wtorek, lutego 28, 2017

Ugly love. Czyli jednak może być gorzej.


Cześć! Udało się! Wstawiam recenzję. Dzisiaj wróciłam z Kołobrzegu, z 3 tygodniowego turnusu w sanatorium i w końcu zabrałam się za książki. W pociągu przeczytałam Ugly Love, bo przez zabiegi nie miałam czasu. Poza tym nie miałam też ochoty. Wiem, że niedługo pojawi się recenzja książki, którą dostałam od Harper Collins, ale nie zdradzę więcej. No i czeka nas także opinia o nowej edycji magazynu English Matters. Także marzec będzie pracowity, o ile znajdę czas w terminarzu, bo sprawdzianów mam bardzo dużo, a na dodatek zaległości. 

Tytuł: Ugly Love.
Autor: Colleen Hoover.
Opis: Kiedy Tate, początkująca pielęgniarka, wprowadza się do mieszkania swojego brata, nie spodziewa się tak gwałtownych zmian w życiu. Wszystko przez przystojnego pilota Milesa Archera. Miles ustala tylko jedną regułę ich związku: nie pytaj o przeszłość i nie oczekuj przyszłości. Gdy ta sytuacja staje się nie do wytrzymania i prowokuje do pytań, ożywają jego dramatyczne wspomnienia.

Miałam tego nie robić. Miałam nie sięgać po książki autorki Losing Hope, po tym jak to przeczytałam. A jednak... Ugly Love dostałam w prezencie i nie lubię jak książki stoją na półce nie czytane, skoro już ją miałam, to się z nią zapoznałam.
Kolejny bestseller. Wielki szał. Tyle czytelników i opinii. Wiele osób było zachwyconych tą książka. Niestety rozczaruję was: nie jest dobra. Kogoś może wciągnąć, rozumiem to, ale jednak nie jest dobrze napisana.
Od początku książki zastanawiałam się, czy akcja się rozkręci. Czy autorka może trochę mnie zachwyci, zaskoczy, a tu nic. Tate okazała się płytką bohaterką, nie różniącą się od innych z podobnych książek z tej kategorii. Naiwna, łatwowierna, ulegająca. Miles raczej został przedstawiony na uzależnionego od seksu faceta, niż przystojnego, czarującego mężczyznę po przejściach. To było obrzydliwe. Te sceny… Naprawdę niesmaczne.
Właśnie. Sceny seksu. Miałam wrażenie, że autorka nie za bardzo wie, jak je opisywać. Czy delikatnie, czy brutalnie. Z jednej strony waliła wprost, ale nie do końca. To nie było dobre. To było nieudane i nieprzyjemne. I jeśli już mamy być szczerzy – odrażało niż podniecało, a chyba chodziło o to drugie.
Dialogi bohaterów – czasem ujdą, ale przeważnie było o niczym. Nie wnosiły za wiele. Raczej książki robi wodę z mózgu i nic poza tym. Chcę też dodać, że rozdziały pisane z perspektywy Milesa, to jeszcze większa porażka. To znaczy w całym Ugly Love panuje dużo bezsensownych powtórzeń, ale w jego rozdziałach, nie wiedziałam już co czytam. Panował chaos.
Wzruszyłam się. Tak, powiem szczerze, że na końcu udało mi się wzruszyć, bo jestem wrażliwa na takie tematy, jakie tam się pojawiły. Jednakże nie zaliczam tej książki ani do dobrych książek, ani do ciekawych. Niestety. Kolejny raz przekonałam się, że Colleen Hoover jest wysławiona jak Anna Todd, ale nie ma się czym pochwalić w swoich książkach. 

środa, lutego 01, 2017

Podsumowanie stycznia


Nadszedł luty, który będzie dla mnie krótkim miesiącem, ale całkowicie wolnym. Już niedługo wyjeżdżam i będę mogła skupić się na poprawianiu drugiej książki. Może uda mi się też doczytać Ojca Chrzestnego do końca, no i przerobić Kordiana. 
Dziś 1 lutego, bardzo ważna data dla mnie, ponieważ jeden z moich idoli kończy dzisiaj 23 urodziny. 

