niedziela, czerwca 25, 2017

Dziewczyna z nagietkowym szalem [recenzja]


Autor: Susan Meissner
Opis: Wrzesień, rok 1911. W porcie na wyspie Ellis Island przebywa pielęgniarka Clara Wood. Nie jest w stanie zmierzyć się z wizją powrotu do rodzinnego Manhattanu, bo właśnie tam w pożarze szwalni Triangle Shirtwaist zginął jej ukochany. Opiekując się ciężko chorą osobą, która również doświadczyła podobnej tragedii, zauważa ozdobny szal przyozdobiony wzorem nagietków. Kobieta jest zaintrygowana historią tego przedmiotu i postanawia odkryć jego tajemnicę. Czy to, czego się dowie zburzy jej światopogląd czy, wręcz przeciwnie, wyzwoli ją?

Wrzesień, rok 2011. Na Upper West Side, Taryn Michaels oszukuje samą siebie, wmawiając sobie, że jest w pełni spełnioną kobietą. Lubi swoją pracę w sklepie i uwielbia spędzać czas z córką, którą wychowuje samodzielnie. Wszystko zmienia się, kiedy natrafia na wiekowe zdjęcie opublikowane w czasopiśmie. Wówczas mierzy się z bolesnym wspomnieniem – jej mąż zginął podczas ataku na World Trade Center. Co to ma wspólnego z tajemniczym szalem? Jak ta historia wiąże się z wspomnieniem roku 1911?

Akcja książki toczy się na dwóch płaszczyznach. Tak jak podane jest w opisie, mamy rok 1911 po pożarze, w którym Clara traci ukochanego, ale również rok 2011 po katastrofie World Trade Center, gdzie Taryn traci męża. Poznajemy obie historie, dość podobne do siebie.
Obie bohaterki musiały pogodzić się ze stratą oraz cierpieniem. Ich losy splata jeden szal – tajemniczy nagietkowy materiał. Sama nie wiem, czyją historię polubiłam bardziej. Clara i Taryn były przyjaznymi postaciami dla czytelnika, ale cała książka nie przypadła mi do gustu. 
Na wyspie Ellis, gdzie pracuje Clara, pojawia się Andrew Gwynn, który cierpi po stracie żony. I tutaj pojawia się pewna tajemnica związaną z nią, ale tego nie zdradzę. O tajemnicy dowiaduje się Clara, przeszukując rzeczy żony Gwynna, natomiast on o niczym nie wie. Czy zdradzi mu sekret Lily Gwynn?
Przez całą książkę czułam się trochę znudzona i ciężko mi się było brać za tę powieść, bo nie miałam ochoty. Jakoś nie potrafiłam wczuć się w przebieg fabuły, niestety.
Natomiast muszę przyznać, że książka jest bardzo dobrze napisana. Dużym plusem są rozbudowane i bogate opisy, które autorka dopracowała. Na pewno jest to opowieść o walce z cierpieniem i stratą oraz spróbowaniem pogodzenia się z tak strasznymi faktami.

Polecam ją, bo może Wam będzie bardziej odpowiadać. Myślę, że ta historia nie była pisana akurat dla mnie. 
4/5
za egzemplarz dziękuję Wydawnictwu Kobiece.

sobota, czerwca 17, 2017

Tysiąc pocałunków... a może trochę ponad. [recenzja]



Tytuł: „Tysiąc pocałunków.
Autor: M.L. Stedman.
Opis: Wyobraź sobie, że otrzymujesz tysiąc małych karteczek i masz wypełnić je najpiękniejszymi momentami swojego życia.
Jeden pocałunek trwa chwilę. Tysiąc pocałunków może wypełnić całe życie.
Chłopak i dziewczyna. Uczucie powstałe w jednej chwili, pielęgnowane później latami. Więź, której nie był w stanie zniszczyć ani czas, ani odległość. Która miała przetrwać już do końca. A przynajmniej tak zakładali.
Kiedy siedemnastoletni Rune Kristiansen wraca z rodzinnej Norwegii do sennego miasteczka Blossom Grove w stanie Georgia, gdzie jako dziecko zaprzyjaźnił się z Poppy Litchfield, myśli tylko o jednym. Dlaczego dziewczyna, która była drugą połową jego duszy i przyrzekła wiernie czekać na jego powrót, odcięła się od niego bez słowa wyjaśnienia?
Serce Rune’a zostało złamane, gdy dwa lata temu Poppy przestała się do niego odzywać. Jednak, gdy chłopakowi przyjdzie odkryć prawdę, jego serce rozpadnie się na nowo.


