sobota, października 28, 2017

seria Driven, tom 1. 50 TWARZY GREYA VOL2.


Tytuł: Driven. Namiętność silniejsza niż ból.
Autor: K. Bromberg.
Opis: Gnani namiętnością, podsycani pożądaniem

Jesteś Rylee Thomas — kobietą sukcesu, przyzwyczajoną do kontrolowania własnego życia. W każdym jego aspekcie. Piękna i niezależna, absolutnie nie stanowisz potencjalnego trofeum dla pięknego, niegrzecznego chłopca. Nie pasujecie do siebie — Ty z silną potrzebą kontroli, a on — z ego rozdmuchanym do granic możliwości. Jednak połączy was pożądanie. Ty utracisz kontrolę, on pewność siebie. Zyskacie… niezwykłe doznania. Nie tylko seksualne.

W świecie chętnych kobiet jestem wyzwaniem dla łajdackiego i boleśnie przystojnego Coltona Donavana. Mężczyzny przyzwyczajonego, że we wszystkich aspektach życia dostaje to, czego chce. To lekkomyślny, zły chłopiec, który nieustannie balansuje na granicy braku kontroli i niebezpiecznych manowców. Nie mogę mu dać tego, czego chce, a on nie może mi dać tego, czego potrzebuję. Lecz czy będę w stanie odejść, gdy zajrzę pod jego pieczołowicie wypolerowaną zewnętrzną powłokę i zacznę odkrywać mroczne sekrety jego zranionej duszy?

Niewiele oczekiwałam po gatunku, za który się zabrałam. Doskonale zdaje sobie sprawę, że te książki opierają się na wątku erotyczno-miłosnym. Mimo tego chciałam przeczytać coś, oryginalnego, jak na taką historię, a nie SKOPIOWANEGO.

Na początku książki poznajemy Rylee oraz Coltona. Najpierw odniosę się do bohaterki. Wydawała mi się rozsądna i myślała racjonalnie, próbowała odepchnąć pokusy. Sądziłam, że dłużej będzie uparta, niedostępna. No niestety, przeliczyłam się. Rylee szybko zaczęła myśleć spodniami. Wiecie co mnie śmieszy w tych wszystkich książkach? Dialogi. Rozwalają mnie na kawałki. Dlaczego? Już wyjaśniam.
Colton Donavan – młody I PRZYSTOJNY, biznesmen, który osiągnął duży sukces, jest również rajdowcem. I nie uwierzycie, ale został ADOPTOWANY. Nic Wam to nie przypomina? Rzuca tanimi tekstami w stronę bohaterki (tutaj Grey miał więcej klasy, uwierzcie mi). Wykształcona kobieta, za jaką podaje się Rylee, pozwala na takie gierki i wręcz spija każde słowo z ust Coltona. Na jej miejscu już dawno dałabym mu w twarz. Rozumiem, że to książka erotyczna! Okej, łapię. Ale jeśli autorka zabiera się za bohaterów, którzy są po studiach, mają jakieś poglądy, to może niech zadba też o poziom rozmów? Bo teksty Coltona wołały o pomstę do nieba.
Relacja głównych postaci rozwijała się bardzo szybko i opierała się na kilku randkach, sprzeczkach i seksie. Skoro już jesteśmy przy scenach łóżkowych...
Czy każda scena w takich książkach musi wyglądać tak samo? Jest dużo słów, by opisać to ładniej. Jednak autorzy często sięgają po taki dialog:
"– Powiedz to... Powiedz.
– Pieprz mnie, X.
– O tak, maleńka, dojdź dla mnie. Jesteś taka ciasna."

Znalezione obrazy dla zapytania christian grey gif
Przejadło mi się to.
Oprócz tego, że w książce nie działo się nic ciekawego, to oczywiście podobieństw do Greya nie zabrakło. Christian Grey by płakał, jakby czytał, naprawdę. Główny bohater miał BAGAŻ, PRZESZŁOŚĆ, NIE CHCIAŁ JEJ ZDRADZIĆ. Hm... Dalej nie świta? Równie jak Christian ostrzegał ją przed samą sobą, mówił, że nie potrafi kochać, że związki nie są dla niego i MIAŁ KOSZMARY.
Znalezione obrazy dla zapytania facepalm gif

Nie bardzo rozumiałam logikę Rylee i chyba nie polubiłybyśmy się, bo jakbym ją poznała i potrząsnęła... To może by się ogarnęła. Tak jak mówię, gatunek mi nie przeszkadza, jeśli wątki są dobrze poprowadzone. Jeśli bohaterowie nie zachowują się jak dwa króliki.
Czy książka była dobra? Jest to debiut tej autorki i uważam, że nieudany. Przede wszystkim nie powinna wzorować się na innych książkach, bo to jest przesada. Czeka mnie jeszcze druga część do przeczytania i obawiam się, że będę równie załamana jak teraz.


2/5
Za egzemplarz dziękuję wydawnictwu Editio Red.


czwartek, października 26, 2017

Na krawędzi wszystkiego... i mojej cierpliwości.


Tego co zastałam, nie spodziewałam się kompletnie.
Opis książki nie zdradza zbyt wiele i nie potrafiłam się domyślić, że autor zawrze takie wątki w tej powieści. Jednakże zrobił to, zaskakując mnie, ale nie fascynując. Tak, w tej książce występuje fantastyka, w bardzo specyficzny i niespotykany sposób – jaki? nie zdradzę.
Ogromny chaos panował w całym tekście. Miałam wrażenie, że dialogi to czasem bez składne zdania, które się powtarzały i nie miały zbytniego sensu. Ta książka była dobra i zła jednocześnie. Chodzi mi o to, że nie miałam aż tak wielkiej ochoty rzucić ją w kąt – była w porządku. Jednakże chaos jaki tam zaistniał nie odpowiadał mi. Byłam zmieszana przez to i tyle rzeczy działo się tak dynamicznie, że mój mózg przestał nadążać.

Znalezione obrazy dla zapytania confused gif

Zachowanie głównej bohaterki Zoe było dla mnie kompletnie niezrozumiałe. Zobaczyła coś dziwnego, niespodziewanego, nienormalnego i nie zadawała żadnych pytań. Po prostu... Co? Wyobraźcie sobie sytuację, gdy na waszej drodze staje ktoś lub coś nie z tej ziemi, a wy otwieracie ramiona i gościnnie go/to witacie nie zadając pytań. TO NIEODPOWIEDZIALNE I DZIWNE. 
Tempo w tej książce było zawrotne i bardzo mi przeszkadzało, zwłaszcza jeśli chodziło o relację Zoe i Iksa. Załamałam się, gdy przeczytałam pierwsze "kocham cię" po kilku dniach znajomości. (przepraszam za malutki spojler).

