poniedziałek, lipca 31, 2017

Jakie posty chcecie czytać? [PYTANIE]



Cześć! Przychodzę do Was z ważnym pytaniem i chciałabym usłyszeć odpowiedź. Proszę. To dla mnie istotne, jeśli chcę porządnie ruszyć z blogiem. Zależy mi na tym, aby prowadzić go systematycznie, pragnę urozmaiceń dla Was.
Więc co chcielibyście czytać?

♥[moja co miesięczna book lista]
♥[top 5 danego miesiąca]
♥[5 książek, które... ]
A może chcecie wiedzieć więcej o mojej twórczości? O moich opowiadaniach, książce, która powstaje?

Jeśli macie propozycje, piszcie. Będę bardzo, bardzo, bardzo wdzięczna. 

piątek, lipca 28, 2017

Moja book lista na ten moment.


Okej, zaczęłam tworzyć taką listę od nowa. Zapewne niedługo dojdą tam kolejne tytuły, które koniecznie chciałabym przeczytać. Na razie nie ma ich wiele, bo dopiero tworzę i spisuję. Boli mnie serce, że będę musiała tyle poczekać, aż je przeczytam. Niestety przed wrześniem będę miała ubraniowe wydatki, no i tak... Ale zrobię wszystko, aby je przeczytać! 

Lokatorka
~*~
Odległość między tobą a mną
~*~
Serce ze szkła
~*~
Blisko ciebie
~*~
Friendzone
~*~
Szóstka Wron
~*~
Królestwo Kanciarzy
~*~
Wszystko co w tobie kocham
~*~
Woda, która niesie ciszę
~*~
We wspólnym rytmie

Wiele dobrego słyszałam na temat tych powieści, sądzę, że spodobałoby mi się. Raczej. Czytaliście coś z tego? Co uważacie? Każda opinia jest dla mnie istotna.


środa, lipca 26, 2017

Szerokie horyzonty, czyli Wielki Marynarz [recenzja]



Bardzo ciężko mi było czytać tę książkę ze względu na słownictwo oraz styl pisania. Od razu chciałabym zaznaczyć, że jest to powieść, która bez wątpienia zasłużyła na osiem nagród literackich. Ma w sobie coś takiego, co budzi w człowieku podziw do autora. 
Styl pisania Catherine Poulain jest specyficzny. Zdania w książce są krótkie, zdecydowane, czasem przerywane. Bardzo szybko płynie tam akcja, w jednym akapicie potrafimy mieć zawarte kilka przemieszczeń bohaterki. Dlatego nie bardzo mi się to podobało i czułam wielki, ogromny chaos. 
Wypływamy w rejs wraz z Lili, nietypową kobietą, pesymistyczną i trochę marudzącą. Nie przekonała mnie do siebie, choć podziwiam ją za upór i chęć robienia tego, czego kobiety raczej nie robią. Pływała na morzu, łowiła ryby, była traktowana jak inni rybacy i nie narzekała. Nie raz popłynęły jej łzy, ale przecierpiała to, aby osiągnąć założony cel. W tym przypadku naprawdę ją doceniałam, bo ja nie zdecydowałabym się na tak ogromną przygodę. 
Historia przedstawiona nam przez Poulain pokazuje różnorodność osobowości. Nie jest to typowa książka, podobna do innych, które zajmują półki w księgarniach. Mamy do czynienia z postaciami twardymi, silnymi, bez żadnych koloryzacji. Opisy zawarte w powieści są bardzo proste, jasne, bez ubarwień i wdzięku. Bohaterka nie ma nic do tego, aby wydmuchać nos w dwa palce, dla niej życie na statku staje się rutyną, czymś do czego przywykła i z czym nie chce się rozstawać.
Myślę, że to była dla mnie zupełnie nowa i nietypowa przygoda. Poznałam wiele tradycji na kutrach, w świecie rybackim, wcześniej ani trochę się tym nie interesowałam. Jednak muszę przyznać, że na początku mocno przymuszałam się do przeczytania, bo nudziła mnie ta powieść. Nie było dynamiki, jak dla mnie. Później jakoś poszło i oto jestem, pisząc tę recenzję, aby podzielić się z wami moją opinią. Warto próbować nowych rzeczy. Wielki Marynarz jest warty tego, by go przeczytać i przekonać się, czy osiem nagród literackich, zostało wręczonych świadomie. Ja uważam, że tak, choć fabuła całej książki nie jest tak porywająca, jakbym tego chciała i oczekiwała.
Chcę jeszcze wspomnieć o okładce książki. Jest prosta, ale bardzo ładna. Zresztą całe wydanie jest naprawdę dobre. 
Czy polecam? Polecam każdemu, kto nie boi się wyzwań, kto chciałby poznać nietypową historię Lili, inną niż każdego. 

Bardzo dziękuję wydawnictwu Literackiemu za możliwość przeczytania.
4/5

poniedziałek, lipca 24, 2017

#LBA BOOK TAG



Nominacja od cudownej czytam i oglądam, znanej z instagrama oraz bloga.

1. Po jakie książki najczęściej sięgasz i na co zwracasz uwagę przy wyborze?
Najczęściej czytam romanse. Lubię, kiedy w książkach jest miłość, bo dzięki temu mogę to w jakiś sposób przeżywać. Na pewno zwracam uwagę na to, czy książka zawiera polskie realia. Jeśli tak, odrzucam ją, bo nie jestem znieść polskich bohaterów i akcji dziejącej się w naszym kraju.

2. Ile czasu w ciągu dnia spędzasz średnio na czytaniu?
Przeważnie dwie godziny. Do szkoły dojeżdżam pociągiem i zabijam czas, czytając. W jedną i w drugą stronę. W wolne dni bywa różnie, przeważnie wtedy piszę albo dbam o instagrama książkowego. No, lub czytam lektury szkolne. 

3. Każdy miał swoje początki. Pamiętasz pierwszą książkę jaką przeczytałaś, a jeśli tak to jaka to była pozycja?
Oj, nie pamiętam. Ale moja przygoda z czytaniem, tak na dobre, zaczęła się od Ani z Zielonego Wzgórza. Po tej serii, coraz częściej sięgałam po książki.

4. Lektura szkolna, której nienawidziłaś, a do której wracasz czasami myślami żeby przeczytać?
Potop. Myślałam, że oszaleję, kiedy czytałam tę powieść, ale okazało się, że pod koniec było całkiem w porządku. Sądzę, że mogłabym przeczytać jeszcze raz, nie tak jak Pana Tadeusza, który mnie pokonał.

5. Z jakim bohaterem książkowym się utożsamiasz?
Utożsamiam się z Anią. Ona mnie rozumie, a ja rozumiem ją. Obydwie kochamy marzyć i mamy duża wyobraźnię, a na dodatek podzielimy tę samą pasję, czytania i pisania.


6. Którego autora/autorki książek najbardziej odpowiada Tobie styl pisania?
Zafon. Sparks. Ich kocham najbardziej i będę to powtarzać w kółko. Polecam ich książki, a najbardziej Cień Wiatru – Carlos Ruiz Zafon.

7. Jaka książka sprawiła tobie ostatnio zawód czytelniczy?
Chyba Nic do stracenia. Po przeczytaniu Chłopak, który chciał zacząć od nowa, chciałam brnąć dalej w styl pisania Kirsty Moseley. Jednak po sięgnięciu po jej nową serię, załamałam się. Nie wiem, co to miało być. Nie powinno powstać.