Wczoraj płakałam głośno, kończąc książkę. W zasadzie Tysiąc pocałunków wzrusza od samego początku i to jest ogromny plus. Przeżywamy dane sytuacje wraz z bohaterami, do których się przywiązujemy od pierwszych chwil.
Kiedy odkryłam utworzą playlistę przez autorkę, możecie wiedzieć, jak moje serce szybko zabiło. Najwięcej piosenek, które wybrała, należały do One Direction. Było mi cholernie miło, kiedy czytałam Tysiąc Pocałunków i słuchałam kolejnych utworów mojego ulubionego boysbandu. Z pewnością autorka zrobiła wszystko, abyśmy poczuli więź z głównymi bohaterami. Stali się na tyle ważni, że trudno było nam się rozstać… Nie będę spojlerować, obiecuję.
Tillie Cole porusza trudny temat – raka, a co za tym idzie śmierci oraz cierpienia bliskich. Pisze to wszystko z własnego doświadczenia, dlatego historia jest wiarygodna. Wydaje mi się, że to chciała przekazać, z łatwością odtworzyło się w mojej głowie. Przynajmniej tak czułam.
Rune – to postać, która przechodzi niebywałą przemianę i to dzięki jednej osobie. Muszę zaznaczyć, że zmiana zachodzi w nim aż dwa razy i to wszystko przez Poppy. Jako chłopak bardzo mi się podobał. Inteligentny, przystojny z ogromnym talentem. Na dodatek, mimo młodego wieku, oddany Poppy do końca życia.
Poppy – wesoła i kolorowa dziewczyna, która gra na wiolonczeli. Po śmierci babci dostaje słów z Tysiącem Pocałunków Chłopaka i wypełnia go. Jak? Tego dowiecie się czytając książkę.
Autorka ukazała też niesamowitą przyjaźń, zaufanie i miłość, chociaż bohaterowie byli w młodym wieku. W zasadzie nie istniała tam osoba, której nie lubiłam. Do wszystkich byłam pozytywnie nastawiona i czytało mi się tę książkę bardzo przyjemnie.
Tysiąc Pocałunków jest świetną lekturą, która odrywa nas od wszystkiego co nas otacza w rzeczywistości. Wyłącza nas z życia na kilkanaście godzin i wiele rzeczy uświadamia. Na przykład to, jak warto cenić sobie każdą chwilę, bo nie wiadomo, czy nadejdzie kolejny dzień.

Nie żałuję, że sięgnęłam po tę książkę. Nigdy nie będę żałować. Chcę ją Wam polecić ze łzami w oczach, słuchając If I could fly…

5/5

piątek, czerwca 16, 2017

Nowości wydawnicze czerwiec - lipiec.

Książę Władysław powrócił z banicji i Kraków odtworzył przed nim swe bramy. Ale Królestwo wciąż jest podzielone, w Starszej Polsce władają książęta Głogowa, w Czechach trwają zawirowania tronowe, a na północy Krzyżacy zaczynają swą grę o Pomorze. Grę, która rozpętała gdańskie piekło.

Władysław znów musi walczyć z wrogami, którzy naciskają na niego ze zbyt wielu stron. Pokonać potężnego biskupa Muskatę, co zbuntował Małą Polskę przeciw prawowitemu władcy. I nagle, dzięki uporowi Małego Księcia, wszystkie pasma porażek zaczynają zamieniać...



Guillaume Musso, który od lat utrzymuje się na pierwszym miejscu listy najpopularniejszych francuskich pisarzy, słusznie nazywany jest mistrzem suspensu!
Doskonale pamiętam ten moment: stoimy nad brzegiem morza, patrząc, jak zachodzące słońce rozświetla horyzont. Wtedy Anna zapytała: „Czy wciąż byś mnie kochał, gdybym zrobiła coś naprawdę złego?”.
Co mogłem odpowiedzieć? Anna była kobietą mojego życia. Za trzy miesiące mieliśmy się pobrać. Oczywiście, że ją kochałem, niezależnie od tego, co zrobiła.
Tak przynajmniej myślałem, gdy ona gorączkowo szperała w torebce i wręczała mi zdjęcie, mówiąc: „Oto, co zrobiłam”. Patrzyłem oszołomiony na jej sekret i wiedziałem, że nasz los odmienił się bezpowrotnie. Zszokowany, odszedłem bez słowa. Kiedy wróciłem, było już za późno – Anna zniknęła.
Od tamtej chwili wciąż jej szukam.


Bogata, pełna przygód i zmysłowych doznań opowieść.
Berlin, rok 1887. Lora i jej mąż Fridolin wraz z dwójką swoich dzieci cieszą się rodzinnym szczęściem i wszystko wskazuje na to, że wreszcie odnaleźli spokój w swoim życiu. A w dodatku być może spełni się ich dawne, skrzętnie skrywane marzenie: Fridolin ma możliwość przejęcia majątku, znajdującego się w ojczyźnie Nathalie, młodej przyjaciółki Lory. Ale ich mieszkający w Prusach wschodnich krewni, którzy nie życzą im dobrze, zaczynają knuć podstępne plany i chcą zniszczyć szczęście młodej pary. I w wyniku tego Lora i Nathalie znajdą się w ogromnym niebezpieczeństwie…

Dwudziestoletnia kobieta zostaje porwana. Siedem dni później policja odnajduje jej ciało na niewielkiej polanie w pobliżu lotniska w Los Angeles. Zwłoki ułożono z kończynami wyciągniętymi w taki sposób, aby utworzyły kształt gwiazdy.
Sekcja zwłok wykazuje, że denatka była torturowana, a następnie zamordowana w bardzo dziwaczny sposób. To jednak nie koniec niespodzianek. Morderca lubi gierki, dlatego zostawił wiadomość wepchniętą w gardło ofiary.
Do sprawy zostaje przydzielony detektyw Robert Hunter, który dowodzi jednostką specjalną policji w Los Angeles. Niemal natychmiast odkrywa następne ciało. Hunter wie, że musi działać szybko.
Stawiając czoło wyzwaniom pojawiającym się każdego dnia, Hunter odkrywa, że jest na tropie potwora. Drapieżnika, którego przeszłość skrywa straszliwą tajemnicę. Drapieżnika, którego potrzeba krzywdzenia ludzi, oraz żądza mordu nie mogą zostać zaspokojone - ponieważ jest on ŚMIERCIĄ.
„Carter przedstawia chłodny portret kompulsywnego psychopaty, udowadniając tym samym, że jest teraz w klasie Jeffrey'a Deaver'a”.  Daily Mail
„Wnikliwy” Sunday Mirror