Znalezione obrazy dla zapytania confused gif

Fabuła była bardzo (!) pokręcona, ale to dobrze, cały czas działa się jakaś akcja, tylko mi samej trudno było się w tym wszystkim połapać. Nie jest to książka, która trafia do mojego serca i raczej nie sięgnę po nią drugi raz, ALE TO NIE JEST ZŁA LEKTURA. To naprawdę dobra powieść, tylko, że nie odpowiada moim gustom. Jeśli spodobały Wam się takie klimaty, to sięgnijcie, ale moim zdaniem nie jest to priorytet w książkach, które są teraz na rynku. Mimo tego, nie czytało mi się jej najgorzej, bo skończyłam ją w trzy dni, co bardzo mnie cieszy.
4/5

Za egzemplarz dziękuję księgarni Dadada.pl
Znalezione obrazy dla zapytania dadada

sobota, października 21, 2017

Królestwo Kanciarzy CO ONI ZE MNĄ ZROBILI.



mam dla Was coś odnośnie Szóstki Wron. Jeśli nie czytałeś, to może cię to zachęci, a jeśli czytałeś, to może ci się spodoba. :D

Nie zgadzam się z tym, co wydarzyło się prawie pod koniec książki. Nie mogę Wam zdradzić szczegółów, jedynie przyznam, że płakałam, czytając to w pociągu. Było trudno mi powstrzymać łzy.
Od samego początku drugiej części czułam podekscytowana, bo autorka nie zabrała nam adrenaliny, zadbała o to, byśmy co chwila mieli nowe akcje, zwroty, przygody. Tak bardzo urzekła mnie swoim stylem pisania. Wykreowała własny fantastyczny świat, na dodatek prawie realistyczny – każdy mógłby zobaczyć go w głowie.

Szóstka Wron przyniosła mi wiele wrażeń i zostanie na długo w moim sercu, ale Królestwo Kanciarzy w ogóle od niej nie odbiegało. Słyszałam wiele opinii, mówiono, że druga część jest gorsza... Nie uważam tak. Myślę, że drugi tom zawsze będzie inaczej postrzegany, bo mamy wrażenie, że mało może nas zaskoczyć. Mówię o tym, że w pierwszym tomie poznajemy bohaterów, tutaj mamy już styczność z nimi od razu i wiemy mniej więcej na co ich stać.
Autorka mnie nie zawiodła. Sypała świetnymi przemyśleniami, jak asami z rękawa. ;)

Znalezione obrazy dla zapytania wink gif tumblr

Moi ukochani bohaterowie powrócili z podwójną mocą. Nie mogłam się nimi nacieszyć. W żadnym aspekcie jeszcze mi się nie znudzili. Już dawno nie przeżywałam tak żadnej książki... A tu proszę, zupełne tornado emocji. Kiedy tylko pojawiał się Kaz Brekker moje serce biło szybciej. Kochałam jego powiedzenia, to jaką aurę wytwarzał wokół siebie. Był niesamowity poprzez tajemnicę i mrok oraz swoje zdolności. Nie zaznaczyłam żadnych cytatów, ale było ich od groma! To co on wyczyniał z magicznymi sztuczkami... Cudowne.

Znalezione obrazy dla zapytania happy gif tumblr

Bardzo udanym wątkiem była relacja Kaza z Inej. Połączeni więzią pałali do siebie specyficznym uczuciem, ale postawiony mur przez Kaza blokował dalsze ruchy. Nie będę za dużo mówić, chodzi o to, że uczucie, które było między nimi, było muśnięciem piórka. To nie zrzut bomby namiętności i pożądania. O nie... Kaz był jej cieniem, choć wydawało się, że to ona jest cieniem jego. Nie mówili głośno o tym, co czuli, kłamali, milczeli, ale to było ich zachowanie. Nie mogło być inne. Koniec książki rozbił moje serce w kawałeczki – z radości, nie z przykrości. Kocham ich.

Oprócz tej cudownej dwójki, mieliśmy pozostałych bohaterów, którzy nie odbiegali od tamtych. Wiele rozwinęło się pomiędzy Wylanem, a Jasperem, ale nic więcej zdradzę. Natomiast Nina i Matthias, jak zawsze pełni uczuć i emocji. Życzę Wam, abyście przeżyli coś takiego, jak ja, gdy czytałam tą dulologia. Przepiękna i fascynująca historia. 
POLECAM.
goodbook.
5/5

poniedziałek, października 16, 2017

Kiedy była porządną dziewczyną

Znalezione obrazy dla zapytania kiedy była porządna dziewczyna

Kiedy zabrałam się za tą książkę, wiedziałam, że mam styczność z literaturą ambitną. Takie powieści wymagają myślenia i uważania. Mimo tego, że Kiedy była porządną dziewczyną wydaje się bardzo dobrą pozycją, dla mnie była utrapieniem, przez które nie potrafiłam przebrnąć. Ciężko było zatopić się w lekturze. Zabrało mi tej wciągającej cechy. Oczywiście, powieść napisana jest świetnie. Dopracowana do ostatniej strony. Ale to nie zmieniało faktu, że wszystko zniechęcało mnie, aby czytać tę książkę, bo nie mogłam jej poczuć.Nie potrafiłam zrozumieć bohaterów, fabuły, dlatego że szybko się nudziłam. 
Niektóre powieści trzymają drzwi otwarte dla wybranych czytelników. Najwidoczniej ja nie dostałam zaproszenia. 



Powiem szczerze, że była to męcząca powieść i nawet dobrze dobrane słownictwo, rozbudowane opisy, nie trafiły do mnie. Bohaterka, Lucy, za wszelką cenę chciała wyrwać się z rodzinny, która ją niszczyła. Opisy jej przeszłości i przeżyć czasem mocno mnie przygnębiały, ale to akurat plus, bo bohater oddziałował na czytelnika. 
Autor na pewno chciał, abyśmy przez chwilę zastanowili się nad własnym życiem, nad losem i problemami. Moja polonistka nienawidzi tego stwierdzenia, ja również, ale użyję go – Roth zmusza do refleksji. Rzadko kiedy mamy czas, by zastanowić się nad głębszym sensem czytanych powieści. Przy tej trzeba usiąść i zrozumieć. Dla mnie było to trudne zadanie, dlatego też nie poczułam tej książki i była trudna. Nie chciałabym do niej wracać, bo ledwo ją skończyłam. 
Nie chciałabym też odradzać Wam tej powieści, bo każdy z nas jest inny. Tak naprawdę historia Lucy może być historią któregoś z Was i zrozumiecie ją od pierwszych stron. Dlatego to, że ja jej nie pojęłam, nie oznacza, że Wam się nie uda, bo książka sama w sobie jest bardzo dobrze zbudowaną i złożoną powieścią o dziewczynie po ogromnych przejściach. Zakończenie mnie zszokowało. Jestem ciekawa, jak Wy byście je odebrali. 
Polecam, jeśli macie czas i możliwość, by wyciszyć się z tą powieścią. 

Za możliwość przeczytania dziękuję Wydawnictwu Literackiemu.
3/5


czwartek, października 12, 2017

Zdobyć Rosie... nie zdobyło mojego serca [recenzja]


Opis: Poznaj losy najlepszego przyjaciela bohaterów powieści „Nic do stracenia”.
Nate Peters, niepoprawny podrywacz i łamacz serc, lubi swoje życie pełne przelotnych romansów. Patrząc jednak na szczęśliwe małżeństwo Anny i Ashtona, coraz częściej zastanawia się, jak by to było, gdyby miał dziewczynę na stałe. Uznaje, że jeszcze do tego nie dorósł. Aż do czasu, kiedy poznaje Rosie. To zdecydowanie kobieta na całe życie, nie na krótki romans. Absolutnie wyjątkowa i niestety całym sercem oddana komuś innemu. Rosie nie jest zainteresowana znajomością z Nate’em, co tylko mobilizuje go do działania.

