niedziela, września 30, 2018

Rozstanie [recenzja]


Autor: Katie Kitamura 
Opis: Jeden z najpiękniejszych opisów rozstania w literaturze.
Jak to się dzieje, że miłość wygasa w nas tak cicho z dnia na dzień?
Wcale nie zaczęło się od zdrady. Christopher był przystojny, pochodził z bogatej rodziny, robił karierę jako pisarz. Ona była atrakcyjna, choć z „innego świata”. Zaczęło się od drobnych różnic, rozwiewających się z wolna złudzeń, coraz częstszych kłamstw, wielkiego rozczarowania, nieubłaganie narastającej wzajemnej obcości.
Mur między nimi rósł każdego dnia, aż w końcu zdecydowali się na separację. Na razie nie powiedzieli o tym nikomu. To musiało dojrzeć. Poczekać. Kiedy więc teściowa zadzwoniła do niej – nigdy się nie lubiły, mało powiedziane – bez wahania zgodziła się pojechać do Grecji. Tam w rybackiej wiosce Gerolimenas Christopher zbierał materiały do książki o żałobie. Od jakiegoś czasu nie dawał znaku życia i nie można było się z nim skontaktować.
Nie była przygotowana na to, co tam zobaczy.
Nie mogła tego przewidzieć.

Przeczytałam opis i uznałam, że będzie to nietuzinkowa opowieść o miłości, którą muszę poznać. Nie jest to książka prosta, na pewno nie czyta jej się na szybko, nieuważnie, po to, by zabić czas. Rozstanie to powieść niezwykła, opowiadająca o decyzjach dwójki dorosłych osób, którzy przestali żywić do siebie głębsze uczucia. Po taką literaturę sięgamy, wspinając się na "palce", by dosięgnąć górnych półek. W żadnym wypadku nie jest to książka męcząca. Pochłonęła mnie przez proste opisy, jednak naładowane emocjami oraz kreacje bohaterów. Główna bohaterka to silna kobieta, która rozpoczęła swoje życie na nowo, lecz nagłe zniknięcie Christophera zaburza harmonię i ład, a ona wyrusza na poszukiwania męża. 
Nie szukałam tutaj opisów rodem z książek Zafona, nie ma bujnych porównań i upiększeń. Jest prostota i właśnie ona urzeka czytelnika. Akcja trwa w najlepsze, a my czujemy te wszystkie emocje, które Katie Kitamura w nas wycelowała. 
Wraz z bohaterką chcemy odkryć wszystkie tajemnice i ujawnić prawdę, ale nie mamy świadomości, ile nas będzie to kosztować. 
Byłam niezmiernie zaskoczona dialogami, które nie powstały w typowy sposób poprzez zastosowanie półpauz lub pauz. Nic z tych rzeczy. Zostały wplecione w całą narrację głównej bohaterki.
Jestem zachwycona stylem pisania Kitamury i uważam, że po trudniejszą literaturę warto sięgać, właśnie po to, by poznać takie cudeńka. W klimacie Grecji, w prostych zabiegach stylistycznych zostało ukryte piękno i zachęcam Was do ugryzienia tej książki. Nie chcę się zbytnio rozpisywać, bo o Rozstaniu trudno dużo mówić. Warsztat i fabuła powinny być dobrymi argumentami do przeczytania tej powieści.

za egzemplarz dziękuję: 
Znalezione obrazy dla zapytania wydawnictwo literackie

piątek, września 21, 2018

Łzy Tess. Płakałam, jak czytałam, ale nie ze wzruszenia [recenzja]


Autor: Pepper Winters.
Opis: Dwudziestoletnia Tess Snow prowadzi spokojne życie. Jest o krok od rozpoczęcia kariery na rynku nieruchomości, a jej chłopak to idealna mieszanka czułości i odpowiedzialności. Aby świętować ich drugą rocznicę, Brax robi jej niespodziankę i zabiera na wycieczkę do Meksyku.

Romantyczne plaże, gorący seks i świetna zabawa — tego spodziewa się Tess. Dziewczyna nie wie, że zostanie uprowadzona, odurzona narkotykami i sprzedana. Siłą wepchnięto ją w mroczny świat prostytucji i zdegradowano do roli zabawki. Jej nowy pan, tajemniczy Q, nie lubi się dzielić.

