sobota, lipca 27, 2019

Paleta marzeń [recenzja]


Autorka: Małgorzata Falkowska
Magda, mimo swojego młodego wieku, ma już za sobą bagaż doświadczeń, a najważniejszą osobą w jej życiu jest córka Pola. Choć dobrze sytuowani rodzice zapewniają jej bezpieczeństwo finansowe, nie może realizować swoich pasji i czuje się niczym ptak zamknięty w złotej klatce.
Pewnego dnia Magda widzi w gazecie portret córki i pozywa ulicznego malarza Alka o bezprawne wykorzystanie wizerunku dziecka. Spotkanie w sądzie staje się niespodziewanym początkiem wspólnej, siedmiodniowej przygody, która obfituje w paletę emocji i uczuć… Czy Magdę i Alka połączy coś więcej, niż sprawa sądowa?

W wakacje mam ochotę na czytanie lekkich książek, przy których mogę marzyć i odpoczywać. Dlatego właśnie zdecydowałam się kupić Paletę marzeń. Ta powieść miała swoją premierę już kilka miesięcy tematu, ale tytuł zapadł mi w pamięć. Gdy nadarzyła się okazja, książka trafiła w moje ręce.
Uwielbiam romanse, zwłaszcza, gdy w grę wchodzą artyści. Alek to uliczny malarz, który nie przejmuje się następnym dniem, żyje tu i teraz. Jest pogodny, zabawny i oczywiście przystojny.
Magda jest jego przeciwieństwem. Dwudziestojednoletnia rozwódka, z pięcioletnią córką próbuje poukładać swoje życie, choć jest ono zależne od rodziców. Matka podejmuje za nią prawie każdą decyzję i szalenie dąży do tego, by wróciła do swojego byłego męża Marcina. Magda ma naprawdę trudno.
Pewnego razu Alek i Magda trafiają na siebie, a los decyduje się dać im siedem dni. Muszą spędzić je razem, by się lepiej poznać. Wynika z tego wiele nowych doświadczeń. Magda otwiera się na kolejne doznania, próbuje ciekawych rzeczy, a Alek z uśmiechem obserwuje ją i coraz bardziej się zakochuje. Czy będzie dane być im razem? Nie mogę wam tego zdradzić.
Książka jest bardzo lekko napisana. Styl autorki jest dobry, płynny. Podobały mi się dialogi, jakie wprowadziła – nie były sztywne i sztuczne. Mimo to, że odczuwałam, jak niektóre sprawy autorka spłyca i ignoruje. Przymknęłam oko na odrealnienie świata przedstawionego.
Jestem mile zaskoczona tym, jak bardzo podobała mi się powieść polskiej autorki. Zazwyczaj po takie nie sięgam, zwłaszcza, gdy akcja dzieje się w Polsce. Tutaj nie miałam z tym problemu. Falkowska świetnie przedstawiła Toruń, przez co mogłam się poczuć, jakbym spacerowała jego uliczkami. Zadbała o liczne szczegóły i dopracowała opisy.
Wielokrotnie uśmiechałam się przy czytaniu tej powieści. Uważam, że to są właśnie dowody na to, że książka była dobra. Wywoływanie w czytelniku emocji jest bardzo ważne. Czytanie Palety marzeń było przyjemnością, ale zakończenie nieco mnie zaniepokoiło. Cieszę się, że mogę już sięgnąć po drugi tom. Na pewno niedługo to zrobię, by poznać dalsze losy Magdy i Alka.
Na razie mogę Was serdecznie zachęcić do przeczytania Palety marzeń. Zwłaszcza teraz, gdy trwa lato.

czwartek, lipca 25, 2019

Save us [recenzja]


Wielki finał historii miłosnej Ruby i Jamesa
Czy mogą ocalić siebie? A może zniszczą się nawzajem?
Ruby jest w szoku: została zawieszona przez Maxton Hall College. A co najgorsze, wszystko wskazuje na to, że odpowiedzialny za to jest nikt inny, tylko James. Ruby nie może w to uwierzyć - nie po tym, przez co przeszli razem.
Oboje muszą się zastanowić, czy światy, w których żyją, nie są dla siebie zbyt odległe...

