czwartek, października 12, 2017

Zdobyć Rosie... nie zdobyło mojego serca [recenzja]


Opis: Poznaj losy najlepszego przyjaciela bohaterów powieści „Nic do stracenia”.
Nate Peters, niepoprawny podrywacz i łamacz serc, lubi swoje życie pełne przelotnych romansów. Patrząc jednak na szczęśliwe małżeństwo Anny i Ashtona, coraz częściej zastanawia się, jak by to było, gdyby miał dziewczynę na stałe. Uznaje, że jeszcze do tego nie dorósł. Aż do czasu, kiedy poznaje Rosie. To zdecydowanie kobieta na całe życie, nie na krótki romans. Absolutnie wyjątkowa i niestety całym sercem oddana komuś innemu. Rosie nie jest zainteresowana znajomością z Nate’em, co tylko mobilizuje go do działania.

Muszę przyznać, że od pewnego momentu Moseley mnie zawodzi. Niecierpliwie czekałam na kolejną jej książkę i myślałam, że będzie ciekawsza... Natomiast zawiodłam się. Moją ulubioną serią jest seria Chłopak, który chciał zacząć od nowa. Naprawdę ciekawa, wciągająca i całkiem dobrze napisana. Potem do moich rąk wleciała książka Nic do stracenia. Gdy ją czytałam, myślałam, że wyrzucę przez okno, bo tak bardzo była nieskładna i naciągana oraz naiwna. 
Zdobyć Rosie to prawie osobna część, dotyczy Nate'a i Rosie – przyjaciół Anny i Ashtona, czyli bohaterów z Nic do Stracenia. Nate jest podrywaczem, któremu zależy na zdobyciu każdej ładnej dziewczyny, a Rosie stawia opór i to go tak fascynuje. Czy fabuła wnosi coś nowego? Nie, jest przemielona przez wiele autorek, ale łudziłam się, że może Moseley czymś mnie zaskoczy. 

Nie zawsze nastawiam się do młodzieżówek, tak jakbym miała z nich nic nie wynieść, bo można się pomylić. Dlatego nie byłam negatywna wobec tej książki, a jednak się zawiodłam. Jest dosyć słaba i źle napisana. Przyznam, że słownictwo było po prostu niesmaczne. 
Nate posługiwał się tanimi tekstami z Internetu czy serialów, nie było to fajne. Nie miał w sobie niczego, co przyciągało mnie do niego. Ani charyzmy, ani wyglądu. W sumie nie dziwiłam się głównej bohaterce, że na początku chciała go unikać i zbyć, ale nie rozumiałam czemu w końcu zdecydowała się na związek z nim, bo był beznadziejny, krótko mówiąc. Liczyłam, że poczucie humoru Nate'a wynagrodzi mi to wszystko, niestety nie udało się. 

Myślę, że to nie jest jedna z dobrych książek to autorki. Nie spisuję Moseley na straty. Mam duży sentyment do Chłopaka, który chciał zacząć od nowa i wciąż wierzę, że autorka wróci z czymś naprawdę dobrym. Może kontynuacja, opierająca się na historii Anny i Ashtona to nie jest zbyt odpowiedni pomysł. 
Jedyny plus tej książki to to, że nie była gruba i szybko się ją czytało. Po prostu nie męczyłam jej, ale pośpiesznie przebrnęłam przez historię, do której na pewno nie chcę wracać i po kolejną część raczej nie sięgnę. Zresztą mogę się już domyślić, jak zakończą się losy tej pary. 
Czy polecam? Hm... To chyba zależy od Waszego nastawienia. Jeśli czytaliście już coś od tej autorki, możecie spróbować, sami przekonacie się, czy ta fabuła przypadnie Wam do gustu. Natomiast tym, którzy nie czytali, ODRADZAM zaczynać od Zdobyć Rosie. Weźcie do ręki Chłopaka, który chciał zacząć od nowa, tak chyba będzie lepiej. 

Za egzemplarz dziękuję HARPERCOLLINSPOLSKA.