Czy Brax odnajdzie i uratuje Tess, zanim jej nowy właściciel całkowicie ją zniszczy? Czy dziewczyna odnajdzie w sobie siłę, aby walczyć o swoje bezpieczeństwo i wolność?


Mam ogromny problem z tą książką. Nie umiem jej tak zupełnie negatywnie ocenić, chociaż powinnam. 
Po erotyki sięgam rzadko, ale czasem się zdarza, bo chcę zmienić gatunki. Opis książki zaciekawił mnie do tego stopnia, że zaryzykowałam. No i popełniłam duży błąd...
Poziom głupoty i naiwności głównej bohaterki jest największym problemem w całej fabule. Ach, no i oczywiście, brak logiki w niej. Autorka poczęstowała nas dobrym wstępem, po którym jako tako zostaliśmy zaciekawieni. Poznajemy Tess i jej chłopaka Braxa, którego podobno kocha, ale z drugiej strony czuje, że jej pragnienia są duszone przy nim. Chciałabym czegoś szalonego, mocnego, niebezpiecznego, a on jej tego nie może dać. Mimo to cały czas gani się w myślach i uspokaja. Wylatują na wakacje do Meksyku i tam zaczyna się koszmar. Mam wrażenie, że bohaterkę spotyka dokładnie to, o czym tak podświadomie marzyła, bo zostaje porwana, jej chłopaka pobity, a ona trafia do niewoli. Daję mały plus za chęć do walki z ludźmi, którzy chcieli ją sprzedać, ale uwierzcie, potem Tess zapomina co oznacza słowo "walka". 
Gdy zostaje oddana w ręce Q, przystojnego, młodego biznesmena, jej świat się zmienia. Przez kilka stron gra niedostępną oraz upartą, ale facet pomiział ją palcem w majtkach, więc uznała, że w sumie  całkiem spoko tu jest. I od tego momentu zaczyna się nielogiczna historia Tess, której przemyślenia to jedno wielkie bagno bez składu i sensu. O Boże, nie mogę też zapomnieć o służącej w domu Q – Suzette. Jak czytałam jej złote rady, to mi ręce opadały i żyć się odechciewało. Wiecie, radziła bohaterce, żeby zapomniała o tamtym życiu, niech się cieszy tym, czemu ma chodzić ciągle smutna? Powinna to zaakceptować. 
Znalezione obrazy dla zapytania załamka gif

Facet poniża ją, bije, jest porwana, nie ma prawa wyjść z domu, nosi kod kreskowy na ręce, ale nie, niech będzie szczęśliwa. 
Wszystko w tej książce jest tak mocno naciągane. Mimo dobrego stylu pisania i tego, jak autorka operuje słowami, nie da się tego czytać. Bo po co nam ładne zdania oraz opisy, jak tekst nie ma sensu. 
Obrzydzało mnie to, co było w tej historii i jak zostało przedstawione przez KOBIETĘ. Nie mam pojęcia, co ta autorka ma w głowie, ale niech ograniczy przepisywanie tego na papier, bo krzywdzi czytelników czymś takim. Chociaż nie rozumiem też czemu to w ogóle zostało wydane. Seks się sprzedaje, ale to co zostało tutaj pokazane jest odrażające, wulgarne i nielogiczne. 
Nie wiem, ile razy pojawiło się słowo "złamana/złamanie", bo nie liczyłam, lecz uwierzcie, że było tego mnóstwo. 
Tess w końcu uznała, że wszystko to jej wina, a potem jeszcze dodała, że w sumie to Q nie jest tym złym, tylko jest bohaterem, jej panem, jej wybawcą. Poniżając ją, pokazał jej co to wolność i szczęście. Skręciło mnie od środka, czytając to. Sam fakt, że ona uciekła od niego, potem została zgwałcona przez jego wroga, odnaleziona i z powrotem trafiła do Q i uznała, że jest winna i nie powinna uciekać. Q dał jej nowy GPS na kostkę (taki zapinany), to mu go wyrwała i sama nałożyła na nogę...
Dalej, przejdźmy do samego Q, który jest postacią... płytką. Nic o nim nie wiemy, oprócz tego, że jest bardzo bogaty i nienormalny. No i kazał Tess pić swoją krew...
Autorka nie przybliża nam jego postaci, ani jego historii. Niby jest psycho, ale jakoś nijak to przedstawiła. Niektóre wątki mogłyby być dobre, gdyby ktoś inny je oszlifował, bo nie ufam Pepper Winters. Występuje tutaj także policja, której zachowanie wbiło mnie w fotel. Ta książka nie ma najmniejszego sensu i nie rozumiem po co powstała. Prędzej można dostać skurczów żołądka, niż jakkolwiek się przy tym bawić. 
Dalej czuję niesmak po tym, co przeczytałam i nie sięgnę po nic więcej od tej autorki, bo musiałabym czytać z zamkniętymi oczami. 