Zmień zasady gry. 
Układy i układziki, kolesiostwo i molestowanie – oto rzeczywistość jednego z warszawskich banków. Pojawienie się w zespole nowego pracownika od początku budzi wiele emocji – pozostali wolą nie wchodzić z nim w żadne relacje, nie wiedząc, czego można się po nim spodziewać. 
Stopniowo jednak zmienia się układ sił – tworzą się nowe sojusze, a nawet rozkwita miłość, ale jednocześnie rodzą się konflikty, które będą narastać. Czy tym, którym zależy na uczciwości i wzajemnej współpracy, uda się zmienić dotychczasowe zasady gry? Czy w takim środowisku prawdziwe uczucie ma szansę przetrwać?

piątek, czerwca 09, 2017

Bez ciebie. [recenzja]


Tytuł: Bez ciebie.
Autor: Kate Eberlen.
Opis: Los sprawia, że Tess i Gus mają szansę się poznać, gdy mijają się na florenckich uliczkach pamiętnego lata po skończeniu szkoły średniej. Być może są dwiema połówkami pomarańczy. Niestety, nie jest im dane się o tym przekonać.
Przez następne szesnaście lat, jakby za karę, los nie szczędzi im życiowych wyzwań, miłosnych porażek i zawodowych katastrof. Nie wiedzą, że daje im też w Londynie kilka niewykorzystanych okazji, by się wreszcie nawzajem dostrzegli. Po wielu zawirowaniach Tess i Gus znowu trafiają w tym samym czasie do Toskanii. Tak jakby przeznaczenie łaskawie dało im jeszcze jedną szansę…
         Nie miałam pojęcia jak pisze ta autorka. Nigdy o niej nie słyszałam. To był mój debiut z jej utworami. Wiedziałam, że Bez Ciebie będzie romansem, tego oczekiwałam. Ale dlaczego książka mną nie poruszyła, tak jakbym tego chciała…
Zdecydowanie czegoś zabrakło. Nie wiem, być może w fabule i w pomyśle nad koncepcją książki. Punktu kulminacyjnego, jakiejś większej akcji, motoru napędzającego tempo. Nic takiego się nie stało, a autorka przez prawie całą książkę utrzymała równe napięcie.
Nie mogłabym powiedzieć, że Bez ciebie jest źle napisana. W zasadzie wszystko było w porządku, jeśli chodzi o styl, prócz dialogów. To denerwowało mnie najbardziej ze wszystkiego. Dialogi były urywane i szarpane. Bohaterzy zadawali pytania i nie dostawali odpowiedzi, pomieszane to było z opisami. Często było też tak, że bohater wypowiedział zdanie, po czym drugi bohater powiedział coś, ale już w innym dniu, czy nawet miesiącu. Kompletny chaos, w którym nie mogłam się połapać i takim zabiegom mówię NIE.
Miałam wrażenie, że bohaterowie są… płytcy. Nie mówię, że głupi, nie o to mi chodzi. Odbierałam ich jako postacie bez duszy. Gus był chłopakiem, który tylko przytakiwał i robił, bez żadnych emocji. Taki pachołek. Zero jakiejś werwy, energii, uczuć. Zupełnie przezroczysta postać, która była kukiełką w rękach jego rodziny, a później żony. Niestety, ale nie uwiódł mnie niczym. Wręcz w połowie miałam go już serdecznie dość. Z jednej strony podziwiam autorkę. Wykreować tak bezbarwną osobę też trzeba umieć…
Natomiast Tess… Trochę szalona, trochę nie ogarnięta, ale również nie miała w sobie nic takiego, co przykułoby uwagę. Nie udało mi się jej polubić. Czasem drażniła mnie jej naiwności. Akcja książki skupiała się także na jej relacji z młodszą siostrą – Hope. Hope cierpi na pewien rodzaj autyzmu. Nie chcę zdradzać więcej, dlaczego Tess zajmuje się siostrą i przez co przechodzi oraz jakie są tego konsekwencje.
Była także Doll, przyjaciółka Tess. Nie bardzo rozumiałam tę relację, ponieważ wybaczały sobie najgorsze sprawy. Doll odebrała faceta Tess (nie głównego bohatera) i nawet wzięła z nim ślub, ale dwa lata później Tess o niczym już nie pamiętała. Nieważne, że koleś był jej pierwszym chłopakiem. No okej. Naciągane trochę. Oczywiście Doll jest człowiekiem sukcesu, natomiast główna bohaterka to taka sierotka.
W książce pojawiła się też Charlotte. Charlotte była dziewczyną, lub narzeczoną, brata Gusa – Rossa. O nim też dowiecie się więcej w czasie czytania. Ale wyszło tak, że jednak jej drogi skrzyżowały się z drogami Gusa. Charlotte była chyba najbardziej charakterystyczna z nich wszystkich. Przebiegła, wredna, denerwująca…
Za co mam postawić punkty, jeśli fabuła książki to totalna klapa, a bohaterowie to duchy, a nie żywe postacie? Wydaje mi się, że za to, że to nie była taka najgorsza książka pod względem napisania jej. Ostatnio spotykałam się z wieloma pozycjami, które w ogóle nie powinny przejść korekty.
Jeśli jesteście ciekawi przygód Gusa i Tess, sięgnijcie po tę książkę, chociaż zakończenie… Moim zdaniem – jest tragiczne i napisane tylko dlatego, że trzeba było jakoś to wszystko objąć klamrą.