8. Czy przerażają Ciebie grube książki i sięganie po nie, czy jest wręcz odwrotnie. Nie możesz się doczekać grubego tomiska do przeczytania?
Nie przerażają. Bardzo lubię czytać grube książki. O ile są ciekawe. Inaczej... Jest ciężko. Tak jak z Lalką.


9. Jaka jest twoja ulubiona para(niekoniecznie romantyczna) z książek?
Uwielbiam Anię i Gilberta. Są wspaniali. No i nie mogłabym nie wspomnieć o Landonie oraz Jamie z Jesiennej Miłości. Moje serce złamało się na pół, gdy przeczytałam zakończenie.


10. Najzabawniejsza scena z książek jaką pamiętam?
Teraz to zadałaś mi pytanie... Nie mam bladego pojęcia! W sensie za dużo książek przeczytałam. Na pewno coś z Bridget Jones.


11. Największy "wyciskacz łez" wśród książek?
Jesienna miłość. Jesienna miłość. Jesienna miłość. Jesienna miłość. Jesienna miłość. Jesienna miłość. Jesienna miłość. Jesienna miłość. Jesienna miłość. Jesienna miłość.
Zanim się pojawiłeś również. I to bardzo.
No i Gwiazd naszych wina.



12. Jak nie czytam to... ?
To piszę. To moja druga pasja, uwielbiam tworzyć własny świat. Cholernie chciałabym wydać drugą książkę i podzielić się z wami historią Avalon i Logana.

sobota, lipca 22, 2017

English Matters #3 [przegląd prasowy]




I oto jest! Kolejny numer językowego magazynu. Jak wiecie, uwielbiam tę gazetę. Wiele słówek opanowałam dzięki artykułom w English Matters.

Oczywiście, jak zawsze, na początku znajdziemy przydatne wyrażenie, takie jak "nie mieć słów", czy "dokładnie mówiąc". Definicje tych wyrażeń są wytłumaczone po angielsku, więc to jest naprawdę świetne. Może nie jest to typowo dla początkujących, ale ze słownikiem można sobie poradzić.

Magazyn zawiera także ciekawy artykuł o Ivance Trump, córce Donalda Trumpa. Mamy wyjaśnione słowo "Trump", które zawiera kilka znaczeń. O Ivance dowiadujemy się trochę więcej niż z telewizji, inaczej nie miałabym okazji, bo nie interesowałam się jej osobą.

Autorzy magazynu napisali również artykuł o brytyjskim jedzeniu, a dokładnie o tym, że owe jedzenie nie będzie dłużej już takie mdłe. Niektórzy wciąż myślą, że dania Brytyjczyków są nudne i nieciekawe, a po przeczytaniu tego, można się zdziwić. Nie mogło też zabraknąć wzmianki o herbacie. :)

Znajdziemy też konwersacje. Zestaw dialogów w danych sytuacjach, do którego mamy umieszczone wyjaśnienia, aby było nam łatwiej. Świetny patent na naukę! 

No i najważniejsze, dowiemy się jaka jest nasza liczba. Na ten temat mamy bardzo długi artykuł, który również jest dobrym sposobem do nauki języka.
Czytanie tego magazynu posiada same pozytywy. Trzeba jedynie chcieć i mieć trochę motywacji, aby czytać i uczyć się z niego. Cena nie jest droga. Dziesięć złoty za dwumiesięcznik? Sądzę, że to rozsądne, a może nam przynieść jedynie dobre efekty. Spróbujcie, nie pożałujecie.

Dziękuję wydawnictwu Colorful Media za możliwość recenzji magazynu.
zakup: http://www.kiosk.colorfulmedia.pl/glowna/260-english-matters-nr-65.html
strona: http://magazynyjezykowe.pl/


czwartek, lipca 20, 2017

Nowości, które chciałabym przeczytać. [przegląd]

~*~
Jestem i będę coraz częściej. Obiecałam sobie, że blog nie będzie polegał jedynie na recenzjach. Chcę wstawiać dla Was posty i mieć z Wami kontakt. Dlatego przychodzę z nową kategorią wpisów. Będę co miesiąc wstawiać ranking książek, które są nowościami i które ja koniecznie chciałabym przeczytać.



Powstanie Warszawskie 1944. [klik]
5 sierpnia 1944 roku SS-Gruppenführer Heinz Reinefarth, „rzeźnik Woli”, zadzwonił do sztabu 9. Armii z dramatycznym meldunkiem, że kończy mu się amunicja. Tego dnia rozstrzelał już 10 000 warszawiaków. Te i inne szokujące kulisy masakry ludności cywilnej zostały ujawnione dzięki Hannsowi von Krannhalsowi, który dotarł do liczących 7000 stron dzienników wojennych jednostek niemieckich tłumiących Powstanie Warszawskie. 

Interesuję się historią, a najbardziej właśnie czasami II Wojny Światowej. Z chęcią przeczytałabym tę książkę, aby poznać jeszcze więcej faktów. 


Miasteczko Kłamców [klik]
Byliśmy miasteczkiem pełnym strachu.
Ale byliśmy również miasteczkiem pełnym kłamców.
Przed dziesięcioma laty, kiedy zaginęła jej najlepsza przyjaciółka, Nicolette wyjechała z Cooley Ridge. W rodzinnym miasteczku pozostawiła bliskich, ukochanego z liceum i mroczną tajemnicę. Kiedy wydaje jej się, że cały tamten świat ma już za sobą dostaje list: „Muszę z tobą porozmawiać. Ta dziewczyna. Widziałem tę dziewczynę”. Tyle wystarczy, by wróciła do domu.
Wkrótce po jej przyjeździe do miasteczka znika bez śladu kolejna dziewczyna. Ostatni raz widziano ją,...

Moja Lady Jane [klik]
Jane, lat szesnaście, ma wyjść za mąż za kompletnie obcego faceta. Zostaje wmieszana w intrygę, której celem jest obalenie króla Edwarda. To jednak najmniejszy z problemów biednej Jane.  
Bo zostanie królową (między innymi...).  
Do czego doprowadzi ta zwariowana gra o tron?
***
Oszałamiająca fantasy historyczna, której nie wolno przegapić.



środa, lipca 19, 2017

5 książek, których nie lubię.


Jest wiele książek, które przeczytałam, a nie wszystkie darzę sympatią. Postanowiłam podzielić się z wami krótką opinią na temat pięciu, których najbardziej nie lubię.

1. Pięćdziesiąt Twarzy Greya.
Tak, tak, tak. Można się było tego spodziewać. uważam, że powinnam się wypowiedzieć. Nie oceniam ludzi, którzy czytają tę książkę, ale OCENIAM książkę. Zawiera tyle błędów logicznych, bohaterka, czyli Ana jest głupia i naiwna. I po prostu... NIE. Przeanalizowałam Greya, oglądając filmik z kanału Pawła Opydo z kategorii "złe książki". Polecam każdemu obejrzeć, poznacie mój punkt widzenia na temat tej książki. Poza tym myślę, że robi ona wodę z mózgu niektórym nastolatkom, bo nie ukrywajmy, ale nawet czternastolatki po to sięgają. Mają to za dobrą książkę, a ja jeszcze raz podkreślę, że podoba mi się nierówna dobra.

