czwartek, listopada 23, 2017

Fueled.. Część 2 serii Driven. [recenzja]



Tytuł: Fueled. Napędzani pożądaniem
Autor: K. Bromberg

Wiedziałam, że drugi tom trylogii nie będzie lepszy od pierwszego. Nie wciągnęła mnie ta historia już na początku, ale zakończenie 1 części sprawiło, że musiałam wiedzieć, co będzie dalej. Dlatego dałam szansę Bromberg. Niestety... Nic szczególnego się nie wydarzyło. Akcja kręciła się wokół jednego tematu, wszystko było zapchane zdaniami, które nic nie wnosiły. Czasem autor dąży do zapełniania stron książki, choć nie przynosi to żadnego efektu. Bohaterzy w tym tomie wydają się być... Bezbarwni. Tak jak w tamtym poruszali mną, miałam jakieś emocje, czy darzyłam lub nie darzyłam ich uczuciami, w tym nie czułam nic. 
Fakt faktem, ogromną fanką erotyków nie jestem, ale w sumie... Nie było tak źle. Jeśli chodzi o tę tematykę i opisy w Fueled. Natomiast przeszkadzało mi podobieństwo (ZNACZNE) do 50 Twarzy Greya. Znów. Autorka powinna skupić się na własnym pomyśle, a nie przerabiać coś, co osiągnęło sukces i do niej nie należy. Uważam, że to słabe i nie przyciąga uwagi. 

Znalezione obrazy dla zapytania christian grey gif


Fabuła nie rozwija się za bardzo. W historii pojawiają się byłe dziewczyny Coltona i to chyba miało być urozmaicenie, ale nie wyszło... Oczywiście bohaterka ma z tym ogromny problem i nie akceptuje Tawny, jednej z ex Coltona. 
Związek Rylee i Coltona zaczyna się jeszcze bardziej rozwijać. Dziewczyna czuje więcej, pragnie więcej. Wiele przeszła i potrzebowała czasu, aby ponownie zaufać mężczyźnie. Czy Colton to doceni? W zasadzie kibicowałam im, choć Donovan czasem okropnie mnie irytował. Mimo to, chciałam, aby byli szczęśliwi. 
Czy faktycznie zasługuje na Rylee?
Za dużo seksu, za mało akcji. Tak podsumuję tę część. Jestem świadoma jaka to kategoria książek, ale co za dużo, to nie zdrowo, bo i czytelnik zaczyna się nudzić. Myślę, że jeśli ktoś jest fanem erotyków, to może spróbować, ale mi ta seria nie przypadła do gustu, tak jakbym tego chciała. 

Dziękuję wydawnictwu Editio Red.

3/5


poniedziałek, listopada 20, 2017

Słońce też jest gwiazdą. [recenzja]



Autorka: Nicole Yoon.
Opis: Natasha pochodzi z Jamajki, ale od ósmego roku życia mieszka w Stanach. Jej rodzice przebywają w USA nielegalnie i zostają deportowani na Jamajkę. Natasha jest załamana i wściekła na ojca – to przez niego rodzina musi wracać tam, skąd przyjechała. Wierzy w naukę, a nie w miłość. Zwłaszcza po tym, jak zdradził ją chłopak!

Z Nicole Yoon nie miałam jeszcze styczności. Wiem, że jest autorką popularnej książki "Ponad wszystko", o której powstał film. Czytałam dużo złych opinii o niej i nie bardzo mnie ciągnęło. Natomiast inaczej było ze Słońce też jest gwiazdą. 
Nie spodziewałam się, że książka poruszy aż tak wiele trudnych tematów. Zderzamy się z rasizmem, emigracją, imigracją i podziałami społecznymi w Ameryce. Trudno w to uwierzyć, ale akcja toczy się na przestrzeni jednego dnia, prócz epilogu, który przewidziałam. Poznajemy Daniela i Natashę, kompletnie różne osoby, które stają na swojej drodze bardzo przypadkowo. Obydwoje mają przed sobą dwa ważne spotkania, a w między czasie postanawiają poznać się bliżej. Daniel jest przekonany, że jeden dzień wystarczy, by Natasha mogła go pokochać. I choć brzmi to banalnie, prosto, jest to bardzo ciekawy element fabuły. W czasie ich rozmów, poznawania swoich rodzin i przeszłości, akcja toczy się wokół emigracji Natashy, która walczy o pozostanie w kraju oraz wokół spotkania dotyczącego studiów Daniela. 
Nie powiem wam, jak obie sytuacje się zakończą, bo popsułabym element trzymania w napięciu, a to istotna rzecz. Książka jest mało prawdopodobna, nie wierzę w takie przypadki, ale czyta się ją lekko, szybko i przyjemne, co jest ogromnym plusem. 
Narracja jest bardzo ciekawa! Z takim typem jeszcze się nie spotkałam i byłam naprawdę w szoku. Ale łatwo się czytało przez to powieść. Myślę, że Słońce też jest gwiazdą to dobra lektura na jeden wieczór, nie jest nudna, ale jest też mało wiarygodna. Jeśli macie ochotę zderzyć się z nietypowym zabiegiem narracyjnym i taką oto fabułą, to nie wahajcie się, aby sięgnąć po tę książkę. 

4/5
Za egzemplarz dziękuję wydawnictwu Dolnośląskiemu

niedziela, listopada 19, 2017

English Matters. Przegląd prasowy #5 z bonusem.



Jest mi niezmiernie miło, że Colorful Media wciąż utrzymuje ze mną współpracę i dzięki temu mogę czytać i uczyć się ze świetnego magazynu, jakim jest English Matters. I mówię to całkiem poważnie. 
Mój język angielski nie jest perfekcyjny. Mam duże problemy z gramatyką, ale słówek uczę się z piosenek, filmów, czy właśnie książek/artykułów. Słówka to klucz do rozmowy. Dlatego tak bardzo i z całego serca polecam Wam English Matters. 

W tym numerze dowiemy się, jak postrzegana jest Polska przez inne kraje. Opowie nam o tym Norman Davies, historyk, który interesuje się historią Polski. 
Znajdziemy także artykuł o Spinnermani, czyli nowej modzie, jaka powstała wraz z nadciągnięciem Figdet Spinnerów. I jak się okazuje, powstały one już bardzo dawno temu. 
Będzie też mowa o Harrodsie! Jednym z największych brytyjskich sklepów. W tym roku odwiedziłam go osobiście i przekonałam się o jego magii. Fakt faktem nie stać mnie było na krok postawiony tam, ale było warto choć popatrzeć na te wszystkie piękne rzeczy.
Oczywiście w środku magazynu znajdziemy też ćwiczenia, tym razem po to, by uczyć się korzystania z inwersji. (większość zrobiłam przed kartkówką, polecam XD).
Bardzo ciekawym artykułem był ten o zimie w w Nowym Jorku. Naprawdę, w Internecie może nie szukałabym o tym informacji, ale tu wiedza łączy się też z nauką języka, więc wszystko wychodzi na plus. Warto? Warto. 
Na samym końcu znajduje się powtórzenie, które sprawdzi co zapamiętałeś z całego magazynu. Spróbuj się. 