za egzemplarz dziękuję księgarni:
Znalezione obrazy dla zapytania dadada

poniedziałek, września 03, 2018

The best of... SIERPIEŃ #1



Cześć! Nie wiem, czy ten pomysł przetrwa, ale spróbujmy. Chciałabym co miesiąc robić notkę z kilkoma rzeczami, które były świetne w danym miesiącu. Typu piosenka, film, książka. Oprócz tego może opowiem wam o jakimś wydarzeniu z mojego życia, które było warte wspomnienia, ale zobaczymy, co i jak. 

Zacznę od filmów, dlatego, że w tym miesiącu byłam w kinie aż cztery razy (dwie to bajki, więc pomińmy je XD).
Pierwszym filmem jaki Wam polecam, jest świetna kontynuacja Mamma Mii, czyli druga część z cudowną obsadą. To nie jest wybitny film, każdy to wie, ale miły, przyjemny, wciągający. Może rozbawić i poprawić humor. Jeżeli lubicie musicale, to nie wahajcie się, idźcie, póki jeszcze grają. Muszę przyznać, że zakochałam się w Jeremym Irvinie i Lily James. 

Podobny obraz

No i oczywiście tańczący Colin!



Oprócz tego nie mogłam odpuścić sobie Mission Impossible Fallout! Jestem fanką Toma Cruise, a ten cykl uwielbiam. Jak zwykle świetnie nakręcone sceny z jego kaskaderskim udziałem, humor i dużo, dużo Benjiego (jeśli oglądaliście poprzednie części, to you know what I mean). Wątek miłosny, zahaczający o Julie bardzo mi się spodobał, bo zakończył jakiś rozdział. Kocham, uwielbiam, mogę oglądać co jakiś czas i nawet ostatnio zrobiłam sobie maraton. Są tu jacyś fani Cruise'a?
Znalezione obrazy dla zapytania mission impossible fallout gif



A teraz wydarzenie z mojego życia!
12 sierpnia w Warszawie Ed Sheeran miał swój trzeci koncert w Polsce. Byłam na nim, przeżyłam, stałam godzinami przed stadionem, a później pod samą sceną, nogi odmawiały posłuszeństwa, ale było warto. Emocje doszły do mnie dopiero po kilku dniach, jednak pamiętam wiele, nie tak jak po koncercie Harry'ego Styles'a, tam po prostu...umarłam. Ed miał świetny support, BeMy (zespół z polskimi korzeniami) bardzo mnie zaskoczył i zakochałam się w Anne Marie, dlatego zaraz polecę Wam piosenkę miesiąca. 

Piosenka miesiąca: 


Na sam koniec przechodzimy do książki. W tym miesiącu nie przeczytałam ich tak wiele, bo nie bardzo miałam czas. Wahałam się pomiędzy Feel Again, a Posłuszną żoną i... wygrało to drugie! Jeśli nie czytaliście recenzji, tutaj podaję link klik.


No i to tyle w tym miesiącu. Dajcie znać, czy takie coś wam odpowiada i może we wrześniu pojawi się kolejny post. Miłego dnia!

sobota, września 01, 2018

wywiad z bookstagramowiczem #2 – Ver.reads.


