czwartek, sierpnia 06, 2020

W samym sercu morza [recenzja]


Jak wiele może zmienić jedna podróż? Jennifer przypadkiem trafia na plażę pełną starych, zapomnianych statków. Nie spodziewa się, że w tym miejscu odnajdzie opowieść o podróży, która zmienia wszystko.

Wojna się skończyła. Frances wchodzi na pokład Victorii, okrętu, który ma ją zabrać do Anglii. Wszyscy myślą, że płynie do ukochanego, ale to jedynie pretekst, by uciec przed przeszłością na drugi koniec świata. Na statku pełnym młodych kobiet aż wrze od konfliktów, zazdrości i napięć. Po zmroku, kiedy na pokładzie słychać tylko szum fal, Frances przypadkowo poznaje Henry’ego. To spotkanie staje się najgorszą, ale zarazem najlepszą rzeczą, jaka mogła się jej przydarzyć.

Czy przysięgi wierności wystarczą, aby oprzeć się miłości? Czy podróż może być ważniejsza niż ostateczny cel?


Po Jojo Moyes sięgam od kilku lat. Nie zawiodłam się jeszcze na żadnej z jej książek. Uważam je za pouczające, piękne, wzruszające. To nie są byle jakie obyczajówki, chcące nam umilić czas (ale takie też są potrzebne), a powieści zawierające mnóstwo przekazu. Moyes porusza trudne tematy, nie obchodzi się z nimi jak z jajkiem. Tym razem w W samym sercu morza również przygotowała dla czytelników poważne sprawy.
Zainspirowana prawdziwą historią, stworzyła niebywale ciekawą fabułę, która nie pozwoliła mi się oderwać od tej książki. Może dlatego tak długo pisałam recenzję? Bo nie potrafiłam znaleźć odpowiednich słów.
Zacznę od początku. Akcja książki nie jest szybka, nie uderza w czytelnika jak rozpędzony pociąg. Pierwsza połowa to połowa rozrysowująca fabułę, ukazująca losy i historie bohaterek. Mimo tego, że tempo nie jest zawrotne, to autorka nie pozwala nam się nudzić. Emocje jakie ukazuje już na pierwszych stronach książki, trafiają w samo serce. Przynajmniej moje.
Czego możemy się spodziewać? Właśnie niczego. Dlatego, że Moyes zaskakuje w każdej napisanej przez siebie części. Podaje nam na tacy chusteczki, byśmy mogli ocierać łzy. Tak, ta książka wzrusza, zaciska niewidzialną dłoń na naszym gardle.
To gruba książka, ale przeczytacie ją tak szybko, że zanim się obejrzycie, będziecie już wszystko wiedzieć. A uwierzcie, będziecie chcieli się dowiedzieć, bo jest zbyt dużo niedomówień, intryg, tajemnic, smaczków. To jak odkopywanie skarbów. Świetnie poprowadzona fabuła i narracja to ogromny plus tej książki. Bohaterowie jak zawsze zostali dobrze wykreowani i wydają się żywi. Wzbudzają współczucie, smutek. Moyes ma talent do tworzenia postaci. Robi to dokładnie i z precyzją.
Nie mówię, że jest to powieść łatwa, ale jest na pewno warta czasu na przeczytanie. Nie spodziewałam się tak wzruszającej historii. Nie żałuję ani minuty spędzonej z tą książką i serdecznie Wam ją polecam. To jest piękna powieść o tęsknocie, bólu, rozstaniach i przeszłości, która ma ogromny wpływ na teraźniejszość.

Za egzemplarz dziękuję Wydawnictwu Znak

2 komentarze:

  1. Cieszę się, że książkę polecasz. Czeka już w moje biblioteczne. Lubią takie wzruszające historię. 😊

    OdpowiedzUsuń
  2. Powieść dobrze wpisuje się w klimat wakacji. A tak wzruszające historie bardzo lubię, nawet jezeli akcja nie pędzi zawrotnym tempie.