2/5
Dziękuję wydawnictwu HarperCollins

piątek, czerwca 02, 2017

Nie przegap! Zapowiedzi czerwca


Znalezione obrazy dla zapytania bad mommy wydawnictwo sqn

Już 14 czerwca nakładem wydawnictwa SQN zostanie wydana najnowsza książka Tarryn Fisher „Bad Mommy”. Czym tym razem zaskoczy nas autorka?

„Jak daleko się posuniesz, aby zawładnąć czyimś życiem?
Wciągający, pełen intryg i obsesyjnej miłości thriller psychologiczny.

Jolene i Darius Avery są szczęśliwą parą i rodzicami kilkuletniej Mercy. Pewnego dnia do sąsiedniego domu wprowadza się tajemnicza Fig. Szybko zaskarbia sobie sympatię młodego  małżeństwa i staje się powierniczką Jolene.
Z czasem zachowanie Fig zaczyna być coraz bardziej niepokojące – kobieta gromadzi w domu rzeczy identyczne jak u przyjaciółki, kupuje takie same ubrania, a na Instagramie publikuje zdjęcia Dariusa. Czy prawdziwym obiektem jej zainteresowania jest Jolene, jej przystojny mąż, czy mała Mercy? A może chciałaby mieć ich wszystkich?

Tarryn Fisher nakreśliła niezwykle intrygujące portrety psychologiczne bohaterów. W jakim stopniu ich motywacje są szczere? A może wszystko, co pokazują otoczeniu, to perfekcyjnie wyreżyserowany spektakl?”

Książka dostępna już w przedsprzedaży: http://www.empik.com/bad-mommy-fisher-tarryn,p1142800576,ksiazka-p


14 czerwca swoją premierę ma także „Pakistańska córka” Mari Toorpakai. Jest to historia o dziewczynie, która nie pozwoliła, by islam zniszczył jej marzenia.


"Nazywam się Maria Toorpakai Wazir. Pochodzę z jednej z najbardziej niebezpiecznych części Pakistanu. Mój dom to siedziba talibów. Kobiety wiodą tu bardzo nieszczęśliwe życie…"
Tam, gdzie się wychowała, dla kobiet wszystko jest „haram” – zakazane: edukacja, słuchanie muzyki, opuszczanie domu bez towarzystwa mężczyzny, wybór ubrania, własne poglądy… Od najmłodszych lat dziewczynki są uległe i posłuszne. Ale nie Maria.
Przejmująca historia dziewczyny, która wygrała pojedynek z islamskim fanatykami i dziś walczy o to, by świat poznał los zniewolonych kobiet.


czwartek, czerwca 01, 2017

Uważaj o czym marzysz... Bo to może się spełnić! [recenzja]


Tytuł: Uważaj o czym marzysz.
Autor: Victoria Connelly
Opis: Alice jest typową szarą myszką. Marzy o wielkiej miłości i powodzeniu u płci przeciwnej. Piękna i kapryśna siostra Stella zaprasza ją na wakacje. Krystalicznie czysta woda, błękitne niebo i skąpana w słońcu grecka wyspa to wszystko, czego jej potrzeba, żeby odpocząć od codzienności i problemów w pracy.
Gdy Alice poznaje Mila, przystojnego ogrodnika na Kethos, po raz pierwszy czuje się wyjątkowa i pewna siebie. Czy to tylko magia wakacji i przelotny romans? A może to jednak prawdziwa miłość, która przetrwa wbrew wszystkiemu i wszystkim?

Autorka przenosi nas w magiczny i piękny krajobraz Grecji. Karmi nas pięknymi opisami, a my z rozkoszą je chłoniemy. Nie można ukryć, że to właśnie cała obudowa książki jest jej ogromnym plusem i zaletą. Uważaj o czym marzysz to bardzo delikatna i lekka powieść, opisująca miłość dwójki osób z zupełnie innych światów. Zapoznali się w Grecji. Milo, tamtejszy ogrodnik i Alice, Brytyjka, która wraz z siostrą odpoczywa na pięknej wyspie.
Oraz jeden magiczny posąg Afrodyty, odgrywający bardzo dużo rolę w owej książce. Romans to główny wątek powieści. Jednak mamy też relacje między siostrami, która jest dość ciekawa. Osobiście od razu nie polubiłam Stelli, myślę, że nie tylko ja. Była irytująca i pusta. Alice to kompletne przeciwieństwo siostry. Miała w sobie takie promienne słoneczko, które przyciągało uwagę.
Dobrą stroną książki są też dialogi, które były przemyślane i często zawierały lekki humor. Nieraz uśmiechnęłam się, przekraczając kartki, co musiało wyglądać dziwnie w pociągu, ale cóż, nie mogłam się powstrzymać. Tak naprawdę nie potrafię tutaj napisać nic więcej. Nie chcę psuć nikomu lektury, ale jest udana i zachęcająca. Sądzę, że to świetna odskocznia, zwłaszcza teraz na te cieplejsze dni. Możemy usiąść, zrelaksować się i pomyśleć o jakiś wspaniałych wakacjach.


5/5

Wyniki konkursu!


Wczoraj zakończyło się rozdanie książki Everville. Niestety wzięło udział bardzo mało osób, ale to pewnie ze względu na nie taką popularność książki, jakby się tego oczekiwało. Jednakże dziękuję tym, którzy postanowili wziąć udział.