Muszę przyznać, że od pewnego momentu Moseley mnie zawodzi. Niecierpliwie czekałam na kolejną jej książkę i myślałam, że będzie ciekawsza... Natomiast zawiodłam się. Moją ulubioną serią jest seria Chłopak, który chciał zacząć od nowa. Naprawdę ciekawa, wciągająca i całkiem dobrze napisana. Potem do moich rąk wleciała książka Nic do stracenia. Gdy ją czytałam, myślałam, że wyrzucę przez okno, bo tak bardzo była nieskładna i naciągana oraz naiwna. 
Zdobyć Rosie to prawie osobna część, dotyczy Nate'a i Rosie – przyjaciół Anny i Ashtona, czyli bohaterów z Nic do Stracenia. Nate jest podrywaczem, któremu zależy na zdobyciu każdej ładnej dziewczyny, a Rosie stawia opór i to go tak fascynuje. Czy fabuła wnosi coś nowego? Nie, jest przemielona przez wiele autorek, ale łudziłam się, że może Moseley czymś mnie zaskoczy. 

Nie zawsze nastawiam się do młodzieżówek, tak jakbym miała z nich nic nie wynieść, bo można się pomylić. Dlatego nie byłam negatywna wobec tej książki, a jednak się zawiodłam. Jest dosyć słaba i źle napisana. Przyznam, że słownictwo było po prostu niesmaczne. 
Nate posługiwał się tanimi tekstami z Internetu czy serialów, nie było to fajne. Nie miał w sobie niczego, co przyciągało mnie do niego. Ani charyzmy, ani wyglądu. W sumie nie dziwiłam się głównej bohaterce, że na początku chciała go unikać i zbyć, ale nie rozumiałam czemu w końcu zdecydowała się na związek z nim, bo był beznadziejny, krótko mówiąc. Liczyłam, że poczucie humoru Nate'a wynagrodzi mi to wszystko, niestety nie udało się. 

Myślę, że to nie jest jedna z dobrych książek to autorki. Nie spisuję Moseley na straty. Mam duży sentyment do Chłopaka, który chciał zacząć od nowa i wciąż wierzę, że autorka wróci z czymś naprawdę dobrym. Może kontynuacja, opierająca się na historii Anny i Ashtona to nie jest zbyt odpowiedni pomysł. 
Jedyny plus tej książki to to, że nie była gruba i szybko się ją czytało. Po prostu nie męczyłam jej, ale pośpiesznie przebrnęłam przez historię, do której na pewno nie chcę wracać i po kolejną część raczej nie sięgnę. Zresztą mogę się już domyślić, jak zakończą się losy tej pary. 
Czy polecam? Hm... To chyba zależy od Waszego nastawienia. Jeśli czytaliście już coś od tej autorki, możecie spróbować, sami przekonacie się, czy ta fabuła przypadnie Wam do gustu. Natomiast tym, którzy nie czytali, ODRADZAM zaczynać od Zdobyć Rosie. Weźcie do ręki Chłopaka, który chciał zacząć od nowa, tak chyba będzie lepiej. 

Za egzemplarz dziękuję HARPERCOLLINSPOLSKA.

2/5

środa, października 11, 2017

Jesienne typy, blogerzy polecają #2


Od kilku lat odczarowuję jesiennie wieczory za pomocą duńskiego stylu hygge, dzięki któremu tworzę w mieszkaniu atmosferę ciepła i domowego ogniska. Tuż przed czytaniem zapalam świeczki, włączam lampki wiszące na regale z książkami oraz na ścianie, zaparzam herbatkę z sokiem z kwiatu czarnego bzu, na siebie zarzucam ciepły sweter i sięgam po jedną z rozpoczętych książek ze „stosu hańby”.

Kiedy za oknem plucha i szarawo, proponuję książkę i autorkę, która zawsze ma na mnie zbawienny wpływ - Kasie West „Blisko ciebie”. Kasie jest mistrzynią lekkich, prostych historii, które nie męczą odbiorcę. Jej książki są jak przepyszne ciastko zjedzone w cukierni. Posiadają idealne proporcje, nie są przesłodzone i zawsze ma się ochotę na więcej :)

„Blisko ciebie” jest zabawna, z wykreowanymi ciekawymi postaciami oraz niebanalna – bo czy któryś z autorów postanowił głównych bohaterów zamknąć w bibliotece na cały weekend podczas zimowej aury? Ja osobiście jeszcze się z takim tematem nie spotkałam.
Polecam serdecznie do ciepłej herbatki, która każdego rozgrzeje w jesienne wieczory :)



Książką, a właściwie serią, którą postanowiłam wam polecić na dłuuugie jesienne wieczory jest trylogia Sary J. Mass i chyba nikt już nie ma wątpliwości, że chodzi o ,,Dwór cierni i róż'', ,,Dwór mgieł i furii'' oraz ,,Dwór skrzydeł i zguby'', który będzie miał premierę pod koniec października. Niektórym może wydawać się dziwne to, że polecam książkę której jeszcze nie przeczytałam (mowa tu o trzecim tomie), ale jestem na 100% pewna, że i ta część zawładnie moim sercem, ciałem, duszą i czymkolwiek jeszcze się da.... Moja przygoda z tą autorką rozpoczęła się od ,,Szklanego tronu'' i powiem wam, że pierwszy tom nie spodobał mi się za bardzo, ale kupiłam od razu trzy pierwsze części cyklu więc stwierdziłam, że wypada przeczytać....tak więc zabrałam się za ,,Koronę w mroku'' i to było coś niesamowitego! To jak autorka prowadzi całą akcję, jakich kreuje bohaterów i przede wszystkim jaki tworzy świat, jest fenomenalne! Moim zdaniem cała trylogia dworów ( a przynajmniej dwa pierwsze tomy) jest jeszcze lepsza od Szklanego tronu. Jak jeszcze nigdy, pokochałam bohaterów tych książek (no bo kto by nie pokochał Rhysanda, czy Azriela), urzekł mnie przecudowny opis Velaris oraz Dworu Nocy. Obie książki dostarczyły mi tak wielu emocji, że podczas ich czytania śmiałam się w głos, ale też płakałam jak dziecko....Po prostu musicie to przeczytać! Mam nadzieję, że chociaż troszkę was zachęciłam. Trzymajcie się cieplutko.



wroclawiankaczyta
Na wstępie, chciałabym podziękować Ali za zaproszenie do współtworzenia tego posta! :)
Moim zdaniem, idealną książką na jesień jest "Misery" Stephen'a King'a. Tego autora zna chyba każdy. Oczywiście, dla kogo jest ta książka? Na pewno dla osób, które po przeczytaniu bądź obejrzeniu czegoś pełnego grozy, wręcz uwielbiają się przytulać! ;) A o czym mniej więcej jest ta książka?