W tym miesiącu dostałam bonus od wydawnictwa i jest to wydanie specjalne English Matters poświęcone Stanom Zjednoczonym. Jeśli interesujesz się tym krajem, tym bardziej powinieneś sięgnąć po tę gazetę. 
W środku znajdziemy krótki tekst o tym, skąd pochodzi Cheerleading. Autorzy zawarli też tabelkę z różnicami w słownictwie między stanami w USA. Znajdzie się też nasza Polonia, a jej poświęcono ponad trzy strony artykułu. Mogłabym wymieniać tego wiele i wiele. Wydanie specjalne jest obszerniejsze i zawiera jeszcze więcej ciekawych tekstów oraz ćwiczeń. Zachęcam Was, byście spróbowali i zdecydowali, czy warto.
Dziękuję za możliwość przeczytania.

Znalezione obrazy dla zapytania colorful media

czwartek, listopada 16, 2017

Dwór Furii i Mgieł & Dwór Skrzydeł i Zguby [recenzja porównawcza]


Postanowiłam napisać recenzję zbiorową. Jestem świeżo po dwóch tomach, a raczej trzech. Jednakże teraz odniosę się tylko do drugiego i trzeciego. 
Dwór Furii i Mgieł urzekł mnie najbardziej, co chcę od razu powiedzieć, nie owijając w bawełnę. Uważam, że akcja toczy się z większą werwą, dialogi są lepsze, oraz poznajemy historię i zamiary Rhysanda. Wielką nowością ani odkryciem nie będzie to, że Feyra jest denerwująca, czasem nawet za bardzo. Przeszkadzały mi jej odzywki i to, jak zachowywała się wobec innych postaci. Wulgarne gesty (do znudzenia) i "warknięcia" na każdego... były żałosne. Jednak mimo to, nie odczuwałam chęci rzucenia książką przez pokój, choć istotnie – Feyra powinna być lepiej wykreowana. Autorka za bardzo skupiła się na magii i poszczególnych dworach, co jest bardzo dobre, ale mało poświęciła Feyrze. Przynajmniej takie jest moje odczucie. 
Więc Feyra, proszę...
Znalezione obrazy dla zapytania annoying gif

Moje recenzje zawsze są szczerymi opiniami. Dlatego nie będę pisać tutaj caps lockiem, że jest to najlepsza seria fantastyczna, ani że ją uwielbiam. W obu tomach, 2 i 3 poznajemy bohaterów takich jak: Azriel, Kasjan, Mor, Amrena. Tworzą Dwór Snów wraz z Rhysandem na czele. W nich jestem zakochana nieodwołalnie, zwłaszcza w tym ostatnim. Uważam, że mają bardzo wiele humoru, są barwni i zostają w pamięci. Jednak... Ta książka ma wady i zalety. Czasem autorka wprowadza zbędne dialogi, niepotrzebne sceny, bez których historia byłaby taka sama, a one nie wnoszą nic ciekawego. To raczej zapełniacze. Czyli ogromnym plusem są bohaterowie (oprócz irytującej Feyry), ale minusem zbędne rozmowy. 
Jestem pod wielkim wrażeniem świata, który przedstawia Maas. Dopracowała go istotnie bardzo dobrze. Musiała rozpisać sobie naprawdę wiele szczegółów i to mnie tak zadziwia, bardziej jako autora niż czytelnika. Szacunek.Wszelkie opisy pobudzały moją wyobraźnię i rzeczywiście byłam w stanie zobaczyć to wszystko, co próbowała przekazać. 
W drugiej części, zresztą jak i w trzeciej, pojawia się wiele konfliktów, które Dwór Snów próbuje złagodzić lub rozwiązać. Mamy też ważną postać – Luciena, do którego moja sympatia z pierwszego tomu nie zmalała. 
Drugi tom, czyli Dwór Furii i Mgieł jest żywszy, pełniejszy, bardziej dopracowany. Więcej wnosi do historii, dlatego uważam, że jest najlepszy ze wszystkim. 
ALE PAMIĘTAJCIE, najlepszy i tak był Rhysand, okej?Zakochałam się w nim i uważam, że powinna powstać jakaś szczęście specjalnie mu poświęcona. Był idealny. Jego żarty, wygląd i w ogóle zachowanie trafiło prosto do mojego serca. 

Znalezione obrazy dla zapytania britney spears excited gif

Dwór Skrzydeł i Zguby przeczytałam bardzo szybko, bo również mi się podobał, ale zawierał za dużo scen bitew, za dużo wojny. To w pewnym stopniu w końcu mnie nudziło... Ale przetrwałam te rozdziały i udało się, dotarłam do końca. W ostatnich etapach książki autorka pozwoliła sobie z nas zażartować i miałam zawał serca. Nie chce Wam zdradzić tego, będziecie musieli sami odkryć.
Podsumowując tą chaotyczną opinię (wybaczcie), nie żałuję, że skusiłam się na Dwory, bo przez kilka dni żyłam tylko tym i gadałam tylko o tym. Ma niedociągnięcia, ale nic nie jest idealne! Cieszę się, że tak mocno mnie wciągnęło i życzę wam tego samego! BARDZO, BARDZO polecam tę serię. 

Za egzemplarz Dworu Skrzydeł i Zguby dziękuję wydawnictwu Foksal
Znalezione obrazy dla zapytania grupa wydawnicza foksal

5/5

niedziela, listopada 12, 2017

wywiad z bookstagramowiczem! #1 - Magical Reading.


Cześć! Wymyśliłam sobie, że fajnie będzie dodawać takie posty,gdzie możemy poznawać innych blogerów. Dzisiaj na pytania odpowie Magical Reading (@magical_reading), za co bardzo dziękuję! Jeśli jej nie znacie, to koniecznie zajrzyjcie na jej instagram. Pozytywna, miła i piękna kobieta!