W tym miesiącu ukazało się trochę więcej postów niż zwykle.
  • Donikąd. Czyli gdzie? [Recenzja] – post zebrał od was dziesięć komentarzy. Książka jak dla mnie średnia, nie wpasowała się w moje gusta. Zauważyłam, że Was też nie zaciekawiła do przeczytania. 
  • Angielskie wieści, czyli przegląd prasy. [English Matters] – również dziesięć komentarzy. Pierwszy raz miałam okazję recenzować ten magazyn i byłam bardzo zadowolona. Cieszę się, że współpraca z tym wydawnictwem będzie kontynuowana. 
  • Ja Diablica na bis [Recenzja] – już wcześniej recenzowałam tę książkę, ale powróciłam do niej drugi raz, więc nagrałam filmik. Dwanaście komentarzy, opinie były podzielone.
  • Celebrity Tag, żeby nie wiało nudą. [TAG] – Coś dla odmiany, byście się nie zanudzili. Z recenzjami książek ciężko, bo nie mam na to czasu. Tag doczekał się dwunastu komentarzy.
  • 1 urodziny bloga. – Ach, tak i moje super spóźnienie! Naprawdę zapomniałam, ale dostałam od Was bardzo dużo ładnych życzeń, aby wiodło mi się jeszcze lepiej z pisaniem bloga. Dziękuję! Aż 25 komentarzy.
  • Chaos i milion myśli. Margo. [Recenzja] – szesnaście komentarzy i bardzo dużo osób chętnych do przeczytania tej książki. Polecam gorąco!
  • "Co za głupia książka", Gwiazd Naszych Wina [Recenzja] – aż osiemnaście komentarzy. Macie różne poglądy na temat tej książki i ja to rozumiem. Dla mnie jest bardzo udana i będę do niej wracać.
Dziękuję wam za ten miesiąc! Ciągniemy to dalej, bo pisanie postów ma być przyjemnością, a nie obowiązkiem. Cieszę się, że Was mam!


wtorek, lutego 28, 2017

Ugly love. Czyli jednak może być gorzej.


Cześć! Udało się! Wstawiam recenzję. Dzisiaj wróciłam z Kołobrzegu, z 3 tygodniowego turnusu w sanatorium i w końcu zabrałam się za książki. W pociągu przeczytałam Ugly Love, bo przez zabiegi nie miałam czasu. Poza tym nie miałam też ochoty. Wiem, że niedługo pojawi się recenzja książki, którą dostałam od Harper Collins, ale nie zdradzę więcej. No i czeka nas także opinia o nowej edycji magazynu English Matters. Także marzec będzie pracowity, o ile znajdę czas w terminarzu, bo sprawdzianów mam bardzo dużo, a na dodatek zaległości. 

Tytuł: Ugly Love.
Autor: Colleen Hoover.
Opis: Kiedy Tate, początkująca pielęgniarka, wprowadza się do mieszkania swojego brata, nie spodziewa się tak gwałtownych zmian w życiu. Wszystko przez przystojnego pilota Milesa Archera. Miles ustala tylko jedną regułę ich związku: nie pytaj o przeszłość i nie oczekuj przyszłości. Gdy ta sytuacja staje się nie do wytrzymania i prowokuje do pytań, ożywają jego dramatyczne wspomnienia.