2/5

18 komentarzy:

  1. Każdemu autorowi może zdarzyć się słabsza książka. Ja i tak do autorki przekonana nie jestem :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Nie czytałam jeszcze żadnej z książek autorki, więc nie mam odniesienia, ale słyszałam sporo dobrego o tytule "Chłopak, który chciał zacząć od nowa", o którym wspominasz. I jeśli zdecyduję się kiedyś na jej twórczość to pewnie zrobię tak, jak radzisz :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Nie czytałam nic tej autorki i póki co nie mam zamiaru tego stanu zmieniać, szkoda tylko, że mimo jednej dobrej książki, kolejne okazały się raczej niewypałami :(

    Pozdrawiam, she__vvolf 🐺

    OdpowiedzUsuń
  4. Ups kupiłam tę książkę o chyba zaczynam tego zaowac.;_
    kocieczytanie.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  5. Nie czytałam nic od pani Moseley, ale chyba sobie odpuszczę. Nie chce dużego rozczarowania.

    Pozdrawiam!
    recenjze-zwyklej-czytelniczki.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  6. Nie miałam okazji czytać książki tej autorki, ale też jakoś mnie do nich nie ciągnie ;)
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  7. Haha, uwielbiam Twoje szczere opinie i dołączone do nich gify!

    Karolina-comebook

    OdpowiedzUsuń
  8. Jak zwykle musisz pojechać po książce, haha! Ale dobrze, że piszesz szczerze, co myślisz.
    Ja mam na półce wszystkie książki Kirsty Moseley, oprócz tej. Do tej pory przeczytałam tylko "Chłopaka, który zakradał się do mnie przez okno" i mi się podobała, dzięki swojej lekkości, mimo przewidywalności i słodkości. Nie znam jeszcze historii o Annie i Ashtonie, ale mam nadzieję, że mi się spodoba (obie wiemy, że mamy inne gusta :D), przez prostotę opowieści i będę mogła powiedzieć jakieś dobre słowo i o "Zdobyć Rosie". ;)

    https://sunreads.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  9. Anonimowy13.10.17

    Nie znam twórczości tej autorki. Po przeczytaniu Twojej recenzji chyba nie mam ochoty jej poznawać.

    Pozdrawiam.
    Kasia
    http://misskatherinesblog
    @misskatherinesblog

    OdpowiedzUsuń
  10. O nie nawet nie mam ochoty się za nią zabierać.

    https://weruczyta.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  11. Szkoda, że tak bardzo się rozczarowałaś.

    OdpowiedzUsuń
  12. To już wiem, czego nie czytać. ;) Ale może skuszę się na tego "Chłopaka, który chciał zacząć od nowa" :)

    Pozdrawiam ♥
    http://princessdooomiii.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  13. Zdecydowanie nie brzmi jak książka, którą mogłabym chcieć przeczytać. Twoja recenzja tylko utwierdziła mnie w tym przekonaniu. No cóż, trudno.

    Pozdrawiam ciepło,
    S.

    OdpowiedzUsuń
  14. Ojoj. Zostało mi 50 stron tej książki, jeśli kolejny raz przeczytam słowo "przystojniaku" to puszczę egzystencjalnego pawia. Recenzja pojawi się pewnie w tygodniu :)
    Pozdrawiam,
    http://tamczytam.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  15. Raczej sobie daruję po ,,Chłopak, który zakradał się...". Moja recenzja nie była pozytywna i dam drugą szansę, ale na pewno szybko to nie nastąpi.

    Pozdrawiam, Jabłuszkooo ♡
    Szelest Stron

    OdpowiedzUsuń
  16. To i ja raczej nie sięgnę :D

    OdpowiedzUsuń
  17. Druga negatywna recenzja, na jaką wpadam dziś. Pierwsza była pozytywna i szczerze - nawet pomyślałam aby sięgnąć po tę książkę, ale widzę, że chyba prędko się to nie przydarzy, szczególnie, że jak wszyscy wiemy, sięgam po młodzieżówki tylko w określonych sytuacjach. :D Na przykład na rozładowanie emocji albo gdy wątek poboczny fabuły jest na tyle interesujący, że uznaję, że warto dla niego zgrzeszyć :D I czasem faktycznie jestem pod ogromnym wrażeniem, jednak to chyba nie będzie ta pozycja.