Wygrała Lilly Rodriguez.  Gratuluję!

niedziela, czerwca 25, 2017

Dziewczyna z nagietkowym szalem [recenzja]


Autor: Susan Meissner
Opis: Wrzesień, rok 1911. W porcie na wyspie Ellis Island przebywa pielęgniarka Clara Wood. Nie jest w stanie zmierzyć się z wizją powrotu do rodzinnego Manhattanu, bo właśnie tam w pożarze szwalni Triangle Shirtwaist zginął jej ukochany. Opiekując się ciężko chorą osobą, która również doświadczyła podobnej tragedii, zauważa ozdobny szal przyozdobiony wzorem nagietków. Kobieta jest zaintrygowana historią tego przedmiotu i postanawia odkryć jego tajemnicę. Czy to, czego się dowie zburzy jej światopogląd czy, wręcz przeciwnie, wyzwoli ją?

Wrzesień, rok 2011. Na Upper West Side, Taryn Michaels oszukuje samą siebie, wmawiając sobie, że jest w pełni spełnioną kobietą. Lubi swoją pracę w sklepie i uwielbia spędzać czas z córką, którą wychowuje samodzielnie. Wszystko zmienia się, kiedy natrafia na wiekowe zdjęcie opublikowane w czasopiśmie. Wówczas mierzy się z bolesnym wspomnieniem – jej mąż zginął podczas ataku na World Trade Center. Co to ma wspólnego z tajemniczym szalem? Jak ta historia wiąże się z wspomnieniem roku 1911?

Akcja książki toczy się na dwóch płaszczyznach. Tak jak podane jest w opisie, mamy rok 1911 po pożarze, w którym Clara traci ukochanego, ale również rok 2011 po katastrofie World Trade Center, gdzie Taryn traci męża. Poznajemy obie historie, dość podobne do siebie.
Obie bohaterki musiały pogodzić się ze stratą oraz cierpieniem. Ich losy splata jeden szal – tajemniczy nagietkowy materiał. Sama nie wiem, czyją historię polubiłam bardziej. Clara i Taryn były przyjaznymi postaciami dla czytelnika, ale cała książka nie przypadła mi do gustu. 
Na wyspie Ellis, gdzie pracuje Clara, pojawia się Andrew Gwynn, który cierpi po stracie żony. I tutaj pojawia się pewna tajemnica związaną z nią, ale tego nie zdradzę. O tajemnicy dowiaduje się Clara, przeszukując rzeczy żony Gwynna, natomiast on o niczym nie wie. Czy zdradzi mu sekret Lily Gwynn?
Przez całą książkę czułam się trochę znudzona i ciężko mi się było brać za tę powieść, bo nie miałam ochoty. Jakoś nie potrafiłam wczuć się w przebieg fabuły, niestety.
Natomiast muszę przyznać, że książka jest bardzo dobrze napisana. Dużym plusem są rozbudowane i bogate opisy, które autorka dopracowała. Na pewno jest to opowieść o walce z cierpieniem i stratą oraz spróbowaniem pogodzenia się z tak strasznymi faktami.

Polecam ją, bo może Wam będzie bardziej odpowiadać. Myślę, że ta historia nie była pisana akurat dla mnie. 
4/5
za egzemplarz dziękuję Wydawnictwu Kobiece.

sobota, czerwca 17, 2017

Tysiąc pocałunków... a może trochę ponad. [recenzja]



Tytuł: „Tysiąc pocałunków.
Autor: M.L. Stedman.
Opis: Wyobraź sobie, że otrzymujesz tysiąc małych karteczek i masz wypełnić je najpiękniejszymi momentami swojego życia.
Jeden pocałunek trwa chwilę. Tysiąc pocałunków może wypełnić całe życie.
Chłopak i dziewczyna. Uczucie powstałe w jednej chwili, pielęgnowane później latami. Więź, której nie był w stanie zniszczyć ani czas, ani odległość. Która miała przetrwać już do końca. A przynajmniej tak zakładali.
Kiedy siedemnastoletni Rune Kristiansen wraca z rodzinnej Norwegii do sennego miasteczka Blossom Grove w stanie Georgia, gdzie jako dziecko zaprzyjaźnił się z Poppy Litchfield, myśli tylko o jednym. Dlaczego dziewczyna, która była drugą połową jego duszy i przyrzekła wiernie czekać na jego powrót, odcięła się od niego bez słowa wyjaśnienia?
Serce Rune’a zostało złamane, gdy dwa lata temu Poppy przestała się do niego odzywać. Jednak, gdy chłopakowi przyjdzie odkryć prawdę, jego serce rozpadnie się na nowo.