Miałam tego nie robić. Miałam nie sięgać po książki autorki Losing Hope, po tym jak to przeczytałam. A jednak... Ugly Love dostałam w prezencie i nie lubię jak książki stoją na półce nie czytane, skoro już ją miałam, to się z nią zapoznałam.
Kolejny bestseller. Wielki szał. Tyle czytelników i opinii. Wiele osób było zachwyconych tą książka. Niestety rozczaruję was: nie jest dobra. Kogoś może wciągnąć, rozumiem to, ale jednak nie jest dobrze napisana.
Od początku książki zastanawiałam się, czy akcja się rozkręci. Czy autorka może trochę mnie zachwyci, zaskoczy, a tu nic. Tate okazała się płytką bohaterką, nie różniącą się od innych z podobnych książek z tej kategorii. Naiwna, łatwowierna, ulegająca. Miles raczej został przedstawiony na uzależnionego od seksu faceta, niż przystojnego, czarującego mężczyznę po przejściach. To było obrzydliwe. Te sceny… Naprawdę niesmaczne.
Właśnie. Sceny seksu. Miałam wrażenie, że autorka nie za bardzo wie, jak je opisywać. Czy delikatnie, czy brutalnie. Z jednej strony waliła wprost, ale nie do końca. To nie było dobre. To było nieudane i nieprzyjemne. I jeśli już mamy być szczerzy – odrażało niż podniecało, a chyba chodziło o to drugie.
Dialogi bohaterów – czasem ujdą, ale przeważnie było o niczym. Nie wnosiły za wiele. Raczej książki robi wodę z mózgu i nic poza tym. Chcę też dodać, że rozdziały pisane z perspektywy Milesa, to jeszcze większa porażka. To znaczy w całym Ugly Love panuje dużo bezsensownych powtórzeń, ale w jego rozdziałach, nie wiedziałam już co czytam. Panował chaos.
Wzruszyłam się. Tak, powiem szczerze, że na końcu udało mi się wzruszyć, bo jestem wrażliwa na takie tematy, jakie tam się pojawiły. Jednakże nie zaliczam tej książki ani do dobrych książek, ani do ciekawych. Niestety. Kolejny raz przekonałam się, że Colleen Hoover jest wysławiona jak Anna Todd, ale nie ma się czym pochwalić w swoich książkach. 

środa, lutego 01, 2017

Podsumowanie stycznia


Nadszedł luty, który będzie dla mnie krótkim miesiącem, ale całkowicie wolnym. Już niedługo wyjeżdżam i będę mogła skupić się na poprawianiu drugiej książki. Może uda mi się też doczytać Ojca Chrzestnego do końca, no i przerobić Kordiana. 
Dziś 1 lutego, bardzo ważna data dla mnie, ponieważ jeden z moich idoli kończy dzisiaj 23 urodziny. 

W tym miesiącu ukazało się trochę więcej postów niż zwykle.
  • Donikąd. Czyli gdzie? [Recenzja] – post zebrał od was dziesięć komentarzy. Książka jak dla mnie średnia, nie wpasowała się w moje gusta. Zauważyłam, że Was też nie zaciekawiła do przeczytania. 
  • Angielskie wieści, czyli przegląd prasy. [English Matters] – również dziesięć komentarzy. Pierwszy raz miałam okazję recenzować ten magazyn i byłam bardzo zadowolona. Cieszę się, że współpraca z tym wydawnictwem będzie kontynuowana. 
  • Ja Diablica na bis [Recenzja] – już wcześniej recenzowałam tę książkę, ale powróciłam do niej drugi raz, więc nagrałam filmik. Dwanaście komentarzy, opinie były podzielone.
  • Celebrity Tag, żeby nie wiało nudą. [TAG] – Coś dla odmiany, byście się nie zanudzili. Z recenzjami książek ciężko, bo nie mam na to czasu. Tag doczekał się dwunastu komentarzy.
  • 1 urodziny bloga. – Ach, tak i moje super spóźnienie! Naprawdę zapomniałam, ale dostałam od Was bardzo dużo ładnych życzeń, aby wiodło mi się jeszcze lepiej z pisaniem bloga. Dziękuję! Aż 25 komentarzy.
  • Chaos i milion myśli. Margo. [Recenzja] – szesnaście komentarzy i bardzo dużo osób chętnych do przeczytania tej książki. Polecam gorąco!
  • "Co za głupia książka", Gwiazd Naszych Wina [Recenzja] – aż osiemnaście komentarzy. Macie różne poglądy na temat tej książki i ja to rozumiem. Dla mnie jest bardzo udana i będę do niej wracać.
Dziękuję wam za ten miesiąc! Ciągniemy to dalej, bo pisanie postów ma być przyjemnością, a nie obowiązkiem. Cieszę się, że Was mam!