1. Co natchnęło Cię do prowadzenia bookstagrama?
Od zawsze dużo czytałam i chciałam dzielić się z ludźmi moimi przemyśleniami na temat książek. Kiedy odkryłam Bookstagram i zobaczyłam, że istnieje taka wspaniała społeczność postanowiłam założyć swój własny profil. 
2. Czy osiągnęłaś już swój największy cel w tej kwestii, czy wciąż do niego dążysz? A może nie posiadasz konkretnego?
Ciągle szukam swojego celu, a po drodze realizuję te mniejsze, które sprawiają mi mnóstwo radości.

3. Co najbardziej podoba ci się w naszej społeczności?
Społeczność bookstagramowa to jedna z przyjemniejszych rzeczy, które dotyczą środowiska książkowego. Uwielbiam ludzi, z którymi mogę godzinami dyskutować o książkach, ale najbardziej podoba mi się różnorodność. To jest piękne, ponieważ polski Bookstagram to masa zdolnych, kreatywnych młodych osób. 

4. Masz czasem wrażenie, że zmuszasz się do czytania, bo terminy czekają?
Nie, absolutnie nie. Takie coś zabija przyjemność z czytania. Nie zapominajmy, że liczy się miło spędzony czas, a czytanie książek to nie wyścigi.

5. Myślę, że nie muszę o to pytać, bo wydaje mi się, że po części wiem, ale... Twoja ulubiona seria oraz ulubiona książka, to...?
Oczywiście moimi ulubionymi książkami ostatnio są książki Sarah J. Maas, ale równie mocno lubię serię Lux Jennifer L. Armentrout, książki Hoover, Cherry i Nicholasa Sparksa. Oczywiście to tylko kilka nazwisk, w rzeczywistości jest ich o wiele więcej.

6. Jakie cechy musi posiadać dla ciebie dobra książka?
Przede wszystkim musi mieć ciekawą fabułę, akcję, powinna wzbudzać mnóstwo emocji i mieć wątek romantyczny. Bohaterowie są niemniej ważni, lubię kiedy kreacja postaci jest wielowymiarowa i  względnie realistyczna. To kilka cech, które sprawiają, że książka mi się podoba.


czwartek, listopada 09, 2017

Art&Soul. Romantyczny układ sztuki i muzyki [recenzja]




Bardzo lubię książki Cherry. Są dla mnie lekkie, przyjemne i wciągające. Tworzy ciekawych bohaterów oraz historie, które czasem zapadają na dłużej w pamięć. Moją ulubioną książką jest Ogień, który ich spala. Jednak, gdy sięgnęłam po Art&Soul nie spodziewałam się, że tak bardzo przypadnie mi do gustu ta fabuła.
Losy Arii i Leviego to połączenie sztuki z muzyką. Delikatność, subtelność, romantyczność. Bardzo odpowiadał mi się język, którym operowała autorka. Levi nie był nachalny, pojawiał się w potrzebnym momencie. Uroczy, przystojny, zdolny – która by takiego nie chciała?
Przeważnie młodzieżówki są schematyczne, nie ma co tego ukrywać, ale tutaj... Nie czułam się, jakbym czytała to już setki razy. Dałam się wciągnąć w książkę i bardzo mi się ona podobała. Najbardziej to, jaki był Levi – uwiódł mnie swoją postawą, tekstami, które nie były sztucznie napisane. Aria również miała swój urok. Polubiłam ją.
Dużym plusem tej książki są dialogi oraz postacie. Dialogi są realne, a postacie mają głębsze cechy, zarysy. Można ich zobaczyć, polubić. Nie ulotnią się tak łatwo. Nie mam co wytknąć tej książce, bo wszystko mi się podobało (naprawdę!).
Znalezione obrazy dla zapytania fall in love gif

Fabuła porusza ważny temat, czyli nastoletnią ciążę. Rodzice Arii nie mogą tego tak po prostu zaakceptować, ale jakoś rozwiązują ten problem. Nie zdradzę więcej, jednak uważam, że ujęcie w fabułach książek młodzieżowych, tak realnych problemów, jest dobre.
Ciężko jest mi rozpisać się w tej recenzji, ponieważ nie widzę jej wad. Wiem, że była to książka, która brzmiała, jak dźwięk pianina i wyglądała, jak ładny obraz pomalowany stonowanymi barwami. 
Serdecznie Wam ją polecam, to jedna z lepszych książek Cherry. 

niedziela, listopada 05, 2017

Zdobyć Rosie. Czas próby. [recenzja]



Tytuł: Zdobyć Rosie. Czas próby.
Autor: Kirsty Moseley.
Opis: Kontynuacja historii najlepszego przyjaciela bohaterów powieści „Nic do stracenia”.
Nate nie ma wątpliwości, że Rosie to ta jedyna. Niepostrzeżenie zmienia się z podrywacza w odpowiedzialnego mężczyznę. W ich związku robi się coraz bardziej poważnie, oboje już wiedzą, że to nie jest przelotny romans. Także synek Rosie, mały DJ, staje się dla Nate’a bardzo ważny. 
Rosie jednak wstrzymuje się od deklaracji. Trudno powiedzieć: „Kocham Cię”, kiedy przeszłość nie pozwala o sobie zapomnieć. 
Czeka ich ciężka próba, w której stawką jest życie. Czy ją przetrwają?

Sięgnęłam po drugą część, bo chciałam wiedzieć, jak skończy się ta seria. W zasadzie wszystko było do przewidzenia od początku i ta książka niczym nie zaskakuje. Polubiłam Rosie, całkiem przypadła mi do gustu, ale Nate zachowywał się jak nastolatek, na dodatek niedojrzały. To mnie trochę zniechęcało do czytania.
Znalezione obrazy dla zapytania boring gif
Fabuła nie wnosi nic nowego. Akcja kręci się wokół Nate'a, Rosie i DJ oraz trochę jego ojca. Nie ma zwrotów akcji, które zapadłyby w pamieć. To sprośny romans i tyle, nic ambitnego (choć tego też się nie spodziewałam, bo wiedziałam jaki to typ książki). Jednakże uważam, że autorka spokojnie mogła zawrzeć wszystko w jednej część i wyciąć zbędne dialogi oraz fragmenty, które nie wnosiły niczego. 
Nie jestem źle nastawiona do Moseley, ponieważ potrafiła mnie zaskoczyć. Tak jak było w przypadku "Chłopak, który chciał zacząć od nowa". Natomiast od czasów Nic do stracenia jestem trochę załamana. Ani Nic do Stracenia, ani Zdobyć Rosie nie jest przełomowe, nie jest ciekawe. To po prostu... Książki, które napisała, żeby napisać. 
Jeśli szukacie pasjonującej i wciągającej fabuły, to na pewno nie będzie to ta seria. Nawet nie zapamiętałam żadnego cytatu. Wszystko wleciało i wyleciało, bo było mało znaczące. Jedynym plusem tej książki jest to, że szybko się ją czyta. Zajęła mi jeden dzień. Nie irytowała mnie w całości, denerwował mnie jedynie Nate (o czym wspominałam). Ta książka nie jest tragiczna, ale szczerze mówiąc, jest nudna. Dlatego po Zdobyć Rosie nie sięgnę drugi raz. Czy mogę ją wam polecić? Tak jak mówiłam... Proponuję zacząć od innych książek tej autorki. Ta może Was rozczarować i nic więcej nie przeczytacie, a po co zaczynać od gorszego. 
Mam ogromną nadzieję, że niedługo pojawi się coś od Moseley, co naprawdę mi się spodoba i będę zadowolona po przeczytaniu tej książki. 
Za egzemplarz dziękuję Wydawnictwu HarperCollins.
Znalezione obrazy dla zapytania harpercollins
3/5