Ten cykl pojawił sie ponad rok temu i wtedy udział wzięła w nim świetna Magical Reading. Zapomniałam o nim, porzuciłam go, aż nadszedł ten dzień, gdy wracam z wywiadami! Tym razem gościem jest Ver.reads z bloga https://ver-reads.blogspot.com/. Weronika prowadzi niesamowitego instagrama z cudownymi zdjęciami. Kto nie kojarzy, niech nadrobi straty. Dajcie znać, czy ten cykl Wam odpowiada. :)



1. Weronika, jesteś zadowolona z tego co osiągnęłaś?

Byłabym niewdzięczna, gdybym nie była. Przez ten nieco ponad rok nawiązałam kilka fajnych współprac, znalazłam swój własny styl robienia zdjęć, podszkoliłam się (przynajmniej mam taką nadzieję) w pisaniu opinii, a także objęłam patronatem parę świetnych książek. Jednak przede wszystkim poznałam całą masę wspaniałych ludzi, z którymi wciąż utrzymuję kontakt i mam nadzieję kiedyś się spotkać.


2. Czujesz swoją rozpoznawalność? Bo jednak twoje konta na instagramie jest popularnym kontem i bardzo docenianym.


Szczerze mówiąc nie widzę żadnej różnicy, może jedynie w ilości propozycji dotyczących współprac. Natomiast relacje z innymi osobami prowadzącymi książkowe konta pozostały bez zmian, zawsze też staram się odpowiadać na wszystkie wiadomości czy pytania. Słyszałam o dziwnych sytuacjach, kiedy to konta z większą ilością obserwujących ignorują pozostałe (raz nawet jedna dziewczyna podziękowała mi, że jej odpisałam, bo się tego nie spodziewała…) – kompletnie tego nie rozumiem.


3. Czy męczy cię coś w książkowym świecie? Masz czegoś dość? A może chciałabyś coś zmienić?

Niestety coraz częściej dochodzi do nieprzyjemnych sytuacji, kiedy to błahe problemy zostają rozdmuchane do wielkich wojen i wzajemnego obrzucania się błotem, szczególnie na instastories. Szkoda, bo razem tworzymy naprawdę fajną, wartościową społeczność, a takie incydenty tylko niepotrzebnie psują atmosferę.

4. Podzielisz się z nami trzema nazwiskami, jeśli chodzi o ulubionych autorów?

Będzie trochę feministycznie, ale postawię na trzy Autorki, których książki kupuję w ciemno – Colleen Hoover, Kim Holden, Jennifer L. Armentrout.


5. Dlaczego postanowiłaś recenzować? Co skłoniło cię do otworzenia bloga oraz instagrama?

To był jeden wielki spontan! Przeglądając profile na prywatnym koncie trafiłam na jeden z zagranicznych bookstagramów i… przepadłam. Kolejnego dnia założyłam już swój, chociaż muszę przyznać, iż początkowo kompletnie nie wiedziałam z czym to się je. Teraz odrobinę żałuję, że nie wymyśliłam bardziej oryginalnej nazwy, no ale cóż, mówi się trudno. Blog był już bardziej przemyślaną decyzją, chciałam rozwijać swoje zdolności pisarskie i dzielić się z czytelnikami dłuższymi opiniami, niż pozwala na to instagram. No i tak już zostało – nie żałuję!

6. Teraz coś bardziej o tobie. Czy masz inne zainteresowania prócz czytania książek i robienia świetnych zdjęć?

Na początku dziękuję za komplement ;) Uwielbiam muzykę. Zarówno tę na żywo, jak i płynącą w słuchawkach. I szczerze mówiąc nie wyobrażam sobie już bez niej życia. Za czasów gimnazjum/liceum sama trochę ‘grałam’ na gitarze, może kiedyś do tego wrócę. A w ten weekend wybieram się na Late Summer Festival do Poznania, już nie mogę się doczekać!

7. A na sam koniec: trójka ulubionych bohaterów to...?

Będzie trudno! Ale zdecydowałam się postawić na postaci, które najzwyczajniej chciałabym spotkać. A więc wybieram Sherlocka z kryminalnych opowiadań Doyle’a, Deamona z serii „Lux” Jennifer L. Armentrout oraz Elenę z książki „Twoje zdjęcie” autorstwa Melanie Moreland.