I nastał ostatni tom serii Save me.
W końcu miałam możliwość poznania zakończenia historii Jamesa i Ruby. Czy mnie rozczarowali? Nie, zdecydowanie nie. Ale spodziewałam się takich wydarzeń.
Oczywiście, by przeczytać tę część, trzeba znać wszystkie poprzednie. To nie tak, jak w serii Begin Again, gdzie autorka postawiła na luźno połączonych bohaterów.
W Save us postacie zmagają się z przeciwnościami losów. Muszą pogodzić szkołę i problemy rodzinne, a idzie im to opornie. Cieszę się, że Mona Kasten dała szansę też innym bohaterom i pozwoliła na różne perspektywy. Poznaliśmy bardziej siostrę Ruby, czy Jamesa oraz jego przyjaciół. To był bardzo udany zabieg. Zresztą, gdyby nie to, sądzę, że Kasten nie miałaby o czym napisać. Związek Jamesa i Ruby nie wisi już na włosku, czego można było się spodziewać.
Trzeci tom mnie nie porwał, nie miałam motylków w brzuchu i nie czułam ekscytacji, przewracając kartkę za kartką. Wiedziałam, czego się spodziewać i to otrzymałam. Mimo to nie jestem zawiedziona.
Bardzo lubię lekkość z jaką piszę Kasten. To zawsze sprawia, że chce się czytać. Autorka jest jedną z moich ulubionych autorek w tym gatunku i za każdym razem chcę wam polecić jej powieści. Zacznijcie od serii Begin Again, bo moim zdaniem jest najlepsza, ale Save me również wciąga.
Dobrym argumentem na to są bohaterowie – nie są płascy i głupi. To sobie cenię u Kasten. Żadna postać nie jest tam bez powodu, nie jest przezroczysta. Nie wszyscy autorzy potrafią przekazać czytelnikowi emocje. A Mona Kasten naprawdę to potrafi. Dajmy na przykład Jamesa. Nie jest sztywnym, nudnym idiotą, który zaczepia dziewczyny głupimi tekstami. Nie, to jest chłopak, za którym chciałoby się odwrócić i może go poznać.
Trzecia część nie jest najlepszą ze wszystkich, ale nie jest też nudna. Dzieje się dość dużo i autorka nie pozwala na nudę. Dalej jestem przekonana, że jeśli lubicie taki gatunek, te książki przypadną Wam do gustu. Za każdym razem je polecam i teraz też to zrobię. Nie ma na co czekać – poznajcie Monę Kasten i jej twórczość.

Za egzemplarz dziękuję:
Znalezione obrazy dla zapytania wydawnictwo jaguar

czwartek, lipca 18, 2019

Dla Ellison. PREMIERA 24 LIPCA


Gdy miałem dziewiętnaście lat, interesował mnie tylko seks, narkotyki i imprezy. Miałem wszystko – wygląd, szybki samochód, gorącą dziewczynę. Nic w życiu nie było dla mnie ważniejsze. Dopóki nie spotkałem Ellison James… Kiedy spotkałem ją po raz pierwszy, była jak rozwścieczony byk. Wepchnęła mnie do błota i obrzucała wyzwiskami tak szybko, że ledwo nadążała z ich wymówieniem.

Była złośliwa. Była nieuprzejma. Wyprowadzała mnie z równowagi jak żadna inna kobieta. Spędziłem z nią lato i towarzyszyłem jej przez trzy miesiące...

Otworzyła mi oczy. Zmieniła moje życie. Sprawiła, że stałem się lepszym człowiekiem.