czwartek, listopada 02, 2017

Dwór cierni i róż... JESTEM ZACHWYCONA! [recenzja]

Autor: Sarah J. Maas.
Tytuł: Dwór Cierni i Róż.
Opis: Dziewiętnastoletnia Feyre jest łowczynią – musi polować, by wykarmić i utrzymać rodzinę. Podczas srogiej zimy zapuszcza się w poszukiwaniu zwierzyny coraz dalej, w pobliże muru, który oddziela ludzkie ziemie od Prythian – krainy zamieszkanej przez czarodziejskie istoty. To rasa obdarzonych magią i śmiertelnie niebezpiecznych stworzeń, która przed wiekami panowała nad światem.
Kiedy podczas polowania Feyre zabija ogromnego wilka, nie wie, że tak naprawdę strzela do faerie. Wkrótce w drzwiach jej chaty staje pochodzący z Wysokiego Rodu Tamlin, w postaci złowrogiej bestii, żądając zadośćuczynienia za ten czyn. Feyre musi wybrać – albo zginie w nierównej walce, albo uda się razem z Tamlinem do Prythian i spędzi tam resztę swoich dni.
Pozornie dzieli ich wszystko – wiek, pochodzenie, ale przede wszystkim nienawiść, która przez wieki narosła między ich rasami. Jednak tak naprawdę są do siebie podobni o wiele bardziej, niż im się wydaje. Czy Feyre będzie w stanie pokonać swój strach i uprzedzenia?
Pełna namiętności i pasji, romantyczna, brutalna i okrutna. Jedno jest pewne: Dwór cierni i róż to z pewnością nie cukierkowa baśń w stylu Disneya…

W końcu... W końcu przeczytałam pierwszy tom Dworów, tak zachwalonej serii nie można pominąć. Otwieram się na więcej i ten gatunek, po który nie sięgał, teraz przypadł mi do gustu. Uwaga, uwaga, to będzie pozytywna recenzja. Szok! ;)
Znalezione obrazy dla zapytania wow gif

Zacznę od początku. Autorka wprowadza nas w magiczny świat, czego możecie się spodziewać i co nie jest powiedzeniem zbyt wiele. Maas wykreowała własną przestrzeń, rodzaj ludzi i istot. Zrobiła to perfekcyjnie, bo ów świat bardzo łatwo ukazywał się w mojej wyobraźni. Jeśli o to chodzi – jestem pełna podziwu. W Dworach występuje ogrom szczegółów i opisów danych podgatunków, dlatego jestem w szoku, że Maas nic się nie poplątało, a historię poprowadziła od początku do końca. 
Pierwsze kilkanaście rozdziałów (przyznaję bez bicia) czytałam opornie. Chociaż... To nie tak, że czułam wstręt do książki lub odrzucała mnie ona, wręcz przeciwnie – miałam ochotę po nią sięgać, ale nudziłam się. Akcja nie bardzo mi się podobała, bo nie porywała mnie. Poznałam głównych bohaterów i ich historie, przynajmniej w jakiejś części. Feyra snuła się po domu i rozmyślała, jedli posiłki... I nic. Aż do pewnego momentu, kiedy autorka wprowadziła nieoczekiwane zwrotu akcji i do samego końca trzymała w napięciu. Przysięgam, że czytałam tę książkę nawet na lekcjach, aby jak najszybciej dowiedzieć się, co Feyrą i jej losami. 
Jestem oczarowana pięknymi opisami, są niesamowite! Dialogi również bardzo mi odpowiadały, były ciekawe, swobodne, niewymuszone i przede wszystkim – nie było sztuczności, a tego nienawidzę. 
Oprócz Fefry poznajemy także Tamlina, czyli... jednego z głównych bohaterów, który będzie miał duży związek z Feyrą. Na początku nie bardzo go lubiłam, trochę mnie irytowała jego postawa, ale później... po prostu zaczęłam tolerować i pod koniec nawet darzyłam go jakąś sympatią. Jednakże nie jest to miłość, bo moje serce skradł Rhysand. Ach! Ten to naprawdę udał się Maas. Ma wszystko, co mnie pociąga, choć jest to nietypowe. Jesteśmy otoczeni przez dwóch pięknych fae (gatunek) i co teraz? Ja zdecydowałam, że bardziej ciągnie mnie do tego drugiego :).
Podobny obraz
(gdy pojawiał się Rhys, to byłam ja)

W książce pojawia się także Lucian, najlepszy przyjaciel i poseł Tamlina. Jak dla mnie nie da się go nie lubić, charyzma i sposób bycia po prostu przyciąga. No nie wiem, ja przynajmniej chciałabym mieć takiego kolegę, jak on. Parę razy zachował się bardzo szlachetnie i tym mnie ujął. 
Aby nie było tak kolorowe, powiem szczerze, że nie podobały mi się postacie z rodziny Feyry, czyli jej ojciec i dwie siostry: Elain i Nesta. Nie rozumiałam ich zachowania wobec Feyry i to mnie irytowało, ale nie występowali często, dlatego przebolałam. 
Zakończenie jest całkiem nietypowe po tym wszystkim, co stało się w książce. Chodzi mi o to, że po takiej wybuchowej mieszance, nagle mamy coś "normalnego" i właśnie to nie pasuje do fabuły, ale mimo to, podobało mi się. Drugi tom już do mnie idzie, więc niedługo poznam kolejne losy Feyry.
5/5

Za egzemplarz dziękuję 
Znalezione obrazy dla zapytania grupa wydawnicza foksal

czwartek, listopada 23, 2017

Fueled.. Część 2 serii Driven. [recenzja]



