poniedziałek, września 03, 2018

The best of... SIERPIEŃ #1



Cześć! Nie wiem, czy ten pomysł przetrwa, ale spróbujmy. Chciałabym co miesiąc robić notkę z kilkoma rzeczami, które były świetne w danym miesiącu. Typu piosenka, film, książka. Oprócz tego może opowiem wam o jakimś wydarzeniu z mojego życia, które było warte wspomnienia, ale zobaczymy, co i jak. 

Zacznę od filmów, dlatego, że w tym miesiącu byłam w kinie aż cztery razy (dwie to bajki, więc pomińmy je XD).
Pierwszym filmem jaki Wam polecam, jest świetna kontynuacja Mamma Mii, czyli druga część z cudowną obsadą. To nie jest wybitny film, każdy to wie, ale miły, przyjemny, wciągający. Może rozbawić i poprawić humor. Jeżeli lubicie musicale, to nie wahajcie się, idźcie, póki jeszcze grają. Muszę przyznać, że zakochałam się w Jeremym Irvinie i Lily James. 

Podobny obraz

No i oczywiście tańczący Colin!



Oprócz tego nie mogłam odpuścić sobie Mission Impossible Fallout! Jestem fanką Toma Cruise, a ten cykl uwielbiam. Jak zwykle świetnie nakręcone sceny z jego kaskaderskim udziałem, humor i dużo, dużo Benjiego (jeśli oglądaliście poprzednie części, to you know what I mean). Wątek miłosny, zahaczający o Julie bardzo mi się spodobał, bo zakończył jakiś rozdział. Kocham, uwielbiam, mogę oglądać co jakiś czas i nawet ostatnio zrobiłam sobie maraton. Są tu jacyś fani Cruise'a?
Znalezione obrazy dla zapytania mission impossible fallout gif



A teraz wydarzenie z mojego życia!
12 sierpnia w Warszawie Ed Sheeran miał swój trzeci koncert w Polsce. Byłam na nim, przeżyłam, stałam godzinami przed stadionem, a później pod samą sceną, nogi odmawiały posłuszeństwa, ale było warto. Emocje doszły do mnie dopiero po kilku dniach, jednak pamiętam wiele, nie tak jak po koncercie Harry'ego Styles'a, tam po prostu...umarłam. Ed miał świetny support, BeMy (zespół z polskimi korzeniami) bardzo mnie zaskoczył i zakochałam się w Anne Marie, dlatego zaraz polecę Wam piosenkę miesiąca. 

Piosenka miesiąca: 


Na sam koniec przechodzimy do książki. W tym miesiącu nie przeczytałam ich tak wiele, bo nie bardzo miałam czas. Wahałam się pomiędzy Feel Again, a Posłuszną żoną i... wygrało to drugie! Jeśli nie czytaliście recenzji, tutaj podaję link klik.


No i to tyle w tym miesiącu. Dajcie znać, czy takie coś wam odpowiada i może we wrześniu pojawi się kolejny post. Miłego dnia!

11 komentarzy:

  1. Bardzo ciekawa odsłona miesiąca. 😊
    Pozdrawiam serdecznie i zapraszam w moje skromne blogowe progi. 😊

    OdpowiedzUsuń
  2. Muszę koniecznie narobić Mamma Mia! I to zarówno jedynkę i dwójkę xDD

    Pozdrawiam, Jabłuszkooo ♡
    Szelest Stron

    OdpowiedzUsuń
  3. Zazdroszczę koncertu Eda! Chciałam jechać, ale zanim się w zeszłym roku zdecydowałam, to sprzątnęli mi sprzed nosa wszystkie bilety :(

    Ściskam,
    S.

    OdpowiedzUsuń
  4. Kontynuuj ten cykl, bo bardzo mi się podoba! Ogromnie Ci zazdroszczę koncertu Eda i żałuję, że sama nie mogłam tam być. Zespołu Be.My słuchałam jeszcze wtedy, gdy pojawili się po raz pierwszy w Must Be The Music kilka dobrych lat temu i pamiętam, jak zasłuchiwałam się w ich Angel's Romance - chłopcy są świetni! Żadnego z tych filmów niestety nie widziałam, ale nie jestem wielką fanką produkcji typu Mission Impossible. Podziwiam to, że Tom Cruise sam wykonuje większość akrobacji i sądzę, że to czyni z niego niezwykłego śmiałka, ale nie jest to aktor, z którym filmy oglądam często ;)

    Buziaki!
    BOOKS OF SOULS

    OdpowiedzUsuń
  5. Niezwykle przyjemnie czytało mi się ten post :) Przesympatyczne podsumowanie, poproszę takich więcej. A jutro pójdę się pouśmiechać do kina na "Mamma Mia2" oczywiście! ;) Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  6. Cały czas się próbuje wybrać na „Mamma Mia” i jakoś mi nie wychodzi, a bardzo lubię takie lekkie i przyjemne pozycje. :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Ale Ci zazdroszczę koncertu Eda! ❤️ Ja się nie zdecydowałam, bo nie miałam z kim jechać, a potem tak żałowałam!!!! 😭 muszę też koniecznie obejrzeć Mamma Mia 2 ❤️