2. After.
Przeczytałam tę serię dwa razy. Dlaczego? Ponieważ wciąga. Jednocześnie cholernie mnie irytuje. Zwłaszcza główna i równie naiwna, jak Ana, bohaterka. Myślę, że niewiele można wynieść z tej książki. Postacie albo się kłócą o głupoty, albo idą do łóżka. Nic po między. To bardziej książka o "i chcę cię bardzo, a nie mogę mieć".

3. Losing Hope.
Wiecie o czym jest ta książka? Ja nie wiem. Przeczytałam ją całą i wciąż nie mam pojęcia co autorka chciała zawrzeć w tej historii. Jak dla mnie to nudne lanie wody. Ale dobrze, to moja opinia i nikomu jej nie narzucam.

4. Ugly Love.
Moi obserwatorzy dobrze wiedzą, że nie jestem fanką Colleen Hoover i nigdy nie będę. Przeczytałam i tę książkę. Potem wypisywałam swoją irytację koleżance, która Hoover uwielbia, bo nie mogłam wytrzymać. Nie uważam, ze autorka pisze źle, ale jej historie (te które przeczytałam) wydają mi się niedopracowane. 

5. Nic do stracenia.
Ooo, nie, tylko nie ta książka. Uważam, że nie powinna powstać. Kirsty Moseley, której serię o Ellie i Jamiem uwielbiam, tu stworzyła... nie wiadomo co. W ogóle nie przygotowała się do napisania tej książki. Zwłaszcza, że bohaterem jest agent FBI. Gwałcona, porwana, bita, męczona bohaterka – Anna – nie pozwala nikomu się dotknąć od miesięcy. Pojawia się ON i po czterech dniach idą do łóżka. Pooozdrawiam.

wtorek, lipca 18, 2017

BOOK TOUR z 365 dni. Zobaczymy się znów.


Już jakiś czas myślałam o tym i teraz wcielam ten w plan w życie. Zapraszam do wzięcia udziału w Book Tour z moją książką.
Zasady są bardzo proste.

Na maila: alicja2412@interia.pl wysyłacie swoje dane. 
Gdy dostaniecie książkę, macie ją przez 7 dni i wysyłacie na kolejny adres (który wam podam w wiadomości). Wstawiacie recenzję na bloga/instagram i opinię na lubimy czytać. To tyle! Bardzo proste :)

Proszę, udostępnijcie post, by więcej osób mogło wziąć udział! :)
zapisy trwają do 04.08. 2017r

poniedziałek, lipca 17, 2017

Czemu mówię polskim książkom "nie"?



Bardzo często spotykam się z zarzutem, że jestem dziwna, bo nie czytam polskich książek. Przeważnie dostaję też argument "warto spróbować". Chciałabym w tym poście ukazać swoją własną opinię na temat "dlaczego nie".
Nie chcę ujmować polskim książką. Sama jestem autorką powieści napisanej w języku polskim. Chodzi mi o realia i bohaterów – akcję odbywającą się w Polsce. Cholernie mnie to irytuje i wiem, że nigdy nie byłabym w stanie napisać książki dotyczącej naszego kraju. 

Co irytuje mnie najbardziej?
– polskie imiona. Od razu czuję skręt w żołądku, gdy zauważam jakąś Kasię, Olę, Zofię. Osobiście nic do tych imion nie mam, jednak w książkach każde polskie imię bardzo mi przeszkadza.
– używanie zgrubień od imion również mnie denerwuje, czyli Kaśka, Baśka, Alka oraz zdrobnień, jak Tomeczek, Asieńka, Aneczka.
– mam wrażenie, że polscy autorzy przeważnie piszą tak "swojsko" i nie potrafię tego łatwo wyjaśnić, ale styl pisania bardzo różni się od tego amerykańskiego, czy angielskiego. I dobrze, nikt nie może być taki sam. Ale to nie oznacza, że mi styl polskich autorów musi odpowiadać.

Chciałabym zaznaczyć, że nie uważam, iż polskie książki są ZŁE. Nie! Poza tym nie mogę się wypowiadać aż tak bardzo, bo ich nie czytuję. Powody wymieniłam wyżej. Jedyną polską książką, jaka mi odpowiada jest Ja, Diablica oraz kontynuacja. Szkolne lektury – pasują czy nie, to trzeba przeczytać. Reszty nie dotykam i raczej nie będę, chyba, że moja awersja ulegnie zmianie. 

sobota, lipca 15, 2017

Chłopak z innej bajki. bierz i czytaj! [recenzja]



Tytuł: Chłopak z innej bajki.
Autorka: Kasie West.
Opis: Caymen ma 17 lat i po szkole pracuje w należącym do jej mamy nieco dziwacznym sklepie z porcelanowymi lalkami i specjalizuje się w sarkastycznym podejściu do życia, szczególnie wobec bogaczy. Lata obserwacji zamożnych ludzi zza lady i życiowe doświadczenia mamy nauczyły ją, że nie można im ufać, a do tego są zblazowani, nieuprzejmi i przekonani, że cały świat powinien leżeć u ich stóp. Gdy do sklepu trafia Xander, wysoki, przystojny i na swój sposób uroczy, ale najwyraźniej obrzydliwie bogaty, od razu widać, że jest z totalnie innej bajki. Caymen co prawda znajduje z nim wspólny język, ale jest przekonana, że jego zainteresowanie nie potrwa długo. Gdy Xandrowi niemal udaje się ją do siebie przekonać, dziewczyna odkrywa, że pieniądze grają w ich związku o wiele większą rolę, niż sądziła. Na ich wspólnej drodze piętrzą się przeszkody... czy ostatecznie trafią razem do tej samej bajki?


Pierwszy raz brałam do ręki książkę Kasie West. Do tej pory spotkałam się z wieloma recenzjami jej książek i byłam ciekawa, czy mi również przypadną do gustu. Nie pomyliłam się. Od teraz jestem zakochana w jej stylu pisania.
Kasie West przedstawia nam romans, idealną książkę na wakacje, którą czyta się bardzo szybko, bo niesamowicie wciąga. Poznajemy Caymen – sarkastyczną nastolatkę, która wraz z mamą prowadzi sklep z porcelanowymi lalkami i Xandra – młodego bogacza. Dwie inne osoby, z różnych światów, ale połączone jakimiś uczuciami, które odgadniecie w czasie czytania.
Na początku nie bardzo podobała mi się ironia Caymen. W dialogach co chwila były sarkastyczne uwagi i nie odbierałam jej zbyt dobrze. To zmieniło się z kolejnymi rozdziałami, bo bardziej poznałam bohaterkę i przywiązałam się do niej, a jej sarkazm stał się dla mnie zabawną cechą.
Książka nie jest wymagająca. Może nas rozbawić – w moim przypadku zrobiła to wiele razy. Wciąga, co jest dla mnie bardzo ważne. Nie męczyłam się, gdy czytałam, tylko jak najszybciej chciałam się dowiedzieć, jak dalej potoczą się losy Caymen i Xandra.

Nie będę już za wiele zdradzać. Historia jest bardzo przyjemna. Polecam serdecznie każdemu zwolennikowi romansów. 