Tytuł: Fueled. Napędzani pożądaniem
Autor: K. Bromberg

Wiedziałam, że drugi tom trylogii nie będzie lepszy od pierwszego. Nie wciągnęła mnie ta historia już na początku, ale zakończenie 1 części sprawiło, że musiałam wiedzieć, co będzie dalej. Dlatego dałam szansę Bromberg. Niestety... Nic szczególnego się nie wydarzyło. Akcja kręciła się wokół jednego tematu, wszystko było zapchane zdaniami, które nic nie wnosiły. Czasem autor dąży do zapełniania stron książki, choć nie przynosi to żadnego efektu. Bohaterzy w tym tomie wydają się być... Bezbarwni. Tak jak w tamtym poruszali mną, miałam jakieś emocje, czy darzyłam lub nie darzyłam ich uczuciami, w tym nie czułam nic. 
Fakt faktem, ogromną fanką erotyków nie jestem, ale w sumie... Nie było tak źle. Jeśli chodzi o tę tematykę i opisy w Fueled. Natomiast przeszkadzało mi podobieństwo (ZNACZNE) do 50 Twarzy Greya. Znów. Autorka powinna skupić się na własnym pomyśle, a nie przerabiać coś, co osiągnęło sukces i do niej nie należy. Uważam, że to słabe i nie przyciąga uwagi. 

Znalezione obrazy dla zapytania christian grey gif


Fabuła nie rozwija się za bardzo. W historii pojawiają się byłe dziewczyny Coltona i to chyba miało być urozmaicenie, ale nie wyszło... Oczywiście bohaterka ma z tym ogromny problem i nie akceptuje Tawny, jednej z ex Coltona. 
Związek Rylee i Coltona zaczyna się jeszcze bardziej rozwijać. Dziewczyna czuje więcej, pragnie więcej. Wiele przeszła i potrzebowała czasu, aby ponownie zaufać mężczyźnie. Czy Colton to doceni? W zasadzie kibicowałam im, choć Donovan czasem okropnie mnie irytował. Mimo to, chciałam, aby byli szczęśliwi. 
Czy faktycznie zasługuje na Rylee?
Za dużo seksu, za mało akcji. Tak podsumuję tę część. Jestem świadoma jaka to kategoria książek, ale co za dużo, to nie zdrowo, bo i czytelnik zaczyna się nudzić. Myślę, że jeśli ktoś jest fanem erotyków, to może spróbować, ale mi ta seria nie przypadła do gustu, tak jakbym tego chciała. 

Dziękuję wydawnictwu Editio Red.

3/5


poniedziałek, listopada 20, 2017

Słońce też jest gwiazdą. [recenzja]



Autorka: Nicole Yoon.
Opis: Natasha pochodzi z Jamajki, ale od ósmego roku życia mieszka w Stanach. Jej rodzice przebywają w USA nielegalnie i zostają deportowani na Jamajkę. Natasha jest załamana i wściekła na ojca – to przez niego rodzina musi wracać tam, skąd przyjechała. Wierzy w naukę, a nie w miłość. Zwłaszcza po tym, jak zdradził ją chłopak!

Z Nicole Yoon nie miałam jeszcze styczności. Wiem, że jest autorką popularnej książki "Ponad wszystko", o której powstał film. Czytałam dużo złych opinii o niej i nie bardzo mnie ciągnęło. Natomiast inaczej było ze Słońce też jest gwiazdą. 
Nie spodziewałam się, że książka poruszy aż tak wiele trudnych tematów. Zderzamy się z rasizmem, emigracją, imigracją i podziałami społecznymi w Ameryce. Trudno w to uwierzyć, ale akcja toczy się na przestrzeni jednego dnia, prócz epilogu, który przewidziałam. Poznajemy Daniela i Natashę, kompletnie różne osoby, które stają na swojej drodze bardzo przypadkowo. Obydwoje mają przed sobą dwa ważne spotkania, a w między czasie postanawiają poznać się bliżej. Daniel jest przekonany, że jeden dzień wystarczy, by Natasha mogła go pokochać. I choć brzmi to banalnie, prosto, jest to bardzo ciekawy element fabuły. W czasie ich rozmów, poznawania swoich rodzin i przeszłości, akcja toczy się wokół emigracji Natashy, która walczy o pozostanie w kraju oraz wokół spotkania dotyczącego studiów Daniela. 
Nie powiem wam, jak obie sytuacje się zakończą, bo popsułabym element trzymania w napięciu, a to istotna rzecz. Książka jest mało prawdopodobna, nie wierzę w takie przypadki, ale czyta się ją lekko, szybko i przyjemne, co jest ogromnym plusem. 
Narracja jest bardzo ciekawa! Z takim typem jeszcze się nie spotkałam i byłam naprawdę w szoku. Ale łatwo się czytało przez to powieść. Myślę, że Słońce też jest gwiazdą to dobra lektura na jeden wieczór, nie jest nudna, ale jest też mało wiarygodna. Jeśli macie ochotę zderzyć się z nietypowym zabiegiem narracyjnym i taką oto fabułą, to nie wahajcie się, aby sięgnąć po tę książkę. 

4/5
Za egzemplarz dziękuję wydawnictwu Dolnośląskiemu

niedziela, listopada 19, 2017

English Matters. Przegląd prasowy #5 z bonusem.



Jest mi niezmiernie miło, że Colorful Media wciąż utrzymuje ze mną współpracę i dzięki temu mogę czytać i uczyć się ze świetnego magazynu, jakim jest English Matters. I mówię to całkiem poważnie. 
Mój język angielski nie jest perfekcyjny. Mam duże problemy z gramatyką, ale słówek uczę się z piosenek, filmów, czy właśnie książek/artykułów. Słówka to klucz do rozmowy. Dlatego tak bardzo i z całego serca polecam Wam English Matters. 

W tym numerze dowiemy się, jak postrzegana jest Polska przez inne kraje. Opowie nam o tym Norman Davies, historyk, który interesuje się historią Polski. 
Znajdziemy także artykuł o Spinnermani, czyli nowej modzie, jaka powstała wraz z nadciągnięciem Figdet Spinnerów. I jak się okazuje, powstały one już bardzo dawno temu. 
Będzie też mowa o Harrodsie! Jednym z największych brytyjskich sklepów. W tym roku odwiedziłam go osobiście i przekonałam się o jego magii. Fakt faktem nie stać mnie było na krok postawiony tam, ale było warto choć popatrzeć na te wszystkie piękne rzeczy.
Oczywiście w środku magazynu znajdziemy też ćwiczenia, tym razem po to, by uczyć się korzystania z inwersji. (większość zrobiłam przed kartkówką, polecam XD).
Bardzo ciekawym artykułem był ten o zimie w w Nowym Jorku. Naprawdę, w Internecie może nie szukałabym o tym informacji, ale tu wiedza łączy się też z nauką języka, więc wszystko wychodzi na plus. Warto? Warto. 
Na samym końcu znajduje się powtórzenie, które sprawdzi co zapamiętałeś z całego magazynu. Spróbuj się. 

