poniedziałek, kwietnia 29, 2019

Wiele powodów, by wrócić [recenzja]


Autor: Augusta Docher
Czy pierwszą miłość można przeżyć drugi raz?
Marcel po wypadku nie odzyskuje przytomności. 
Dominika jest zdruzgotana – zamiast układać sobie życie z ukochanym, spędza długie godziny w szpitalu, czuwając przy jego łóżku. Heroicznie walczy o każdy oddech Marcela i nie traci nadziei, że ten pewnego dnia do niej wróci. Chwila, w której chłopak budzi się ze śpiączki, jest jedną z najszczęśliwszych w jej życiu. 
Radość błyskawicznie zamienia się w rozpacz, gdy Dominika odkrywa, że Marcel nie pamięta ostatnich dwóch lat. 
Czy łączące ich niegdyś uczucie okaże się silniejsze od zapomnienia?
Czy ktoś, kto odszedł tak daleko, znajdzie powód, by wrócić?


Dwa lata temu miałam w swoich rękach Najlepszy powód, by żyć. Nie była to książka świetna, wręcz mnie irytowała. Jednak w tamtym czasie czytałam bardzo mało książek polskich autorów. Nie byłam przekonana do stylu pisania i przeszkadzały mi nasze ojczyste imiona. To się zmieniło, bo teraz chętniej sięgam po polskie powieści.
Kiedy dostałam propozycję zrecenzowania Wiele powodów, by wrócić, pomyślałam sobie "okej, spróbujmy". Dlaczego? Dlatego, że wiele osób zachwyca się książkami Beaty Majewskiej, inaczej Augusty Docher, ale tymi dla dorosłych oraz chciałam dać sobie szansę, bo skoro polubiłam polskich autorów, to może i z tą autorką tak będzie. No nic bardziej mylnego. Rozczarowanie przyszło już po kilku pierwszych stronach, gdy zorientowałam się, że Augusta Docher nie zamierzała zrezygnować z głupkowatych dialogów, które przeszkadzały wielu czytelnikom w pierwszej części.
Fabuła, jak fabuła. W zasadzie nie jest to jakiś niesamowity pomysł. Wykonanie nie wyszło, przynajmniej moim zdaniem. Nie polubiłam bohaterów, chociaż na pewno Dominika bardziej przypadła mi do gustu, niż Marcel. Nie potrafiłam im kibicować, przeżywać dramatu, jaki się tam rozgrywał, bo to wszystko było dla mnie niewiarygodne. Może to przez ten styl.
Nie umiem znaleźć dobrej strony tej książki. Okej, przeczytałam ją dość szybko, ale dlaczego? Ano dlatego, żeby mieć ją z głowy, bo męczyła mnie fabuła, zupełnie nieciekawa. Na dodatek wiele rzeczy było nierealistycznych, jak mieszkanie Marcela z córką u Dominiki, która, uwaga, uwaga, ma osiemnaście lat. Wiecie co ja robiłam dwa lata temu? Myślałam o studniówce i maturze. A Dominika nagle zachowuje się jak 30-latka. No nie. Nie dało się w to uwierzyć.
Wydaje mi się, że pierwsza część pod względem akcji była lepsza, ale i tak patrzę na to przez pryzmat stylu i bohaterów, a te dwa aspekty są złe.
Przykro mi, że nie mogę Wam polecić książki i zachęcić Was. Nie potrafię też sklecić dłuższych zdań, bo nie mam o czym pisać. Czasem tak jest, że po odłożeniu jakiejś książki czuje się pustkę i nie widzi sensu pisania recenzji. Tak miałam z tą lekturą.

Za egzemplarz dziękuję:
Znalezione obrazy dla zapytania znak wydawnictwo

3 komentarze:

  1. Bardzo mi przykro ,że zawiodłeś się o tej książce.
    Pozdrawiam serdecznie i zapraszam w moje skromne blogowe progi. 😊

    OdpowiedzUsuń
  2. Trochę szkoda, bo zapowiadała się fajnie. Chociaż po opisie książki widać, że trochę taki typowy schemat...
    Zaczytane-dziewczyny.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  3. Marcel faktycznie jest denerwujący, ale poza tym książka bardzo mi się podobała. Bardzo mi przykro, że Ty się zawiodłaś.