5/5
zapraszam na instagram, tam jestem codziennie :)
@polecamgoodbook

niedziela, lipca 09, 2017

Chłopak, który o mnie walczył. [recenzja]


Tytuł: Chłopak, który o mnie walczył.
Autor: Kirtsty Moseley.
Opis: Czasem musisz odejść…
Rozstanie z Jamiem było dla Ellie najtrudniejszą rzeczą, z jaką musiała się zmierzyć. Rozpoczęła nowe życie, w nowym miejscu, u boku nowego mężczyzny. Tragedia rodzinna zmusza ją jednak do powrotu do domu. Ellie jest przekonana, że wyleczyła się z Jamiego – zapomniała o namiętności i złamanym sercu. Jednak gdy tylko się spotykają, ich miłość odnawia się ze zdwojoną siłą.
Czasem zostajesz i walczysz…
Jamie wie, co to ból. Doświadczył go, walcząc o życie w więzieniu. Ale nic nie może się równać z bólem, jaki czuł, gdy Ellie wyjechała. Gdy niespodziewanie wróciła, Jamie nie zamierza jej już nigdy stracić.
Ellie nadal kocha Jamiego, ale nie może się pogodzić z jego przeszłością. A on ma groźnych wrogów, którzy wykorzystają każdą okazję, żeby go dopaść.

Chłopak, który o mnie walczył to druga część książki Chłopak, który chciał zacząć od nowa. Od kiedy przeczytałam tę pierwszą, nie mogłam doczekać się kolejnej. Autorka zostawiła nas w martwym punkcie, więc koniecznie chciałam dowiedzieć się co będzie dalej. Wydawnictwo HarperCollins dało mi taką możliwość.
Po dramatycznym zakończeniu części pierwszej, nasi bohaterowie wracają po trzech latach. Ellie zaaklimatyzowała się w urokliwym, deszczowym Londynie, gdzie pracuje w pubie i mieszka z narzeczonym – Tobbym. Natomiast Jamie opuścił więzienie i na nowo wszedł w ciemne, gangsterskie sprawy, nie mając motywacji, aby stać się lepszym człowiekiem. Próbował zająć głowę pracą, co przez dłuższy czas mu wychodziło. Kradł, oszukiwał, ale nie zabijał i nie dopuszczał się ogromnych przestępstw.
Zdecydowanie obydwoje dojrzali, zrozumieli błędy i pogodzili się z przeszłością. Coraz bardziej ich lubiłam, z każdym rozdziałem czułam do nich sympatię. Ellie była rozsądniejsza, poza tym dużo przeszła i wiele z tego wyniosła. Jednak po tragedii, jaka ją spotyka, wraca do Ameryki, do domu, do rodziny i do wspomnień. Nie chcąc za wiele zdradzać, ominę to smutne wydarzenie, jakie przytrafiło się Ellie i było powodem jej przyjazdu do rodzinnych stron.
W całym tym zamieszaniu pojawia się Jamie, okazując swoją zazdrość, wybuchowość i miłość do dziewczyny, którą stracił trzy lata temu. Autorka świetnie ukazała uczucia, które nie odchodzą, mimo upływu czasu. Nie mamy na nie wpływu – one są w nas, głęboko zakotwiczone.
Jamie chciał zmiany dla Ellie. Chciał być lepszym człowiekiem i nie chował urazy. Nie buntował się przeciwko sobie. Kiedy los dał mu kolejną szansę, pokazał co potrafi. Ellie na nowo pokochała Jamiego i obudziła w nim dobro. Poprowadziła go przez ciemną drogę, aby w końcu ujrzał światło. Dla niej był w stanie zrezygnować ze wszystkiego – to też podobało mi się w książce. Próba ratowania drugiej osoby oraz próba walki o miłości.
Książkę czyta się na jednym wdechu. Pochłonęłam ją w jeden dzień, nie mogąc się oderwać od losów głównych bohaterów. Ostatnio po przeczytaniu „Nic do stracenia” tej samej autorki, byłam negatywnie nastawiona. Uważam, że „Nic do stracenia” nie powinno nawet powstać. Ale szybko zapomniałam o tej książce, gdy przeczytałam „Chłopak, który o mnie walczył”. Świetna akcja, wartka, nie nudząca czytelnika. Chciałam więcej i więcej.

To raczej lekka książka dla młodzieży. Parę rzeczy można przewidzieć, nie ukrywam, ale wciąga i jest całkiem niezła. Serdecznie Wam ją polecam! 

4/5

Jeszcze raz dziękuję wydawnictwu HarperCollins.

czwartek, lipca 06, 2017

Trzy i pół sekundy... to bardzo mało. [recenzja]


Tytuł: Trzy i pół sekundy.
Autor: Amanda Prowse.
Opis: Grace i Tom Penderford to zgodne i szczęśliwe małżeństwo. Mieszkają w sielankowym domu na wsi i wychowują zdrową córeczkę, Chloe. Są beztroscy. Są normalni. Jednak los szykuje im okrutną niespodziankę. Tuż po trzecich urodzinach Chloe wszystko się zmienia. Bezlitosna choroba rozbija szczęśliwą trójkę, zabierając córeczkę na zawsze.
        

Biorąc tę książkę do ręki, miałam świadomość, że będzie to smutna historia. Od samego początku autorka uwiodła mnie swoimi opisami, które są naprawdę w porządku. Bohaterów można polubić od razu.
Zderzyłam się z historią o rodzinie, która wydaje się idealna, szczęśliwa. Młode małżeństwo cudownie się dogaduje, posiada córkę. Grace bardzo dobrze zarabia, lubi swoją pracę, jest zorganizowana i kocha porządek, a Tom dba o dom i dziecko.
Autorka przedstawia nam losy, które mogą spotkać każdego z nas i to jest tak bardzo realne. Książka dotyczy choroby – a dokładniej – sepsy, o której tak dużo osób nie ma pojęcia lub po prostu słyszało jedynie nazwę. Do tego grona należałam ja i dzięki Trzy i pół sekundy dowiedziałam się o wiele więcej na ten temat. Przy każdym z rozdziałów znajdowała się krótka informacja o sepsie.
Nie chciałabym tutaj spojlerować, kogo dopadnie w książce ta choroba. Nie powiem. Jednakże zdradzę, że rodzina rozłamie się, podzieli pod wpływem nagłego cierpienia. Ukazana zostanie walka z codziennością i ze stratą bliskiej osoby. Wiele rzeczy w życiu bierzemy za pewnik i nie zdajemy sobie sprawy, że kiedyś możemy stracić cały świat. Tak właśnie stało się w tej książce. Ta prawda uderzyła we mnie zbyt mocno i zaczęłam o tym myśleć coraz więcej. Autorka stawia nam pytanie „co będzie dalej?”. Czy jutro się obudzimy? Czy przeżyjemy jutrzejszy dzień?
Osoba w książce (wciąż nie zdradzam która) umiera niespodziewanie. Nie dało się tego przewidzieć. Dlatego tak ważne jest cenienie każdej chwili, każdego dnia.
Płakałam kilkakrotnie czytając tę książkę i nie żałuję, że miałam ją w rękach. Uświadomiła mi bardzo wiele. Zostawia w głowie jakiś ślad, a może i w sercu też? Gorąco polecam Wam Trzy i pół sekundy. Będziecie zaskoczeni tym, co w was obudzi.

Za egzemplarz recenzencki serdecznie dziękuję wydawnictwu Kobiece.