W tym miesiącu dostałam bonus od wydawnictwa i jest to wydanie specjalne English Matters poświęcone Stanom Zjednoczonym. Jeśli interesujesz się tym krajem, tym bardziej powinieneś sięgnąć po tę gazetę. 
W środku znajdziemy krótki tekst o tym, skąd pochodzi Cheerleading. Autorzy zawarli też tabelkę z różnicami w słownictwie między stanami w USA. Znajdzie się też nasza Polonia, a jej poświęcono ponad trzy strony artykułu. Mogłabym wymieniać tego wiele i wiele. Wydanie specjalne jest obszerniejsze i zawiera jeszcze więcej ciekawych tekstów oraz ćwiczeń. Zachęcam Was, byście spróbowali i zdecydowali, czy warto.
Dziękuję za możliwość przeczytania.

Znalezione obrazy dla zapytania colorful media

czwartek, listopada 16, 2017

Dwór Furii i Mgieł & Dwór Skrzydeł i Zguby [recenzja porównawcza]


Postanowiłam napisać recenzję zbiorową. Jestem świeżo po dwóch tomach, a raczej trzech. Jednakże teraz odniosę się tylko do drugiego i trzeciego. 
Dwór Furii i Mgieł urzekł mnie najbardziej, co chcę od razu powiedzieć, nie owijając w bawełnę. Uważam, że akcja toczy się z większą werwą, dialogi są lepsze, oraz poznajemy historię i zamiary Rhysanda. Wielką nowością ani odkryciem nie będzie to, że Feyra jest denerwująca, czasem nawet za bardzo. Przeszkadzały mi jej odzywki i to, jak zachowywała się wobec innych postaci. Wulgarne gesty (do znudzenia) i "warknięcia" na każdego... były żałosne. Jednak mimo to, nie odczuwałam chęci rzucenia książką przez pokój, choć istotnie – Feyra powinna być lepiej wykreowana. Autorka za bardzo skupiła się na magii i poszczególnych dworach, co jest bardzo dobre, ale mało poświęciła Feyrze. Przynajmniej takie jest moje odczucie. 
Więc Feyra, proszę...
Znalezione obrazy dla zapytania annoying gif

Moje recenzje zawsze są szczerymi opiniami. Dlatego nie będę pisać tutaj caps lockiem, że jest to najlepsza seria fantastyczna, ani że ją uwielbiam. W obu tomach, 2 i 3 poznajemy bohaterów takich jak: Azriel, Kasjan, Mor, Amrena. Tworzą Dwór Snów wraz z Rhysandem na czele. W nich jestem zakochana nieodwołalnie, zwłaszcza w tym ostatnim. Uważam, że mają bardzo wiele humoru, są barwni i zostają w pamięci. Jednak... Ta książka ma wady i zalety. Czasem autorka wprowadza zbędne dialogi, niepotrzebne sceny, bez których historia byłaby taka sama, a one nie wnoszą nic ciekawego. To raczej zapełniacze. Czyli ogromnym plusem są bohaterowie (oprócz irytującej Feyry), ale minusem zbędne rozmowy. 
Jestem pod wielkim wrażeniem świata, który przedstawia Maas. Dopracowała go istotnie bardzo dobrze. Musiała rozpisać sobie naprawdę wiele szczegółów i to mnie tak zadziwia, bardziej jako autora niż czytelnika. Szacunek.Wszelkie opisy pobudzały moją wyobraźnię i rzeczywiście byłam w stanie zobaczyć to wszystko, co próbowała przekazać. 
W drugiej części, zresztą jak i w trzeciej, pojawia się wiele konfliktów, które Dwór Snów próbuje złagodzić lub rozwiązać. Mamy też ważną postać – Luciena, do którego moja sympatia z pierwszego tomu nie zmalała. 
Drugi tom, czyli Dwór Furii i Mgieł jest żywszy, pełniejszy, bardziej dopracowany. Więcej wnosi do historii, dlatego uważam, że jest najlepszy ze wszystkim. 
ALE PAMIĘTAJCIE, najlepszy i tak był Rhysand, okej?Zakochałam się w nim i uważam, że powinna powstać jakaś szczęście specjalnie mu poświęcona. Był idealny. Jego żarty, wygląd i w ogóle zachowanie trafiło prosto do mojego serca. 

Znalezione obrazy dla zapytania britney spears excited gif

Dwór Skrzydeł i Zguby przeczytałam bardzo szybko, bo również mi się podobał, ale zawierał za dużo scen bitew, za dużo wojny. To w pewnym stopniu w końcu mnie nudziło... Ale przetrwałam te rozdziały i udało się, dotarłam do końca. W ostatnich etapach książki autorka pozwoliła sobie z nas zażartować i miałam zawał serca. Nie chce Wam zdradzić tego, będziecie musieli sami odkryć.
Podsumowując tą chaotyczną opinię (wybaczcie), nie żałuję, że skusiłam się na Dwory, bo przez kilka dni żyłam tylko tym i gadałam tylko o tym. Ma niedociągnięcia, ale nic nie jest idealne! Cieszę się, że tak mocno mnie wciągnęło i życzę wam tego samego! BARDZO, BARDZO polecam tę serię. 

Za egzemplarz Dworu Skrzydeł i Zguby dziękuję wydawnictwu Foksal
Znalezione obrazy dla zapytania grupa wydawnicza foksal

5/5

niedziela, listopada 12, 2017

wywiad z bookstagramowiczem! #1 - Magical Reading.


Cześć! Wymyśliłam sobie, że fajnie będzie dodawać takie posty,gdzie możemy poznawać innych blogerów. Dzisiaj na pytania odpowie Magical Reading (@magical_reading), za co bardzo dziękuję! Jeśli jej nie znacie, to koniecznie zajrzyjcie na jej instagram. Pozytywna, miła i piękna kobieta!