Bardzo dziękuję za możliwość wzięcia udziału w tak ciekawym cyklu – będę go śledzić



I słowo ode mnie dla Weroniki: Bardzo dziękuję za chęć wzięcia udziału w moim poście. Postanowiłam, że wrócę do tej serii i od razu pomyślałam o tobie. Powodzenia! Rozwijaj się i spełniaj marzenia, jesteś świetną osobą i mam nadzieję, że kiedyś poznam cię na żywo.

niedziela, września 30, 2018

Rozstanie [recenzja]


Autor: Katie Kitamura 
Opis: Jeden z najpiękniejszych opisów rozstania w literaturze.
Jak to się dzieje, że miłość wygasa w nas tak cicho z dnia na dzień?
Wcale nie zaczęło się od zdrady. Christopher był przystojny, pochodził z bogatej rodziny, robił karierę jako pisarz. Ona była atrakcyjna, choć z „innego świata”. Zaczęło się od drobnych różnic, rozwiewających się z wolna złudzeń, coraz częstszych kłamstw, wielkiego rozczarowania, nieubłaganie narastającej wzajemnej obcości.
Mur między nimi rósł każdego dnia, aż w końcu zdecydowali się na separację. Na razie nie powiedzieli o tym nikomu. To musiało dojrzeć. Poczekać. Kiedy więc teściowa zadzwoniła do niej – nigdy się nie lubiły, mało powiedziane – bez wahania zgodziła się pojechać do Grecji. Tam w rybackiej wiosce Gerolimenas Christopher zbierał materiały do książki o żałobie. Od jakiegoś czasu nie dawał znaku życia i nie można było się z nim skontaktować.
Nie była przygotowana na to, co tam zobaczy.
Nie mogła tego przewidzieć.

Przeczytałam opis i uznałam, że będzie to nietuzinkowa opowieść o miłości, którą muszę poznać. Nie jest to książka prosta, na pewno nie czyta jej się na szybko, nieuważnie, po to, by zabić czas. Rozstanie to powieść niezwykła, opowiadająca o decyzjach dwójki dorosłych osób, którzy przestali żywić do siebie głębsze uczucia. Po taką literaturę sięgamy, wspinając się na "palce", by dosięgnąć górnych półek. W żadnym wypadku nie jest to książka męcząca. Pochłonęła mnie przez proste opisy, jednak naładowane emocjami oraz kreacje bohaterów. Główna bohaterka to silna kobieta, która rozpoczęła swoje życie na nowo, lecz nagłe zniknięcie Christophera zaburza harmonię i ład, a ona wyrusza na poszukiwania męża. 
Nie szukałam tutaj opisów rodem z książek Zafona, nie ma bujnych porównań i upiększeń. Jest prostota i właśnie ona urzeka czytelnika. Akcja trwa w najlepsze, a my czujemy te wszystkie emocje, które Katie Kitamura w nas wycelowała. 
Wraz z bohaterką chcemy odkryć wszystkie tajemnice i ujawnić prawdę, ale nie mamy świadomości, ile nas będzie to kosztować. 
Byłam niezmiernie zaskoczona dialogami, które nie powstały w typowy sposób poprzez zastosowanie półpauz lub pauz. Nic z tych rzeczy. Zostały wplecione w całą narrację głównej bohaterki.
Jestem zachwycona stylem pisania Kitamury i uważam, że po trudniejszą literaturę warto sięgać, właśnie po to, by poznać takie cudeńka. W klimacie Grecji, w prostych zabiegach stylistycznych zostało ukryte piękno i zachęcam Was do ugryzienia tej książki. Nie chcę się zbytnio rozpisywać, bo o Rozstaniu trudno dużo mówić. Warsztat i fabuła powinny być dobrymi argumentami do przeczytania tej powieści.

za egzemplarz dziękuję: 
Znalezione obrazy dla zapytania wydawnictwo literackie

piątek, września 21, 2018

Łzy Tess. Płakałam, jak czytałam, ale nie ze wzruszenia [recenzja]


Autor: Pepper Winters.
Opis: Dwudziestoletnia Tess Snow prowadzi spokojne życie. Jest o krok od rozpoczęcia kariery na rynku nieruchomości, a jej chłopak to idealna mieszanka czułości i odpowiedzialności. Aby świętować ich drugą rocznicę, Brax robi jej niespodziankę i zabiera na wycieczkę do Meksyku.

Romantyczne plaże, gorący seks i świetna zabawa — tego spodziewa się Tess. Dziewczyna nie wie, że zostanie uprowadzona, odurzona narkotykami i sprzedana. Siłą wepchnięto ją w mroczny świat prostytucji i zdegradowano do roli zabawki. Jej nowy pan, tajemniczy Q, nie lubi się dzielić.

