawiankaczyta
Blog: https://wroclawianka-czyta.blogspot.com/
Zawsze gdy ktoś zadaje mi pytanie jaką książkę polecam, od razu na myśl przychodzi mi Szklany tron. Nawet się nie zastanawiam czy ta osoba lubi fantastykę, czy też nie, po prostu wymieniam parę tytułów z automatu, a pierwszym z nich jest właśnie ta książka. Pewnie nie raz już o tej pozycji słyszeliście, w skrócie mówiąc opowiada ona o Caelenie – zabójczyni, którą skazano na dożywotnią prace w kopalni Endovier. Dlatego gdy pewnego dnia pojawia się książę Adarlanu z ofertą wzięcia udziału w niebezpiecznym turnieju, którego nagrodą będzie wolność, dziewczyna nie waha się ani trochę i przyjmuje propozycje.
Książka przy pierwszych stu stronach bardzo mnie nudziła, nie spodziewałam się po niej niczego wielkiego, jednak gdy nagle okazało się, że ją skończyłam, miałam wielkie zapotrzebowanie sięgnięcia po kontynuacje. Dlatego na drugi dzień od razu pobiegłam do sklepu zakupić  kolejny tom :D Więc jeśli należycie do tego grona, której tej książki jeszcze nie przeczytało, raz dwa nadrabiać mi tu :D

A mój jesienny rytuał? Hmm… przeważnie jestem chaotycznym człowiekiem robiącym wszystko na opak, zauważyłam jednak pewną czynność, która zresztą pojawiła się u mnie całkiem niedawno. Otóż zawsze wieczorem siadam sobie z  herbatą lub puszką Coli, czy Pepsi i oglądam seriale, lub czytam – wszystko w zależności od tego na co bardziej mam ochotę :)
Pierwszą książką, która przychodzi mi na myśl, kiedy mówimy o jesieni, jest ,,Szóstka wron" Leigh Bardugo. Jest to idealna powieść na ten czas, gdy pogoda za oknem zmienia się ze słonecznej w deszczową, a my odkładamy powoli lekkie romanse i niezobowiązujące młodzieżówki, które czytaliśmy latem, i sięgamy po książki o nieco zimniejszym, tajemniczym klimacie. ,,Szóstka wron" przenosi nas w mroczne zakątki Ketterdamu i przedstawia historię grupy wyrzutków, którzy planują dokonać niewykonalnego - dostać się do Lodowego Dworu, czyli najlepiej strzeżonej twierdzy znanej złoczyńcom. Nadchodząca jesień to idealny czas, aby poznać silnych i niezłomnych bohaterów, wykreowanych z ogromną dbałością, oraz pozwolić się wciągnąć w czarujący klimat przestępczego światka Ketterdamu. Gorąco polecam Wam ,,Szóstkę wron", która zapisała się w moim sercu na zawsze. 

Jeśli chodzi o moje jesienne rytuały, to jestem ogromną fanką picia herbaty. Wieczory spędzam więc z kubkiem herbaty (najlepiej o smaku czekolady z gruszką z Liptona!), czytając książkę i wtulając się w kaloryfer, ponieważ jestem człowiekiem, któremu zawsze jest zimno, niezależnie od pory roku.




czwartek, grudnia 28, 2017

Czasami kłamię... Tobie też się zdarza? [recenzja]



Autor: Alice Feeney
Opis: Są trzy rzeczy, które powinniście wiedzieć o Amber Reynolds. Pierwsza: jej mąż już jej nie kocha. 
Amber jest w śpiączce (rzecz druga), w którą zapadła po wypadku samochodowym. Jej ciało jest nieruchome, ale umysł pracuje na najwyższych obrotach, starając się odtworzyć minione dni i tygodnie. Siniaki i obrażenia na jej ciele wskazują, że nie był to nieszczęśliwy zbieg okoliczności, lecz celowe działanie. Głównym podejrzanym jest jej mąż. Ale w tej opowieści nic nie jest proste, bo (rzecz trzecia) Amber czasami kłamie.


Niektórzy ludzie stają się duchami, jeszcze zanim umrą.
Miał ktoś okazję zabrać się za książki Fisher, np. Margo? Jeśli tak, to wiedzcie, że ta książka jest dziwna i pokręcona, może w mniejszym stopniu, niż Margo, ale autorka niesamowicie mnie zaskoczyła. Słyszałam wiele opinii o Czasami kłamię i były one różne. Moja będzie specyficzna, trochę pomieszana. 
Przeczytałam tę książkę jednym tchem, wczoraj zaczęłam i wczoraj skończyłam, bo jak najszybciej chciałam się dowiedzieć wszystkiego. Fabuła jest wciągająca w moim odebraniu – a to duży plus. Czułam w sobie wiele sprzecznych emocji. Raz byłam zachwycona, raz zawiedziona. Myślałam, że autorka wprowadziła typową narrację i dopiero pod koniec okazało się, że narracja nie jest taka zwyczajna, jak się wydaje. Postać Amber była dla mnie zagadką. Kobieta wydawała się osobą z obsesjami, paranoją, nerwicą. Z drugiej strony miałam wrażenie, że była cieniem w świecie przedstawionym, przez nikogo niezauważanym.Nie polubiłam jej, nie znienawidziłam. Była neutralna. Drugą ważną postacią dla książki była Claire, siostra Amber. Wszystko kręci się wokół tych dwóch dziewczyn i nie myślałam, że odkryję tyle tajemnic i intryg, jakie czekały mnie po wejściu w świat tej książki. Kolejne pozytywne zaskoczenie. 
Dla mnie problemem były zachowania tych bohaterek, czasami mnie za bardzo denerwowały, a czasem nudziły. Tak jak mówiłam, powieść jest specyficzna i trochę miesza w głowie. Myślimy, że już odkryliśmy o co chodzi autorce, po czym wszystko zostaje obrócone do góry nogami. W zasadzie to dobrze, bo przynajmniej poznajemy elementy zaskoczenia. Jeśli miałabym coś zmienić, postarałabym się, aby bohaterki były choć trochę bardziej do polubienia, ale to mój odbiór. Ktoś inny może uważać coś zupełnie innego. 
Kończąc książkę, nie żałowałam, że po nią sięgnęłam i była dobra. Nawet lepiej niż dobra. Zostawiła mi mieszane uczucia, nie są one klarowne, jak przeważnie po danej lekturze, ale to nie oznacza, że Wam jej nie polecam. Polecam i mam nadzieję, że spędzicie z nią miłe chwile. 

4/5
za książkę dziękuję księgarni Dadada.pl
Znalezione obrazy dla zapytania dadada


środa, grudnia 27, 2017

Lokatorka... A ty zgodzisz się na takie warunki? [recenzja]



Autor: JP Delaney
Opis: Idealne mieszkanie. Wymarzona lokatorka. Doskonała zbrodnia.
Emma już nie mieszka przy Folger Street 1, na jej miejsce wprowadza się Jane. Obie lokatorki, obecna i była, są do siebie bardzo podobne: kolor włosów, rysy twarzy, pragnienie rozpoczęcia wszystkiego od nowa. Ultranowoczesne mieszkanie wymaga dostosowania się do surowych reguł narzuconych przez właściciela, ale wydaje się idealne do porządkowania życiowego chaosu. Kobiety łączy coś jeszcze – enigmatyczna więź z właścicielem apartamentu. Jednak po pewnym czasie obok pożądania pojawia się niepewność i niepokój. Co różni Emmę i Jane? Emma już nie żyje, Jane jeszcze tak.

nie można opowiedzieć drugi raz tej samej historii i spodziewać się innego zakończenia.
Moje uwielbienie do tego gatunku wzrasta. Podoba mi się działanie autorów takich książek. Sprawiają, że jesteśmy pochłonięci w psychicznej grze, w której nie spodziewamy się zakończenia. Wszystko się zmienia w rozdziałach. Raz autor kieruje nas na prawidłowe myślenie, a raz zwodzi.
Lokatorka prowadzona jest przez dwie narracje, w których kolejno występuje Emma i Jane. Oczywiście historia Emmy jest ukazana przed jej śmiercią. Obydwie bohaterki działały mi na nerwy i zachowywały się bardzo naiwnie. Jednak Emma była dla mnie najgorszą postacią. Nie miałam dla niej współczucia, bo jej nie lubiłam. Obie dziewczyny zamieszkują ten sam dom, Emma mieszkała tam wcześniej, Jane teraz. I obie musiały przyjąć warunki umowy z właścicielem. A uwierzcie, to nie są normalne warunki.
W książce pojawia się także dwóch prawie głównych facetów – Edward i Simon. W tle mamy jeszcze komisarza, który też odegra istotną rolę. Wszystko się ze sobą łączy w dziwny sposób. Tajemnica goni tajemnicę, intryga za intrygą. Łatwo można było stanąć po jednej stronie, oczerniając tą drugą. Autor bardzo sprawnie nami manipuluje.
Lokatorka to specyficzna powieść. Nie jestem nią tak zachwycona jak np. Za zamkniętymi drzwiami, ale wywarła na mnie duże wrażenie. Ta jej dziwność przyciąga uwagę i czyta się tę książkę w kilkanaście godzin, aby jak najszybciej dowiedzieć się o wszystkim. Tak było w moim przypadku, dlatego mimo krótkiej recenzji, chciałabym Was zachęcić i polecić Wam Lokatorkę.
4/5
Czytaliście? Podzielcie się ze mną swoją opinią, bo jestem ciekawa.
zapraszam was na instagrama: polecamgoodbook


czwartek, grudnia 21, 2017

Woda, która niesie ciszę... i łzy [recenzja]


JESTEM WAM CHOLERNIE WDZIĘCZNA. LICZNIK WYBIŁ 100 TYSIĘCY WYŚWIETLEŃ. DZIĘKUJĘ, KOCHANI!