Paul Sheldon jest autorem romansów, których główną bohaterką jest Misery Chastian. Paul ma już jej dosyć i w ostatniej swojej powieści zabija ją. Tworzy nową książkę o szybkich samochodach i chłopaku pochodzącym ze slumsów. Zakończenie nowej powieści świętuje butelką szampana i wsiada do samochodu. Podczas burzy śnieżnej ulega wypadkowi i odzyskuje przytomność w domu Annie Wilkes. Wkrótce dowiaduje się, że Annie jest jego największą wielbicielką, mieszka na odludziu, nikogo nie powiadomiła, że Paul jest u niej i dysponuje dużymi zapasami prochów. Reszty możecie się domyślać, bądź tych bardziej zaciekawionych zapraszam do lektury ;)

Ahh! Zapomniałabym! Odpowiadając na pytanie Ali, moim jesiennym rytuałem jest picie kisielu (niezależnie od pory dnia czy nocy), dobra książka i chłopak leżący obok i czytający kolejną dobrą książkę :D więcej mi do szczęścia nie trzeba! Pozdrawiam wszystkich Czytelników ;)

Instagram: @wroclawiankaczyta
Blog: https://wroclawianka-czyta.blogspot.com/
Zawsze gdy ktoś zadaje mi pytanie jaką książkę polecam, od razu na myśl przychodzi mi Szklany tron. Nawet się nie zastanawiam czy ta osoba lubi fantastykę, czy też nie, po prostu wymieniam parę tytułów z automatu, a pierwszym z nich jest właśnie ta książka. Pewnie nie raz już o tej pozycji słyszeliście, w skrócie mówiąc opowiada ona o Caelenie – zabójczyni, którą skazano na dożywotnią prace w kopalni Endovier. Dlatego gdy pewnego dnia pojawia się książę Adarlanu z ofertą wzięcia udziału w niebezpiecznym turnieju, którego nagrodą będzie wolność, dziewczyna nie waha się ani trochę i przyjmuje propozycje.
Książka przy pierwszych stu stronach bardzo mnie nudziła, nie spodziewałam się po niej niczego wielkiego, jednak gdy nagle okazało się, że ją skończyłam, miałam wielkie zapotrzebowanie sięgnięcia po kontynuacje. Dlatego na drugi dzień od razu pobiegłam do sklepu zakupić  kolejny tom :D Więc jeśli należycie do tego grona, której tej książki jeszcze nie przeczytało, raz dwa nadrabiać mi tu :D

A mój jesienny rytuał? Hmm… przeważnie jestem chaotycznym człowiekiem robiącym wszystko na opak, zauważyłam jednak pewną czynność, która zresztą pojawiła się u mnie całkiem niedawno. Otóż zawsze wieczorem siadam sobie z  herbatą lub puszką Coli, czy Pepsi i oglądam seriale, lub czytam – wszystko w zależności od tego na co bardziej mam ochotę :)
Pierwszą książką, która przychodzi mi na myśl, kiedy mówimy o jesieni, jest ,,Szóstka wron" Leigh Bardugo. Jest to idealna powieść na ten czas, gdy pogoda za oknem zmienia się ze słonecznej w deszczową, a my odkładamy powoli lekkie romanse i niezobowiązujące młodzieżówki, które czytaliśmy latem, i sięgamy po książki o nieco zimniejszym, tajemniczym klimacie. ,,Szóstka wron" przenosi nas w mroczne zakątki Ketterdamu i przedstawia historię grupy wyrzutków, którzy planują dokonać niewykonalnego - dostać się do Lodowego Dworu, czyli najlepiej strzeżonej twierdzy znanej złoczyńcom. Nadchodząca jesień to idealny czas, aby poznać silnych i niezłomnych bohaterów, wykreowanych z ogromną dbałością, oraz pozwolić się wciągnąć w czarujący klimat przestępczego światka Ketterdamu. Gorąco polecam Wam ,,Szóstkę wron", która zapisała się w moim sercu na zawsze. 

Jeśli chodzi o moje jesienne rytuały, to jestem ogromną fanką picia herbaty. Wieczory spędzam więc z kubkiem herbaty (najlepiej o smaku czekolady z gruszką z Liptona!), czytając książkę i wtulając się w kaloryfer, ponieważ jestem człowiekiem, któremu zawsze jest zimno, niezależnie od pory roku.




piątek, października 06, 2017

Przypadki Callie i Kaydena [recenzja]

Bardzo lubię sięgać po młodzieżówki i nie oczekuję od nich wiele, ale liczę na to, aby mnie nie irytowały oraz miały ciekawą fabułę. Nie są to duże wymagania i ta książka w pełni je zaspokoiła.
Poznajemy sławnego w szkole Kaydena, który jest dobrym sportowcem i nie może odgonić się od kobiet. Oczywiście, schematycznie, ma on dziewczynę – pustą, wredną i nie szanującą siebie oraz innych. I taki się wydaje na początku Kayden, tylko, że zostajemy postawieni przed jego historią rodzinną. Przed tym, co przeżywa w domu, jak jest traktowany. Nie chcąc spojlerować, mogę Was zapewnić, że nie wszystko wydaje się takie idealne i dobre. W Kaydenie podobało mi się to, że nie był bezpłciowy, płytki i pragnąć tylko zdobycia bohaterki. Lubiłam go za charakter i za stosunek do Callie, która również wiele przeszła.
Zdaje się, że tej dziewczynie potrzeba tysiąca przytuleń, by wymazać cały smutek, który niesie na swoich ramionach.
Callie jest dziewczyną, która uchodzi za dziwadło. Odcięta od znajomych, będąca cicho w szkole, chodząca w cieniu i ubierająca się w za duże ubrania. Ale nikt w szkole nie zastanawia się DLACZEGO. Wszyscy zakładają, że Callie jest po prostu inna i dziwna. Mylą się. Callie skrywa bardzo niemiłe tajemnice, które mogą spotkać każdą z nas. Jej historia mnie poruszyła, czułam się niekomfortowo, czytając o tak dramatycznych faktach. Moja wyobraźnia bardzo dobrze działała w tamtych momentach. Nie utożsamiam się z bohaterką, bo nie mamy wspólnych cech, ale rozumiem jej zachowanie i działania. 

Ta książka nie jest górnolotna, ale na pewno porusza ważny problem, z którym kobiety chcą walczyć – czasem bezsilnie, bo zostają zagłuszane przez mężczyzn, którzy im tę krzywdę robią. 
Dużą uwagę poświęcam dialogom. Jeśli są głupie i dziecinne, odechciewa mi się czytać. Tym razem tak nie było. Przypadki Callie i Kaydena pochłonęły mnie na dobre i bardzo szybko przeczytałam całą historię. Rozmowy między postaciami były w porządku, nie nudziły mnie, a czasem nawet rozbawiły. Źródłem humoru w tej książce jest przyjaciel Callie – Seth. Polubicie go od razu, jeśli zdecydujecie się sięgnąć po tę powieść. Bardzo wciągająca, szybko się ją czyta i w jakiś sposób daje do myślenia. Oczywiście, nie ma w niej nie wiadomo jakiej głębi, nie oczekujcie tego, ale myślę, że czytanie jej sprawi Wam przyjemność. Fanom takiej kategorii książek serdecznie polecam. 
W trakcie naszej egzystencji pojawia się ten jeden przypadek, który zbliża nas do siebie i przez chwilę nasze serca biją tym samym rytmem.
Za możliwość przeczytania dziękuję księgarni MEGAKSIĄŻKI

sobota, października 28, 2017

seria Driven, tom 1. 50 TWARZY GREYA VOL2.