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję serdecznie za każdy komentarz.
Nie bawie się w obs za obs, ale wchodzę na blogi obserwujących i komentuje(obserwuje jesli mi się podobają i jestem stałym czytelnikiem)

poniedziałek, kwietnia 29, 2019

Wiele powodów, by wrócić [recenzja]


Autor: Augusta Docher
Czy pierwszą miłość można przeżyć drugi raz?
Marcel po wypadku nie odzyskuje przytomności. 
Dominika jest zdruzgotana – zamiast układać sobie życie z ukochanym, spędza długie godziny w szpitalu, czuwając przy jego łóżku. Heroicznie walczy o każdy oddech Marcela i nie traci nadziei, że ten pewnego dnia do niej wróci. Chwila, w której chłopak budzi się ze śpiączki, jest jedną z najszczęśliwszych w jej życiu. 
Radość błyskawicznie zamienia się w rozpacz, gdy Dominika odkrywa, że Marcel nie pamięta ostatnich dwóch lat. 
Czy łączące ich niegdyś uczucie okaże się silniejsze od zapomnienia?
Czy ktoś, kto odszedł tak daleko, znajdzie powód, by wrócić?


Dwa lata temu miałam w swoich rękach Najlepszy powód, by żyć. Nie była to książka świetna, wręcz mnie irytowała. Jednak w tamtym czasie czytałam bardzo mało książek polskich autorów. Nie byłam przekonana do stylu pisania i przeszkadzały mi nasze ojczyste imiona. To się zmieniło, bo teraz chętniej sięgam po polskie powieści.
Kiedy dostałam propozycję zrecenzowania Wiele powodów, by wrócić, pomyślałam sobie "okej, spróbujmy". Dlaczego? Dlatego, że wiele osób zachwyca się książkami Beaty Majewskiej, inaczej Augusty Docher, ale tymi dla dorosłych oraz chciałam dać sobie szansę, bo skoro polubiłam polskich autorów, to może i z tą autorką tak będzie. No nic bardziej mylnego. Rozczarowanie przyszło już po kilku pierwszych stronach, gdy zorientowałam się, że Augusta Docher nie zamierzała zrezygnować z głupkowatych dialogów, które przeszkadzały wielu czytelnikom w pierwszej części.
Fabuła, jak fabuła. W zasadzie nie jest to jakiś niesamowity pomysł. Wykonanie nie wyszło, przynajmniej moim zdaniem. Nie polubiłam bohaterów, chociaż na pewno Dominika bardziej przypadła mi do gustu, niż Marcel. Nie potrafiłam im kibicować, przeżywać dramatu, jaki się tam rozgrywał, bo to wszystko było dla mnie niewiarygodne. Może to przez ten styl.
Nie umiem znaleźć dobrej strony tej książki. Okej, przeczytałam ją dość szybko, ale dlaczego? Ano dlatego, żeby mieć ją z głowy, bo męczyła mnie fabuła, zupełnie nieciekawa. Na dodatek wiele rzeczy było nierealistycznych, jak mieszkanie Marcela z córką u Dominiki, która, uwaga, uwaga, ma osiemnaście lat. Wiecie co ja robiłam dwa lata temu? Myślałam o studniówce i maturze. A Dominika nagle zachowuje się jak 30-latka. No nie. Nie dało się w to uwierzyć.
Wydaje mi się, że pierwsza część pod względem akcji była lepsza, ale i tak patrzę na to przez pryzmat stylu i bohaterów, a te dwa aspekty są złe.
Przykro mi, że nie mogę Wam polecić książki i zachęcić Was. Nie potrafię też sklecić dłuższych zdań, bo nie mam o czym pisać. Czasem tak jest, że po odłożeniu jakiejś książki czuje się pustkę i nie widzi sensu pisania recenzji. Tak miałam z tą lekturą.

Za egzemplarz dziękuję:
Znalezione obrazy dla zapytania znak wydawnictwo

3 komentarze:

  1. Bardzo mi przykro ,że zawiodłeś się o tej książce.
    Pozdrawiam serdecznie i zapraszam w moje skromne blogowe progi. 😊

    OdpowiedzUsuń
  2. Trochę szkoda, bo zapowiadała się fajnie. Chociaż po opisie książki widać, że trochę taki typowy schemat...
    Zaczytane-dziewczyny.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  3. Marcel faktycznie jest denerwujący, ale poza tym książka bardzo mi się podobała. Bardzo mi przykro, że Ty się zawiodłaś.

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję serdecznie za każdy komentarz.
Nie bawie się w obs za obs, ale wchodzę na blogi obserwujących i komentuje(obserwuje jesli mi się podobają i jestem stałym czytelnikiem)