Autor: B.C. Cherry.
Opis: Ulotne chwile.
Nasze życie jest tylko ich sumą. Niektóre są bolesne, pełne cierpienia. Inne piękne, pełne nadziei i przyszłych obietnic.
Miałam w życiu wiele ważnych, zmieniających, stawiających przede mną wyzwania chwil. Momentów, które przerażały i pochłaniały. Jednak największe z nich – najbardziej wzruszające i chwytające za serce – dotyczyły jego.
Miałam dziesięć lat, gdy straciłam głos. Skradziono dużą część mnie, a jedyną osobą, która naprawdę mnie słyszała, był Brooks Griffin. Stanowił światło moich mrocznych dni, był obietnicą jutra, dopóki jego samego nie spotkała tragedia. Dramat, który zatopił go w morzu wspomnień.
Oto historia chłopaka i dziewczyny, którzy kochali siebie nawzajem, ale nie kochali samych siebie. Opowieść o życiu i śmierci. O miłości i niedotrzymanych obietnicach

Zostaw za sobą przeszłość, by przyszłość mogła nadejść.

Seria żywioły trafiła w moje ręce już w lipcu, kiedy to sięgnęłam po Ogień, który ich spala. Nie żałuję tego, wciągnęła mnie w piękny, wzruszający świat. Styl Cherry jest przystępny dla każdego, porusza, zaciekawia i nie można czuć się znudzonym.
Poznajemy bohaterów, gdy są dziećmi – Maggie i Brooks. Maggie uwielbia Brooksa i za wszelką cenę chcę, aby wzięli ślub w lesie przy wygiętych drzewach. Brooks nienawidzi Maggie, ale zgadza się na jej propozycję po długich namowach. Niestety ten dzień nigdy więcej nie będzie pamiętamy, jako szczęśliwy...
Autorka porusza bardzo ważną kwestię – traumę. Maggie zmaga się z traumą, która odebrała jej głos i nie pozwala na wyjście za próg domu. Żyje zamknięta z rodzicami, których miłość do siebie słabnie, z siostrą, która ma ją za dziwaczkę, i bratem, który przyjaźni się z Brooksem.
Mimo tego, że Maggie nie mówi, Brooks staje się jej najlepszym przyjacielem, który troszczy się o nią i codziennie pyta, czy wszystko w porządku. Są przeuroczy razem, choć ich droga do szczęścia nie będzie łatwa! 
Książka porusza trudny temat, ale w fabułę wplecione zostały także spełnione marzenia, miłość, przemiana człowieka, dobro, zło, dojrzałość, starość, cierpienie. Przeżywałam każdą stronę i każdy fragment tej powieści. Nie zliczę ile razy ścisnęło mnie za serce. 

Znalezione obrazy dla zapytania cry gif

Ojciec Maggie zawsze powtarzał jej te słowa:
Świat się kręci, ponieważ bije twoje serce..
Uważam, że autorka wspaniale ukazała relację między córką a ojcem. Ich miłość mogła pokonać wiele. Chociaż Maggie przez długi okres zmagała się z traumą, ojciec zawsze był obok. Pokazał jej, że da radę. To jest kolejna świetna powieść Cherry. Być może Powietrze, którym oddycha, aż tak mnie nie urzekło, ale Ogień, który ich spala oraz Art&Soul z pewnością. No a teraz do tej listy dochodzi Woda, która niesie ciszę. Kocham książki, które przeżywam wraz z bohaterami. Te historie zostają w mojej głowie i w moim sercu. 
To są młodzieżówki, które zahaczają o schematy (tego nie da się uniknąć), ale przekazują ważne wartości i nie są książkami, o których po prostu zapomnę. Mam wrażenie, że Cherry zostanie jedną z moich ulubionych autorek dla młodzieży i będę wracać do serii Żywioły, tak samo, jak do Art&Soul.
Nie wahajcie się. Jeśli tylko lubicie taką tematykę, to bierzcie się za tę książkę, a raczej za całą serię, bo wszystkie 3 książki są świetne. Z niecierpliwością będę czekała na nowości od autorki, która na końcu Wody, podzieliła się z nami historią ze swojego życia. Nie zdradzę więcej, ale bardzo mnie to poruszyło.  
Magia zawarta jest w chwilach. W delikatnym dotyku, lekkich uśmiechach, cichych słowach. Magia jest w życiu dniem dzisiejszym, w oddechu, w szczęściu. Mój chłopcze, magia jest w miłości.

5/5

Ps 
Zainspirowana stworzyłam króciutką etiudę, nie jest to nic ambitnego, ale podoba mi się.

czwartek, grudnia 14, 2017

Za zamkniętymi drzwiami [recenzja]



Autor: B. A. Paris
Opis: Wszyscy znamy takie pary jak Jack i Grace: on jest przystojny i bogaty, ona czarująca i elegancka. Chciałoby się poznać Grace nieco lepiej, ale to niełatwe, bo Jack i Grace są nierozłączni. Niektórzy nazwaliby to prawdziwą miłością. 
Wyobraź sobie uroczystą kolację w ich idealnym domu, miłą konwersację, kolejne kieliszki dobrego wina. Oboje wydają się w swoim żywiole. Przyjaciele Grace chcieliby zrewanżować się lunchem w przyszłym tygodniu. Ona chętnie przyjęłaby zaproszenie, ale wie, że nigdy z nimi nie wyjdzie. Ktoś mógłby spytać, dlaczego Grace nigdy nie odbiera telefonów, nie wychodzi z domu, a nawet nie pracuje. I jak to możliwe, że gotując tak wymyślne potrawy, w ogóle nie tyje? I dlaczego w oknach sypialni są kraty? Doskonałe małżeństwo czy perfekcyjne kłamstwo?

~nic nie pozbawia nas sił równie skutecznie jak strach.~
Kolejny thriller w moich rękach, jestem w szoku. Jednak decyzji nie żałuję, a o książce rozmyślałam dobre dwa dni. 
Poznajemy życie idealnego małżeństwa. Jack i Grace. Para perfekcyjna, dogadująca się w każdej sprawie. Ich znajomi chcieliby brać z nich przykład. Nikt nie nabiera podejrzeń, kiedy Grace twierdzi, że czuje się świetnie bez pracy i zajęcia. Zajmuje się tylko domem i jest szczęśliwa. Czy to prawda? Co kryje się za zamkniętymi drzwiami?
Nie spodziewałam się takiego obrotu spraw, bo byłam przekonana, że owszem, powieść będzie opowiadać o chorym małżeństwie, w którym są tajemnice. Myślałam, że mąż będzie psychiczny, ale nie z takiego powodu, o jakim się dowiedziałam...
Dużą rolę w książce odgrywa siostra Grace – Millie, która jest chora na zespół Downa. Jako ona sama nie występuje aż tak często, ale akcja kręci się wokół niej i dużo się o niej mówi. Jack wydawał mi się na początku postacią dziwną, specyficzną, lecz miałam wrażenie, że mimo to go polubię. Po tym czego się dowiedziałam... Zmieniłam zdanie. Czytałam tę powieść bez tchu. Nie liczył się czas, obowiązki. Fabuła wciągnęła mnie na dobre i nie pozwoliła myśleć o niczym innym. Opiera się na idealnym kłamstwie, które dopracował Jack. On nie uznaje przegranych spraw i pomyłek. Przewidział każdy ruch Grace i zabezpieczył się na różne wypadki. Mimo to ona się nie podda. Współczułam jej wielokrotnie i sama zastanawiałam się, co zrobiłabym w jej sytuacji. Jak spędzałabym dni, by nie załamać się ostatecznie. Grace dała radę, bo bardzo dużo myślała o Millie. Millie była dla niej siłą.
Psychiczna, dziwna, ale... dlaczego nie miałaby być prawdziwa? Ta powieść uświadomiła mi, że takie rzeczy mogą się dziać, nawet u sąsiadów, a ja nie będę o tym wiedzieć. Nie możemy zakładać, że takie małżeństwa i relacje nie istnieją. Logiczne, że się o nich nie mówi, bo są tajemnicą utrzymywaną przez psychopatów pokroju Jacka. 
Ta książka wywarła na mnie duże wrażenie. Mimo że nie była idealna, ale to fabuła i emocje, jakie mi przekazała liczyły się najbardziej. Zainspirowała mnie do czegoś nowego, do tego, bym coś napisała, stworzyła. Może mi się uda.
W tym momencie zostawiam Was z decyzją, czy chcielibyśmy przekonać się o tej książce. Uważam, że warto i bardzo Was zachęcam. 

5/5

niedziela, grudnia 10, 2017

Zostać panią Parrish. Po trupach do celu. [recenzja]



Autor: Liv Constantine
Opis: Amber Patterson uważa, że jest stworzona do życia w luksusie. Ma wybujałe ambicje, zero skrupułów i spore zdolności aktorskie. 
Daphne Parrish ma wszystko, o czym marzy Amber. Bogatego i przystojnego męża, luksusowy dom i udane dzieci. Prowadzi idealne, pozbawione trosk życie.
Amber obmyśla plan, jak zająć jej miejsce. Bez skrupułów, krok po kroku wdziera się w życie Parrishów, umiejętnie manipulując wszystkimi członkami rodziny. Prowadzi cyniczną grę, ale musi się spieszyć, bo na jaw mogą wyjść jej sekrety z przeszłości. Nie wie, że jest tylko pionkiem i to nie ona rozdaje karty.