Tytuł: Driven. Namiętność silniejsza niż ból.
Autor: K. Bromberg.
Opis: Gnani namiętnością, podsycani pożądaniem

Jesteś Rylee Thomas — kobietą sukcesu, przyzwyczajoną do kontrolowania własnego życia. W każdym jego aspekcie. Piękna i niezależna, absolutnie nie stanowisz potencjalnego trofeum dla pięknego, niegrzecznego chłopca. Nie pasujecie do siebie — Ty z silną potrzebą kontroli, a on — z ego rozdmuchanym do granic możliwości. Jednak połączy was pożądanie. Ty utracisz kontrolę, on pewność siebie. Zyskacie… niezwykłe doznania. Nie tylko seksualne.

W świecie chętnych kobiet jestem wyzwaniem dla łajdackiego i boleśnie przystojnego Coltona Donavana. Mężczyzny przyzwyczajonego, że we wszystkich aspektach życia dostaje to, czego chce. To lekkomyślny, zły chłopiec, który nieustannie balansuje na granicy braku kontroli i niebezpiecznych manowców. Nie mogę mu dać tego, czego chce, a on nie może mi dać tego, czego potrzebuję. Lecz czy będę w stanie odejść, gdy zajrzę pod jego pieczołowicie wypolerowaną zewnętrzną powłokę i zacznę odkrywać mroczne sekrety jego zranionej duszy?

Niewiele oczekiwałam po gatunku, za który się zabrałam. Doskonale zdaje sobie sprawę, że te książki opierają się na wątku erotyczno-miłosnym. Mimo tego chciałam przeczytać coś, oryginalnego, jak na taką historię, a nie SKOPIOWANEGO.

Na początku książki poznajemy Rylee oraz Coltona. Najpierw odniosę się do bohaterki. Wydawała mi się rozsądna i myślała racjonalnie, próbowała odepchnąć pokusy. Sądziłam, że dłużej będzie uparta, niedostępna. No niestety, przeliczyłam się. Rylee szybko zaczęła myśleć spodniami. Wiecie co mnie śmieszy w tych wszystkich książkach? Dialogi. Rozwalają mnie na kawałki. Dlaczego? Już wyjaśniam.
Colton Donavan – młody I PRZYSTOJNY, biznesmen, który osiągnął duży sukces, jest również rajdowcem. I nie uwierzycie, ale został ADOPTOWANY. Nic Wam to nie przypomina? Rzuca tanimi tekstami w stronę bohaterki (tutaj Grey miał więcej klasy, uwierzcie mi). Wykształcona kobieta, za jaką podaje się Rylee, pozwala na takie gierki i wręcz spija każde słowo z ust Coltona. Na jej miejscu już dawno dałabym mu w twarz. Rozumiem, że to książka erotyczna! Okej, łapię. Ale jeśli autorka zabiera się za bohaterów, którzy są po studiach, mają jakieś poglądy, to może niech zadba też o poziom rozmów? Bo teksty Coltona wołały o pomstę do nieba.
Relacja głównych postaci rozwijała się bardzo szybko i opierała się na kilku randkach, sprzeczkach i seksie. Skoro już jesteśmy przy scenach łóżkowych...
Czy każda scena w takich książkach musi wyglądać tak samo? Jest dużo słów, by opisać to ładniej. Jednak autorzy często sięgają po taki dialog:
"– Powiedz to... Powiedz.
– Pieprz mnie, X.
– O tak, maleńka, dojdź dla mnie. Jesteś taka ciasna."

Znalezione obrazy dla zapytania christian grey gif
Przejadło mi się to.
Oprócz tego, że w książce nie działo się nic ciekawego, to oczywiście podobieństw do Greya nie zabrakło. Christian Grey by płakał, jakby czytał, naprawdę. Główny bohater miał BAGAŻ, PRZESZŁOŚĆ, NIE CHCIAŁ JEJ ZDRADZIĆ. Hm... Dalej nie świta? Równie jak Christian ostrzegał ją przed samą sobą, mówił, że nie potrafi kochać, że związki nie są dla niego i MIAŁ KOSZMARY.
Znalezione obrazy dla zapytania facepalm gif

Nie bardzo rozumiałam logikę Rylee i chyba nie polubiłybyśmy się, bo jakbym ją poznała i potrząsnęła... To może by się ogarnęła. Tak jak mówię, gatunek mi nie przeszkadza, jeśli wątki są dobrze poprowadzone. Jeśli bohaterowie nie zachowują się jak dwa króliki.
Czy książka była dobra? Jest to debiut tej autorki i uważam, że nieudany. Przede wszystkim nie powinna wzorować się na innych książkach, bo to jest przesada. Czeka mnie jeszcze druga część do przeczytania i obawiam się, że będę równie załamana jak teraz.


2/5
Za egzemplarz dziękuję wydawnictwu Editio Red.


czwartek, października 26, 2017

Na krawędzi wszystkiego... i mojej cierpliwości.


Tego co zastałam, nie spodziewałam się kompletnie.
Opis książki nie zdradza zbyt wiele i nie potrafiłam się domyślić, że autor zawrze takie wątki w tej powieści. Jednakże zrobił to, zaskakując mnie, ale nie fascynując. Tak, w tej książce występuje fantastyka, w bardzo specyficzny i niespotykany sposób – jaki? nie zdradzę.
Ogromny chaos panował w całym tekście. Miałam wrażenie, że dialogi to czasem bez składne zdania, które się powtarzały i nie miały zbytniego sensu. Ta książka była dobra i zła jednocześnie. Chodzi mi o to, że nie miałam aż tak wielkiej ochoty rzucić ją w kąt – była w porządku. Jednakże chaos jaki tam zaistniał nie odpowiadał mi. Byłam zmieszana przez to i tyle rzeczy działo się tak dynamicznie, że mój mózg przestał nadążać.

Znalezione obrazy dla zapytania confused gif

Zachowanie głównej bohaterki Zoe było dla mnie kompletnie niezrozumiałe. Zobaczyła coś dziwnego, niespodziewanego, nienormalnego i nie zadawała żadnych pytań. Po prostu... Co? Wyobraźcie sobie sytuację, gdy na waszej drodze staje ktoś lub coś nie z tej ziemi, a wy otwieracie ramiona i gościnnie go/to witacie nie zadając pytań. TO NIEODPOWIEDZIALNE I DZIWNE. 
Tempo w tej książce było zawrotne i bardzo mi przeszkadzało, zwłaszcza jeśli chodziło o relację Zoe i Iksa. Załamałam się, gdy przeczytałam pierwsze "kocham cię" po kilku dniach znajomości. (przepraszam za malutki spojler).