5/5

poniedziałek, lipca 31, 2017

Jakie posty chcecie czytać? [PYTANIE]



Cześć! Przychodzę do Was z ważnym pytaniem i chciałabym usłyszeć odpowiedź. Proszę. To dla mnie istotne, jeśli chcę porządnie ruszyć z blogiem. Zależy mi na tym, aby prowadzić go systematycznie, pragnę urozmaiceń dla Was.
Więc co chcielibyście czytać?

♥[moja co miesięczna book lista]
♥[top 5 danego miesiąca]
♥[5 książek, które... ]
A może chcecie wiedzieć więcej o mojej twórczości? O moich opowiadaniach, książce, która powstaje?

Jeśli macie propozycje, piszcie. Będę bardzo, bardzo, bardzo wdzięczna. 

piątek, lipca 28, 2017

Moja book lista na ten moment.


Okej, zaczęłam tworzyć taką listę od nowa. Zapewne niedługo dojdą tam kolejne tytuły, które koniecznie chciałabym przeczytać. Na razie nie ma ich wiele, bo dopiero tworzę i spisuję. Boli mnie serce, że będę musiała tyle poczekać, aż je przeczytam. Niestety przed wrześniem będę miała ubraniowe wydatki, no i tak... Ale zrobię wszystko, aby je przeczytać! 

Lokatorka
~*~
Odległość między tobą a mną
~*~
Serce ze szkła
~*~
Blisko ciebie
~*~
Friendzone
~*~
Szóstka Wron
~*~
Królestwo Kanciarzy
~*~
Wszystko co w tobie kocham
~*~
Woda, która niesie ciszę
~*~
We wspólnym rytmie

Wiele dobrego słyszałam na temat tych powieści, sądzę, że spodobałoby mi się. Raczej. Czytaliście coś z tego? Co uważacie? Każda opinia jest dla mnie istotna.


środa, lipca 26, 2017

Szerokie horyzonty, czyli Wielki Marynarz [recenzja]



Bardzo ciężko mi było czytać tę książkę ze względu na słownictwo oraz styl pisania. Od razu chciałabym zaznaczyć, że jest to powieść, która bez wątpienia zasłużyła na osiem nagród literackich. Ma w sobie coś takiego, co budzi w człowieku podziw do autora. 
Styl pisania Catherine Poulain jest specyficzny. Zdania w książce są krótkie, zdecydowane, czasem przerywane. Bardzo szybko płynie tam akcja, w jednym akapicie potrafimy mieć zawarte kilka przemieszczeń bohaterki. Dlatego nie bardzo mi się to podobało i czułam wielki, ogromny chaos. 
Wypływamy w rejs wraz z Lili, nietypową kobietą, pesymistyczną i trochę marudzącą. Nie przekonała mnie do siebie, choć podziwiam ją za upór i chęć robienia tego, czego kobiety raczej nie robią. Pływała na morzu, łowiła ryby, była traktowana jak inni rybacy i nie narzekała. Nie raz popłynęły jej łzy, ale przecierpiała to, aby osiągnąć założony cel. W tym przypadku naprawdę ją doceniałam, bo ja nie zdecydowałabym się na tak ogromną przygodę. 
Historia przedstawiona nam przez Poulain pokazuje różnorodność osobowości. Nie jest to typowa książka, podobna do innych, które zajmują półki w księgarniach. Mamy do czynienia z postaciami twardymi, silnymi, bez żadnych koloryzacji. Opisy zawarte w powieści są bardzo proste, jasne, bez ubarwień i wdzięku. Bohaterka nie ma nic do tego, aby wydmuchać nos w dwa palce, dla niej życie na statku staje się rutyną, czymś do czego przywykła i z czym nie chce się rozstawać.
Myślę, że to była dla mnie zupełnie nowa i nietypowa przygoda. Poznałam wiele tradycji na kutrach, w świecie rybackim, wcześniej ani trochę się tym nie interesowałam. Jednak muszę przyznać, że na początku mocno przymuszałam się do przeczytania, bo nudziła mnie ta powieść. Nie było dynamiki, jak dla mnie. Później jakoś poszło i oto jestem, pisząc tę recenzję, aby podzielić się z wami moją opinią. Warto próbować nowych rzeczy. Wielki Marynarz jest warty tego, by go przeczytać i przekonać się, czy osiem nagród literackich, zostało wręczonych świadomie. Ja uważam, że tak, choć fabuła całej książki nie jest tak porywająca, jakbym tego chciała i oczekiwała.
Chcę jeszcze wspomnieć o okładce książki. Jest prosta, ale bardzo ładna. Zresztą całe wydanie jest naprawdę dobre. 
Czy polecam? Polecam każdemu, kto nie boi się wyzwań, kto chciałby poznać nietypową historię Lili, inną niż każdego. 

Bardzo dziękuję wydawnictwu Literackiemu za możliwość przeczytania.
4/5

poniedziałek, lipca 24, 2017

#LBA BOOK TAG



Nominacja od cudownej czytam i oglądam, znanej z instagrama oraz bloga.

1. Po jakie książki najczęściej sięgasz i na co zwracasz uwagę przy wyborze?
Najczęściej czytam romanse. Lubię, kiedy w książkach jest miłość, bo dzięki temu mogę to w jakiś sposób przeżywać. Na pewno zwracam uwagę na to, czy książka zawiera polskie realia. Jeśli tak, odrzucam ją, bo nie jestem znieść polskich bohaterów i akcji dziejącej się w naszym kraju.

2. Ile czasu w ciągu dnia spędzasz średnio na czytaniu?
Przeważnie dwie godziny. Do szkoły dojeżdżam pociągiem i zabijam czas, czytając. W jedną i w drugą stronę. W wolne dni bywa różnie, przeważnie wtedy piszę albo dbam o instagrama książkowego. No, lub czytam lektury szkolne. 

3. Każdy miał swoje początki. Pamiętasz pierwszą książkę jaką przeczytałaś, a jeśli tak to jaka to była pozycja?
Oj, nie pamiętam. Ale moja przygoda z czytaniem, tak na dobre, zaczęła się od Ani z Zielonego Wzgórza. Po tej serii, coraz częściej sięgałam po książki.

4. Lektura szkolna, której nienawidziłaś, a do której wracasz czasami myślami żeby przeczytać?
Potop. Myślałam, że oszaleję, kiedy czytałam tę powieść, ale okazało się, że pod koniec było całkiem w porządku. Sądzę, że mogłabym przeczytać jeszcze raz, nie tak jak Pana Tadeusza, który mnie pokonał.

5. Z jakim bohaterem książkowym się utożsamiasz?
Utożsamiam się z Anią. Ona mnie rozumie, a ja rozumiem ją. Obydwie kochamy marzyć i mamy duża wyobraźnię, a na dodatek podzielimy tę samą pasję, czytania i pisania.


6. Którego autora/autorki książek najbardziej odpowiada Tobie styl pisania?
Zafon. Sparks. Ich kocham najbardziej i będę to powtarzać w kółko. Polecam ich książki, a najbardziej Cień Wiatru – Carlos Ruiz Zafon.

7. Jaka książka sprawiła tobie ostatnio zawód czytelniczy?
Chyba Nic do stracenia. Po przeczytaniu Chłopak, który chciał zacząć od nowa, chciałam brnąć dalej w styl pisania Kirsty Moseley. Jednak po sięgnięciu po jej nową serię, załamałam się. Nie wiem, co to miało być. Nie powinno powstać.