Rzadko kiedy czytam książki z gatunku thrillerów, ale tym razem postanowiłam spróbować i zaryzykować. To był trafny wybór. Nie spodziewałam się takiej mieszanki emocji, odczuć i wrażeń. Książka jest udana, jeśli autor wywołuje w nas uczucia. I tym razem się udało. Jednakże nie uznaję, że jest ona thrillerem - powiedziałabym raczej, że książką psychologiczną. 
Poznajemy Amber i od samego początku wiemy o tym, że knuje intrygi, zarzuca sieć i próbuje zdobyć założone cele przez oszustwa i kłamstwa. Miałam do niej neutralny stosunek, bardziej było mi jej szkoda. Amber udaje się wejść z butami w idealną rodzinę Parrishów. Zaprzyjaźnia się z Daphne i dzięki temu poznaje jej męża, o którego zechce walczyć. Jest przekonana, że urodziła się, by zająć miejsce Daphne i pławić się w bogactwie. Brzmi banalnie, ale nie tak łatwo będzie to wszystko zdobyć.
Fabuła skupia się na tajemniczej grze, którą roztacza Amber, choć nie spodziewa się, że nie tylko ona rozdaje karty. to mnie najbardziej zaskoczyło w tej książce. Nie myślałam, że spotka mnie tyle zwrotów akcji i sekretów. Przeczytałam całą powieść w jeden dzień, bo nie mogłam się doczekać, aż poznam rozwiązania zagadek. Pod względem fabuły autorka spisała się świetnie i wszystko dobrze zaplanowała. Wprowadza czytelnika w świat, z którego tak łatwo się nie wyjdzie. To mi się podobało. Byłam zamknięta w książce na kilka godzin, by poznać sekrety rodziny Parrishów.
Powieść pokazuje, jak pieniądze mogą zmienić ludzi. Jak łatwo wpływają na człowieka. Zdałam sobie sprawę, że manipulują lepiej, niż jakakolwiek osoba. 
Mogłabym się przyczepić do języka. Dialogi wydawały się czasem naciągane i zbędne. Myślę, że to autorka powinna poprawić, lub zmienić. Jednakże sam pomysł wynagrodził mi wszystkie niedociągnięcia. Książkę czyta się bardzo szybko i uważam, że nie tylko ja dałam się tak wciągnąć. 
Jestem w stanie polecić Wam tę książkę, bo spędziłam z nią dobre chwile i podobała mi się. Może nie jest idealna, niesamowita, ale jednak coś uzmysławia. Pycha człowieka zawsze w nim istnieje, można tylko nie pozwolić, by się obudziła. Jak najbardziej jestem zadowolona, że sięgnęłam po Zostać panią Parrish i mam nadzieję, że zachęcę też Was. 

Za egzemplarz recenzencki dziękuję wydawnictwu HarperCollins.
4/5

wtorek, grudnia 05, 2017

Obsesja. Jesteś pewien, że ciebie nie dotyczy?[recenzja]


Autorka: Katarzyna Berenika Miszczuk
Opis: Ponure korytarze szpitalnego oddziału psychiatrii i niepokojące listy od tajemniczego wielbiciela. Wygląda na to, że doktor Joanna Skoczek znalazła się w niebezpieczeństwie. Joanna Skoczek odbywa rezydenturę na oddziale psychiatrii warszawskiego Szpitala Wschodniego. Podczas gdy ponure szpitalne korytarze same z siebie przyprawiają o gęsią skórkę, w podziemnym magazynie zostaje znaleziony trup jednej z pacjentek. Z oględzin wynika, że powrócił seryjny morderca kobiet, poszukiwany przez policję od trzech miesięcy. W dodatku Asia otrzymuje ostatnio niepokojące listy od anonimowego wielbiciela.

Fanką polskich książek nie jestem, bo odrzucają mnie wszelkie polskie imiona, nazwy i polskość w dialogach. Nie lubię tego stylu pisania – wszystko zależy od gustu. Jeśli już czytam książki od naszych autorów, to tylko wtedy, gdy fabuła nie dotyczy Polski, a styl jest bardziej amerykański. Jednakże Katarzyna Berenika Miszczuk od dawna jest jedną z niewielu, której książki czytuję. Seria Ja, diablica – dla mnie bardzo zabawna, mało ambitna, ale ciekawa i wciągająca – trafiła w moje serce. Dlatego teraz nie wahałam się i sięgnęłam po nową książkę autorki, czyli Obsesję.
Joanna Skoczek jest rozwódką i prowadzi specjalizację psychiatryczną w warszawskim szpitalu. Poznajemy ją jako osobę spokojną, normalną i nie wyróżniającą się. Nie polubiłam jej, ani nie nienawidziłam. Byłam neutralna w stosunku do tej postaci. Nie trafiają do mnie te polskie bohaterki, każda wydaje się taka swojska, po sąsiedzku... Po prostu tego nie lubię. Ale to nie umniejsza książce, bo fabuła naprawdę zaskakuje! Autorka sięgnęła po wiele środków, które mają uśpić uwagę czytelnika, tylko po to, by za chwilę oblać nas kubłem zimnej wody. 

Znalezione obrazy dla zapytania surprise gif

Miszczuk wprowadza kilkoro bohaterów, miesza ich w losy Joanny i nikt nie spodziewa się, kto stoi za prześladowaniem. Nie jest to spojler, bo tego możecie się domyślić po opisie książki. Joanna jest ofiarą stalkingu. Do końca książki czekałam w napięciu, kim okaże się sprawdza i w końcu gdy byłam prawie pewna, że to ta osoba, autorka sprowadziła mnie na ziemię i wstrząsnęła mną.
Po tej książce nie spodziewałam się aż tak wiele. Myślałam, że będzie po prostu OK. Ale ona jest dobra! Dialogi nie zawsze mi odpowiadały, tak jak mówiłam, nie lubię tego klimatu i stylu. 
Są momenty, które sprawiły, że się śmiałam, a przecież o to chodzi w książkach. Mają wzbudzać w nas emocje i tutaj tak było. Bardzo spodobał mi się Marek, ale o nim sami musicie przeczytać. :)
Zdaje sobie sprawę, że recenzja nie jest długa, lecz nie chcę przedłużać i lać wody, skoro powiedziałam wszystko, co zamierzałam. Chciałam zapewnić Was, że Obsesja jest warta uwagi i powinniście się z nią zapoznać. Ja nie czytająca POLSKICH KSIĄŻEK, dałam radę, więc i wy dacie! :) Gorąco ją polecam na zimowe wieczory przy kubku gorącej herbaty. 

czwartek, listopada 23, 2017

Fueled.. Część 2 serii Driven. [recenzja]



Tytuł: Fueled. Napędzani pożądaniem
Autor: K. Bromberg

Wiedziałam, że drugi tom trylogii nie będzie lepszy od pierwszego. Nie wciągnęła mnie ta historia już na początku, ale zakończenie 1 części sprawiło, że musiałam wiedzieć, co będzie dalej. Dlatego dałam szansę Bromberg. Niestety... Nic szczególnego się nie wydarzyło. Akcja kręciła się wokół jednego tematu, wszystko było zapchane zdaniami, które nic nie wnosiły. Czasem autor dąży do zapełniania stron książki, choć nie przynosi to żadnego efektu. Bohaterzy w tym tomie wydają się być... Bezbarwni. Tak jak w tamtym poruszali mną, miałam jakieś emocje, czy darzyłam lub nie darzyłam ich uczuciami, w tym nie czułam nic. 
Fakt faktem, ogromną fanką erotyków nie jestem, ale w sumie... Nie było tak źle. Jeśli chodzi o tę tematykę i opisy w Fueled. Natomiast przeszkadzało mi podobieństwo (ZNACZNE) do 50 Twarzy Greya. Znów. Autorka powinna skupić się na własnym pomyśle, a nie przerabiać coś, co osiągnęło sukces i do niej nie należy. Uważam, że to słabe i nie przyciąga uwagi. 

Znalezione obrazy dla zapytania christian grey gif


Fabuła nie rozwija się za bardzo. W historii pojawiają się byłe dziewczyny Coltona i to chyba miało być urozmaicenie, ale nie wyszło... Oczywiście bohaterka ma z tym ogromny problem i nie akceptuje Tawny, jednej z ex Coltona. 
Związek Rylee i Coltona zaczyna się jeszcze bardziej rozwijać. Dziewczyna czuje więcej, pragnie więcej. Wiele przeszła i potrzebowała czasu, aby ponownie zaufać mężczyźnie. Czy Colton to doceni? W zasadzie kibicowałam im, choć Donovan czasem okropnie mnie irytował. Mimo to, chciałam, aby byli szczęśliwi. 
Czy faktycznie zasługuje na Rylee?
Za dużo seksu, za mało akcji. Tak podsumuję tę część. Jestem świadoma jaka to kategoria książek, ale co za dużo, to nie zdrowo, bo i czytelnik zaczyna się nudzić. Myślę, że jeśli ktoś jest fanem erotyków, to może spróbować, ale mi ta seria nie przypadła do gustu, tak jakbym tego chciała. 

Dziękuję wydawnictwu Editio Red.

3/5


poniedziałek, listopada 20, 2017

Słońce też jest gwiazdą. [recenzja]



Autorka: Nicole Yoon.
Opis: Natasha pochodzi z Jamajki, ale od ósmego roku życia mieszka w Stanach. Jej rodzice przebywają w USA nielegalnie i zostają deportowani na Jamajkę. Natasha jest załamana i wściekła na ojca – to przez niego rodzina musi wracać tam, skąd przyjechała. Wierzy w naukę, a nie w miłość. Zwłaszcza po tym, jak zdradził ją chłopak!