Znalezione obrazy dla zapytania confused gif

Fabuła była bardzo (!) pokręcona, ale to dobrze, cały czas działa się jakaś akcja, tylko mi samej trudno było się w tym wszystkim połapać. Nie jest to książka, która trafia do mojego serca i raczej nie sięgnę po nią drugi raz, ALE TO NIE JEST ZŁA LEKTURA. To naprawdę dobra powieść, tylko, że nie odpowiada moim gustom. Jeśli spodobały Wam się takie klimaty, to sięgnijcie, ale moim zdaniem nie jest to priorytet w książkach, które są teraz na rynku. Mimo tego, nie czytało mi się jej najgorzej, bo skończyłam ją w trzy dni, co bardzo mnie cieszy.
4/5

Za egzemplarz dziękuję księgarni Dadada.pl
Znalezione obrazy dla zapytania dadada

sobota, października 21, 2017

Królestwo Kanciarzy CO ONI ZE MNĄ ZROBILI.



mam dla Was coś odnośnie Szóstki Wron. Jeśli nie czytałeś, to może cię to zachęci, a jeśli czytałeś, to może ci się spodoba. :D

Nie zgadzam się z tym, co wydarzyło się prawie pod koniec książki. Nie mogę Wam zdradzić szczegółów, jedynie przyznam, że płakałam, czytając to w pociągu. Było trudno mi powstrzymać łzy.
Od samego początku drugiej części czułam podekscytowana, bo autorka nie zabrała nam adrenaliny, zadbała o to, byśmy co chwila mieli nowe akcje, zwroty, przygody. Tak bardzo urzekła mnie swoim stylem pisania. Wykreowała własny fantastyczny świat, na dodatek prawie realistyczny – każdy mógłby zobaczyć go w głowie.

Szóstka Wron przyniosła mi wiele wrażeń i zostanie na długo w moim sercu, ale Królestwo Kanciarzy w ogóle od niej nie odbiegało. Słyszałam wiele opinii, mówiono, że druga część jest gorsza... Nie uważam tak. Myślę, że drugi tom zawsze będzie inaczej postrzegany, bo mamy wrażenie, że mało może nas zaskoczyć. Mówię o tym, że w pierwszym tomie poznajemy bohaterów, tutaj mamy już styczność z nimi od razu i wiemy mniej więcej na co ich stać.
Autorka mnie nie zawiodła. Sypała świetnymi przemyśleniami, jak asami z rękawa. ;)

Znalezione obrazy dla zapytania wink gif tumblr

Moi ukochani bohaterowie powrócili z podwójną mocą. Nie mogłam się nimi nacieszyć. W żadnym aspekcie jeszcze mi się nie znudzili. Już dawno nie przeżywałam tak żadnej książki... A tu proszę, zupełne tornado emocji. Kiedy tylko pojawiał się Kaz Brekker moje serce biło szybciej. Kochałam jego powiedzenia, to jaką aurę wytwarzał wokół siebie. Był niesamowity poprzez tajemnicę i mrok oraz swoje zdolności. Nie zaznaczyłam żadnych cytatów, ale było ich od groma! To co on wyczyniał z magicznymi sztuczkami... Cudowne.

Znalezione obrazy dla zapytania happy gif tumblr

Bardzo udanym wątkiem była relacja Kaza z Inej. Połączeni więzią pałali do siebie specyficznym uczuciem, ale postawiony mur przez Kaza blokował dalsze ruchy. Nie będę za dużo mówić, chodzi o to, że uczucie, które było między nimi, było muśnięciem piórka. To nie zrzut bomby namiętności i pożądania. O nie... Kaz był jej cieniem, choć wydawało się, że to ona jest cieniem jego. Nie mówili głośno o tym, co czuli, kłamali, milczeli, ale to było ich zachowanie. Nie mogło być inne. Koniec książki rozbił moje serce w kawałeczki – z radości, nie z przykrości. Kocham ich.

Oprócz tej cudownej dwójki, mieliśmy pozostałych bohaterów, którzy nie odbiegali od tamtych. Wiele rozwinęło się pomiędzy Wylanem, a Jasperem, ale nic więcej zdradzę. Natomiast Nina i Matthias, jak zawsze pełni uczuć i emocji. Życzę Wam, abyście przeżyli coś takiego, jak ja, gdy czytałam tą dulologia. Przepiękna i fascynująca historia. 
POLECAM.
goodbook.
5/5

poniedziałek, października 16, 2017

Kiedy była porządną dziewczyną

Znalezione obrazy dla zapytania kiedy była porządna dziewczyna

Kiedy zabrałam się za tą książkę, wiedziałam, że mam styczność z literaturą ambitną. Takie powieści wymagają myślenia i uważania. Mimo tego, że Kiedy była porządną dziewczyną wydaje się bardzo dobrą pozycją, dla mnie była utrapieniem, przez które nie potrafiłam przebrnąć. Ciężko było zatopić się w lekturze. Zabrało mi tej wciągającej cechy. Oczywiście, powieść napisana jest świetnie. Dopracowana do ostatniej strony. Ale to nie zmieniało faktu, że wszystko zniechęcało mnie, aby czytać tę książkę, bo nie mogłam jej poczuć.Nie potrafiłam zrozumieć bohaterów, fabuły, dlatego że szybko się nudziłam. 
Niektóre powieści trzymają drzwi otwarte dla wybranych czytelników. Najwidoczniej ja nie dostałam zaproszenia. 



Powiem szczerze, że była to męcząca powieść i nawet dobrze dobrane słownictwo, rozbudowane opisy, nie trafiły do mnie. Bohaterka, Lucy, za wszelką cenę chciała wyrwać się z rodzinny, która ją niszczyła. Opisy jej przeszłości i przeżyć czasem mocno mnie przygnębiały, ale to akurat plus, bo bohater oddziałował na czytelnika. 
Autor na pewno chciał, abyśmy przez chwilę zastanowili się nad własnym życiem, nad losem i problemami. Moja polonistka nienawidzi tego stwierdzenia, ja również, ale użyję go – Roth zmusza do refleksji. Rzadko kiedy mamy czas, by zastanowić się nad głębszym sensem czytanych powieści. Przy tej trzeba usiąść i zrozumieć. Dla mnie było to trudne zadanie, dlatego też nie poczułam tej książki i była trudna. Nie chciałabym do niej wracać, bo ledwo ją skończyłam. 
Nie chciałabym też odradzać Wam tej powieści, bo każdy z nas jest inny. Tak naprawdę historia Lucy może być historią któregoś z Was i zrozumiecie ją od pierwszych stron. Dlatego to, że ja jej nie pojęłam, nie oznacza, że Wam się nie uda, bo książka sama w sobie jest bardzo dobrze zbudowaną i złożoną powieścią o dziewczynie po ogromnych przejściach. Zakończenie mnie zszokowało. Jestem ciekawa, jak Wy byście je odebrali. 
Polecam, jeśli macie czas i możliwość, by wyciszyć się z tą powieścią. 

Za możliwość przeczytania dziękuję Wydawnictwu Literackiemu.
3/5


czwartek, października 12, 2017

Zdobyć Rosie... nie zdobyło mojego serca [recenzja]


Opis: Poznaj losy najlepszego przyjaciela bohaterów powieści „Nic do stracenia”.
Nate Peters, niepoprawny podrywacz i łamacz serc, lubi swoje życie pełne przelotnych romansów. Patrząc jednak na szczęśliwe małżeństwo Anny i Ashtona, coraz częściej zastanawia się, jak by to było, gdyby miał dziewczynę na stałe. Uznaje, że jeszcze do tego nie dorósł. Aż do czasu, kiedy poznaje Rosie. To zdecydowanie kobieta na całe życie, nie na krótki romans. Absolutnie wyjątkowa i niestety całym sercem oddana komuś innemu. Rosie nie jest zainteresowana znajomością z Nate’em, co tylko mobilizuje go do działania.