    Pozdrawiam,
    oliviaczyta.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  8. A ja oglądałam Mamma Mię i chyba wolę pierwszą część. Ta jest tak głupiutka, że aż mi się przykro zrobiło. Szczerze mówiąc, chyba muszę przestać oglądać zwiastuny, bo utwierdził mnie w przekonaniu, że to dziecko Sophie będzie głównym wątkiem w tej części, czy tam wyciąganie nauk z tego, jak żyła Donna, a tutaj się okazuje, że o ciąży dowiadujemy się z dupy i na samym końcu. Aż szkoda słów. :/
    Niemniej, warto obejrzeć dla sceny z Meryl Streep. No i dla sceny ze statkami. Kto widział, ten wie! :D

    OdpowiedzUsuń
  9. O, to się rozminęłyśmy, ja też byłam na koncercie Eda, ale 11 sierpnia! Niestety nie miałam miejsca na samej płycie, ale emocje były niesamowite, Ed to nie tylko wspaniały wokalista, ale także cudowny, przezabawny facet i chyba na nowo się w nim zakochałam ♥ Mnie też Anne Marie bardzo pozytywnie zaskoczyła, wcześniej nie do końca znałam jej piosenki, ale zachwyciła mnie swoim supportem!
    Uważam, że pomysł na tego typu post jest genialny, mam nadzieję, że będziesz go kontynuować!

    Books by Geek Girl

    OdpowiedzUsuń
  10. Ach, też byłam na koncercie Eda, też 12., stałam na płycie, baaaardzo blisko sceny ;) Było przecudownie! Okrutnie żałuję, że wcześniej nie słuchałam Anne-Marie, bo bawiłabym się jeszcze lepiej, śpiewając z nią piosenki. U mnie piosenką miesiąca zdecydowanie jest "2002", w wersji akustycznej, śpiewanej z Edem. Petarda! ;)


    Pozdrawiam ciepło,
    Paulina z naksiazki.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję serdecznie za każdy komentarz.
Nie bawie się w obs za obs, ale wchodzę na blogi obserwujących i komentuje(obserwuje jesli mi się podobają i jestem stałym czytelnikiem)

poniedziałek, września 03, 2018

The best of... SIERPIEŃ #1



Cześć! Nie wiem, czy ten pomysł przetrwa, ale spróbujmy. Chciałabym co miesiąc robić notkę z kilkoma rzeczami, które były świetne w danym miesiącu. Typu piosenka, film, książka. Oprócz tego może opowiem wam o jakimś wydarzeniu z mojego życia, które było warte wspomnienia, ale zobaczymy, co i jak. 

Zacznę od filmów, dlatego, że w tym miesiącu byłam w kinie aż cztery razy (dwie to bajki, więc pomińmy je XD).
Pierwszym filmem jaki Wam polecam, jest świetna kontynuacja Mamma Mii, czyli druga część z cudowną obsadą. To nie jest wybitny film, każdy to wie, ale miły, przyjemny, wciągający. Może rozbawić i poprawić humor. Jeżeli lubicie musicale, to nie wahajcie się, idźcie, póki jeszcze grają. Muszę przyznać, że zakochałam się w Jeremym Irvinie i Lily James. 

Podobny obraz

No i oczywiście tańczący Colin!



Oprócz tego nie mogłam odpuścić sobie Mission Impossible Fallout! Jestem fanką Toma Cruise, a ten cykl uwielbiam. Jak zwykle świetnie nakręcone sceny z jego kaskaderskim udziałem, humor i dużo, dużo Benjiego (jeśli oglądaliście poprzednie części, to you know what I mean). Wątek miłosny, zahaczający o Julie bardzo mi się spodobał, bo zakończył jakiś rozdział. Kocham, uwielbiam, mogę oglądać co jakiś czas i nawet ostatnio zrobiłam sobie maraton. Są tu jacyś fani Cruise'a?
Znalezione obrazy dla zapytania mission impossible fallout gif



A teraz wydarzenie z mojego życia!
12 sierpnia w Warszawie Ed Sheeran miał swój trzeci koncert w Polsce. Byłam na nim, przeżyłam, stałam godzinami przed stadionem, a później pod samą sceną, nogi odmawiały posłuszeństwa, ale było warto. Emocje doszły do mnie dopiero po kilku dniach, jednak pamiętam wiele, nie tak jak po koncercie Harry'ego Styles'a, tam po prostu...umarłam. Ed miał świetny support, BeMy (zespół z polskimi korzeniami) bardzo mnie zaskoczył i zakochałam się w Anne Marie, dlatego zaraz polecę Wam piosenkę miesiąca. 