Czy Brax odnajdzie i uratuje Tess, zanim jej nowy właściciel całkowicie ją zniszczy? Czy dziewczyna odnajdzie w sobie siłę, aby walczyć o swoje bezpieczeństwo i wolność?


Mam ogromny problem z tą książką. Nie umiem jej tak zupełnie negatywnie ocenić, chociaż powinnam. 
Po erotyki sięgam rzadko, ale czasem się zdarza, bo chcę zmienić gatunki. Opis książki zaciekawił mnie do tego stopnia, że zaryzykowałam. No i popełniłam duży błąd...
Poziom głupoty i naiwności głównej bohaterki jest największym problemem w całej fabule. Ach, no i oczywiście, brak logiki w niej. Autorka poczęstowała nas dobrym wstępem, po którym jako tako zostaliśmy zaciekawieni. Poznajemy Tess i jej chłopaka Braxa, którego podobno kocha, ale z drugiej strony czuje, że jej pragnienia są duszone przy nim. Chciałabym czegoś szalonego, mocnego, niebezpiecznego, a on jej tego nie może dać. Mimo to cały czas gani się w myślach i uspokaja. Wylatują na wakacje do Meksyku i tam zaczyna się koszmar. Mam wrażenie, że bohaterkę spotyka dokładnie to, o czym tak podświadomie marzyła, bo zostaje porwana, jej chłopaka pobity, a ona trafia do niewoli. Daję mały plus za chęć do walki z ludźmi, którzy chcieli ją sprzedać, ale uwierzcie, potem Tess zapomina co oznacza słowo "walka". 
Gdy zostaje oddana w ręce Q, przystojnego, młodego biznesmena, jej świat się zmienia. Przez kilka stron gra niedostępną oraz upartą, ale facet pomiział ją palcem w majtkach, więc uznała, że w sumie  całkiem spoko tu jest. I od tego momentu zaczyna się nielogiczna historia Tess, której przemyślenia to jedno wielkie bagno bez składu i sensu. O Boże, nie mogę też zapomnieć o służącej w domu Q – Suzette. Jak czytałam jej złote rady, to mi ręce opadały i żyć się odechciewało. Wiecie, radziła bohaterce, żeby zapomniała o tamtym życiu, niech się cieszy tym, czemu ma chodzić ciągle smutna? Powinna to zaakceptować. 
Znalezione obrazy dla zapytania załamka gif

Facet poniża ją, bije, jest porwana, nie ma prawa wyjść z domu, nosi kod kreskowy na ręce, ale nie, niech będzie szczęśliwa. 
Wszystko w tej książce jest tak mocno naciągane. Mimo dobrego stylu pisania i tego, jak autorka operuje słowami, nie da się tego czytać. Bo po co nam ładne zdania oraz opisy, jak tekst nie ma sensu. 
Obrzydzało mnie to, co było w tej historii i jak zostało przedstawione przez KOBIETĘ. Nie mam pojęcia, co ta autorka ma w głowie, ale niech ograniczy przepisywanie tego na papier, bo krzywdzi czytelników czymś takim. Chociaż nie rozumiem też czemu to w ogóle zostało wydane. Seks się sprzedaje, ale to co zostało tutaj pokazane jest odrażające, wulgarne i nielogiczne. 
Nie wiem, ile razy pojawiło się słowo "złamana/złamanie", bo nie liczyłam, lecz uwierzcie, że było tego mnóstwo. 
Tess w końcu uznała, że wszystko to jej wina, a potem jeszcze dodała, że w sumie to Q nie jest tym złym, tylko jest bohaterem, jej panem, jej wybawcą. Poniżając ją, pokazał jej co to wolność i szczęście. Skręciło mnie od środka, czytając to. Sam fakt, że ona uciekła od niego, potem została zgwałcona przez jego wroga, odnaleziona i z powrotem trafiła do Q i uznała, że jest winna i nie powinna uciekać. Q dał jej nowy GPS na kostkę (taki zapinany), to mu go wyrwała i sama nałożyła na nogę...
Dalej, przejdźmy do samego Q, który jest postacią... płytką. Nic o nim nie wiemy, oprócz tego, że jest bardzo bogaty i nienormalny. No i kazał Tess pić swoją krew...
Autorka nie przybliża nam jego postaci, ani jego historii. Niby jest psycho, ale jakoś nijak to przedstawiła. Niektóre wątki mogłyby być dobre, gdyby ktoś inny je oszlifował, bo nie ufam Pepper Winters. Występuje tutaj także policja, której zachowanie wbiło mnie w fotel. Ta książka nie ma najmniejszego sensu i nie rozumiem po co powstała. Prędzej można dostać skurczów żołądka, niż jakkolwiek się przy tym bawić. 
Dalej czuję niesmak po tym, co przeczytałam i nie sięgnę po nic więcej od tej autorki, bo musiałabym czytać z zamkniętymi oczami. 