Z Nicole Yoon nie miałam jeszcze styczności. Wiem, że jest autorką popularnej książki "Ponad wszystko", o której powstał film. Czytałam dużo złych opinii o niej i nie bardzo mnie ciągnęło. Natomiast inaczej było ze Słońce też jest gwiazdą. 
Nie spodziewałam się, że książka poruszy aż tak wiele trudnych tematów. Zderzamy się z rasizmem, emigracją, imigracją i podziałami społecznymi w Ameryce. Trudno w to uwierzyć, ale akcja toczy się na przestrzeni jednego dnia, prócz epilogu, który przewidziałam. Poznajemy Daniela i Natashę, kompletnie różne osoby, które stają na swojej drodze bardzo przypadkowo. Obydwoje mają przed sobą dwa ważne spotkania, a w między czasie postanawiają poznać się bliżej. Daniel jest przekonany, że jeden dzień wystarczy, by Natasha mogła go pokochać. I choć brzmi to banalnie, prosto, jest to bardzo ciekawy element fabuły. W czasie ich rozmów, poznawania swoich rodzin i przeszłości, akcja toczy się wokół emigracji Natashy, która walczy o pozostanie w kraju oraz wokół spotkania dotyczącego studiów Daniela. 
Nie powiem wam, jak obie sytuacje się zakończą, bo popsułabym element trzymania w napięciu, a to istotna rzecz. Książka jest mało prawdopodobna, nie wierzę w takie przypadki, ale czyta się ją lekko, szybko i przyjemne, co jest ogromnym plusem. 
Narracja jest bardzo ciekawa! Z takim typem jeszcze się nie spotkałam i byłam naprawdę w szoku. Ale łatwo się czytało przez to powieść. Myślę, że Słońce też jest gwiazdą to dobra lektura na jeden wieczór, nie jest nudna, ale jest też mało wiarygodna. Jeśli macie ochotę zderzyć się z nietypowym zabiegiem narracyjnym i taką oto fabułą, to nie wahajcie się, aby sięgnąć po tę książkę. 

4/5
Za egzemplarz dziękuję wydawnictwu Dolnośląskiemu

niedziela, listopada 19, 2017

English Matters. Przegląd prasowy #5 z bonusem.



Jest mi niezmiernie miło, że Colorful Media wciąż utrzymuje ze mną współpracę i dzięki temu mogę czytać i uczyć się ze świetnego magazynu, jakim jest English Matters. I mówię to całkiem poważnie. 
Mój język angielski nie jest perfekcyjny. Mam duże problemy z gramatyką, ale słówek uczę się z piosenek, filmów, czy właśnie książek/artykułów. Słówka to klucz do rozmowy. Dlatego tak bardzo i z całego serca polecam Wam English Matters. 

W tym numerze dowiemy się, jak postrzegana jest Polska przez inne kraje. Opowie nam o tym Norman Davies, historyk, który interesuje się historią Polski. 
Znajdziemy także artykuł o Spinnermani, czyli nowej modzie, jaka powstała wraz z nadciągnięciem Figdet Spinnerów. I jak się okazuje, powstały one już bardzo dawno temu. 
Będzie też mowa o Harrodsie! Jednym z największych brytyjskich sklepów. W tym roku odwiedziłam go osobiście i przekonałam się o jego magii. Fakt faktem nie stać mnie było na krok postawiony tam, ale było warto choć popatrzeć na te wszystkie piękne rzeczy.
Oczywiście w środku magazynu znajdziemy też ćwiczenia, tym razem po to, by uczyć się korzystania z inwersji. (większość zrobiłam przed kartkówką, polecam XD).
Bardzo ciekawym artykułem był ten o zimie w w Nowym Jorku. Naprawdę, w Internecie może nie szukałabym o tym informacji, ale tu wiedza łączy się też z nauką języka, więc wszystko wychodzi na plus. Warto? Warto. 
Na samym końcu znajduje się powtórzenie, które sprawdzi co zapamiętałeś z całego magazynu. Spróbuj się. 

W tym miesiącu dostałam bonus od wydawnictwa i jest to wydanie specjalne English Matters poświęcone Stanom Zjednoczonym. Jeśli interesujesz się tym krajem, tym bardziej powinieneś sięgnąć po tę gazetę. 
W środku znajdziemy krótki tekst o tym, skąd pochodzi Cheerleading. Autorzy zawarli też tabelkę z różnicami w słownictwie między stanami w USA. Znajdzie się też nasza Polonia, a jej poświęcono ponad trzy strony artykułu. Mogłabym wymieniać tego wiele i wiele. Wydanie specjalne jest obszerniejsze i zawiera jeszcze więcej ciekawych tekstów oraz ćwiczeń. Zachęcam Was, byście spróbowali i zdecydowali, czy warto.
Dziękuję za możliwość przeczytania.

Znalezione obrazy dla zapytania colorful media

czwartek, listopada 16, 2017

Dwór Furii i Mgieł & Dwór Skrzydeł i Zguby [recenzja porównawcza]


Postanowiłam napisać recenzję zbiorową. Jestem świeżo po dwóch tomach, a raczej trzech. Jednakże teraz odniosę się tylko do drugiego i trzeciego. 
Dwór Furii i Mgieł urzekł mnie najbardziej, co chcę od razu powiedzieć, nie owijając w bawełnę. Uważam, że akcja toczy się z większą werwą, dialogi są lepsze, oraz poznajemy historię i zamiary Rhysanda. Wielką nowością ani odkryciem nie będzie to, że Feyra jest denerwująca, czasem nawet za bardzo. Przeszkadzały mi jej odzywki i to, jak zachowywała się wobec innych postaci. Wulgarne gesty (do znudzenia) i "warknięcia" na każdego... były żałosne. Jednak mimo to, nie odczuwałam chęci rzucenia książką przez pokój, choć istotnie – Feyra powinna być lepiej wykreowana. Autorka za bardzo skupiła się na magii i poszczególnych dworach, co jest bardzo dobre, ale mało poświęciła Feyrze. Przynajmniej takie jest moje odczucie. 
Więc Feyra, proszę...
Znalezione obrazy dla zapytania annoying gif

Moje recenzje zawsze są szczerymi opiniami. Dlatego nie będę pisać tutaj caps lockiem, że jest to najlepsza seria fantastyczna, ani że ją uwielbiam. W obu tomach, 2 i 3 poznajemy bohaterów takich jak: Azriel, Kasjan, Mor, Amrena. Tworzą Dwór Snów wraz z Rhysandem na czele. W nich jestem zakochana nieodwołalnie, zwłaszcza w tym ostatnim. Uważam, że mają bardzo wiele humoru, są barwni i zostają w pamięci. Jednak... Ta książka ma wady i zalety. Czasem autorka wprowadza zbędne dialogi, niepotrzebne sceny, bez których historia byłaby taka sama, a one nie wnoszą nic ciekawego. To raczej zapełniacze. Czyli ogromnym plusem są bohaterowie (oprócz irytującej Feyry), ale minusem zbędne rozmowy. 
Jestem pod wielkim wrażeniem świata, który przedstawia Maas. Dopracowała go istotnie bardzo dobrze. Musiała rozpisać sobie naprawdę wiele szczegółów i to mnie tak zadziwia, bardziej jako autora niż czytelnika. Szacunek.Wszelkie opisy pobudzały moją wyobraźnię i rzeczywiście byłam w stanie zobaczyć to wszystko, co próbowała przekazać. 
W drugiej części, zresztą jak i w trzeciej, pojawia się wiele konfliktów, które Dwór Snów próbuje złagodzić lub rozwiązać. Mamy też ważną postać – Luciena, do którego moja sympatia z pierwszego tomu nie zmalała. 
Drugi tom, czyli Dwór Furii i Mgieł jest żywszy, pełniejszy, bardziej dopracowany. Więcej wnosi do historii, dlatego uważam, że jest najlepszy ze wszystkim. 
ALE PAMIĘTAJCIE, najlepszy i tak był Rhysand, okej?Zakochałam się w nim i uważam, że powinna powstać jakaś szczęście specjalnie mu poświęcona. Był idealny. Jego żarty, wygląd i w ogóle zachowanie trafiło prosto do mojego serca. 

Znalezione obrazy dla zapytania britney spears excited gif

Dwór Skrzydeł i Zguby przeczytałam bardzo szybko, bo również mi się podobał, ale zawierał za dużo scen bitew, za dużo wojny. To w pewnym stopniu w końcu mnie nudziło... Ale przetrwałam te rozdziały i udało się, dotarłam do końca. W ostatnich etapach książki autorka pozwoliła sobie z nas zażartować i miałam zawał serca. Nie chce Wam zdradzić tego, będziecie musieli sami odkryć.
Podsumowując tą chaotyczną opinię (wybaczcie), nie żałuję, że skusiłam się na Dwory, bo przez kilka dni żyłam tylko tym i gadałam tylko o tym. Ma niedociągnięcia, ale nic nie jest idealne! Cieszę się, że tak mocno mnie wciągnęło i życzę wam tego samego! BARDZO, BARDZO polecam tę serię. 

Za egzemplarz Dworu Skrzydeł i Zguby dziękuję wydawnictwu Foksal
Znalezione obrazy dla zapytania grupa wydawnicza foksal

5/5

niedziela, listopada 12, 2017

wywiad z bookstagramowiczem! #1 - Magical Reading.


Cześć! Wymyśliłam sobie, że fajnie będzie dodawać takie posty,gdzie możemy poznawać innych blogerów. Dzisiaj na pytania odpowie Magical Reading (@magical_reading), za co bardzo dziękuję! Jeśli jej nie znacie, to koniecznie zajrzyjcie na jej instagram. Pozytywna, miła i piękna kobieta!

