czwartek, września 21, 2017

Uratuj mnie, czy jednak utop? [recenzja]



Tytuł: Uratuj mnie.
Autor: Anna Bellon.
Opis: Normalne życie Mai skończyło się, gdy zginął jej ukochany brat. Pogrążyła się w żałobie, zerwała kontakty z wszystkimi przyjaciółmi. Liczyły się tylko książki i muzyka.
Prawdziwe życie Kylera może się dopiero zacząć. Gdy skończy liceum, przestanie się przeprowadzać, zmieniać szkoły, gdy uwolni się od toksycznego ojca. Na razie jedyną ucieczką pozostaje muzyka. I prowokowanie otoczenia napisami na koszulkach.
W nowej szkole Kyler poznaje Maię. I postanawia się z nią zaprzyjaźnić. Ale czy dziewczyna, która odtrąca od siebie wszystkich, jest na to gotowa? Czy Kyler ma w sobie tyle siły, by nie odpuścić?
I czy to na pewno przyjaźń?

Spotkałam się z wieloma opiniami o tej książce, były mieszane – negatywne i pozytywne. Postanowiłam nie oceniać lektury po okładce i zakupiłam Uratuj mnie, żeby się przekonać. Od samego początku wiedziałam z czym mam do czynienia i nie nastawiałam się na nic więcej. I dobrze. Bo nie byłam rozczarowana, ani nic mnie nie zaskoczyło.
Uratuj mnie było publikowane na Wattpadzie, kolejna książka polskiej autorki, która zaczynała swoje początki na tym portalu. Dałam szansę tej lekturze, bo jak powtarzam, ja również tam zaczynałam i wciąż się uczę.
Ta powieść jest powieścią skierowaną do młodzieży, co już wiecie, tak samo jak to, że jest to obyczajówka, która nie może Was niczym zaskoczyć. To lekka powieść, którą czyta się w góra cztery dni. Nie trzeba się nad niczym zastanawiać. Nie dawała mi do myślenia, choć myślałam, że znajdę jakieś „smaczki”, które będę mogła wyciągnąć.
Fabuła bazuje na schemacie tego wszystkiego, co już przerobiliśmy w innych książkach, ale naprawdę trudno o oryginalność w młodzieżówkach, mówię szczerze i z doświadczenia, bo sama takowe piszę. Jednakże nie była nudna, a myślałam, że może tak będzie i zniechęci mnie do czytania, ale nie. Bardzo dobrze. Relacja Kylera i Mai rozwijała się powoli – od przyjaźni do związku. Cieszę się, że autorka nie przyśpieszyła wszystkiego niepotrzebnie. Nie mknęła z wątkami.
Mały minus – błagam, dlaczego wciąż uważane jest, że pisanie np.”Clare Alison Dawson, zachowuj się” jest dobre i brzmi świetnie? Nie brzmi. Nikt tak o sobie nie mówi. NIKT tak nawet nie myśli o drugiej o sobie w myślach. Halo, czy ktoś z Was chociaż raz pomyślał o swojej koleżance np. „Anno Zuzanno Kowalska, ale ładnie wyglądasz”. Wiem, że w książkach amerykańskich i angielskich to bardzo częsty zabieg – tyle że zbędny i niepotrzebny. Nawet kiedy przejmujemy styl z książek, które czytamy, czyli w tym przypadku obcojęzyczne, nie bierzmy wszystkiego, bo nie wszystko jest dobre, tak jak właśnie pisanie imienia, drugiego imienia i nazwiska w dialogach i opisach.
To taka dygresja na temat, który znowu rzucił mi się w oczy. Natomiast cała książka była w porządku. Nie zrobiła na mnie wrażenia, ale też nie zirytowała, a to ostatnio zdarza się często. Po prostu dobrze mi się ją czytało.
Jeśli macie ochotę na coś lekkiego, niezobowiązującego, to jest to spokojna i dobra lektura. Polecam.

3/5

16 komentarzy:

  1. Myślę, że mogłaby mi się spodobać, na schematy przymykam oko, bo chyba wszystko zostało już wymyślone i ciężko czymś zaskoczyć w takiej tematyce. Akurat to zwracanie się imieniem i nazwiskiem jakoś mi nie przeszkadza, chociaż jakby się w to zagłębić faktycznie normalnie nikt tak nie robi :D

    Pozdrawiam
    ver-reads.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  2. Chyba to nie dla mnie książka :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Podawanie imienia i nazwiska w ten sposób to po prostu głupi sposób na ekspozycje, CHYBA ŻE bohater tak do wszystkich mówi xD No nie jest to coś dla mnie.