    Pozdrawiam serdecznie, cass z cozy universe

    OdpowiedzUsuń
  18. Nathan Fillion <3 <3 <3
    Te GIFY są genialne. Nigdy nie sądziłam, że spotkam Nathana na blogu książkowym :D

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję serdecznie za każdy komentarz.
Nie bawie się w obs za obs, ale wchodzę na blogi obserwujących i komentuje(obserwuje jesli mi się podobają i jestem stałym czytelnikiem)

czwartek, października 12, 2017

Zdobyć Rosie... nie zdobyło mojego serca [recenzja]


Opis: Poznaj losy najlepszego przyjaciela bohaterów powieści „Nic do stracenia”.
Nate Peters, niepoprawny podrywacz i łamacz serc, lubi swoje życie pełne przelotnych romansów. Patrząc jednak na szczęśliwe małżeństwo Anny i Ashtona, coraz częściej zastanawia się, jak by to było, gdyby miał dziewczynę na stałe. Uznaje, że jeszcze do tego nie dorósł. Aż do czasu, kiedy poznaje Rosie. To zdecydowanie kobieta na całe życie, nie na krótki romans. Absolutnie wyjątkowa i niestety całym sercem oddana komuś innemu. Rosie nie jest zainteresowana znajomością z Nate’em, co tylko mobilizuje go do działania.

Muszę przyznać, że od pewnego momentu Moseley mnie zawodzi. Niecierpliwie czekałam na kolejną jej książkę i myślałam, że będzie ciekawsza... Natomiast zawiodłam się. Moją ulubioną serią jest seria Chłopak, który chciał zacząć od nowa. Naprawdę ciekawa, wciągająca i całkiem dobrze napisana. Potem do moich rąk wleciała książka Nic do stracenia. Gdy ją czytałam, myślałam, że wyrzucę przez okno, bo tak bardzo była nieskładna i naciągana oraz naiwna. 
Zdobyć Rosie to prawie osobna część, dotyczy Nate'a i Rosie – przyjaciół Anny i Ashtona, czyli bohaterów z Nic do Stracenia. Nate jest podrywaczem, któremu zależy na zdobyciu każdej ładnej dziewczyny, a Rosie stawia opór i to go tak fascynuje. Czy fabuła wnosi coś nowego? Nie, jest przemielona przez wiele autorek, ale łudziłam się, że może Moseley czymś mnie zaskoczy. 

Nie zawsze nastawiam się do młodzieżówek, tak jakbym miała z nich nic nie wynieść, bo można się pomylić. Dlatego nie byłam negatywna wobec tej książki, a jednak się zawiodłam. Jest dosyć słaba i źle napisana. Przyznam, że słownictwo było po prostu niesmaczne. 
Nate posługiwał się tanimi tekstami z Internetu czy serialów, nie było to fajne. Nie miał w sobie niczego, co przyciągało mnie do niego. Ani charyzmy, ani wyglądu. W sumie nie dziwiłam się głównej bohaterce, że na początku chciała go unikać i zbyć, ale nie rozumiałam czemu w końcu zdecydowała się na związek z nim, bo był beznadziejny, krótko mówiąc. Liczyłam, że poczucie humoru Nate'a wynagrodzi mi to wszystko, niestety nie udało się. 

Myślę, że to nie jest jedna z dobrych książek to autorki. Nie spisuję Moseley na straty. Mam duży sentyment do Chłopaka, który chciał zacząć od nowa i wciąż wierzę, że autorka wróci z czymś naprawdę dobrym. Może kontynuacja, opierająca się na historii Anny i Ashtona to nie jest zbyt odpowiedni pomysł. 
Jedyny plus tej książki to to, że nie była gruba i szybko się ją czytało. Po prostu nie męczyłam jej, ale pośpiesznie przebrnęłam przez historię, do której na pewno nie chcę wracać i po kolejną część raczej nie sięgnę. Zresztą mogę się już domyślić, jak zakończą się losy tej pary. 
Czy polecam? Hm... To chyba zależy od Waszego nastawienia. Jeśli czytaliście już coś od tej autorki, możecie spróbować, sami przekonacie się, czy ta fabuła przypadnie Wam do gustu. Natomiast tym, którzy nie czytali, ODRADZAM zaczynać od Zdobyć Rosie. Weźcie do ręki Chłopaka, który chciał zacząć od nowa, tak chyba będzie lepiej. 

Za egzemplarz dziękuję HARPERCOLLINSPOLSKA.