8. Czy przerażają Ciebie grube książki i sięganie po nie, czy jest wręcz odwrotnie. Nie możesz się doczekać grubego tomiska do przeczytania?
Nie przerażają. Bardzo lubię czytać grube książki. O ile są ciekawe. Inaczej... Jest ciężko. Tak jak z Lalką.


9. Jaka jest twoja ulubiona para(niekoniecznie romantyczna) z książek?
Uwielbiam Anię i Gilberta. Są wspaniali. No i nie mogłabym nie wspomnieć o Landonie oraz Jamie z Jesiennej Miłości. Moje serce złamało się na pół, gdy przeczytałam zakończenie.


10. Najzabawniejsza scena z książek jaką pamiętam?
Teraz to zadałaś mi pytanie... Nie mam bladego pojęcia! W sensie za dużo książek przeczytałam. Na pewno coś z Bridget Jones.


11. Największy "wyciskacz łez" wśród książek?
Jesienna miłość. Jesienna miłość. Jesienna miłość. Jesienna miłość. Jesienna miłość. Jesienna miłość. Jesienna miłość. Jesienna miłość. Jesienna miłość. Jesienna miłość.
Zanim się pojawiłeś również. I to bardzo.
No i Gwiazd naszych wina.



12. Jak nie czytam to... ?
To piszę. To moja druga pasja, uwielbiam tworzyć własny świat. Cholernie chciałabym wydać drugą książkę i podzielić się z wami historią Avalon i Logana.

sobota, lipca 22, 2017

English Matters #3 [przegląd prasowy]




I oto jest! Kolejny numer językowego magazynu. Jak wiecie, uwielbiam tę gazetę. Wiele słówek opanowałam dzięki artykułom w English Matters.

Oczywiście, jak zawsze, na początku znajdziemy przydatne wyrażenie, takie jak "nie mieć słów", czy "dokładnie mówiąc". Definicje tych wyrażeń są wytłumaczone po angielsku, więc to jest naprawdę świetne. Może nie jest to typowo dla początkujących, ale ze słownikiem można sobie poradzić.

Magazyn zawiera także ciekawy artykuł o Ivance Trump, córce Donalda Trumpa. Mamy wyjaśnione słowo "Trump", które zawiera kilka znaczeń. O Ivance dowiadujemy się trochę więcej niż z telewizji, inaczej nie miałabym okazji, bo nie interesowałam się jej osobą.

Autorzy magazynu napisali również artykuł o brytyjskim jedzeniu, a dokładnie o tym, że owe jedzenie nie będzie dłużej już takie mdłe. Niektórzy wciąż myślą, że dania Brytyjczyków są nudne i nieciekawe, a po przeczytaniu tego, można się zdziwić. Nie mogło też zabraknąć wzmianki o herbacie. :)

Znajdziemy też konwersacje. Zestaw dialogów w danych sytuacjach, do którego mamy umieszczone wyjaśnienia, aby było nam łatwiej. Świetny patent na naukę! 

No i najważniejsze, dowiemy się jaka jest nasza liczba. Na ten temat mamy bardzo długi artykuł, który również jest dobrym sposobem do nauki języka.
Czytanie tego magazynu posiada same pozytywy. Trzeba jedynie chcieć i mieć trochę motywacji, aby czytać i uczyć się z niego. Cena nie jest droga. Dziesięć złoty za dwumiesięcznik? Sądzę, że to rozsądne, a może nam przynieść jedynie dobre efekty. Spróbujcie, nie pożałujecie.

Dziękuję wydawnictwu Colorful Media za możliwość recenzji magazynu.
zakup: http://www.kiosk.colorfulmedia.pl/glowna/260-english-matters-nr-65.html
strona: http://magazynyjezykowe.pl/


czwartek, lipca 20, 2017

Nowości, które chciałabym przeczytać. [przegląd]

~*~
Jestem i będę coraz częściej. Obiecałam sobie, że blog nie będzie polegał jedynie na recenzjach. Chcę wstawiać dla Was posty i mieć z Wami kontakt. Dlatego przychodzę z nową kategorią wpisów. Będę co miesiąc wstawiać ranking książek, które są nowościami i które ja koniecznie chciałabym przeczytać.



Powstanie Warszawskie 1944. [klik]
5 sierpnia 1944 roku SS-Gruppenführer Heinz Reinefarth, „rzeźnik Woli”, zadzwonił do sztabu 9. Armii z dramatycznym meldunkiem, że kończy mu się amunicja. Tego dnia rozstrzelał już 10 000 warszawiaków. Te i inne szokujące kulisy masakry ludności cywilnej zostały ujawnione dzięki Hannsowi von Krannhalsowi, który dotarł do liczących 7000 stron dzienników wojennych jednostek niemieckich tłumiących Powstanie Warszawskie. 

Interesuję się historią, a najbardziej właśnie czasami II Wojny Światowej. Z chęcią przeczytałabym tę książkę, aby poznać jeszcze więcej faktów. 


Miasteczko Kłamców [klik]
Byliśmy miasteczkiem pełnym strachu.
Ale byliśmy również miasteczkiem pełnym kłamców.
Przed dziesięcioma laty, kiedy zaginęła jej najlepsza przyjaciółka, Nicolette wyjechała z Cooley Ridge. W rodzinnym miasteczku pozostawiła bliskich, ukochanego z liceum i mroczną tajemnicę. Kiedy wydaje jej się, że cały tamten świat ma już za sobą dostaje list: „Muszę z tobą porozmawiać. Ta dziewczyna. Widziałem tę dziewczynę”. Tyle wystarczy, by wróciła do domu.
Wkrótce po jej przyjeździe do miasteczka znika bez śladu kolejna dziewczyna. Ostatni raz widziano ją,...

Moja Lady Jane [klik]
Jane, lat szesnaście, ma wyjść za mąż za kompletnie obcego faceta. Zostaje wmieszana w intrygę, której celem jest obalenie króla Edwarda. To jednak najmniejszy z problemów biednej Jane.  
Bo zostanie królową (między innymi...).  
Do czego doprowadzi ta zwariowana gra o tron?
***
Oszałamiająca fantasy historyczna, której nie wolno przegapić.



środa, lipca 19, 2017

5 książek, których nie lubię.


Jest wiele książek, które przeczytałam, a nie wszystkie darzę sympatią. Postanowiłam podzielić się z wami krótką opinią na temat pięciu, których najbardziej nie lubię.

1. Pięćdziesiąt Twarzy Greya.
Tak, tak, tak. Można się było tego spodziewać. uważam, że powinnam się wypowiedzieć. Nie oceniam ludzi, którzy czytają tę książkę, ale OCENIAM książkę. Zawiera tyle błędów logicznych, bohaterka, czyli Ana jest głupia i naiwna. I po prostu... NIE. Przeanalizowałam Greya, oglądając filmik z kanału Pawła Opydo z kategorii "złe książki". Polecam każdemu obejrzeć, poznacie mój punkt widzenia na temat tej książki. Poza tym myślę, że robi ona wodę z mózgu niektórym nastolatkom, bo nie ukrywajmy, ale nawet czternastolatki po to sięgają. Mają to za dobrą książkę, a ja jeszcze raz podkreślę, że podoba mi się nierówna dobra.