Wczoraj płakałam głośno, kończąc książkę. W zasadzie Tysiąc pocałunków wzrusza od samego początku i to jest ogromny plus. Przeżywamy dane sytuacje wraz z bohaterami, do których się przywiązujemy od pierwszych chwil.
Kiedy odkryłam utworzą playlistę przez autorkę, możecie wiedzieć, jak moje serce szybko zabiło. Najwięcej piosenek, które wybrała, należały do One Direction. Było mi cholernie miło, kiedy czytałam Tysiąc Pocałunków i słuchałam kolejnych utworów mojego ulubionego boysbandu. Z pewnością autorka zrobiła wszystko, abyśmy poczuli więź z głównymi bohaterami. Stali się na tyle ważni, że trudno było nam się rozstać… Nie będę spojlerować, obiecuję.
Tillie Cole porusza trudny temat – raka, a co za tym idzie śmierci oraz cierpienia bliskich. Pisze to wszystko z własnego doświadczenia, dlatego historia jest wiarygodna. Wydaje mi się, że to chciała przekazać, z łatwością odtworzyło się w mojej głowie. Przynajmniej tak czułam.
Rune – to postać, która przechodzi niebywałą przemianę i to dzięki jednej osobie. Muszę zaznaczyć, że zmiana zachodzi w nim aż dwa razy i to wszystko przez Poppy. Jako chłopak bardzo mi się podobał. Inteligentny, przystojny z ogromnym talentem. Na dodatek, mimo młodego wieku, oddany Poppy do końca życia.
Poppy – wesoła i kolorowa dziewczyna, która gra na wiolonczeli. Po śmierci babci dostaje słów z Tysiącem Pocałunków Chłopaka i wypełnia go. Jak? Tego dowiecie się czytając książkę.
Autorka ukazała też niesamowitą przyjaźń, zaufanie i miłość, chociaż bohaterowie byli w młodym wieku. W zasadzie nie istniała tam osoba, której nie lubiłam. Do wszystkich byłam pozytywnie nastawiona i czytało mi się tę książkę bardzo przyjemnie.
Tysiąc Pocałunków jest świetną lekturą, która odrywa nas od wszystkiego co nas otacza w rzeczywistości. Wyłącza nas z życia na kilkanaście godzin i wiele rzeczy uświadamia. Na przykład to, jak warto cenić sobie każdą chwilę, bo nie wiadomo, czy nadejdzie kolejny dzień.

Nie żałuję, że sięgnęłam po tę książkę. Nigdy nie będę żałować. Chcę ją Wam polecić ze łzami w oczach, słuchając If I could fly…

5/5

piątek, czerwca 16, 2017

Nowości wydawnicze czerwiec - lipiec.

Książę Władysław powrócił z banicji i Kraków odtworzył przed nim swe bramy. Ale Królestwo wciąż jest podzielone, w Starszej Polsce władają książęta Głogowa, w Czechach trwają zawirowania tronowe, a na północy Krzyżacy zaczynają swą grę o Pomorze. Grę, która rozpętała gdańskie piekło.

Władysław znów musi walczyć z wrogami, którzy naciskają na niego ze zbyt wielu stron. Pokonać potężnego biskupa Muskatę, co zbuntował Małą Polskę przeciw prawowitemu władcy. I nagle, dzięki uporowi Małego Księcia, wszystkie pasma porażek zaczynają zamieniać...



Guillaume Musso, który od lat utrzymuje się na pierwszym miejscu listy najpopularniejszych francuskich pisarzy, słusznie nazywany jest mistrzem suspensu!
Doskonale pamiętam ten moment: stoimy nad brzegiem morza, patrząc, jak zachodzące słońce rozświetla horyzont. Wtedy Anna zapytała: „Czy wciąż byś mnie kochał, gdybym zrobiła coś naprawdę złego?”.
Co mogłem odpowiedzieć? Anna była kobietą mojego życia. Za trzy miesiące mieliśmy się pobrać. Oczywiście, że ją kochałem, niezależnie od tego, co zrobiła.
Tak przynajmniej myślałem, gdy ona gorączkowo szperała w torebce i wręczała mi zdjęcie, mówiąc: „Oto, co zrobiłam”. Patrzyłem oszołomiony na jej sekret i wiedziałem, że nasz los odmienił się bezpowrotnie. Zszokowany, odszedłem bez słowa. Kiedy wróciłem, było już za późno – Anna zniknęła.
Od tamtej chwili wciąż jej szukam.


Bogata, pełna przygód i zmysłowych doznań opowieść.
Berlin, rok 1887. Lora i jej mąż Fridolin wraz z dwójką swoich dzieci cieszą się rodzinnym szczęściem i wszystko wskazuje na to, że wreszcie odnaleźli spokój w swoim życiu. A w dodatku być może spełni się ich dawne, skrzętnie skrywane marzenie: Fridolin ma możliwość przejęcia majątku, znajdującego się w ojczyźnie Nathalie, młodej przyjaciółki Lory. Ale ich mieszkający w Prusach wschodnich krewni, którzy nie życzą im dobrze, zaczynają knuć podstępne plany i chcą zniszczyć szczęście młodej pary. I w wyniku tego Lora i Nathalie znajdą się w ogromnym niebezpieczeństwie…

Dwudziestoletnia kobieta zostaje porwana. Siedem dni później policja odnajduje jej ciało na niewielkiej polanie w pobliżu lotniska w Los Angeles. Zwłoki ułożono z kończynami wyciągniętymi w taki sposób, aby utworzyły kształt gwiazdy.
Sekcja zwłok wykazuje, że denatka była torturowana, a następnie zamordowana w bardzo dziwaczny sposób. To jednak nie koniec niespodzianek. Morderca lubi gierki, dlatego zostawił wiadomość wepchniętą w gardło ofiary.
Do sprawy zostaje przydzielony detektyw Robert Hunter, który dowodzi jednostką specjalną policji w Los Angeles. Niemal natychmiast odkrywa następne ciało. Hunter wie, że musi działać szybko.
Stawiając czoło wyzwaniom pojawiającym się każdego dnia, Hunter odkrywa, że jest na tropie potwora. Drapieżnika, którego przeszłość skrywa straszliwą tajemnicę. Drapieżnika, którego potrzeba krzywdzenia ludzi, oraz żądza mordu nie mogą zostać zaspokojone - ponieważ jest on ŚMIERCIĄ.
„Carter przedstawia chłodny portret kompulsywnego psychopaty, udowadniając tym samym, że jest teraz w klasie Jeffrey'a Deaver'a”.  Daily Mail
„Wnikliwy” Sunday Mirror