1. Co natchnęło Cię do prowadzenia bookstagrama?
Od zawsze dużo czytałam i chciałam dzielić się z ludźmi moimi przemyśleniami na temat książek. Kiedy odkryłam Bookstagram i zobaczyłam, że istnieje taka wspaniała społeczność postanowiłam założyć swój własny profil. 
2. Czy osiągnęłaś już swój największy cel w tej kwestii, czy wciąż do niego dążysz? A może nie posiadasz konkretnego?
Ciągle szukam swojego celu, a po drodze realizuję te mniejsze, które sprawiają mi mnóstwo radości.

3. Co najbardziej podoba ci się w naszej społeczności?
Społeczność bookstagramowa to jedna z przyjemniejszych rzeczy, które dotyczą środowiska książkowego. Uwielbiam ludzi, z którymi mogę godzinami dyskutować o książkach, ale najbardziej podoba mi się różnorodność. To jest piękne, ponieważ polski Bookstagram to masa zdolnych, kreatywnych młodych osób. 

4. Masz czasem wrażenie, że zmuszasz się do czytania, bo terminy czekają?
Nie, absolutnie nie. Takie coś zabija przyjemność z czytania. Nie zapominajmy, że liczy się miło spędzony czas, a czytanie książek to nie wyścigi.

5. Myślę, że nie muszę o to pytać, bo wydaje mi się, że po części wiem, ale... Twoja ulubiona seria oraz ulubiona książka, to...?
Oczywiście moimi ulubionymi książkami ostatnio są książki Sarah J. Maas, ale równie mocno lubię serię Lux Jennifer L. Armentrout, książki Hoover, Cherry i Nicholasa Sparksa. Oczywiście to tylko kilka nazwisk, w rzeczywistości jest ich o wiele więcej.

6. Jakie cechy musi posiadać dla ciebie dobra książka?
Przede wszystkim musi mieć ciekawą fabułę, akcję, powinna wzbudzać mnóstwo emocji i mieć wątek romantyczny. Bohaterowie są niemniej ważni, lubię kiedy kreacja postaci jest wielowymiarowa i  względnie realistyczna. To kilka cech, które sprawiają, że książka mi się podoba.


czwartek, listopada 09, 2017

Art&Soul. Romantyczny układ sztuki i muzyki [recenzja]




Bardzo lubię książki Cherry. Są dla mnie lekkie, przyjemne i wciągające. Tworzy ciekawych bohaterów oraz historie, które czasem zapadają na dłużej w pamięć. Moją ulubioną książką jest Ogień, który ich spala. Jednak, gdy sięgnęłam po Art&Soul nie spodziewałam się, że tak bardzo przypadnie mi do gustu ta fabuła.
Losy Arii i Leviego to połączenie sztuki z muzyką. Delikatność, subtelność, romantyczność. Bardzo odpowiadał mi się język, którym operowała autorka. Levi nie był nachalny, pojawiał się w potrzebnym momencie. Uroczy, przystojny, zdolny – która by takiego nie chciała?
Przeważnie młodzieżówki są schematyczne, nie ma co tego ukrywać, ale tutaj... Nie czułam się, jakbym czytała to już setki razy. Dałam się wciągnąć w książkę i bardzo mi się ona podobała. Najbardziej to, jaki był Levi – uwiódł mnie swoją postawą, tekstami, które nie były sztucznie napisane. Aria również miała swój urok. Polubiłam ją.
Dużym plusem tej książki są dialogi oraz postacie. Dialogi są realne, a postacie mają głębsze cechy, zarysy. Można ich zobaczyć, polubić. Nie ulotnią się tak łatwo. Nie mam co wytknąć tej książce, bo wszystko mi się podobało (naprawdę!).
Znalezione obrazy dla zapytania fall in love gif

Fabuła porusza ważny temat, czyli nastoletnią ciążę. Rodzice Arii nie mogą tego tak po prostu zaakceptować, ale jakoś rozwiązują ten problem. Nie zdradzę więcej, jednak uważam, że ujęcie w fabułach książek młodzieżowych, tak realnych problemów, jest dobre.
Ciężko jest mi rozpisać się w tej recenzji, ponieważ nie widzę jej wad. Wiem, że była to książka, która brzmiała, jak dźwięk pianina i wyglądała, jak ładny obraz pomalowany stonowanymi barwami. 
Serdecznie Wam ją polecam, to jedna z lepszych książek Cherry. 

niedziela, listopada 05, 2017

Zdobyć Rosie. Czas próby. [recenzja]



Tytuł: Zdobyć Rosie. Czas próby.
Autor: Kirsty Moseley.
Opis: Kontynuacja historii najlepszego przyjaciela bohaterów powieści „Nic do stracenia”.
Nate nie ma wątpliwości, że Rosie to ta jedyna. Niepostrzeżenie zmienia się z podrywacza w odpowiedzialnego mężczyznę. W ich związku robi się coraz bardziej poważnie, oboje już wiedzą, że to nie jest przelotny romans. Także synek Rosie, mały DJ, staje się dla Nate’a bardzo ważny. 
Rosie jednak wstrzymuje się od deklaracji. Trudno powiedzieć: „Kocham Cię”, kiedy przeszłość nie pozwala o sobie zapomnieć. 
Czeka ich ciężka próba, w której stawką jest życie. Czy ją przetrwają?

Sięgnęłam po drugą część, bo chciałam wiedzieć, jak skończy się ta seria. W zasadzie wszystko było do przewidzenia od początku i ta książka niczym nie zaskakuje. Polubiłam Rosie, całkiem przypadła mi do gustu, ale Nate zachowywał się jak nastolatek, na dodatek niedojrzały. To mnie trochę zniechęcało do czytania.
Znalezione obrazy dla zapytania boring gif
Fabuła nie wnosi nic nowego. Akcja kręci się wokół Nate'a, Rosie i DJ oraz trochę jego ojca. Nie ma zwrotów akcji, które zapadłyby w pamieć. To sprośny romans i tyle, nic ambitnego (choć tego też się nie spodziewałam, bo wiedziałam jaki to typ książki). Jednakże uważam, że autorka spokojnie mogła zawrzeć wszystko w jednej część i wyciąć zbędne dialogi oraz fragmenty, które nie wnosiły niczego. 
Nie jestem źle nastawiona do Moseley, ponieważ potrafiła mnie zaskoczyć. Tak jak było w przypadku "Chłopak, który chciał zacząć od nowa". Natomiast od czasów Nic do stracenia jestem trochę załamana. Ani Nic do Stracenia, ani Zdobyć Rosie nie jest przełomowe, nie jest ciekawe. To po prostu... Książki, które napisała, żeby napisać. 
Jeśli szukacie pasjonującej i wciągającej fabuły, to na pewno nie będzie to ta seria. Nawet nie zapamiętałam żadnego cytatu. Wszystko wleciało i wyleciało, bo było mało znaczące. Jedynym plusem tej książki jest to, że szybko się ją czyta. Zajęła mi jeden dzień. Nie irytowała mnie w całości, denerwował mnie jedynie Nate (o czym wspominałam). Ta książka nie jest tragiczna, ale szczerze mówiąc, jest nudna. Dlatego po Zdobyć Rosie nie sięgnę drugi raz. Czy mogę ją wam polecić? Tak jak mówiłam... Proponuję zacząć od innych książek tej autorki. Ta może Was rozczarować i nic więcej nie przeczytacie, a po co zaczynać od gorszego. 
Mam ogromną nadzieję, że niedługo pojawi się coś od Moseley, co naprawdę mi się spodoba i będę zadowolona po przeczytaniu tej książki. 
Za egzemplarz dziękuję Wydawnictwu HarperCollins.
Znalezione obrazy dla zapytania harpercollins
3/5

czwartek, listopada 02, 2017

Dwór cierni i róż... JESTEM ZACHWYCONA! [recenzja]

Autor: Sarah J. Maas.
Tytuł: Dwór Cierni i Róż.
Opis: Dziewiętnastoletnia Feyre jest łowczynią – musi polować, by wykarmić i utrzymać rodzinę. Podczas srogiej zimy zapuszcza się w poszukiwaniu zwierzyny coraz dalej, w pobliże muru, który oddziela ludzkie ziemie od Prythian – krainy zamieszkanej przez czarodziejskie istoty. To rasa obdarzonych magią i śmiertelnie niebezpiecznych stworzeń, która przed wiekami panowała nad światem.
Kiedy podczas polowania Feyre zabija ogromnego wilka, nie wie, że tak naprawdę strzela do faerie. Wkrótce w drzwiach jej chaty staje pochodzący z Wysokiego Rodu Tamlin, w postaci złowrogiej bestii, żądając zadośćuczynienia za ten czyn. Feyre musi wybrać – albo zginie w nierównej walce, albo uda się razem z Tamlinem do Prythian i spędzi tam resztę swoich dni.
Pozornie dzieli ich wszystko – wiek, pochodzenie, ale przede wszystkim nienawiść, która przez wieki narosła między ich rasami. Jednak tak naprawdę są do siebie podobni o wiele bardziej, niż im się wydaje. Czy Feyre będzie w stanie pokonać swój strach i uprzedzenia?
Pełna namiętności i pasji, romantyczna, brutalna i okrutna. Jedno jest pewne: Dwór cierni i róż to z pewnością nie cukierkowa baśń w stylu Disneya…

W końcu... W końcu przeczytałam pierwszy tom Dworów, tak zachwalonej serii nie można pominąć. Otwieram się na więcej i ten gatunek, po który nie sięgał, teraz przypadł mi do gustu. Uwaga, uwaga, to będzie pozytywna recenzja. Szok! ;)
Znalezione obrazy dla zapytania wow gif