1. Co natchnęło Cię do prowadzenia bookstagrama?
Od zawsze dużo czytałam i chciałam dzielić się z ludźmi moimi przemyśleniami na temat książek. Kiedy odkryłam Bookstagram i zobaczyłam, że istnieje taka wspaniała społeczność postanowiłam założyć swój własny profil. 
2. Czy osiągnęłaś już swój największy cel w tej kwestii, czy wciąż do niego dążysz? A może nie posiadasz konkretnego?
Ciągle szukam swojego celu, a po drodze realizuję te mniejsze, które sprawiają mi mnóstwo radości.

3. Co najbardziej podoba ci się w naszej społeczności?
Społeczność bookstagramowa to jedna z przyjemniejszych rzeczy, które dotyczą środowiska książkowego. Uwielbiam ludzi, z którymi mogę godzinami dyskutować o książkach, ale najbardziej podoba mi się różnorodność. To jest piękne, ponieważ polski Bookstagram to masa zdolnych, kreatywnych młodych osób. 

4. Masz czasem wrażenie, że zmuszasz się do czytania, bo terminy czekają?
Nie, absolutnie nie. Takie coś zabija przyjemność z czytania. Nie zapominajmy, że liczy się miło spędzony czas, a czytanie książek to nie wyścigi.

5. Myślę, że nie muszę o to pytać, bo wydaje mi się, że po części wiem, ale... Twoja ulubiona seria oraz ulubiona książka, to...?
Oczywiście moimi ulubionymi książkami ostatnio są książki Sarah J. Maas, ale równie mocno lubię serię Lux Jennifer L. Armentrout, książki Hoover, Cherry i Nicholasa Sparksa. Oczywiście to tylko kilka nazwisk, w rzeczywistości jest ich o wiele więcej.

6. Jakie cechy musi posiadać dla ciebie dobra książka?
Przede wszystkim musi mieć ciekawą fabułę, akcję, powinna wzbudzać mnóstwo emocji i mieć wątek romantyczny. Bohaterowie są niemniej ważni, lubię kiedy kreacja postaci jest wielowymiarowa i  względnie realistyczna. To kilka cech, które sprawiają, że książka mi się podoba.


czwartek, listopada 09, 2017

Art&Soul. Romantyczny układ sztuki i muzyki [recenzja]




Bardzo lubię książki Cherry. Są dla mnie lekkie, przyjemne i wciągające. Tworzy ciekawych bohaterów oraz historie, które czasem zapadają na dłużej w pamięć. Moją ulubioną książką jest Ogień, który ich spala. Jednak, gdy sięgnęłam po Art&Soul nie spodziewałam się, że tak bardzo przypadnie mi do gustu ta fabuła.
Losy Arii i Leviego to połączenie sztuki z muzyką. Delikatność, subtelność, romantyczność. Bardzo odpowiadał mi się język, którym operowała autorka. Levi nie był nachalny, pojawiał się w potrzebnym momencie. Uroczy, przystojny, zdolny – która by takiego nie chciała?
Przeważnie młodzieżówki są schematyczne, nie ma co tego ukrywać, ale tutaj... Nie czułam się, jakbym czytała to już setki razy. Dałam się wciągnąć w książkę i bardzo mi się ona podobała. Najbardziej to, jaki był Levi – uwiódł mnie swoją postawą, tekstami, które nie były sztucznie napisane. Aria również miała swój urok. Polubiłam ją.
Dużym plusem tej książki są dialogi oraz postacie. Dialogi są realne, a postacie mają głębsze cechy, zarysy. Można ich zobaczyć, polubić. Nie ulotnią się tak łatwo. Nie mam co wytknąć tej książce, bo wszystko mi się podobało (naprawdę!).
Znalezione obrazy dla zapytania fall in love gif

Fabuła porusza ważny temat, czyli nastoletnią ciążę. Rodzice Arii nie mogą tego tak po prostu zaakceptować, ale jakoś rozwiązują ten problem. Nie zdradzę więcej, jednak uważam, że ujęcie w fabułach książek młodzieżowych, tak realnych problemów, jest dobre.
Ciężko jest mi rozpisać się w tej recenzji, ponieważ nie widzę jej wad. Wiem, że była to książka, która brzmiała, jak dźwięk pianina i wyglądała, jak ładny obraz pomalowany stonowanymi barwami. 
Serdecznie Wam ją polecam, to jedna z lepszych książek Cherry. 

niedziela, listopada 05, 2017

Zdobyć Rosie. Czas próby. [recenzja]



Tytuł: Zdobyć Rosie. Czas próby.
Autor: Kirsty Moseley.
Opis: Kontynuacja historii najlepszego przyjaciela bohaterów powieści „Nic do stracenia”.
Nate nie ma wątpliwości, że Rosie to ta jedyna. Niepostrzeżenie zmienia się z podrywacza w odpowiedzialnego mężczyznę. W ich związku robi się coraz bardziej poważnie, oboje już wiedzą, że to nie jest przelotny romans. Także synek Rosie, mały DJ, staje się dla Nate’a bardzo ważny. 
Rosie jednak wstrzymuje się od deklaracji. Trudno powiedzieć: „Kocham Cię”, kiedy przeszłość nie pozwala o sobie zapomnieć. 
Czeka ich ciężka próba, w której stawką jest życie. Czy ją przetrwają?

Sięgnęłam po drugą część, bo chciałam wiedzieć, jak skończy się ta seria. W zasadzie wszystko było do przewidzenia od początku i ta książka niczym nie zaskakuje. Polubiłam Rosie, całkiem przypadła mi do gustu, ale Nate zachowywał się jak nastolatek, na dodatek niedojrzały. To mnie trochę zniechęcało do czytania.
Znalezione obrazy dla zapytania boring gif
Fabuła nie wnosi nic nowego. Akcja kręci się wokół Nate'a, Rosie i DJ oraz trochę jego ojca. Nie ma zwrotów akcji, które zapadłyby w pamieć. To sprośny romans i tyle, nic ambitnego (choć tego też się nie spodziewałam, bo wiedziałam jaki to typ książki). Jednakże uważam, że autorka spokojnie mogła zawrzeć wszystko w jednej część i wyciąć zbędne dialogi oraz fragmenty, które nie wnosiły niczego. 
Nie jestem źle nastawiona do Moseley, ponieważ potrafiła mnie zaskoczyć. Tak jak było w przypadku "Chłopak, który chciał zacząć od nowa". Natomiast od czasów Nic do stracenia jestem trochę załamana. Ani Nic do Stracenia, ani Zdobyć Rosie nie jest przełomowe, nie jest ciekawe. To po prostu... Książki, które napisała, żeby napisać. 
Jeśli szukacie pasjonującej i wciągającej fabuły, to na pewno nie będzie to ta seria. Nawet nie zapamiętałam żadnego cytatu. Wszystko wleciało i wyleciało, bo było mało znaczące. Jedynym plusem tej książki jest to, że szybko się ją czyta. Zajęła mi jeden dzień. Nie irytowała mnie w całości, denerwował mnie jedynie Nate (o czym wspominałam). Ta książka nie jest tragiczna, ale szczerze mówiąc, jest nudna. Dlatego po Zdobyć Rosie nie sięgnę drugi raz. Czy mogę ją wam polecić? Tak jak mówiłam... Proponuję zacząć od innych książek tej autorki. Ta może Was rozczarować i nic więcej nie przeczytacie, a po co zaczynać od gorszego. 
Mam ogromną nadzieję, że niedługo pojawi się coś od Moseley, co naprawdę mi się spodoba i będę zadowolona po przeczytaniu tej książki. 
Za egzemplarz dziękuję Wydawnictwu HarperCollins.
Znalezione obrazy dla zapytania harpercollins
3/5