Zmień zasady gry. 
Układy i układziki, kolesiostwo i molestowanie – oto rzeczywistość jednego z warszawskich banków. Pojawienie się w zespole nowego pracownika od początku budzi wiele emocji – pozostali wolą nie wchodzić z nim w żadne relacje, nie wiedząc, czego można się po nim spodziewać. 
Stopniowo jednak zmienia się układ sił – tworzą się nowe sojusze, a nawet rozkwita miłość, ale jednocześnie rodzą się konflikty, które będą narastać. Czy tym, którym zależy na uczciwości i wzajemnej współpracy, uda się zmienić dotychczasowe zasady gry? Czy w takim środowisku prawdziwe uczucie ma szansę przetrwać?

piątek, czerwca 09, 2017

Bez ciebie. [recenzja]


Tytuł: Bez ciebie.
Autor: Kate Eberlen.
Opis: Los sprawia, że Tess i Gus mają szansę się poznać, gdy mijają się na florenckich uliczkach pamiętnego lata po skończeniu szkoły średniej. Być może są dwiema połówkami pomarańczy. Niestety, nie jest im dane się o tym przekonać.
Przez następne szesnaście lat, jakby za karę, los nie szczędzi im życiowych wyzwań, miłosnych porażek i zawodowych katastrof. Nie wiedzą, że daje im też w Londynie kilka niewykorzystanych okazji, by się wreszcie nawzajem dostrzegli. Po wielu zawirowaniach Tess i Gus znowu trafiają w tym samym czasie do Toskanii. Tak jakby przeznaczenie łaskawie dało im jeszcze jedną szansę…
         Nie miałam pojęcia jak pisze ta autorka. Nigdy o niej nie słyszałam. To był mój debiut z jej utworami. Wiedziałam, że Bez Ciebie będzie romansem, tego oczekiwałam. Ale dlaczego książka mną nie poruszyła, tak jakbym tego chciała…
Zdecydowanie czegoś zabrakło. Nie wiem, być może w fabule i w pomyśle nad koncepcją książki. Punktu kulminacyjnego, jakiejś większej akcji, motoru napędzającego tempo. Nic takiego się nie stało, a autorka przez prawie całą książkę utrzymała równe napięcie.
Nie mogłabym powiedzieć, że Bez ciebie jest źle napisana. W zasadzie wszystko było w porządku, jeśli chodzi o styl, prócz dialogów. To denerwowało mnie najbardziej ze wszystkiego. Dialogi były urywane i szarpane. Bohaterzy zadawali pytania i nie dostawali odpowiedzi, pomieszane to było z opisami. Często było też tak, że bohater wypowiedział zdanie, po czym drugi bohater powiedział coś, ale już w innym dniu, czy nawet miesiącu. Kompletny chaos, w którym nie mogłam się połapać i takim zabiegom mówię NIE.
Miałam wrażenie, że bohaterowie są… płytcy. Nie mówię, że głupi, nie o to mi chodzi. Odbierałam ich jako postacie bez duszy. Gus był chłopakiem, który tylko przytakiwał i robił, bez żadnych emocji. Taki pachołek. Zero jakiejś werwy, energii, uczuć. Zupełnie przezroczysta postać, która była kukiełką w rękach jego rodziny, a później żony. Niestety, ale nie uwiódł mnie niczym. Wręcz w połowie miałam go już serdecznie dość. Z jednej strony podziwiam autorkę. Wykreować tak bezbarwną osobę też trzeba umieć…
Natomiast Tess… Trochę szalona, trochę nie ogarnięta, ale również nie miała w sobie nic takiego, co przykułoby uwagę. Nie udało mi się jej polubić. Czasem drażniła mnie jej naiwności. Akcja książki skupiała się także na jej relacji z młodszą siostrą – Hope. Hope cierpi na pewien rodzaj autyzmu. Nie chcę zdradzać więcej, dlaczego Tess zajmuje się siostrą i przez co przechodzi oraz jakie są tego konsekwencje.
Była także Doll, przyjaciółka Tess. Nie bardzo rozumiałam tę relację, ponieważ wybaczały sobie najgorsze sprawy. Doll odebrała faceta Tess (nie głównego bohatera) i nawet wzięła z nim ślub, ale dwa lata później Tess o niczym już nie pamiętała. Nieważne, że koleś był jej pierwszym chłopakiem. No okej. Naciągane trochę. Oczywiście Doll jest człowiekiem sukcesu, natomiast główna bohaterka to taka sierotka.
W książce pojawiła się też Charlotte. Charlotte była dziewczyną, lub narzeczoną, brata Gusa – Rossa. O nim też dowiecie się więcej w czasie czytania. Ale wyszło tak, że jednak jej drogi skrzyżowały się z drogami Gusa. Charlotte była chyba najbardziej charakterystyczna z nich wszystkich. Przebiegła, wredna, denerwująca…
Za co mam postawić punkty, jeśli fabuła książki to totalna klapa, a bohaterowie to duchy, a nie żywe postacie? Wydaje mi się, że za to, że to nie była taka najgorsza książka pod względem napisania jej. Ostatnio spotykałam się z wieloma pozycjami, które w ogóle nie powinny przejść korekty.
Jeśli jesteście ciekawi przygód Gusa i Tess, sięgnijcie po tę książkę, chociaż zakończenie… Moim zdaniem – jest tragiczne i napisane tylko dlatego, że trzeba było jakoś to wszystko objąć klamrą.

