poniedziałek, września 03, 2018
The best of... SIERPIEŃ #1
poniedziałek, września 03, 2018
The best of... SIERPIEŃ #1
11 komentarzy:
Muszę koniecznie narobić Mamma Mia! I to zarówno jedynkę i dwójkę xDD
OdpowiedzUsuń
Pozdrawiam, Jabłuszkooo ♡
Szelest StronKontynuuj ten cykl, bo bardzo mi się podoba! Ogromnie Ci zazdroszczę koncertu Eda i żałuję, że sama nie mogłam tam być. Zespołu Be.My słuchałam jeszcze wtedy, gdy pojawili się po raz pierwszy w Must Be The Music kilka dobrych lat temu i pamiętam, jak zasłuchiwałam się w ich Angel's Romance - chłopcy są świetni! Żadnego z tych filmów niestety nie widziałam, ale nie jestem wielką fanką produkcji typu Mission Impossible. Podziwiam to, że Tom Cruise sam wykonuje większość akrobacji i sądzę, że to czyni z niego niezwykłego śmiałka, ale nie jest to aktor, z którym filmy oglądam często ;)
OdpowiedzUsuń
Buziaki!
BOOKS OF SOULSA ja oglądałam Mamma Mię i chyba wolę pierwszą część. Ta jest tak głupiutka, że aż mi się przykro zrobiło. Szczerze mówiąc, chyba muszę przestać oglądać zwiastuny, bo utwierdził mnie w przekonaniu, że to dziecko Sophie będzie głównym wątkiem w tej części, czy tam wyciąganie nauk z tego, jak żyła Donna, a tutaj się okazuje, że o ciąży dowiadujemy się z dupy i na samym końcu. Aż szkoda słów. :/
OdpowiedzUsuń
Niemniej, warto obejrzeć dla sceny z Meryl Streep. No i dla sceny ze statkami. Kto widział, ten wie! :DO, to się rozminęłyśmy, ja też byłam na koncercie Eda, ale 11 sierpnia! Niestety nie miałam miejsca na samej płycie, ale emocje były niesamowite, Ed to nie tylko wspaniały wokalista, ale także cudowny, przezabawny facet i chyba na nowo się w nim zakochałam ♥ Mnie też Anne Marie bardzo pozytywnie zaskoczyła, wcześniej nie do końca znałam jej piosenki, ale zachwyciła mnie swoim supportem!
OdpowiedzUsuń
Uważam, że pomysł na tego typu post jest genialny, mam nadzieję, że będziesz go kontynuować!
Books by Geek GirlAch, też byłam na koncercie Eda, też 12., stałam na płycie, baaaardzo blisko sceny ;) Było przecudownie! Okrutnie żałuję, że wcześniej nie słuchałam Anne-Marie, bo bawiłabym się jeszcze lepiej, śpiewając z nią piosenki. U mnie piosenką miesiąca zdecydowanie jest "2002", w wersji akustycznej, śpiewanej z Edem. Petarda! ;)
OdpowiedzUsuń
Pozdrawiam ciepło,
Paulina z naksiazki.blogspot.com
Dziękuję serdecznie za każdy komentarz.
Nie bawie się w obs za obs, ale wchodzę na blogi obserwujących i komentuje(obserwuje jesli mi się podobają i jestem stałym czytelnikiem)
Bardzo ciekawa odsłona miesiąca. 😊
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie i zapraszam w moje skromne blogowe progi. 😊
Muszę koniecznie narobić Mamma Mia! I to zarówno jedynkę i dwójkę xDD
OdpowiedzUsuńPozdrawiam, Jabłuszkooo ♡
Szelest Stron
Mammma Mia świetna :)
OdpowiedzUsuńZazdroszczę koncertu Eda! Chciałam jechać, ale zanim się w zeszłym roku zdecydowałam, to sprzątnęli mi sprzed nosa wszystkie bilety :(
OdpowiedzUsuńŚciskam,
S.
Kontynuuj ten cykl, bo bardzo mi się podoba! Ogromnie Ci zazdroszczę koncertu Eda i żałuję, że sama nie mogłam tam być. Zespołu Be.My słuchałam jeszcze wtedy, gdy pojawili się po raz pierwszy w Must Be The Music kilka dobrych lat temu i pamiętam, jak zasłuchiwałam się w ich Angel's Romance - chłopcy są świetni! Żadnego z tych filmów niestety nie widziałam, ale nie jestem wielką fanką produkcji typu Mission Impossible. Podziwiam to, że Tom Cruise sam wykonuje większość akrobacji i sądzę, że to czyni z niego niezwykłego śmiałka, ale nie jest to aktor, z którym filmy oglądam często ;)
OdpowiedzUsuńBuziaki!
BOOKS OF SOULS
Niezwykle przyjemnie czytało mi się ten post :) Przesympatyczne podsumowanie, poproszę takich więcej. A jutro pójdę się pouśmiechać do kina na "Mamma Mia2" oczywiście! ;) Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńCały czas się próbuje wybrać na „Mamma Mia” i jakoś mi nie wychodzi, a bardzo lubię takie lekkie i przyjemne pozycje. :)
OdpowiedzUsuńAle Ci zazdroszczę koncertu Eda! ❤️ Ja się nie zdecydowałam, bo nie miałam z kim jechać, a potem tak żałowałam!!!! 😭 muszę też koniecznie obejrzeć Mamma Mia 2 ❤️
OdpowiedzUsuńPozdrawiam,
oliviaczyta.blogspot.com
A ja oglądałam Mamma Mię i chyba wolę pierwszą część. Ta jest tak głupiutka, że aż mi się przykro zrobiło. Szczerze mówiąc, chyba muszę przestać oglądać zwiastuny, bo utwierdził mnie w przekonaniu, że to dziecko Sophie będzie głównym wątkiem w tej części, czy tam wyciąganie nauk z tego, jak żyła Donna, a tutaj się okazuje, że o ciąży dowiadujemy się z dupy i na samym końcu. Aż szkoda słów. :/
OdpowiedzUsuńNiemniej, warto obejrzeć dla sceny z Meryl Streep. No i dla sceny ze statkami. Kto widział, ten wie! :D
O, to się rozminęłyśmy, ja też byłam na koncercie Eda, ale 11 sierpnia! Niestety nie miałam miejsca na samej płycie, ale emocje były niesamowite, Ed to nie tylko wspaniały wokalista, ale także cudowny, przezabawny facet i chyba na nowo się w nim zakochałam ♥ Mnie też Anne Marie bardzo pozytywnie zaskoczyła, wcześniej nie do końca znałam jej piosenki, ale zachwyciła mnie swoim supportem!
OdpowiedzUsuńUważam, że pomysł na tego typu post jest genialny, mam nadzieję, że będziesz go kontynuować!
Books by Geek Girl
Ach, też byłam na koncercie Eda, też 12., stałam na płycie, baaaardzo blisko sceny ;) Było przecudownie! Okrutnie żałuję, że wcześniej nie słuchałam Anne-Marie, bo bawiłabym się jeszcze lepiej, śpiewając z nią piosenki. U mnie piosenką miesiąca zdecydowanie jest "2002", w wersji akustycznej, śpiewanej z Edem. Petarda! ;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam ciepło,
Paulina z naksiazki.blogspot.com