Zacznę od początku. Autorka wprowadza nas w magiczny świat, czego możecie się spodziewać i co nie jest powiedzeniem zbyt wiele. Maas wykreowała własną przestrzeń, rodzaj ludzi i istot. Zrobiła to perfekcyjnie, bo ów świat bardzo łatwo ukazywał się w mojej wyobraźni. Jeśli o to chodzi – jestem pełna podziwu. W Dworach występuje ogrom szczegółów i opisów danych podgatunków, dlatego jestem w szoku, że Maas nic się nie poplątało, a historię poprowadziła od początku do końca. 
Pierwsze kilkanaście rozdziałów (przyznaję bez bicia) czytałam opornie. Chociaż... To nie tak, że czułam wstręt do książki lub odrzucała mnie ona, wręcz przeciwnie – miałam ochotę po nią sięgać, ale nudziłam się. Akcja nie bardzo mi się podobała, bo nie porywała mnie. Poznałam głównych bohaterów i ich historie, przynajmniej w jakiejś części. Feyra snuła się po domu i rozmyślała, jedli posiłki... I nic. Aż do pewnego momentu, kiedy autorka wprowadziła nieoczekiwane zwrotu akcji i do samego końca trzymała w napięciu. Przysięgam, że czytałam tę książkę nawet na lekcjach, aby jak najszybciej dowiedzieć się, co Feyrą i jej losami. 
Jestem oczarowana pięknymi opisami, są niesamowite! Dialogi również bardzo mi odpowiadały, były ciekawe, swobodne, niewymuszone i przede wszystkim – nie było sztuczności, a tego nienawidzę. 
Oprócz Fefry poznajemy także Tamlina, czyli... jednego z głównych bohaterów, który będzie miał duży związek z Feyrą. Na początku nie bardzo go lubiłam, trochę mnie irytowała jego postawa, ale później... po prostu zaczęłam tolerować i pod koniec nawet darzyłam go jakąś sympatią. Jednakże nie jest to miłość, bo moje serce skradł Rhysand. Ach! Ten to naprawdę udał się Maas. Ma wszystko, co mnie pociąga, choć jest to nietypowe. Jesteśmy otoczeni przez dwóch pięknych fae (gatunek) i co teraz? Ja zdecydowałam, że bardziej ciągnie mnie do tego drugiego :).
Podobny obraz
(gdy pojawiał się Rhys, to byłam ja)

W książce pojawia się także Lucian, najlepszy przyjaciel i poseł Tamlina. Jak dla mnie nie da się go nie lubić, charyzma i sposób bycia po prostu przyciąga. No nie wiem, ja przynajmniej chciałabym mieć takiego kolegę, jak on. Parę razy zachował się bardzo szlachetnie i tym mnie ujął. 
Aby nie było tak kolorowe, powiem szczerze, że nie podobały mi się postacie z rodziny Feyry, czyli jej ojciec i dwie siostry: Elain i Nesta. Nie rozumiałam ich zachowania wobec Feyry i to mnie irytowało, ale nie występowali często, dlatego przebolałam. 
Zakończenie jest całkiem nietypowe po tym wszystkim, co stało się w książce. Chodzi mi o to, że po takiej wybuchowej mieszance, nagle mamy coś "normalnego" i właśnie to nie pasuje do fabuły, ale mimo to, podobało mi się. Drugi tom już do mnie idzie, więc niedługo poznam kolejne losy Feyry.
5/5

Za egzemplarz dziękuję 
Znalezione obrazy dla zapytania grupa wydawnicza foksal

sobota, października 28, 2017

seria Driven, tom 1. 50 TWARZY GREYA VOL2.


Tytuł: Driven. Namiętność silniejsza niż ból.
Autor: K. Bromberg.
Opis: Gnani namiętnością, podsycani pożądaniem

Jesteś Rylee Thomas — kobietą sukcesu, przyzwyczajoną do kontrolowania własnego życia. W każdym jego aspekcie. Piękna i niezależna, absolutnie nie stanowisz potencjalnego trofeum dla pięknego, niegrzecznego chłopca. Nie pasujecie do siebie — Ty z silną potrzebą kontroli, a on — z ego rozdmuchanym do granic możliwości. Jednak połączy was pożądanie. Ty utracisz kontrolę, on pewność siebie. Zyskacie… niezwykłe doznania. Nie tylko seksualne.

W świecie chętnych kobiet jestem wyzwaniem dla łajdackiego i boleśnie przystojnego Coltona Donavana. Mężczyzny przyzwyczajonego, że we wszystkich aspektach życia dostaje to, czego chce. To lekkomyślny, zły chłopiec, który nieustannie balansuje na granicy braku kontroli i niebezpiecznych manowców. Nie mogę mu dać tego, czego chce, a on nie może mi dać tego, czego potrzebuję. Lecz czy będę w stanie odejść, gdy zajrzę pod jego pieczołowicie wypolerowaną zewnętrzną powłokę i zacznę odkrywać mroczne sekrety jego zranionej duszy?

Niewiele oczekiwałam po gatunku, za który się zabrałam. Doskonale zdaje sobie sprawę, że te książki opierają się na wątku erotyczno-miłosnym. Mimo tego chciałam przeczytać coś, oryginalnego, jak na taką historię, a nie SKOPIOWANEGO.

Na początku książki poznajemy Rylee oraz Coltona. Najpierw odniosę się do bohaterki. Wydawała mi się rozsądna i myślała racjonalnie, próbowała odepchnąć pokusy. Sądziłam, że dłużej będzie uparta, niedostępna. No niestety, przeliczyłam się. Rylee szybko zaczęła myśleć spodniami. Wiecie co mnie śmieszy w tych wszystkich książkach? Dialogi. Rozwalają mnie na kawałki. Dlaczego? Już wyjaśniam.
Colton Donavan – młody I PRZYSTOJNY, biznesmen, który osiągnął duży sukces, jest również rajdowcem. I nie uwierzycie, ale został ADOPTOWANY. Nic Wam to nie przypomina? Rzuca tanimi tekstami w stronę bohaterki (tutaj Grey miał więcej klasy, uwierzcie mi). Wykształcona kobieta, za jaką podaje się Rylee, pozwala na takie gierki i wręcz spija każde słowo z ust Coltona. Na jej miejscu już dawno dałabym mu w twarz. Rozumiem, że to książka erotyczna! Okej, łapię. Ale jeśli autorka zabiera się za bohaterów, którzy są po studiach, mają jakieś poglądy, to może niech zadba też o poziom rozmów? Bo teksty Coltona wołały o pomstę do nieba.
Relacja głównych postaci rozwijała się bardzo szybko i opierała się na kilku randkach, sprzeczkach i seksie. Skoro już jesteśmy przy scenach łóżkowych...
Czy każda scena w takich książkach musi wyglądać tak samo? Jest dużo słów, by opisać to ładniej. Jednak autorzy często sięgają po taki dialog:
"– Powiedz to... Powiedz.
– Pieprz mnie, X.
– O tak, maleńka, dojdź dla mnie. Jesteś taka ciasna."

Znalezione obrazy dla zapytania christian grey gif
Przejadło mi się to.
Oprócz tego, że w książce nie działo się nic ciekawego, to oczywiście podobieństw do Greya nie zabrakło. Christian Grey by płakał, jakby czytał, naprawdę. Główny bohater miał BAGAŻ, PRZESZŁOŚĆ, NIE CHCIAŁ JEJ ZDRADZIĆ. Hm... Dalej nie świta? Równie jak Christian ostrzegał ją przed samą sobą, mówił, że nie potrafi kochać, że związki nie są dla niego i MIAŁ KOSZMARY.
Znalezione obrazy dla zapytania facepalm gif

Nie bardzo rozumiałam logikę Rylee i chyba nie polubiłybyśmy się, bo jakbym ją poznała i potrząsnęła... To może by się ogarnęła. Tak jak mówię, gatunek mi nie przeszkadza, jeśli wątki są dobrze poprowadzone. Jeśli bohaterowie nie zachowują się jak dwa króliki.
Czy książka była dobra? Jest to debiut tej autorki i uważam, że nieudany. Przede wszystkim nie powinna wzorować się na innych książkach, bo to jest przesada. Czeka mnie jeszcze druga część do przeczytania i obawiam się, że będę równie załamana jak teraz.


2/5
Za egzemplarz dziękuję wydawnictwu Editio Red.


czwartek, października 26, 2017

Na krawędzi wszystkiego... i mojej cierpliwości.


Tego co zastałam, nie spodziewałam się kompletnie.
Opis książki nie zdradza zbyt wiele i nie potrafiłam się domyślić, że autor zawrze takie wątki w tej powieści. Jednakże zrobił to, zaskakując mnie, ale nie fascynując. Tak, w tej książce występuje fantastyka, w bardzo specyficzny i niespotykany sposób – jaki? nie zdradzę.
Ogromny chaos panował w całym tekście. Miałam wrażenie, że dialogi to czasem bez składne zdania, które się powtarzały i nie miały zbytniego sensu. Ta książka była dobra i zła jednocześnie. Chodzi mi o to, że nie miałam aż tak wielkiej ochoty rzucić ją w kąt – była w porządku. Jednakże chaos jaki tam zaistniał nie odpowiadał mi. Byłam zmieszana przez to i tyle rzeczy działo się tak dynamicznie, że mój mózg przestał nadążać.