2/5
Dziękuję wydawnictwu HarperCollins

piątek, czerwca 02, 2017

Nie przegap! Zapowiedzi czerwca


Znalezione obrazy dla zapytania bad mommy wydawnictwo sqn

Już 14 czerwca nakładem wydawnictwa SQN zostanie wydana najnowsza książka Tarryn Fisher „Bad Mommy”. Czym tym razem zaskoczy nas autorka?

„Jak daleko się posuniesz, aby zawładnąć czyimś życiem?
Wciągający, pełen intryg i obsesyjnej miłości thriller psychologiczny.

Jolene i Darius Avery są szczęśliwą parą i rodzicami kilkuletniej Mercy. Pewnego dnia do sąsiedniego domu wprowadza się tajemnicza Fig. Szybko zaskarbia sobie sympatię młodego  małżeństwa i staje się powierniczką Jolene.
Z czasem zachowanie Fig zaczyna być coraz bardziej niepokojące – kobieta gromadzi w domu rzeczy identyczne jak u przyjaciółki, kupuje takie same ubrania, a na Instagramie publikuje zdjęcia Dariusa. Czy prawdziwym obiektem jej zainteresowania jest Jolene, jej przystojny mąż, czy mała Mercy? A może chciałaby mieć ich wszystkich?

Tarryn Fisher nakreśliła niezwykle intrygujące portrety psychologiczne bohaterów. W jakim stopniu ich motywacje są szczere? A może wszystko, co pokazują otoczeniu, to perfekcyjnie wyreżyserowany spektakl?”

Książka dostępna już w przedsprzedaży: http://www.empik.com/bad-mommy-fisher-tarryn,p1142800576,ksiazka-p


14 czerwca swoją premierę ma także „Pakistańska córka” Mari Toorpakai. Jest to historia o dziewczynie, która nie pozwoliła, by islam zniszczył jej marzenia.


"Nazywam się Maria Toorpakai Wazir. Pochodzę z jednej z najbardziej niebezpiecznych części Pakistanu. Mój dom to siedziba talibów. Kobiety wiodą tu bardzo nieszczęśliwe życie…"
Tam, gdzie się wychowała, dla kobiet wszystko jest „haram” – zakazane: edukacja, słuchanie muzyki, opuszczanie domu bez towarzystwa mężczyzny, wybór ubrania, własne poglądy… Od najmłodszych lat dziewczynki są uległe i posłuszne. Ale nie Maria.
Przejmująca historia dziewczyny, która wygrała pojedynek z islamskim fanatykami i dziś walczy o to, by świat poznał los zniewolonych kobiet.


czwartek, czerwca 01, 2017

Uważaj o czym marzysz... Bo to może się spełnić! [recenzja]


Tytuł: Uważaj o czym marzysz.
Autor: Victoria Connelly
Opis: Alice jest typową szarą myszką. Marzy o wielkiej miłości i powodzeniu u płci przeciwnej. Piękna i kapryśna siostra Stella zaprasza ją na wakacje. Krystalicznie czysta woda, błękitne niebo i skąpana w słońcu grecka wyspa to wszystko, czego jej potrzeba, żeby odpocząć od codzienności i problemów w pracy.
Gdy Alice poznaje Mila, przystojnego ogrodnika na Kethos, po raz pierwszy czuje się wyjątkowa i pewna siebie. Czy to tylko magia wakacji i przelotny romans? A może to jednak prawdziwa miłość, która przetrwa wbrew wszystkiemu i wszystkim?

Autorka przenosi nas w magiczny i piękny krajobraz Grecji. Karmi nas pięknymi opisami, a my z rozkoszą je chłoniemy. Nie można ukryć, że to właśnie cała obudowa książki jest jej ogromnym plusem i zaletą. Uważaj o czym marzysz to bardzo delikatna i lekka powieść, opisująca miłość dwójki osób z zupełnie innych światów. Zapoznali się w Grecji. Milo, tamtejszy ogrodnik i Alice, Brytyjka, która wraz z siostrą odpoczywa na pięknej wyspie.
Oraz jeden magiczny posąg Afrodyty, odgrywający bardzo dużo rolę w owej książce. Romans to główny wątek powieści. Jednak mamy też relacje między siostrami, która jest dość ciekawa. Osobiście od razu nie polubiłam Stelli, myślę, że nie tylko ja. Była irytująca i pusta. Alice to kompletne przeciwieństwo siostry. Miała w sobie takie promienne słoneczko, które przyciągało uwagę.
Dobrą stroną książki są też dialogi, które były przemyślane i często zawierały lekki humor. Nieraz uśmiechnęłam się, przekraczając kartki, co musiało wyglądać dziwnie w pociągu, ale cóż, nie mogłam się powstrzymać. Tak naprawdę nie potrafię tutaj napisać nic więcej. Nie chcę psuć nikomu lektury, ale jest udana i zachęcająca. Sądzę, że to świetna odskocznia, zwłaszcza teraz na te cieplejsze dni. Możemy usiąść, zrelaksować się i pomyśleć o jakiś wspaniałych wakacjach.


5/5

Wyniki konkursu!


Wczoraj zakończyło się rozdanie książki Everville. Niestety wzięło udział bardzo mało osób, ale to pewnie ze względu na nie taką popularność książki, jakby się tego oczekiwało. Jednakże dziękuję tym, którzy postanowili wziąć udział.



Wygrała Lilly Rodriguez.  Gratuluję!