za egzemplarz dziękuję księgarni:
Znalezione obrazy dla zapytania dadada

poniedziałek, września 03, 2018

The best of... SIERPIEŃ #1



Cześć! Nie wiem, czy ten pomysł przetrwa, ale spróbujmy. Chciałabym co miesiąc robić notkę z kilkoma rzeczami, które były świetne w danym miesiącu. Typu piosenka, film, książka. Oprócz tego może opowiem wam o jakimś wydarzeniu z mojego życia, które było warte wspomnienia, ale zobaczymy, co i jak. 

Zacznę od filmów, dlatego, że w tym miesiącu byłam w kinie aż cztery razy (dwie to bajki, więc pomińmy je XD).
Pierwszym filmem jaki Wam polecam, jest świetna kontynuacja Mamma Mii, czyli druga część z cudowną obsadą. To nie jest wybitny film, każdy to wie, ale miły, przyjemny, wciągający. Może rozbawić i poprawić humor. Jeżeli lubicie musicale, to nie wahajcie się, idźcie, póki jeszcze grają. Muszę przyznać, że zakochałam się w Jeremym Irvinie i Lily James. 

Podobny obraz

No i oczywiście tańczący Colin!



Oprócz tego nie mogłam odpuścić sobie Mission Impossible Fallout! Jestem fanką Toma Cruise, a ten cykl uwielbiam. Jak zwykle świetnie nakręcone sceny z jego kaskaderskim udziałem, humor i dużo, dużo Benjiego (jeśli oglądaliście poprzednie części, to you know what I mean). Wątek miłosny, zahaczający o Julie bardzo mi się spodobał, bo zakończył jakiś rozdział. Kocham, uwielbiam, mogę oglądać co jakiś czas i nawet ostatnio zrobiłam sobie maraton. Są tu jacyś fani Cruise'a?
Znalezione obrazy dla zapytania mission impossible fallout gif



A teraz wydarzenie z mojego życia!
12 sierpnia w Warszawie Ed Sheeran miał swój trzeci koncert w Polsce. Byłam na nim, przeżyłam, stałam godzinami przed stadionem, a później pod samą sceną, nogi odmawiały posłuszeństwa, ale było warto. Emocje doszły do mnie dopiero po kilku dniach, jednak pamiętam wiele, nie tak jak po koncercie Harry'ego Styles'a, tam po prostu...umarłam. Ed miał świetny support, BeMy (zespół z polskimi korzeniami) bardzo mnie zaskoczył i zakochałam się w Anne Marie, dlatego zaraz polecę Wam piosenkę miesiąca. 

Piosenka miesiąca: 


Na sam koniec przechodzimy do książki. W tym miesiącu nie przeczytałam ich tak wiele, bo nie bardzo miałam czas. Wahałam się pomiędzy Feel Again, a Posłuszną żoną i... wygrało to drugie! Jeśli nie czytaliście recenzji, tutaj podaję link klik.


No i to tyle w tym miesiącu. Dajcie znać, czy takie coś wam odpowiada i może we wrześniu pojawi się kolejny post. Miłego dnia!

sobota, września 01, 2018

wywiad z bookstagramowiczem #2 – Ver.reads.