Znalezione obrazy dla zapytania confused gif

Zachowanie głównej bohaterki Zoe było dla mnie kompletnie niezrozumiałe. Zobaczyła coś dziwnego, niespodziewanego, nienormalnego i nie zadawała żadnych pytań. Po prostu... Co? Wyobraźcie sobie sytuację, gdy na waszej drodze staje ktoś lub coś nie z tej ziemi, a wy otwieracie ramiona i gościnnie go/to witacie nie zadając pytań. TO NIEODPOWIEDZIALNE I DZIWNE. 
Tempo w tej książce było zawrotne i bardzo mi przeszkadzało, zwłaszcza jeśli chodziło o relację Zoe i Iksa. Załamałam się, gdy przeczytałam pierwsze "kocham cię" po kilku dniach znajomości. (przepraszam za malutki spojler).

Znalezione obrazy dla zapytania confused gif

Fabuła była bardzo (!) pokręcona, ale to dobrze, cały czas działa się jakaś akcja, tylko mi samej trudno było się w tym wszystkim połapać. Nie jest to książka, która trafia do mojego serca i raczej nie sięgnę po nią drugi raz, ALE TO NIE JEST ZŁA LEKTURA. To naprawdę dobra powieść, tylko, że nie odpowiada moim gustom. Jeśli spodobały Wam się takie klimaty, to sięgnijcie, ale moim zdaniem nie jest to priorytet w książkach, które są teraz na rynku. Mimo tego, nie czytało mi się jej najgorzej, bo skończyłam ją w trzy dni, co bardzo mnie cieszy.
4/5

Za egzemplarz dziękuję księgarni Dadada.pl
Znalezione obrazy dla zapytania dadada

sobota, października 21, 2017

Królestwo Kanciarzy CO ONI ZE MNĄ ZROBILI.



mam dla Was coś odnośnie Szóstki Wron. Jeśli nie czytałeś, to może cię to zachęci, a jeśli czytałeś, to może ci się spodoba. :D

Nie zgadzam się z tym, co wydarzyło się prawie pod koniec książki. Nie mogę Wam zdradzić szczegółów, jedynie przyznam, że płakałam, czytając to w pociągu. Było trudno mi powstrzymać łzy.
Od samego początku drugiej części czułam podekscytowana, bo autorka nie zabrała nam adrenaliny, zadbała o to, byśmy co chwila mieli nowe akcje, zwroty, przygody. Tak bardzo urzekła mnie swoim stylem pisania. Wykreowała własny fantastyczny świat, na dodatek prawie realistyczny – każdy mógłby zobaczyć go w głowie.

Szóstka Wron przyniosła mi wiele wrażeń i zostanie na długo w moim sercu, ale Królestwo Kanciarzy w ogóle od niej nie odbiegało. Słyszałam wiele opinii, mówiono, że druga część jest gorsza... Nie uważam tak. Myślę, że drugi tom zawsze będzie inaczej postrzegany, bo mamy wrażenie, że mało może nas zaskoczyć. Mówię o tym, że w pierwszym tomie poznajemy bohaterów, tutaj mamy już styczność z nimi od razu i wiemy mniej więcej na co ich stać.
Autorka mnie nie zawiodła. Sypała świetnymi przemyśleniami, jak asami z rękawa. ;)

Znalezione obrazy dla zapytania wink gif tumblr

Moi ukochani bohaterowie powrócili z podwójną mocą. Nie mogłam się nimi nacieszyć. W żadnym aspekcie jeszcze mi się nie znudzili. Już dawno nie przeżywałam tak żadnej książki... A tu proszę, zupełne tornado emocji. Kiedy tylko pojawiał się Kaz Brekker moje serce biło szybciej. Kochałam jego powiedzenia, to jaką aurę wytwarzał wokół siebie. Był niesamowity poprzez tajemnicę i mrok oraz swoje zdolności. Nie zaznaczyłam żadnych cytatów, ale było ich od groma! To co on wyczyniał z magicznymi sztuczkami... Cudowne.

Znalezione obrazy dla zapytania happy gif tumblr

Bardzo udanym wątkiem była relacja Kaza z Inej. Połączeni więzią pałali do siebie specyficznym uczuciem, ale postawiony mur przez Kaza blokował dalsze ruchy. Nie będę za dużo mówić, chodzi o to, że uczucie, które było między nimi, było muśnięciem piórka. To nie zrzut bomby namiętności i pożądania. O nie... Kaz był jej cieniem, choć wydawało się, że to ona jest cieniem jego. Nie mówili głośno o tym, co czuli, kłamali, milczeli, ale to było ich zachowanie. Nie mogło być inne. Koniec książki rozbił moje serce w kawałeczki – z radości, nie z przykrości. Kocham ich.

Oprócz tej cudownej dwójki, mieliśmy pozostałych bohaterów, którzy nie odbiegali od tamtych. Wiele rozwinęło się pomiędzy Wylanem, a Jasperem, ale nic więcej zdradzę. Natomiast Nina i Matthias, jak zawsze pełni uczuć i emocji. Życzę Wam, abyście przeżyli coś takiego, jak ja, gdy czytałam tą dulologia. Przepiękna i fascynująca historia. 
POLECAM.
goodbook.
5/5

poniedziałek, października 16, 2017

Kiedy była porządną dziewczyną

Znalezione obrazy dla zapytania kiedy była porządna dziewczyna

Kiedy zabrałam się za tą książkę, wiedziałam, że mam styczność z literaturą ambitną. Takie powieści wymagają myślenia i uważania. Mimo tego, że Kiedy była porządną dziewczyną wydaje się bardzo dobrą pozycją, dla mnie była utrapieniem, przez które nie potrafiłam przebrnąć. Ciężko było zatopić się w lekturze. Zabrało mi tej wciągającej cechy. Oczywiście, powieść napisana jest świetnie. Dopracowana do ostatniej strony. Ale to nie zmieniało faktu, że wszystko zniechęcało mnie, aby czytać tę książkę, bo nie mogłam jej poczuć.Nie potrafiłam zrozumieć bohaterów, fabuły, dlatego że szybko się nudziłam. 
Niektóre powieści trzymają drzwi otwarte dla wybranych czytelników. Najwidoczniej ja nie dostałam zaproszenia. 



Powiem szczerze, że była to męcząca powieść i nawet dobrze dobrane słownictwo, rozbudowane opisy, nie trafiły do mnie. Bohaterka, Lucy, za wszelką cenę chciała wyrwać się z rodzinny, która ją niszczyła. Opisy jej przeszłości i przeżyć czasem mocno mnie przygnębiały, ale to akurat plus, bo bohater oddziałował na czytelnika. 
Autor na pewno chciał, abyśmy przez chwilę zastanowili się nad własnym życiem, nad losem i problemami. Moja polonistka nienawidzi tego stwierdzenia, ja również, ale użyję go – Roth zmusza do refleksji. Rzadko kiedy mamy czas, by zastanowić się nad głębszym sensem czytanych powieści. Przy tej trzeba usiąść i zrozumieć. Dla mnie było to trudne zadanie, dlatego też nie poczułam tej książki i była trudna. Nie chciałabym do niej wracać, bo ledwo ją skończyłam. 
Nie chciałabym też odradzać Wam tej powieści, bo każdy z nas jest inny. Tak naprawdę historia Lucy może być historią któregoś z Was i zrozumiecie ją od pierwszych stron. Dlatego to, że ja jej nie pojęłam, nie oznacza, że Wam się nie uda, bo książka sama w sobie jest bardzo dobrze zbudowaną i złożoną powieścią o dziewczynie po ogromnych przejściach. Zakończenie mnie zszokowało. Jestem ciekawa, jak Wy byście je odebrali. 
Polecam, jeśli macie czas i możliwość, by wyciszyć się z tą powieścią. 

Za możliwość przeczytania dziękuję Wydawnictwu Literackiemu.
3/5


czwartek, października 12, 2017

Zdobyć Rosie... nie zdobyło mojego serca [recenzja]


Opis: Poznaj losy najlepszego przyjaciela bohaterów powieści „Nic do stracenia”.
Nate Peters, niepoprawny podrywacz i łamacz serc, lubi swoje życie pełne przelotnych romansów. Patrząc jednak na szczęśliwe małżeństwo Anny i Ashtona, coraz częściej zastanawia się, jak by to było, gdyby miał dziewczynę na stałe. Uznaje, że jeszcze do tego nie dorósł. Aż do czasu, kiedy poznaje Rosie. To zdecydowanie kobieta na całe życie, nie na krótki romans. Absolutnie wyjątkowa i niestety całym sercem oddana komuś innemu. Rosie nie jest zainteresowana znajomością z Nate’em, co tylko mobilizuje go do działania.

Muszę przyznać, że od pewnego momentu Moseley mnie zawodzi. Niecierpliwie czekałam na kolejną jej książkę i myślałam, że będzie ciekawsza... Natomiast zawiodłam się. Moją ulubioną serią jest seria Chłopak, który chciał zacząć od nowa. Naprawdę ciekawa, wciągająca i całkiem dobrze napisana. Potem do moich rąk wleciała książka Nic do stracenia. Gdy ją czytałam, myślałam, że wyrzucę przez okno, bo tak bardzo była nieskładna i naciągana oraz naiwna. 
Zdobyć Rosie to prawie osobna część, dotyczy Nate'a i Rosie – przyjaciół Anny i Ashtona, czyli bohaterów z Nic do Stracenia. Nate jest podrywaczem, któremu zależy na zdobyciu każdej ładnej dziewczyny, a Rosie stawia opór i to go tak fascynuje. Czy fabuła wnosi coś nowego? Nie, jest przemielona przez wiele autorek, ale łudziłam się, że może Moseley czymś mnie zaskoczy. 