2. After.
Przeczytałam tę serię dwa razy. Dlaczego? Ponieważ wciąga. Jednocześnie cholernie mnie irytuje. Zwłaszcza główna i równie naiwna, jak Ana, bohaterka. Myślę, że niewiele można wynieść z tej książki. Postacie albo się kłócą o głupoty, albo idą do łóżka. Nic po między. To bardziej książka o "i chcę cię bardzo, a nie mogę mieć".

3. Losing Hope.
Wiecie o czym jest ta książka? Ja nie wiem. Przeczytałam ją całą i wciąż nie mam pojęcia co autorka chciała zawrzeć w tej historii. Jak dla mnie to nudne lanie wody. Ale dobrze, to moja opinia i nikomu jej nie narzucam.

4. Ugly Love.
Moi obserwatorzy dobrze wiedzą, że nie jestem fanką Colleen Hoover i nigdy nie będę. Przeczytałam i tę książkę. Potem wypisywałam swoją irytację koleżance, która Hoover uwielbia, bo nie mogłam wytrzymać. Nie uważam, ze autorka pisze źle, ale jej historie (te które przeczytałam) wydają mi się niedopracowane. 

5. Nic do stracenia.
Ooo, nie, tylko nie ta książka. Uważam, że nie powinna powstać. Kirsty Moseley, której serię o Ellie i Jamiem uwielbiam, tu stworzyła... nie wiadomo co. W ogóle nie przygotowała się do napisania tej książki. Zwłaszcza, że bohaterem jest agent FBI. Gwałcona, porwana, bita, męczona bohaterka – Anna – nie pozwala nikomu się dotknąć od miesięcy. Pojawia się ON i po czterech dniach idą do łóżka. Pooozdrawiam.

wtorek, lipca 18, 2017

BOOK TOUR z 365 dni. Zobaczymy się znów.


Już jakiś czas myślałam o tym i teraz wcielam ten w plan w życie. Zapraszam do wzięcia udziału w Book Tour z moją książką.
Zasady są bardzo proste.

Na maila: alicja2412@interia.pl wysyłacie swoje dane. 
Gdy dostaniecie książkę, macie ją przez 7 dni i wysyłacie na kolejny adres (który wam podam w wiadomości). Wstawiacie recenzję na bloga/instagram i opinię na lubimy czytać. To tyle! Bardzo proste :)

Proszę, udostępnijcie post, by więcej osób mogło wziąć udział! :)
zapisy trwają do 04.08. 2017r

poniedziałek, lipca 17, 2017

Czemu mówię polskim książkom "nie"?



Bardzo często spotykam się z zarzutem, że jestem dziwna, bo nie czytam polskich książek. Przeważnie dostaję też argument "warto spróbować". Chciałabym w tym poście ukazać swoją własną opinię na temat "dlaczego nie".
Nie chcę ujmować polskim książką. Sama jestem autorką powieści napisanej w języku polskim. Chodzi mi o realia i bohaterów – akcję odbywającą się w Polsce. Cholernie mnie to irytuje i wiem, że nigdy nie byłabym w stanie napisać książki dotyczącej naszego kraju. 

Co irytuje mnie najbardziej?
– polskie imiona. Od razu czuję skręt w żołądku, gdy zauważam jakąś Kasię, Olę, Zofię. Osobiście nic do tych imion nie mam, jednak w książkach każde polskie imię bardzo mi przeszkadza.
– używanie zgrubień od imion również mnie denerwuje, czyli Kaśka, Baśka, Alka oraz zdrobnień, jak Tomeczek, Asieńka, Aneczka.
– mam wrażenie, że polscy autorzy przeważnie piszą tak "swojsko" i nie potrafię tego łatwo wyjaśnić, ale styl pisania bardzo różni się od tego amerykańskiego, czy angielskiego. I dobrze, nikt nie może być taki sam. Ale to nie oznacza, że mi styl polskich autorów musi odpowiadać.

Chciałabym zaznaczyć, że nie uważam, iż polskie książki są ZŁE. Nie! Poza tym nie mogę się wypowiadać aż tak bardzo, bo ich nie czytuję. Powody wymieniłam wyżej. Jedyną polską książką, jaka mi odpowiada jest Ja, Diablica oraz kontynuacja. Szkolne lektury – pasują czy nie, to trzeba przeczytać. Reszty nie dotykam i raczej nie będę, chyba, że moja awersja ulegnie zmianie. 

sobota, lipca 15, 2017

Chłopak z innej bajki. bierz i czytaj! [recenzja]



Tytuł: Chłopak z innej bajki.
Autorka: Kasie West.
Opis: Caymen ma 17 lat i po szkole pracuje w należącym do jej mamy nieco dziwacznym sklepie z porcelanowymi lalkami i specjalizuje się w sarkastycznym podejściu do życia, szczególnie wobec bogaczy. Lata obserwacji zamożnych ludzi zza lady i życiowe doświadczenia mamy nauczyły ją, że nie można im ufać, a do tego są zblazowani, nieuprzejmi i przekonani, że cały świat powinien leżeć u ich stóp. Gdy do sklepu trafia Xander, wysoki, przystojny i na swój sposób uroczy, ale najwyraźniej obrzydliwie bogaty, od razu widać, że jest z totalnie innej bajki. Caymen co prawda znajduje z nim wspólny język, ale jest przekonana, że jego zainteresowanie nie potrwa długo. Gdy Xandrowi niemal udaje się ją do siebie przekonać, dziewczyna odkrywa, że pieniądze grają w ich związku o wiele większą rolę, niż sądziła. Na ich wspólnej drodze piętrzą się przeszkody... czy ostatecznie trafią razem do tej samej bajki?


Pierwszy raz brałam do ręki książkę Kasie West. Do tej pory spotkałam się z wieloma recenzjami jej książek i byłam ciekawa, czy mi również przypadną do gustu. Nie pomyliłam się. Od teraz jestem zakochana w jej stylu pisania.
Kasie West przedstawia nam romans, idealną książkę na wakacje, którą czyta się bardzo szybko, bo niesamowicie wciąga. Poznajemy Caymen – sarkastyczną nastolatkę, która wraz z mamą prowadzi sklep z porcelanowymi lalkami i Xandra – młodego bogacza. Dwie inne osoby, z różnych światów, ale połączone jakimiś uczuciami, które odgadniecie w czasie czytania.
Na początku nie bardzo podobała mi się ironia Caymen. W dialogach co chwila były sarkastyczne uwagi i nie odbierałam jej zbyt dobrze. To zmieniło się z kolejnymi rozdziałami, bo bardziej poznałam bohaterkę i przywiązałam się do niej, a jej sarkazm stał się dla mnie zabawną cechą.
Książka nie jest wymagająca. Może nas rozbawić – w moim przypadku zrobiła to wiele razy. Wciąga, co jest dla mnie bardzo ważne. Nie męczyłam się, gdy czytałam, tylko jak najszybciej chciałam się dowiedzieć, jak dalej potoczą się losy Caymen i Xandra.

Nie będę już za wiele zdradzać. Historia jest bardzo przyjemna. Polecam serdecznie każdemu zwolennikowi romansów. 