czwartek, listopada 02, 2017

Dwór cierni i róż... JESTEM ZACHWYCONA! [recenzja]

Autor: Sarah J. Maas.
Tytuł: Dwór Cierni i Róż.
Opis: Dziewiętnastoletnia Feyre jest łowczynią – musi polować, by wykarmić i utrzymać rodzinę. Podczas srogiej zimy zapuszcza się w poszukiwaniu zwierzyny coraz dalej, w pobliże muru, który oddziela ludzkie ziemie od Prythian – krainy zamieszkanej przez czarodziejskie istoty. To rasa obdarzonych magią i śmiertelnie niebezpiecznych stworzeń, która przed wiekami panowała nad światem.
Kiedy podczas polowania Feyre zabija ogromnego wilka, nie wie, że tak naprawdę strzela do faerie. Wkrótce w drzwiach jej chaty staje pochodzący z Wysokiego Rodu Tamlin, w postaci złowrogiej bestii, żądając zadośćuczynienia za ten czyn. Feyre musi wybrać – albo zginie w nierównej walce, albo uda się razem z Tamlinem do Prythian i spędzi tam resztę swoich dni.
Pozornie dzieli ich wszystko – wiek, pochodzenie, ale przede wszystkim nienawiść, która przez wieki narosła między ich rasami. Jednak tak naprawdę są do siebie podobni o wiele bardziej, niż im się wydaje. Czy Feyre będzie w stanie pokonać swój strach i uprzedzenia?
Pełna namiętności i pasji, romantyczna, brutalna i okrutna. Jedno jest pewne: Dwór cierni i róż to z pewnością nie cukierkowa baśń w stylu Disneya…

W końcu... W końcu przeczytałam pierwszy tom Dworów, tak zachwalonej serii nie można pominąć. Otwieram się na więcej i ten gatunek, po który nie sięgał, teraz przypadł mi do gustu. Uwaga, uwaga, to będzie pozytywna recenzja. Szok! ;)
Znalezione obrazy dla zapytania wow gif

Zacznę od początku. Autorka wprowadza nas w magiczny świat, czego możecie się spodziewać i co nie jest powiedzeniem zbyt wiele. Maas wykreowała własną przestrzeń, rodzaj ludzi i istot. Zrobiła to perfekcyjnie, bo ów świat bardzo łatwo ukazywał się w mojej wyobraźni. Jeśli o to chodzi – jestem pełna podziwu. W Dworach występuje ogrom szczegółów i opisów danych podgatunków, dlatego jestem w szoku, że Maas nic się nie poplątało, a historię poprowadziła od początku do końca. 
Pierwsze kilkanaście rozdziałów (przyznaję bez bicia) czytałam opornie. Chociaż... To nie tak, że czułam wstręt do książki lub odrzucała mnie ona, wręcz przeciwnie – miałam ochotę po nią sięgać, ale nudziłam się. Akcja nie bardzo mi się podobała, bo nie porywała mnie. Poznałam głównych bohaterów i ich historie, przynajmniej w jakiejś części. Feyra snuła się po domu i rozmyślała, jedli posiłki... I nic. Aż do pewnego momentu, kiedy autorka wprowadziła nieoczekiwane zwrotu akcji i do samego końca trzymała w napięciu. Przysięgam, że czytałam tę książkę nawet na lekcjach, aby jak najszybciej dowiedzieć się, co Feyrą i jej losami. 
Jestem oczarowana pięknymi opisami, są niesamowite! Dialogi również bardzo mi odpowiadały, były ciekawe, swobodne, niewymuszone i przede wszystkim – nie było sztuczności, a tego nienawidzę. 
Oprócz Fefry poznajemy także Tamlina, czyli... jednego z głównych bohaterów, który będzie miał duży związek z Feyrą. Na początku nie bardzo go lubiłam, trochę mnie irytowała jego postawa, ale później... po prostu zaczęłam tolerować i pod koniec nawet darzyłam go jakąś sympatią. Jednakże nie jest to miłość, bo moje serce skradł Rhysand. Ach! Ten to naprawdę udał się Maas. Ma wszystko, co mnie pociąga, choć jest to nietypowe. Jesteśmy otoczeni przez dwóch pięknych fae (gatunek) i co teraz? Ja zdecydowałam, że bardziej ciągnie mnie do tego drugiego :).
Podobny obraz
(gdy pojawiał się Rhys, to byłam ja)

W książce pojawia się także Lucian, najlepszy przyjaciel i poseł Tamlina. Jak dla mnie nie da się go nie lubić, charyzma i sposób bycia po prostu przyciąga. No nie wiem, ja przynajmniej chciałabym mieć takiego kolegę, jak on. Parę razy zachował się bardzo szlachetnie i tym mnie ujął. 
Aby nie było tak kolorowe, powiem szczerze, że nie podobały mi się postacie z rodziny Feyry, czyli jej ojciec i dwie siostry: Elain i Nesta. Nie rozumiałam ich zachowania wobec Feyry i to mnie irytowało, ale nie występowali często, dlatego przebolałam. 
Zakończenie jest całkiem nietypowe po tym wszystkim, co stało się w książce. Chodzi mi o to, że po takiej wybuchowej mieszance, nagle mamy coś "normalnego" i właśnie to nie pasuje do fabuły, ale mimo to, podobało mi się. Drugi tom już do mnie idzie, więc niedługo poznam kolejne losy Feyry.
5/5

Za egzemplarz dziękuję 
Znalezione obrazy dla zapytania grupa wydawnicza foksal