Nie zawsze nastawiam się do młodzieżówek, tak jakbym miała z nich nic nie wynieść, bo można się pomylić. Dlatego nie byłam negatywna wobec tej książki, a jednak się zawiodłam. Jest dosyć słaba i źle napisana. Przyznam, że słownictwo było po prostu niesmaczne. 
Nate posługiwał się tanimi tekstami z Internetu czy serialów, nie było to fajne. Nie miał w sobie niczego, co przyciągało mnie do niego. Ani charyzmy, ani wyglądu. W sumie nie dziwiłam się głównej bohaterce, że na początku chciała go unikać i zbyć, ale nie rozumiałam czemu w końcu zdecydowała się na związek z nim, bo był beznadziejny, krótko mówiąc. Liczyłam, że poczucie humoru Nate'a wynagrodzi mi to wszystko, niestety nie udało się. 

Myślę, że to nie jest jedna z dobrych książek to autorki. Nie spisuję Moseley na straty. Mam duży sentyment do Chłopaka, który chciał zacząć od nowa i wciąż wierzę, że autorka wróci z czymś naprawdę dobrym. Może kontynuacja, opierająca się na historii Anny i Ashtona to nie jest zbyt odpowiedni pomysł. 
Jedyny plus tej książki to to, że nie była gruba i szybko się ją czytało. Po prostu nie męczyłam jej, ale pośpiesznie przebrnęłam przez historię, do której na pewno nie chcę wracać i po kolejną część raczej nie sięgnę. Zresztą mogę się już domyślić, jak zakończą się losy tej pary. 
Czy polecam? Hm... To chyba zależy od Waszego nastawienia. Jeśli czytaliście już coś od tej autorki, możecie spróbować, sami przekonacie się, czy ta fabuła przypadnie Wam do gustu. Natomiast tym, którzy nie czytali, ODRADZAM zaczynać od Zdobyć Rosie. Weźcie do ręki Chłopaka, który chciał zacząć od nowa, tak chyba będzie lepiej. 

Za egzemplarz dziękuję HARPERCOLLINSPOLSKA.

2/5

środa, października 11, 2017

Jesienne typy, blogerzy polecają #2


Od kilku lat odczarowuję jesiennie wieczory za pomocą duńskiego stylu hygge, dzięki któremu tworzę w mieszkaniu atmosferę ciepła i domowego ogniska. Tuż przed czytaniem zapalam świeczki, włączam lampki wiszące na regale z książkami oraz na ścianie, zaparzam herbatkę z sokiem z kwiatu czarnego bzu, na siebie zarzucam ciepły sweter i sięgam po jedną z rozpoczętych książek ze „stosu hańby”.

Kiedy za oknem plucha i szarawo, proponuję książkę i autorkę, która zawsze ma na mnie zbawienny wpływ - Kasie West „Blisko ciebie”. Kasie jest mistrzynią lekkich, prostych historii, które nie męczą odbiorcę. Jej książki są jak przepyszne ciastko zjedzone w cukierni. Posiadają idealne proporcje, nie są przesłodzone i zawsze ma się ochotę na więcej :)

„Blisko ciebie” jest zabawna, z wykreowanymi ciekawymi postaciami oraz niebanalna – bo czy któryś z autorów postanowił głównych bohaterów zamknąć w bibliotece na cały weekend podczas zimowej aury? Ja osobiście jeszcze się z takim tematem nie spotkałam.
Polecam serdecznie do ciepłej herbatki, która każdego rozgrzeje w jesienne wieczory :)



Książką, a właściwie serią, którą postanowiłam wam polecić na dłuuugie jesienne wieczory jest trylogia Sary J. Mass i chyba nikt już nie ma wątpliwości, że chodzi o ,,Dwór cierni i róż'', ,,Dwór mgieł i furii'' oraz ,,Dwór skrzydeł i zguby'', który będzie miał premierę pod koniec października. Niektórym może wydawać się dziwne to, że polecam książkę której jeszcze nie przeczytałam (mowa tu o trzecim tomie), ale jestem na 100% pewna, że i ta część zawładnie moim sercem, ciałem, duszą i czymkolwiek jeszcze się da.... Moja przygoda z tą autorką rozpoczęła się od ,,Szklanego tronu'' i powiem wam, że pierwszy tom nie spodobał mi się za bardzo, ale kupiłam od razu trzy pierwsze części cyklu więc stwierdziłam, że wypada przeczytać....tak więc zabrałam się za ,,Koronę w mroku'' i to było coś niesamowitego! To jak autorka prowadzi całą akcję, jakich kreuje bohaterów i przede wszystkim jaki tworzy świat, jest fenomenalne! Moim zdaniem cała trylogia dworów ( a przynajmniej dwa pierwsze tomy) jest jeszcze lepsza od Szklanego tronu. Jak jeszcze nigdy, pokochałam bohaterów tych książek (no bo kto by nie pokochał Rhysanda, czy Azriela), urzekł mnie przecudowny opis Velaris oraz Dworu Nocy. Obie książki dostarczyły mi tak wielu emocji, że podczas ich czytania śmiałam się w głos, ale też płakałam jak dziecko....Po prostu musicie to przeczytać! Mam nadzieję, że chociaż troszkę was zachęciłam. Trzymajcie się cieplutko.



wroclawiankaczyta
Na wstępie, chciałabym podziękować Ali za zaproszenie do współtworzenia tego posta! :)
Moim zdaniem, idealną książką na jesień jest "Misery" Stephen'a King'a. Tego autora zna chyba każdy. Oczywiście, dla kogo jest ta książka? Na pewno dla osób, które po przeczytaniu bądź obejrzeniu czegoś pełnego grozy, wręcz uwielbiają się przytulać! ;) A o czym mniej więcej jest ta książka?

Paul Sheldon jest autorem romansów, których główną bohaterką jest Misery Chastian. Paul ma już jej dosyć i w ostatniej swojej powieści zabija ją. Tworzy nową książkę o szybkich samochodach i chłopaku pochodzącym ze slumsów. Zakończenie nowej powieści świętuje butelką szampana i wsiada do samochodu. Podczas burzy śnieżnej ulega wypadkowi i odzyskuje przytomność w domu Annie Wilkes. Wkrótce dowiaduje się, że Annie jest jego największą wielbicielką, mieszka na odludziu, nikogo nie powiadomiła, że Paul jest u niej i dysponuje dużymi zapasami prochów. Reszty możecie się domyślać, bądź tych bardziej zaciekawionych zapraszam do lektury ;)

Ahh! Zapomniałabym! Odpowiadając na pytanie Ali, moim jesiennym rytuałem jest picie kisielu (niezależnie od pory dnia czy nocy), dobra książka i chłopak leżący obok i czytający kolejną dobrą książkę :D więcej mi do szczęścia nie trzeba! Pozdrawiam wszystkich Czytelników ;)

Instagram: @wroclawiankaczyta
Blog: https://wroclawianka-czyta.blogspot.com/
Zawsze gdy ktoś zadaje mi pytanie jaką książkę polecam, od razu na myśl przychodzi mi Szklany tron. Nawet się nie zastanawiam czy ta osoba lubi fantastykę, czy też nie, po prostu wymieniam parę tytułów z automatu, a pierwszym z nich jest właśnie ta książka. Pewnie nie raz już o tej pozycji słyszeliście, w skrócie mówiąc opowiada ona o Caelenie – zabójczyni, którą skazano na dożywotnią prace w kopalni Endovier. Dlatego gdy pewnego dnia pojawia się książę Adarlanu z ofertą wzięcia udziału w niebezpiecznym turnieju, którego nagrodą będzie wolność, dziewczyna nie waha się ani trochę i przyjmuje propozycje.
Książka przy pierwszych stu stronach bardzo mnie nudziła, nie spodziewałam się po niej niczego wielkiego, jednak gdy nagle okazało się, że ją skończyłam, miałam wielkie zapotrzebowanie sięgnięcia po kontynuacje. Dlatego na drugi dzień od razu pobiegłam do sklepu zakupić  kolejny tom :D Więc jeśli należycie do tego grona, której tej książki jeszcze nie przeczytało, raz dwa nadrabiać mi tu :D

A mój jesienny rytuał? Hmm… przeważnie jestem chaotycznym człowiekiem robiącym wszystko na opak, zauważyłam jednak pewną czynność, która zresztą pojawiła się u mnie całkiem niedawno. Otóż zawsze wieczorem siadam sobie z  herbatą lub puszką Coli, czy Pepsi i oglądam seriale, lub czytam – wszystko w zależności od tego na co bardziej mam ochotę :)
Pierwszą książką, która przychodzi mi na myśl, kiedy mówimy o jesieni, jest ,,Szóstka wron" Leigh Bardugo. Jest to idealna powieść na ten czas, gdy pogoda za oknem zmienia się ze słonecznej w deszczową, a my odkładamy powoli lekkie romanse i niezobowiązujące młodzieżówki, które czytaliśmy latem, i sięgamy po książki o nieco zimniejszym, tajemniczym klimacie. ,,Szóstka wron" przenosi nas w mroczne zakątki Ketterdamu i przedstawia historię grupy wyrzutków, którzy planują dokonać niewykonalnego - dostać się do Lodowego Dworu, czyli najlepiej strzeżonej twierdzy znanej złoczyńcom. Nadchodząca jesień to idealny czas, aby poznać silnych i niezłomnych bohaterów, wykreowanych z ogromną dbałością, oraz pozwolić się wciągnąć w czarujący klimat przestępczego światka Ketterdamu. Gorąco polecam Wam ,,Szóstkę wron", która zapisała się w moim sercu na zawsze. 

Jeśli chodzi o moje jesienne rytuały, to jestem ogromną fanką picia herbaty. Wieczory spędzam więc z kubkiem herbaty (najlepiej o smaku czekolady z gruszką z Liptona!), czytając książkę i wtulając się w kaloryfer, ponieważ jestem człowiekiem, któremu zawsze jest zimno, niezależnie od pory roku.