    OdpowiedzUsuń
  4. Również czytałam wiele opinii na temat tej książki. Mimo wszystko się nie skuszę. Jakoś nie mam ochoty na schematyczną młodzieżówkę.

    Pozdrawiam!
    recenzje-zwyklej-czytelniczki.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  5. Drugi tom mi się podobał, ale pierwszego nie czytałam. Nie mówię nie, może kiedyś sięgnę i po ten :)

    Zabookowany świat Pauli

    OdpowiedzUsuń
  6. Myślę, że kiedyś ją przeczytam, ale póki co jest dużo lepszych książek do przeczytania.
    Serdecznie pozdrawiam.
    https://nacpana-ksiazkami.blogspot.de/

    OdpowiedzUsuń
  7. Lubię od czasu do czasu sięgnąć po lekką i niezobowiązującą lekturę, jednak "Uratuj mnie" już od czasu premiery kompletnie do mnie nie przemawia, zatem odpuszczę ją sobie.

    OdpowiedzUsuń
  8. Na początku powiem że uwielbiam Twoje recenzje bo jestem przekonana że mówisz szczerze co Ci sie tak na prawde w danej ksiazce podobało a co nie. Dzięki temu jestem w stanie obiektywnie ocenić czy dana książka jest dla mnie czy też nie. Z "Uratuj mnie " jak na dziś rezygnuję. Mam dość młodzieżówek w których ONA jest niedostępna, nieufna i wszystkich odtrąca a ON za nią lata, narzuca sie i znosi to wszystko.

    OdpowiedzUsuń
  9. Chcesz wiedzieć, jaka naprawdę jest jakaś książka? Przeczytaj ją ;)

    OdpowiedzUsuń
  10. Hmmm szczerze mówiąc mnie akurat to bawi w filmografii czy książkach, kiedy ktoś używa pełnego imienia i nazwiska - zupełnie mi to nie przeszkadza :) Jeśli chodzi o schematyczność młodzieżowych romansów, no cóż, taki urok już tego gatunku, o autorce i Jej książce nie słyszałam, narazie nie jest na mojej liście "must read", ale jeśli będę szukała czegoś lekkiego na wieczór, będę o niej pamietała :)

    Pozdrawiam,
    shevvolfxczyta.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  11. Nie jestem przekonana kompletnie do tej pozycji.
    Sama nie wiem czy kiedyś się skuszę jednak zobaczymy.

    Pozdrawiam, Tiggerss
    http://tiggerssreads.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  12. Mam wrażenie że mi się spodoba ;)

    OdpowiedzUsuń
  13. Myślę, że ta książka może mi się spodobać. Sięgnę po nią w wolnej chwili :D
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  14. Ja słyszałam tyle negatywnych opinii o tej książce, że raczej po nią nie sięgnę :(
    Pozdrawiam, ann-books.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  15. hahahah :D Ja wiem, że to książka nie dla mnie, bo nawet wątek miłosny nie jest tutaj w żadnym układzie dla mnie interesujący, ale rozśmieszyłaś mnie maksymalnie z tym Claire Alison Dawson :D Też mnie to często rozwala, szczególnie gdy jest nagminne, chociaż, żeby zaprzeczyć trochę temu myśleniu, że nikt tak nie mówi, mam kolegę który zwracając się do mnie w smsach niemalże zawsze używa obu imion i nazwiska... może czytał te książki i mu się spodobało? :D Więc zdarza się. Ale podobne odczucia miałam do wypowiadanego przez nastolatka (17 lat) do nastolatki - Moja panno! Marsz do pokoju! - w kontekście erotycznym. Mimo wszystko jakoś mi nie gra, nie wiem, który nastolatek używa takiego słownictwa. :D

    Tak czy inaczej dobrze, że lektura była lekka, a Ty nie miałaś wobec niej tak wysokich oczekiwań, aby spaść (niekoniecznie na cztery łapy) :D

    Pozdrawiam serdecznie!
    Cass z Cozy Universe

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję serdecznie za każdy komentarz.
Nie bawie się w obs za obs, ale wchodzę na blogi obserwujących i komentuje(obserwuje jesli mi się podobają i jestem stałym czytelnikiem)

czwartek, września 21, 2017

Uratuj mnie, czy jednak utop? [recenzja]