Piosenka miesiąca: 


Na sam koniec przechodzimy do książki. W tym miesiącu nie przeczytałam ich tak wiele, bo nie bardzo miałam czas. Wahałam się pomiędzy Feel Again, a Posłuszną żoną i... wygrało to drugie! Jeśli nie czytaliście recenzji, tutaj podaję link klik.


No i to tyle w tym miesiącu. Dajcie znać, czy takie coś wam odpowiada i może we wrześniu pojawi się kolejny post. Miłego dnia!

11 komentarzy:

  1. Bardzo ciekawa odsłona miesiąca. 😊
    Pozdrawiam serdecznie i zapraszam w moje skromne blogowe progi. 😊

    OdpowiedzUsuń
  2. Muszę koniecznie narobić Mamma Mia! I to zarówno jedynkę i dwójkę xDD

    Pozdrawiam, Jabłuszkooo ♡
    Szelest Stron

    OdpowiedzUsuń
  3. Zazdroszczę koncertu Eda! Chciałam jechać, ale zanim się w zeszłym roku zdecydowałam, to sprzątnęli mi sprzed nosa wszystkie bilety :(

    Ściskam,
    S.

    OdpowiedzUsuń
  4. Kontynuuj ten cykl, bo bardzo mi się podoba! Ogromnie Ci zazdroszczę koncertu Eda i żałuję, że sama nie mogłam tam być. Zespołu Be.My słuchałam jeszcze wtedy, gdy pojawili się po raz pierwszy w Must Be The Music kilka dobrych lat temu i pamiętam, jak zasłuchiwałam się w ich Angel's Romance - chłopcy są świetni! Żadnego z tych filmów niestety nie widziałam, ale nie jestem wielką fanką produkcji typu Mission Impossible. Podziwiam to, że Tom Cruise sam wykonuje większość akrobacji i sądzę, że to czyni z niego niezwykłego śmiałka, ale nie jest to aktor, z którym filmy oglądam często ;)

    Buziaki!
    BOOKS OF SOULS

    OdpowiedzUsuń
  5. Niezwykle przyjemnie czytało mi się ten post :) Przesympatyczne podsumowanie, poproszę takich więcej. A jutro pójdę się pouśmiechać do kina na "Mamma Mia2" oczywiście! ;) Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  6. Cały czas się próbuje wybrać na „Mamma Mia” i jakoś mi nie wychodzi, a bardzo lubię takie lekkie i przyjemne pozycje. :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Ale Ci zazdroszczę koncertu Eda! ❤️ Ja się nie zdecydowałam, bo nie miałam z kim jechać, a potem tak żałowałam!!!! 😭 muszę też koniecznie obejrzeć Mamma Mia 2 ❤️

    Pozdrawiam,
    oliviaczyta.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  8. A ja oglądałam Mamma Mię i chyba wolę pierwszą część. Ta jest tak głupiutka, że aż mi się przykro zrobiło. Szczerze mówiąc, chyba muszę przestać oglądać zwiastuny, bo utwierdził mnie w przekonaniu, że to dziecko Sophie będzie głównym wątkiem w tej części, czy tam wyciąganie nauk z tego, jak żyła Donna, a tutaj się okazuje, że o ciąży dowiadujemy się z dupy i na samym końcu. Aż szkoda słów. :/
    Niemniej, warto obejrzeć dla sceny z Meryl Streep. No i dla sceny ze statkami. Kto widział, ten wie! :D

    OdpowiedzUsuń
  9. O, to się rozminęłyśmy, ja też byłam na koncercie Eda, ale 11 sierpnia! Niestety nie miałam miejsca na samej płycie, ale emocje były niesamowite, Ed to nie tylko wspaniały wokalista, ale także cudowny, przezabawny facet i chyba na nowo się w nim zakochałam ♥ Mnie też Anne Marie bardzo pozytywnie zaskoczyła, wcześniej nie do końca znałam jej piosenki, ale zachwyciła mnie swoim supportem!
    Uważam, że pomysł na tego typu post jest genialny, mam nadzieję, że będziesz go kontynuować!

    Books by Geek Girl

    OdpowiedzUsuń
  10. Ach, też byłam na koncercie Eda, też 12., stałam na płycie, baaaardzo blisko sceny ;) Było przecudownie! Okrutnie żałuję, że wcześniej nie słuchałam Anne-Marie, bo bawiłabym się jeszcze lepiej, śpiewając z nią piosenki. U mnie piosenką miesiąca zdecydowanie jest "2002", w wersji akustycznej, śpiewanej z Edem. Petarda! ;)


    Pozdrawiam ciepło,
    Paulina z naksiazki.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję serdecznie za każdy komentarz.
Nie bawie się w obs za obs, ale wchodzę na blogi obserwujących i komentuje(obserwuje jesli mi się podobają i jestem stałym czytelnikiem)