Książkę można już zamówić na empik.com

sobota, lipca 27, 2019

Paleta marzeń [recenzja]


Autorka: Małgorzata Falkowska
Magda, mimo swojego młodego wieku, ma już za sobą bagaż doświadczeń, a najważniejszą osobą w jej życiu jest córka Pola. Choć dobrze sytuowani rodzice zapewniają jej bezpieczeństwo finansowe, nie może realizować swoich pasji i czuje się niczym ptak zamknięty w złotej klatce.
Pewnego dnia Magda widzi w gazecie portret córki i pozywa ulicznego malarza Alka o bezprawne wykorzystanie wizerunku dziecka. Spotkanie w sądzie staje się niespodziewanym początkiem wspólnej, siedmiodniowej przygody, która obfituje w paletę emocji i uczuć… Czy Magdę i Alka połączy coś więcej, niż sprawa sądowa?

W wakacje mam ochotę na czytanie lekkich książek, przy których mogę marzyć i odpoczywać. Dlatego właśnie zdecydowałam się kupić Paletę marzeń. Ta powieść miała swoją premierę już kilka miesięcy tematu, ale tytuł zapadł mi w pamięć. Gdy nadarzyła się okazja, książka trafiła w moje ręce.
Uwielbiam romanse, zwłaszcza, gdy w grę wchodzą artyści. Alek to uliczny malarz, który nie przejmuje się następnym dniem, żyje tu i teraz. Jest pogodny, zabawny i oczywiście przystojny.
Magda jest jego przeciwieństwem. Dwudziestojednoletnia rozwódka, z pięcioletnią córką próbuje poukładać swoje życie, choć jest ono zależne od rodziców. Matka podejmuje za nią prawie każdą decyzję i szalenie dąży do tego, by wróciła do swojego byłego męża Marcina. Magda ma naprawdę trudno.
Pewnego razu Alek i Magda trafiają na siebie, a los decyduje się dać im siedem dni. Muszą spędzić je razem, by się lepiej poznać. Wynika z tego wiele nowych doświadczeń. Magda otwiera się na kolejne doznania, próbuje ciekawych rzeczy, a Alek z uśmiechem obserwuje ją i coraz bardziej się zakochuje. Czy będzie dane być im razem? Nie mogę wam tego zdradzić.
Książka jest bardzo lekko napisana. Styl autorki jest dobry, płynny. Podobały mi się dialogi, jakie wprowadziła – nie były sztywne i sztuczne. Mimo to, że odczuwałam, jak niektóre sprawy autorka spłyca i ignoruje. Przymknęłam oko na odrealnienie świata przedstawionego.
Jestem mile zaskoczona tym, jak bardzo podobała mi się powieść polskiej autorki. Zazwyczaj po takie nie sięgam, zwłaszcza, gdy akcja dzieje się w Polsce. Tutaj nie miałam z tym problemu. Falkowska świetnie przedstawiła Toruń, przez co mogłam się poczuć, jakbym spacerowała jego uliczkami. Zadbała o liczne szczegóły i dopracowała opisy.
Wielokrotnie uśmiechałam się przy czytaniu tej powieści. Uważam, że to są właśnie dowody na to, że książka była dobra. Wywoływanie w czytelniku emocji jest bardzo ważne. Czytanie Palety marzeń było przyjemnością, ale zakończenie nieco mnie zaniepokoiło. Cieszę się, że mogę już sięgnąć po drugi tom. Na pewno niedługo to zrobię, by poznać dalsze losy Magdy i Alka.
Na razie mogę Was serdecznie zachęcić do przeczytania Palety marzeń. Zwłaszcza teraz, gdy trwa lato.

czwartek, lipca 25, 2019

Save us [recenzja]


Wielki finał historii miłosnej Ruby i Jamesa
Czy mogą ocalić siebie? A może zniszczą się nawzajem?
Ruby jest w szoku: została zawieszona przez Maxton Hall College. A co najgorsze, wszystko wskazuje na to, że odpowiedzialny za to jest nikt inny, tylko James. Ruby nie może w to uwierzyć - nie po tym, przez co przeszli razem.
Oboje muszą się zastanowić, czy światy, w których żyją, nie są dla siebie zbyt odległe...