Muszę przyznać, że od pewnego momentu Moseley mnie zawodzi. Niecierpliwie czekałam na kolejną jej książkę i myślałam, że będzie ciekawsza... Natomiast zawiodłam się. Moją ulubioną serią jest seria Chłopak, który chciał zacząć od nowa. Naprawdę ciekawa, wciągająca i całkiem dobrze napisana. Potem do moich rąk wleciała książka Nic do stracenia. Gdy ją czytałam, myślałam, że wyrzucę przez okno, bo tak bardzo była nieskładna i naciągana oraz naiwna. 
Zdobyć Rosie to prawie osobna część, dotyczy Nate'a i Rosie – przyjaciół Anny i Ashtona, czyli bohaterów z Nic do Stracenia. Nate jest podrywaczem, któremu zależy na zdobyciu każdej ładnej dziewczyny, a Rosie stawia opór i to go tak fascynuje. Czy fabuła wnosi coś nowego? Nie, jest przemielona przez wiele autorek, ale łudziłam się, że może Moseley czymś mnie zaskoczy. 

Nie zawsze nastawiam się do młodzieżówek, tak jakbym miała z nich nic nie wynieść, bo można się pomylić. Dlatego nie byłam negatywna wobec tej książki, a jednak się zawiodłam. Jest dosyć słaba i źle napisana. Przyznam, że słownictwo było po prostu niesmaczne. 
Nate posługiwał się tanimi tekstami z Internetu czy serialów, nie było to fajne. Nie miał w sobie niczego, co przyciągało mnie do niego. Ani charyzmy, ani wyglądu. W sumie nie dziwiłam się głównej bohaterce, że na początku chciała go unikać i zbyć, ale nie rozumiałam czemu w końcu zdecydowała się na związek z nim, bo był beznadziejny, krótko mówiąc. Liczyłam, że poczucie humoru Nate'a wynagrodzi mi to wszystko, niestety nie udało się. 

Myślę, że to nie jest jedna z dobrych książek to autorki. Nie spisuję Moseley na straty. Mam duży sentyment do Chłopaka, który chciał zacząć od nowa i wciąż wierzę, że autorka wróci z czymś naprawdę dobrym. Może kontynuacja, opierająca się na historii Anny i Ashtona to nie jest zbyt odpowiedni pomysł. 
Jedyny plus tej książki to to, że nie była gruba i szybko się ją czytało. Po prostu nie męczyłam jej, ale pośpiesznie przebrnęłam przez historię, do której na pewno nie chcę wracać i po kolejną część raczej nie sięgnę. Zresztą mogę się już domyślić, jak zakończą się losy tej pary. 
Czy polecam? Hm... To chyba zależy od Waszego nastawienia. Jeśli czytaliście już coś od tej autorki, możecie spróbować, sami przekonacie się, czy ta fabuła przypadnie Wam do gustu. Natomiast tym, którzy nie czytali, ODRADZAM zaczynać od Zdobyć Rosie. Weźcie do ręki Chłopaka, który chciał zacząć od nowa, tak chyba będzie lepiej. 

Za egzemplarz dziękuję HARPERCOLLINSPOLSKA.

2/5

środa, października 11, 2017

Jesienne typy, blogerzy polecają #2


Od kilku lat odczarowuję jesiennie wieczory za pomocą duńskiego stylu hygge, dzięki któremu tworzę w mieszkaniu atmosferę ciepła i domowego ogniska. Tuż przed czytaniem zapalam świeczki, włączam lampki wiszące na regale z książkami oraz na ścianie, zaparzam herbatkę z sokiem z kwiatu czarnego bzu, na siebie zarzucam ciepły sweter i sięgam po jedną z rozpoczętych książek ze „stosu hańby”.

Kiedy za oknem plucha i szarawo, proponuję książkę i autorkę, która zawsze ma na mnie zbawienny wpływ - Kasie West „Blisko ciebie”. Kasie jest mistrzynią lekkich, prostych historii, które nie męczą odbiorcę. Jej książki są jak przepyszne ciastko zjedzone w cukierni. Posiadają idealne proporcje, nie są przesłodzone i zawsze ma się ochotę na więcej :)

„Blisko ciebie” jest zabawna, z wykreowanymi ciekawymi postaciami oraz niebanalna – bo czy któryś z autorów postanowił głównych bohaterów zamknąć w bibliotece na cały weekend podczas zimowej aury? Ja osobiście jeszcze się z takim tematem nie spotkałam.
Polecam serdecznie do ciepłej herbatki, która każdego rozgrzeje w jesienne wieczory :)



Książką, a właściwie serią, którą postanowiłam wam polecić na dłuuugie jesienne wieczory jest trylogia Sary J. Mass i chyba nikt już nie ma wątpliwości, że chodzi o ,,Dwór cierni i róż'', ,,Dwór mgieł i furii'' oraz ,,Dwór skrzydeł i zguby'', który będzie miał premierę pod koniec października. Niektórym może wydawać się dziwne to, że polecam książkę której jeszcze nie przeczytałam (mowa tu o trzecim tomie), ale jestem na 100% pewna, że i ta część zawładnie moim sercem, ciałem, duszą i czymkolwiek jeszcze się da.... Moja przygoda z tą autorką rozpoczęła się od ,,Szklanego tronu'' i powiem wam, że pierwszy tom nie spodobał mi się za bardzo, ale kupiłam od razu trzy pierwsze części cyklu więc stwierdziłam, że wypada przeczytać....tak więc zabrałam się za ,,Koronę w mroku'' i to było coś niesamowitego! To jak autorka prowadzi całą akcję, jakich kreuje bohaterów i przede wszystkim jaki tworzy świat, jest fenomenalne! Moim zdaniem cała trylogia dworów ( a przynajmniej dwa pierwsze tomy) jest jeszcze lepsza od Szklanego tronu. Jak jeszcze nigdy, pokochałam bohaterów tych książek (no bo kto by nie pokochał Rhysanda, czy Azriela), urzekł mnie przecudowny opis Velaris oraz Dworu Nocy. Obie książki dostarczyły mi tak wielu emocji, że podczas ich czytania śmiałam się w głos, ale też płakałam jak dziecko....Po prostu musicie to przeczytać! Mam nadzieję, że chociaż troszkę was zachęciłam. Trzymajcie się cieplutko.



wroclawiankaczyta
Na wstępie, chciałabym podziękować Ali za zaproszenie do współtworzenia tego posta! :)
Moim zdaniem, idealną książką na jesień jest "Misery" Stephen'a King'a. Tego autora zna chyba każdy. Oczywiście, dla kogo jest ta książka? Na pewno dla osób, które po przeczytaniu bądź obejrzeniu czegoś pełnego grozy, wręcz uwielbiają się przytulać! ;) A o czym mniej więcej jest ta książka?