Tytuł: Uratuj mnie.
Autor: Anna Bellon.
Opis: Normalne życie Mai skończyło się, gdy zginął jej ukochany brat. Pogrążyła się w żałobie, zerwała kontakty z wszystkimi przyjaciółmi. Liczyły się tylko książki i muzyka.
Prawdziwe życie Kylera może się dopiero zacząć. Gdy skończy liceum, przestanie się przeprowadzać, zmieniać szkoły, gdy uwolni się od toksycznego ojca. Na razie jedyną ucieczką pozostaje muzyka. I prowokowanie otoczenia napisami na koszulkach.
W nowej szkole Kyler poznaje Maię. I postanawia się z nią zaprzyjaźnić. Ale czy dziewczyna, która odtrąca od siebie wszystkich, jest na to gotowa? Czy Kyler ma w sobie tyle siły, by nie odpuścić?
I czy to na pewno przyjaźń?

Spotkałam się z wieloma opiniami o tej książce, były mieszane – negatywne i pozytywne. Postanowiłam nie oceniać lektury po okładce i zakupiłam Uratuj mnie, żeby się przekonać. Od samego początku wiedziałam z czym mam do czynienia i nie nastawiałam się na nic więcej. I dobrze. Bo nie byłam rozczarowana, ani nic mnie nie zaskoczyło.
Uratuj mnie było publikowane na Wattpadzie, kolejna książka polskiej autorki, która zaczynała swoje początki na tym portalu. Dałam szansę tej lekturze, bo jak powtarzam, ja również tam zaczynałam i wciąż się uczę.
Ta powieść jest powieścią skierowaną do młodzieży, co już wiecie, tak samo jak to, że jest to obyczajówka, która nie może Was niczym zaskoczyć. To lekka powieść, którą czyta się w góra cztery dni. Nie trzeba się nad niczym zastanawiać. Nie dawała mi do myślenia, choć myślałam, że znajdę jakieś „smaczki”, które będę mogła wyciągnąć.
Fabuła bazuje na schemacie tego wszystkiego, co już przerobiliśmy w innych książkach, ale naprawdę trudno o oryginalność w młodzieżówkach, mówię szczerze i z doświadczenia, bo sama takowe piszę. Jednakże nie była nudna, a myślałam, że może tak będzie i zniechęci mnie do czytania, ale nie. Bardzo dobrze. Relacja Kylera i Mai rozwijała się powoli – od przyjaźni do związku. Cieszę się, że autorka nie przyśpieszyła wszystkiego niepotrzebnie. Nie mknęła z wątkami.
Mały minus – błagam, dlaczego wciąż uważane jest, że pisanie np.”Clare Alison Dawson, zachowuj się” jest dobre i brzmi świetnie? Nie brzmi. Nikt tak o sobie nie mówi. NIKT tak nawet nie myśli o drugiej o sobie w myślach. Halo, czy ktoś z Was chociaż raz pomyślał o swojej koleżance np. „Anno Zuzanno Kowalska, ale ładnie wyglądasz”. Wiem, że w książkach amerykańskich i angielskich to bardzo częsty zabieg – tyle że zbędny i niepotrzebny. Nawet kiedy przejmujemy styl z książek, które czytamy, czyli w tym przypadku obcojęzyczne, nie bierzmy wszystkiego, bo nie wszystko jest dobre, tak jak właśnie pisanie imienia, drugiego imienia i nazwiska w dialogach i opisach.
To taka dygresja na temat, który znowu rzucił mi się w oczy. Natomiast cała książka była w porządku. Nie zrobiła na mnie wrażenia, ale też nie zirytowała, a to ostatnio zdarza się często. Po prostu dobrze mi się ją czytało.
Jeśli macie ochotę na coś lekkiego, niezobowiązującego, to jest to spokojna i dobra lektura. Polecam.

3/5

16 komentarzy:

  1. Myślę, że mogłaby mi się spodobać, na schematy przymykam oko, bo chyba wszystko zostało już wymyślone i ciężko czymś zaskoczyć w takiej tematyce. Akurat to zwracanie się imieniem i nazwiskiem jakoś mi nie przeszkadza, chociaż jakby się w to zagłębić faktycznie normalnie nikt tak nie robi :D

    Pozdrawiam
    ver-reads.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  2. Chyba to nie dla mnie książka :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Podawanie imienia i nazwiska w ten sposób to po prostu głupi sposób na ekspozycje, CHYBA ŻE bohater tak do wszystkich mówi xD No nie jest to coś dla mnie.