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję serdecznie za każdy komentarz.
Nie bawie się w obs za obs, ale wchodzę na blogi obserwujących i komentuje(obserwuje jesli mi się podobają i jestem stałym czytelnikiem)

czwartek, sierpnia 06, 2020

W samym sercu morza [recenzja]


Jak wiele może zmienić jedna podróż? Jennifer przypadkiem trafia na plażę pełną starych, zapomnianych statków. Nie spodziewa się, że w tym miejscu odnajdzie opowieść o podróży, która zmienia wszystko.

Wojna się skończyła. Frances wchodzi na pokład Victorii, okrętu, który ma ją zabrać do Anglii. Wszyscy myślą, że płynie do ukochanego, ale to jedynie pretekst, by uciec przed przeszłością na drugi koniec świata. Na statku pełnym młodych kobiet aż wrze od konfliktów, zazdrości i napięć. Po zmroku, kiedy na pokładzie słychać tylko szum fal, Frances przypadkowo poznaje Henry’ego. To spotkanie staje się najgorszą, ale zarazem najlepszą rzeczą, jaka mogła się jej przydarzyć.

Czy przysięgi wierności wystarczą, aby oprzeć się miłości? Czy podróż może być ważniejsza niż ostateczny cel?


Po Jojo Moyes sięgam od kilku lat. Nie zawiodłam się jeszcze na żadnej z jej książek. Uważam je za pouczające, piękne, wzruszające. To nie są byle jakie obyczajówki, chcące nam umilić czas (ale takie też są potrzebne), a powieści zawierające mnóstwo przekazu. Moyes porusza trudne tematy, nie obchodzi się z nimi jak z jajkiem. Tym razem w W samym sercu morza również przygotowała dla czytelników poważne sprawy.
Zainspirowana prawdziwą historią, stworzyła niebywale ciekawą fabułę, która nie pozwoliła mi się oderwać od tej książki. Może dlatego tak długo pisałam recenzję? Bo nie potrafiłam znaleźć odpowiednich słów.
Zacznę od początku. Akcja książki nie jest szybka, nie uderza w czytelnika jak rozpędzony pociąg. Pierwsza połowa to połowa rozrysowująca fabułę, ukazująca losy i historie bohaterek. Mimo tego, że tempo nie jest zawrotne, to autorka nie pozwala nam się nudzić. Emocje jakie ukazuje już na pierwszych stronach książki, trafiają w samo serce. Przynajmniej moje.
Czego możemy się spodziewać? Właśnie niczego. Dlatego, że Moyes zaskakuje w każdej napisanej przez siebie części. Podaje nam na tacy chusteczki, byśmy mogli ocierać łzy. Tak, ta książka wzrusza, zaciska niewidzialną dłoń na naszym gardle.
To gruba książka, ale przeczytacie ją tak szybko, że zanim się obejrzycie, będziecie już wszystko wiedzieć. A uwierzcie, będziecie chcieli się dowiedzieć, bo jest zbyt dużo niedomówień, intryg, tajemnic, smaczków. To jak odkopywanie skarbów. Świetnie poprowadzona fabuła i narracja to ogromny plus tej książki. Bohaterowie jak zawsze zostali dobrze wykreowani i wydają się żywi. Wzbudzają współczucie, smutek. Moyes ma talent do tworzenia postaci. Robi to dokładnie i z precyzją.
Nie mówię, że jest to powieść łatwa, ale jest na pewno warta czasu na przeczytanie. Nie spodziewałam się tak wzruszającej historii. Nie żałuję ani minuty spędzonej z tą książką i serdecznie Wam ją polecam. To jest piękna powieść o tęsknocie, bólu, rozstaniach i przeszłości, która ma ogromny wpływ na teraźniejszość.

Za egzemplarz dziękuję Wydawnictwu Znak

2 komentarze:

  1. Cieszę się, że książkę polecasz. Czeka już w moje biblioteczne. Lubią takie wzruszające historię. 😊

    OdpowiedzUsuń
  2. Powieść dobrze wpisuje się w klimat wakacji. A tak wzruszające historie bardzo lubię, nawet jezeli akcja nie pędzi zawrotnym tempie.

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję serdecznie za każdy komentarz.
Nie bawie się w obs za obs, ale wchodzę na blogi obserwujących i komentuje(obserwuje jesli mi się podobają i jestem stałym czytelnikiem)