I nastał ostatni tom serii Save me.
W końcu miałam możliwość poznania zakończenia historii Jamesa i Ruby. Czy mnie rozczarowali? Nie, zdecydowanie nie. Ale spodziewałam się takich wydarzeń.
Oczywiście, by przeczytać tę część, trzeba znać wszystkie poprzednie. To nie tak, jak w serii Begin Again, gdzie autorka postawiła na luźno połączonych bohaterów.
W Save us postacie zmagają się z przeciwnościami losów. Muszą pogodzić szkołę i problemy rodzinne, a idzie im to opornie. Cieszę się, że Mona Kasten dała szansę też innym bohaterom i pozwoliła na różne perspektywy. Poznaliśmy bardziej siostrę Ruby, czy Jamesa oraz jego przyjaciół. To był bardzo udany zabieg. Zresztą, gdyby nie to, sądzę, że Kasten nie miałaby o czym napisać. Związek Jamesa i Ruby nie wisi już na włosku, czego można było się spodziewać.
Trzeci tom mnie nie porwał, nie miałam motylków w brzuchu i nie czułam ekscytacji, przewracając kartkę za kartką. Wiedziałam, czego się spodziewać i to otrzymałam. Mimo to nie jestem zawiedziona.
Bardzo lubię lekkość z jaką piszę Kasten. To zawsze sprawia, że chce się czytać. Autorka jest jedną z moich ulubionych autorek w tym gatunku i za każdym razem chcę wam polecić jej powieści. Zacznijcie od serii Begin Again, bo moim zdaniem jest najlepsza, ale Save me również wciąga.
Dobrym argumentem na to są bohaterowie – nie są płascy i głupi. To sobie cenię u Kasten. Żadna postać nie jest tam bez powodu, nie jest przezroczysta. Nie wszyscy autorzy potrafią przekazać czytelnikowi emocje. A Mona Kasten naprawdę to potrafi. Dajmy na przykład Jamesa. Nie jest sztywnym, nudnym idiotą, który zaczepia dziewczyny głupimi tekstami. Nie, to jest chłopak, za którym chciałoby się odwrócić i może go poznać.
Trzecia część nie jest najlepszą ze wszystkich, ale nie jest też nudna. Dzieje się dość dużo i autorka nie pozwala na nudę. Dalej jestem przekonana, że jeśli lubicie taki gatunek, te książki przypadną Wam do gustu. Za każdym razem je polecam i teraz też to zrobię. Nie ma na co czekać – poznajcie Monę Kasten i jej twórczość.

Za egzemplarz dziękuję:
Znalezione obrazy dla zapytania wydawnictwo jaguar

czwartek, lipca 18, 2019

Dla Ellison. PREMIERA 24 LIPCA


Gdy miałem dziewiętnaście lat, interesował mnie tylko seks, narkotyki i imprezy. Miałem wszystko – wygląd, szybki samochód, gorącą dziewczynę. Nic w życiu nie było dla mnie ważniejsze. Dopóki nie spotkałem Ellison James… Kiedy spotkałem ją po raz pierwszy, była jak rozwścieczony byk. Wepchnęła mnie do błota i obrzucała wyzwiskami tak szybko, że ledwo nadążała z ich wymówieniem.

Była złośliwa. Była nieuprzejma. Wyprowadzała mnie z równowagi jak żadna inna kobieta. Spędziłem z nią lato i towarzyszyłem jej przez trzy miesiące...

Otworzyła mi oczy. Zmieniła moje życie. Sprawiła, że stałem się lepszym człowiekiem.


Książkę można już zamówić na empik.com