    OdpowiedzUsuń
  4. Również czytałam wiele opinii na temat tej książki. Mimo wszystko się nie skuszę. Jakoś nie mam ochoty na schematyczną młodzieżówkę.

    Pozdrawiam!
    recenzje-zwyklej-czytelniczki.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  5. Drugi tom mi się podobał, ale pierwszego nie czytałam. Nie mówię nie, może kiedyś sięgnę i po ten :)

    Zabookowany świat Pauli

    OdpowiedzUsuń
  6. Myślę, że kiedyś ją przeczytam, ale póki co jest dużo lepszych książek do przeczytania.
    Serdecznie pozdrawiam.
    https://nacpana-ksiazkami.blogspot.de/

    OdpowiedzUsuń
  7. Lubię od czasu do czasu sięgnąć po lekką i niezobowiązującą lekturę, jednak "Uratuj mnie" już od czasu premiery kompletnie do mnie nie przemawia, zatem odpuszczę ją sobie.

    OdpowiedzUsuń
  8. Na początku powiem że uwielbiam Twoje recenzje bo jestem przekonana że mówisz szczerze co Ci sie tak na prawde w danej ksiazce podobało a co nie. Dzięki temu jestem w stanie obiektywnie ocenić czy dana książka jest dla mnie czy też nie. Z "Uratuj mnie " jak na dziś rezygnuję. Mam dość młodzieżówek w których ONA jest niedostępna, nieufna i wszystkich odtrąca a ON za nią lata, narzuca sie i znosi to wszystko.

    OdpowiedzUsuń
  9. Chcesz wiedzieć, jaka naprawdę jest jakaś książka? Przeczytaj ją ;)

    OdpowiedzUsuń
  10. Hmmm szczerze mówiąc mnie akurat to bawi w filmografii czy książkach, kiedy ktoś używa pełnego imienia i nazwiska - zupełnie mi to nie przeszkadza :) Jeśli chodzi o schematyczność młodzieżowych romansów, no cóż, taki urok już tego gatunku, o autorce i Jej książce nie słyszałam, narazie nie jest na mojej liście "must read", ale jeśli będę szukała czegoś lekkiego na wieczór, będę o niej pamietała :)

    Pozdrawiam,
    shevvolfxczyta.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  11. Nie jestem przekonana kompletnie do tej pozycji.
    Sama nie wiem czy kiedyś się skuszę jednak zobaczymy.

    Pozdrawiam, Tiggerss
    http://tiggerssreads.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  12. Mam wrażenie że mi się spodoba ;)

    OdpowiedzUsuń
  13. Myślę, że ta książka może mi się spodobać. Sięgnę po nią w wolnej chwili :D
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  14. Ja słyszałam tyle negatywnych opinii o tej książce, że raczej po nią nie sięgnę :(
    Pozdrawiam, ann-books.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  15. hahahah :D Ja wiem, że to książka nie dla mnie, bo nawet wątek miłosny nie jest tutaj w żadnym układzie dla mnie interesujący, ale rozśmieszyłaś mnie maksymalnie z tym Claire Alison Dawson :D Też mnie to często rozwala, szczególnie gdy jest nagminne, chociaż, żeby zaprzeczyć trochę temu myśleniu, że nikt tak nie mówi, mam kolegę który zwracając się do mnie w smsach niemalże zawsze używa obu imion i nazwiska... może czytał te książki i mu się spodobało? :D Więc zdarza się. Ale podobne odczucia miałam do wypowiadanego przez nastolatka (17 lat) do nastolatki - Moja panno! Marsz do pokoju! - w kontekście erotycznym. Mimo wszystko jakoś mi nie gra, nie wiem, który nastolatek używa takiego słownictwa. :D

    Tak czy inaczej dobrze, że lektura była lekka, a Ty nie miałaś wobec niej tak wysokich oczekiwań, aby spaść (niekoniecznie na cztery łapy) :D

    Pozdrawiam serdecznie!
    Cass z Cozy Universe

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję serdecznie za każdy komentarz.
Nie bawie się w obs za obs, ale wchodzę na blogi obserwujących i komentuje(obserwuje jesli mi się podobają i jestem stałym czytelnikiem)