5/5
zapraszam na instagram, tam jestem codziennie :)
@polecamgoodbook

niedziela, lipca 09, 2017

Chłopak, który o mnie walczył. [recenzja]


Tytuł: Chłopak, który o mnie walczył.
Autor: Kirtsty Moseley.
Opis: Czasem musisz odejść…
Rozstanie z Jamiem było dla Ellie najtrudniejszą rzeczą, z jaką musiała się zmierzyć. Rozpoczęła nowe życie, w nowym miejscu, u boku nowego mężczyzny. Tragedia rodzinna zmusza ją jednak do powrotu do domu. Ellie jest przekonana, że wyleczyła się z Jamiego – zapomniała o namiętności i złamanym sercu. Jednak gdy tylko się spotykają, ich miłość odnawia się ze zdwojoną siłą.
Czasem zostajesz i walczysz…
Jamie wie, co to ból. Doświadczył go, walcząc o życie w więzieniu. Ale nic nie może się równać z bólem, jaki czuł, gdy Ellie wyjechała. Gdy niespodziewanie wróciła, Jamie nie zamierza jej już nigdy stracić.
Ellie nadal kocha Jamiego, ale nie może się pogodzić z jego przeszłością. A on ma groźnych wrogów, którzy wykorzystają każdą okazję, żeby go dopaść.

Chłopak, który o mnie walczył to druga część książki Chłopak, który chciał zacząć od nowa. Od kiedy przeczytałam tę pierwszą, nie mogłam doczekać się kolejnej. Autorka zostawiła nas w martwym punkcie, więc koniecznie chciałam dowiedzieć się co będzie dalej. Wydawnictwo HarperCollins dało mi taką możliwość.
Po dramatycznym zakończeniu części pierwszej, nasi bohaterowie wracają po trzech latach. Ellie zaaklimatyzowała się w urokliwym, deszczowym Londynie, gdzie pracuje w pubie i mieszka z narzeczonym – Tobbym. Natomiast Jamie opuścił więzienie i na nowo wszedł w ciemne, gangsterskie sprawy, nie mając motywacji, aby stać się lepszym człowiekiem. Próbował zająć głowę pracą, co przez dłuższy czas mu wychodziło. Kradł, oszukiwał, ale nie zabijał i nie dopuszczał się ogromnych przestępstw.
Zdecydowanie obydwoje dojrzali, zrozumieli błędy i pogodzili się z przeszłością. Coraz bardziej ich lubiłam, z każdym rozdziałem czułam do nich sympatię. Ellie była rozsądniejsza, poza tym dużo przeszła i wiele z tego wyniosła. Jednak po tragedii, jaka ją spotyka, wraca do Ameryki, do domu, do rodziny i do wspomnień. Nie chcąc za wiele zdradzać, ominę to smutne wydarzenie, jakie przytrafiło się Ellie i było powodem jej przyjazdu do rodzinnych stron.
W całym tym zamieszaniu pojawia się Jamie, okazując swoją zazdrość, wybuchowość i miłość do dziewczyny, którą stracił trzy lata temu. Autorka świetnie ukazała uczucia, które nie odchodzą, mimo upływu czasu. Nie mamy na nie wpływu – one są w nas, głęboko zakotwiczone.
Jamie chciał zmiany dla Ellie. Chciał być lepszym człowiekiem i nie chował urazy. Nie buntował się przeciwko sobie. Kiedy los dał mu kolejną szansę, pokazał co potrafi. Ellie na nowo pokochała Jamiego i obudziła w nim dobro. Poprowadziła go przez ciemną drogę, aby w końcu ujrzał światło. Dla niej był w stanie zrezygnować ze wszystkiego – to też podobało mi się w książce. Próba ratowania drugiej osoby oraz próba walki o miłości.
Książkę czyta się na jednym wdechu. Pochłonęłam ją w jeden dzień, nie mogąc się oderwać od losów głównych bohaterów. Ostatnio po przeczytaniu „Nic do stracenia” tej samej autorki, byłam negatywnie nastawiona. Uważam, że „Nic do stracenia” nie powinno nawet powstać. Ale szybko zapomniałam o tej książce, gdy przeczytałam „Chłopak, który o mnie walczył”. Świetna akcja, wartka, nie nudząca czytelnika. Chciałam więcej i więcej.

To raczej lekka książka dla młodzieży. Parę rzeczy można przewidzieć, nie ukrywam, ale wciąga i jest całkiem niezła. Serdecznie Wam ją polecam! 

4/5

Jeszcze raz dziękuję wydawnictwu HarperCollins.

czwartek, lipca 06, 2017

Trzy i pół sekundy... to bardzo mało. [recenzja]


Tytuł: Trzy i pół sekundy.
Autor: Amanda Prowse.
Opis: Grace i Tom Penderford to zgodne i szczęśliwe małżeństwo. Mieszkają w sielankowym domu na wsi i wychowują zdrową córeczkę, Chloe. Są beztroscy. Są normalni. Jednak los szykuje im okrutną niespodziankę. Tuż po trzecich urodzinach Chloe wszystko się zmienia. Bezlitosna choroba rozbija szczęśliwą trójkę, zabierając córeczkę na zawsze.
        

Biorąc tę książkę do ręki, miałam świadomość, że będzie to smutna historia. Od samego początku autorka uwiodła mnie swoimi opisami, które są naprawdę w porządku. Bohaterów można polubić od razu.
Zderzyłam się z historią o rodzinie, która wydaje się idealna, szczęśliwa. Młode małżeństwo cudownie się dogaduje, posiada córkę. Grace bardzo dobrze zarabia, lubi swoją pracę, jest zorganizowana i kocha porządek, a Tom dba o dom i dziecko.
Autorka przedstawia nam losy, które mogą spotkać każdego z nas i to jest tak bardzo realne. Książka dotyczy choroby – a dokładniej – sepsy, o której tak dużo osób nie ma pojęcia lub po prostu słyszało jedynie nazwę. Do tego grona należałam ja i dzięki Trzy i pół sekundy dowiedziałam się o wiele więcej na ten temat. Przy każdym z rozdziałów znajdowała się krótka informacja o sepsie.
Nie chciałabym tutaj spojlerować, kogo dopadnie w książce ta choroba. Nie powiem. Jednakże zdradzę, że rodzina rozłamie się, podzieli pod wpływem nagłego cierpienia. Ukazana zostanie walka z codziennością i ze stratą bliskiej osoby. Wiele rzeczy w życiu bierzemy za pewnik i nie zdajemy sobie sprawy, że kiedyś możemy stracić cały świat. Tak właśnie stało się w tej książce. Ta prawda uderzyła we mnie zbyt mocno i zaczęłam o tym myśleć coraz więcej. Autorka stawia nam pytanie „co będzie dalej?”. Czy jutro się obudzimy? Czy przeżyjemy jutrzejszy dzień?
Osoba w książce (wciąż nie zdradzam która) umiera niespodziewanie. Nie dało się tego przewidzieć. Dlatego tak ważne jest cenienie każdej chwili, każdego dnia.
Płakałam kilkakrotnie czytając tę książkę i nie żałuję, że miałam ją w rękach. Uświadomiła mi bardzo wiele. Zostawia w głowie jakiś ślad, a może i w sercu też? Gorąco polecam Wam Trzy i pół sekundy. Będziecie zaskoczeni tym, co w was obudzi.

Za egzemplarz recenzencki serdecznie dziękuję wydawnictwu Kobiece.

5/5