Ten cykl pojawił sie ponad rok temu i wtedy udział wzięła w nim świetna Magical Reading. Zapomniałam o nim, porzuciłam go, aż nadszedł ten dzień, gdy wracam z wywiadami! Tym razem gościem jest Ver.reads z bloga https://ver-reads.blogspot.com/. Weronika prowadzi niesamowitego instagrama z cudownymi zdjęciami. Kto nie kojarzy, niech nadrobi straty. Dajcie znać, czy ten cykl Wam odpowiada. :)



1. Weronika, jesteś zadowolona z tego co osiągnęłaś?

Byłabym niewdzięczna, gdybym nie była. Przez ten nieco ponad rok nawiązałam kilka fajnych współprac, znalazłam swój własny styl robienia zdjęć, podszkoliłam się (przynajmniej mam taką nadzieję) w pisaniu opinii, a także objęłam patronatem parę świetnych książek. Jednak przede wszystkim poznałam całą masę wspaniałych ludzi, z którymi wciąż utrzymuję kontakt i mam nadzieję kiedyś się spotkać.


2. Czujesz swoją rozpoznawalność? Bo jednak twoje konta na instagramie jest popularnym kontem i bardzo docenianym.


Szczerze mówiąc nie widzę żadnej różnicy, może jedynie w ilości propozycji dotyczących współprac. Natomiast relacje z innymi osobami prowadzącymi książkowe konta pozostały bez zmian, zawsze też staram się odpowiadać na wszystkie wiadomości czy pytania. Słyszałam o dziwnych sytuacjach, kiedy to konta z większą ilością obserwujących ignorują pozostałe (raz nawet jedna dziewczyna podziękowała mi, że jej odpisałam, bo się tego nie spodziewała…) – kompletnie tego nie rozumiem.


3. Czy męczy cię coś w książkowym świecie? Masz czegoś dość? A może chciałabyś coś zmienić?

Niestety coraz częściej dochodzi do nieprzyjemnych sytuacji, kiedy to błahe problemy zostają rozdmuchane do wielkich wojen i wzajemnego obrzucania się błotem, szczególnie na instastories. Szkoda, bo razem tworzymy naprawdę fajną, wartościową społeczność, a takie incydenty tylko niepotrzebnie psują atmosferę.

4. Podzielisz się z nami trzema nazwiskami, jeśli chodzi o ulubionych autorów?

Będzie trochę feministycznie, ale postawię na trzy Autorki, których książki kupuję w ciemno – Colleen Hoover, Kim Holden, Jennifer L. Armentrout.


5. Dlaczego postanowiłaś recenzować? Co skłoniło cię do otworzenia bloga oraz instagrama?

To był jeden wielki spontan! Przeglądając profile na prywatnym koncie trafiłam na jeden z zagranicznych bookstagramów i… przepadłam. Kolejnego dnia założyłam już swój, chociaż muszę przyznać, iż początkowo kompletnie nie wiedziałam z czym to się je. Teraz odrobinę żałuję, że nie wymyśliłam bardziej oryginalnej nazwy, no ale cóż, mówi się trudno. Blog był już bardziej przemyślaną decyzją, chciałam rozwijać swoje zdolności pisarskie i dzielić się z czytelnikami dłuższymi opiniami, niż pozwala na to instagram. No i tak już zostało – nie żałuję!

6. Teraz coś bardziej o tobie. Czy masz inne zainteresowania prócz czytania książek i robienia świetnych zdjęć?

Na początku dziękuję za komplement ;) Uwielbiam muzykę. Zarówno tę na żywo, jak i płynącą w słuchawkach. I szczerze mówiąc nie wyobrażam sobie już bez niej życia. Za czasów gimnazjum/liceum sama trochę ‘grałam’ na gitarze, może kiedyś do tego wrócę. A w ten weekend wybieram się na Late Summer Festival do Poznania, już nie mogę się doczekać!

7. A na sam koniec: trójka ulubionych bohaterów to...?

Będzie trudno! Ale zdecydowałam się postawić na postaci, które najzwyczajniej chciałabym spotkać. A więc wybieram Sherlocka z kryminalnych opowiadań Doyle’a, Deamona z serii „Lux” Jennifer L. Armentrout oraz Elenę z książki „Twoje zdjęcie” autorstwa Melanie Moreland.

Bardzo dziękuję za możliwość wzięcia udziału w tak ciekawym cyklu – będę go śledzić



I słowo ode mnie dla Weroniki: Bardzo dziękuję za chęć wzięcia udziału w moim poście. Postanowiłam, że wrócę do tej serii i od razu pomyślałam o tobie. Powodzenia! Rozwijaj się i spełniaj marzenia, jesteś świetną osobą i mam nadzieję, że kiedyś poznam cię na żywo.