2/5

18 komentarzy:

  1. Każdemu autorowi może zdarzyć się słabsza książka. Ja i tak do autorki przekonana nie jestem :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Nie czytałam jeszcze żadnej z książek autorki, więc nie mam odniesienia, ale słyszałam sporo dobrego o tytule "Chłopak, który chciał zacząć od nowa", o którym wspominasz. I jeśli zdecyduję się kiedyś na jej twórczość to pewnie zrobię tak, jak radzisz :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Nie czytałam nic tej autorki i póki co nie mam zamiaru tego stanu zmieniać, szkoda tylko, że mimo jednej dobrej książki, kolejne okazały się raczej niewypałami :(

    Pozdrawiam, she__vvolf 🐺

    OdpowiedzUsuń
  4. Ups kupiłam tę książkę o chyba zaczynam tego zaowac.;_
    kocieczytanie.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  5. Nie czytałam nic od pani Moseley, ale chyba sobie odpuszczę. Nie chce dużego rozczarowania.

    Pozdrawiam!
    recenjze-zwyklej-czytelniczki.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  6. Nie miałam okazji czytać książki tej autorki, ale też jakoś mnie do nich nie ciągnie ;)
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  7. Haha, uwielbiam Twoje szczere opinie i dołączone do nich gify!

    Karolina-comebook

    OdpowiedzUsuń
  8. Jak zwykle musisz pojechać po książce, haha! Ale dobrze, że piszesz szczerze, co myślisz.
    Ja mam na półce wszystkie książki Kirsty Moseley, oprócz tej. Do tej pory przeczytałam tylko "Chłopaka, który zakradał się do mnie przez okno" i mi się podobała, dzięki swojej lekkości, mimo przewidywalności i słodkości. Nie znam jeszcze historii o Annie i Ashtonie, ale mam nadzieję, że mi się spodoba (obie wiemy, że mamy inne gusta :D), przez prostotę opowieści i będę mogła powiedzieć jakieś dobre słowo i o "Zdobyć Rosie". ;)

    https://sunreads.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  9. Anonimowy13.10.17

    Nie znam twórczości tej autorki. Po przeczytaniu Twojej recenzji chyba nie mam ochoty jej poznawać.

    Pozdrawiam.
    Kasia
    http://misskatherinesblog
    @misskatherinesblog

    OdpowiedzUsuń
  10. O nie nawet nie mam ochoty się za nią zabierać.

    https://weruczyta.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  11. Szkoda, że tak bardzo się rozczarowałaś.

    OdpowiedzUsuń
  12. To już wiem, czego nie czytać. ;) Ale może skuszę się na tego "Chłopaka, który chciał zacząć od nowa" :)

    Pozdrawiam ♥
    http://princessdooomiii.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  13. Zdecydowanie nie brzmi jak książka, którą mogłabym chcieć przeczytać. Twoja recenzja tylko utwierdziła mnie w tym przekonaniu. No cóż, trudno.

    Pozdrawiam ciepło,
    S.

    OdpowiedzUsuń
  14. Ojoj. Zostało mi 50 stron tej książki, jeśli kolejny raz przeczytam słowo "przystojniaku" to puszczę egzystencjalnego pawia. Recenzja pojawi się pewnie w tygodniu :)
    Pozdrawiam,
    http://tamczytam.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  15. Raczej sobie daruję po ,,Chłopak, który zakradał się...". Moja recenzja nie była pozytywna i dam drugą szansę, ale na pewno szybko to nie nastąpi.

    Pozdrawiam, Jabłuszkooo ♡
    Szelest Stron

    OdpowiedzUsuń
  16. To i ja raczej nie sięgnę :D

    OdpowiedzUsuń
  17. Druga negatywna recenzja, na jaką wpadam dziś. Pierwsza była pozytywna i szczerze - nawet pomyślałam aby sięgnąć po tę książkę, ale widzę, że chyba prędko się to nie przydarzy, szczególnie, że jak wszyscy wiemy, sięgam po młodzieżówki tylko w określonych sytuacjach. :D Na przykład na rozładowanie emocji albo gdy wątek poboczny fabuły jest na tyle interesujący, że uznaję, że warto dla niego zgrzeszyć :D I czasem faktycznie jestem pod ogromnym wrażeniem, jednak to chyba nie będzie ta pozycja.

    Pozdrawiam serdecznie, cass z cozy universe

    OdpowiedzUsuń
  18. Nathan Fillion <3 <3 <3
    Te GIFY są genialne. Nigdy nie sądziłam, że spotkam Nathana na blogu książkowym :D

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję serdecznie za każdy komentarz.
Nie bawie się w obs za obs, ale wchodzę na blogi obserwujących i komentuje(obserwuje jesli mi się podobają i jestem stałym czytelnikiem)