Paul Sheldon jest autorem romansów, których główną bohaterką jest Misery Chastian. Paul ma już jej dosyć i w ostatniej swojej powieści zabija ją. Tworzy nową książkę o szybkich samochodach i chłopaku pochodzącym ze slumsów. Zakończenie nowej powieści świętuje butelką szampana i wsiada do samochodu. Podczas burzy śnieżnej ulega wypadkowi i odzyskuje przytomność w domu Annie Wilkes. Wkrótce dowiaduje się, że Annie jest jego największą wielbicielką, mieszka na odludziu, nikogo nie powiadomiła, że Paul jest u niej i dysponuje dużymi zapasami prochów. Reszty możecie się domyślać, bądź tych bardziej zaciekawionych zapraszam do lektury ;)

Ahh! Zapomniałabym! Odpowiadając na pytanie Ali, moim jesiennym rytuałem jest picie kisielu (niezależnie od pory dnia czy nocy), dobra książka i chłopak leżący obok i czytający kolejną dobrą książkę :D więcej mi do szczęścia nie trzeba! Pozdrawiam wszystkich Czytelników ;)

Instagram: @wroclawiankaczyta
Blog: https://wroclawianka-czyta.blogspot.com/
Zawsze gdy ktoś zadaje mi pytanie jaką książkę polecam, od razu na myśl przychodzi mi Szklany tron. Nawet się nie zastanawiam czy ta osoba lubi fantastykę, czy też nie, po prostu wymieniam parę tytułów z automatu, a pierwszym z nich jest właśnie ta książka. Pewnie nie raz już o tej pozycji słyszeliście, w skrócie mówiąc opowiada ona o Caelenie – zabójczyni, którą skazano na dożywotnią prace w kopalni Endovier. Dlatego gdy pewnego dnia pojawia się książę Adarlanu z ofertą wzięcia udziału w niebezpiecznym turnieju, którego nagrodą będzie wolność, dziewczyna nie waha się ani trochę i przyjmuje propozycje.
Książka przy pierwszych stu stronach bardzo mnie nudziła, nie spodziewałam się po niej niczego wielkiego, jednak gdy nagle okazało się, że ją skończyłam, miałam wielkie zapotrzebowanie sięgnięcia po kontynuacje. Dlatego na drugi dzień od razu pobiegłam do sklepu zakupić  kolejny tom :D Więc jeśli należycie do tego grona, której tej książki jeszcze nie przeczytało, raz dwa nadrabiać mi tu :D

A mój jesienny rytuał? Hmm… przeważnie jestem chaotycznym człowiekiem robiącym wszystko na opak, zauważyłam jednak pewną czynność, która zresztą pojawiła się u mnie całkiem niedawno. Otóż zawsze wieczorem siadam sobie z  herbatą lub puszką Coli, czy Pepsi i oglądam seriale, lub czytam – wszystko w zależności od tego na co bardziej mam ochotę :)
Pierwszą książką, która przychodzi mi na myśl, kiedy mówimy o jesieni, jest ,,Szóstka wron" Leigh Bardugo. Jest to idealna powieść na ten czas, gdy pogoda za oknem zmienia się ze słonecznej w deszczową, a my odkładamy powoli lekkie romanse i niezobowiązujące młodzieżówki, które czytaliśmy latem, i sięgamy po książki o nieco zimniejszym, tajemniczym klimacie. ,,Szóstka wron" przenosi nas w mroczne zakątki Ketterdamu i przedstawia historię grupy wyrzutków, którzy planują dokonać niewykonalnego - dostać się do Lodowego Dworu, czyli najlepiej strzeżonej twierdzy znanej złoczyńcom. Nadchodząca jesień to idealny czas, aby poznać silnych i niezłomnych bohaterów, wykreowanych z ogromną dbałością, oraz pozwolić się wciągnąć w czarujący klimat przestępczego światka Ketterdamu. Gorąco polecam Wam ,,Szóstkę wron", która zapisała się w moim sercu na zawsze. 

Jeśli chodzi o moje jesienne rytuały, to jestem ogromną fanką picia herbaty. Wieczory spędzam więc z kubkiem herbaty (najlepiej o smaku czekolady z gruszką z Liptona!), czytając książkę i wtulając się w kaloryfer, ponieważ jestem człowiekiem, któremu zawsze jest zimno, niezależnie od pory roku.




piątek, października 06, 2017

Przypadki Callie i Kaydena [recenzja]

Bardzo lubię sięgać po młodzieżówki i nie oczekuję od nich wiele, ale liczę na to, aby mnie nie irytowały oraz miały ciekawą fabułę. Nie są to duże wymagania i ta książka w pełni je zaspokoiła.
Poznajemy sławnego w szkole Kaydena, który jest dobrym sportowcem i nie może odgonić się od kobiet. Oczywiście, schematycznie, ma on dziewczynę – pustą, wredną i nie szanującą siebie oraz innych. I taki się wydaje na początku Kayden, tylko, że zostajemy postawieni przed jego historią rodzinną. Przed tym, co przeżywa w domu, jak jest traktowany. Nie chcąc spojlerować, mogę Was zapewnić, że nie wszystko wydaje się takie idealne i dobre. W Kaydenie podobało mi się to, że nie był bezpłciowy, płytki i pragnąć tylko zdobycia bohaterki. Lubiłam go za charakter i za stosunek do Callie, która również wiele przeszła.
Zdaje się, że tej dziewczynie potrzeba tysiąca przytuleń, by wymazać cały smutek, który niesie na swoich ramionach.
Callie jest dziewczyną, która uchodzi za dziwadło. Odcięta od znajomych, będąca cicho w szkole, chodząca w cieniu i ubierająca się w za duże ubrania. Ale nikt w szkole nie zastanawia się DLACZEGO. Wszyscy zakładają, że Callie jest po prostu inna i dziwna. Mylą się. Callie skrywa bardzo niemiłe tajemnice, które mogą spotkać każdą z nas. Jej historia mnie poruszyła, czułam się niekomfortowo, czytając o tak dramatycznych faktach. Moja wyobraźnia bardzo dobrze działała w tamtych momentach. Nie utożsamiam się z bohaterką, bo nie mamy wspólnych cech, ale rozumiem jej zachowanie i działania. 

Ta książka nie jest górnolotna, ale na pewno porusza ważny problem, z którym kobiety chcą walczyć – czasem bezsilnie, bo zostają zagłuszane przez mężczyzn, którzy im tę krzywdę robią. 
Dużą uwagę poświęcam dialogom. Jeśli są głupie i dziecinne, odechciewa mi się czytać. Tym razem tak nie było. Przypadki Callie i Kaydena pochłonęły mnie na dobre i bardzo szybko przeczytałam całą historię. Rozmowy między postaciami były w porządku, nie nudziły mnie, a czasem nawet rozbawiły. Źródłem humoru w tej książce jest przyjaciel Callie – Seth. Polubicie go od razu, jeśli zdecydujecie się sięgnąć po tę powieść. Bardzo wciągająca, szybko się ją czyta i w jakiś sposób daje do myślenia. Oczywiście, nie ma w niej nie wiadomo jakiej głębi, nie oczekujcie tego, ale myślę, że czytanie jej sprawi Wam przyjemność. Fanom takiej kategorii książek serdecznie polecam. 
W trakcie naszej egzystencji pojawia się ten jeden przypadek, który zbliża nas do siebie i przez chwilę nasze serca biją tym samym rytmem.
Za możliwość przeczytania dziękuję księgarni MEGAKSIĄŻKI