wtorek, grudnia 17, 2019

Tylko raz w roku [recenzja]


Autorka: Agnieszka Lingas-Łoniewska
Ich miłość była prawdziwa. Tylko zdarzyła się w złym momencie.
Świat Eli w Wigilię legł w gruzach.
Świat Kamila zawsze był chłodny, pusty i sztywny jak ręcznie tkany świąteczny obrus jego wyniosłej matki.
Gdy przypadkiem wpadli na siebie w ten wyjątkowy grudniowy wieczór, oboje czuli, że wydarzył się cud jak z bożonarodzeniowych filmów.
Ale magia świąt nie trwa wiecznie.
Ela musi się mierzyć z problemami rodzinnymi, a Kamil – stawić czoła zaborczej matce, która wie jedno: ukochany syn zasługuje na kogoś lepszego. Co roku, w Wigilię, wracają jednak – przynajmniej myślą – do miejsca, w którym spotkali się po raz pierwszy.
Choć żadne z nich nigdy wcześniej nikogo tak nie kochało, ich uczucie może się okazać nie dość silne w starciu z prozą życia.
Chyba że zdarzy się kolejny cud. W końcu kiedy, jeśli nie w Gwiazdkę?
Książki świąteczne czytam na przełomie listopada i grudnia. Wtedy są dla mnie najciekawsze, a atmosfera im sprzyja. Tylko raz w roku była zupełną nowością i do zrecenzowania jej przekonał mnie ciekawy opis.
Życie Eli i Kamila zostaje połączone w Wigilię. Ich losy splatają się ze sobą, niestety każde z nich zostało rzucone na głęboką wodę i nie ma ciekawych przeżyć. Historie, które opowiadają nie są wesołymi historiami.
Autorka chciała przedstawić trud, problemy i rozterki, z którymi muszą mierzyć się bohaterowie. To wszystko na przestrzeni kilku lat, cały czas w otoczce zimy i świąt. Nie uważam, aby poruszyła to odpowiednio, ale wystarczająco. Za bardzo rozbiła fabułę i rozłożyła w czasie. Nie było ciągłości akcji, która pozwoliłaby mi się lepiej wgryźć w tę historię. Przeskoki sprawiały, że traciłam rezon i przestawałam się skupiać. Bardziej przypominało to streszczenie losów bohaterów, które autorka starała się pokazać jedynie w Wigilię. Ten zabieg po prostu się nie sprawdził.
Niby bohaterowie spotykają na swojej drodze liczne problemy, ale to wszystko jest obtoczone w lukrze, bo i tak oczywiście znajdą łatwe rozwiązanie. Nie, nie, nie. To tak nie działa.
Nie miałam niechęci, nie chciałam odłożyć książki na bok. To nie była zła powieść, od razu zaznaczam. Po prostu nie czułam się do niej przyciągana. Kamil i Ela byli mi obojętni, a ich dialogi wydawały się... sztuczne? Może za bardzo przerysowane. Czasem tak właśnie bywa z postaciami, gdy autor przedstawia ich zbyt płasko. A właśnie Kamil z Elą nie zostali zbytnio wykreowani i przedstawieni czytelnikowi. Przez to nie mogłam darzyć ich większą sympatią.
Nie wywołało to u mnie żadnych emocji. Przeczytałam tę książkę, bo chciałam ją skończyć, ale czy miałam po niej jakieś refleksje? Nie. Wydaje mi się, że swoimi umiejętnościami autorka mogłaby sprawić, że moje serce zabiłoby mocniej, ale nie dopracowała fabuł i dialogów wystarczająco dobrze. 
Podobał mi się aspekt Wrocławia, w którym toczyła się akcja. Ponieważ tu mieszkam, przyjemniej było mi czytać o losach bohaterów. Szczerze mówiąc, mimo że przez moje serce nie przeszło tornado, w moich oczach nie stanęły łzy, to z chęcią dam szansę autorce i przeczytam inne jej powieści, bo sądzę, że mogą mi się spodobać. Tutaj zabrakło tego CZEGOŚ. Jeśli to miała być niełatwa historia o smutku, problemach i stracie to rozumiem, aczkolwiek nie została odpowiednio przedstawiona. Doceniam jednak świąteczny klimat i kunszt. Do stylu autorki nie mogę się przyczepić. Wręcz jest na plus i dlatego sięgnę po inne tytuły.
Tej książki nie polecam, ale i nie odradzam. Nie jest źle napisana. Myślę, że bardziej chodzi o podejście do fabuły. Była średnia, lecz sądzę, że może się spodobać innym, dlatego nie ustosunkuję się za bardzo. :)

Dziękuję za możliwość recenzji wydawnictwu Burda

2 komentarze:

  1. Chciałabym, aby ta książka trafiła w moje ręce. 😊

    OdpowiedzUsuń
  2. Również jestem zawiedziona lekturą. Pomysł świetny, ale moim zdaniem totalnie niedopracowany.

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję serdecznie za każdy komentarz.
Nie bawie się w obs za obs, ale wchodzę na blogi obserwujących i komentuje(obserwuje jesli mi się podobają i jestem stałym czytelnikiem)

wtorek, grudnia 17, 2019

Tylko raz w roku [recenzja]


Autorka: Agnieszka Lingas-Łoniewska
Ich miłość była prawdziwa. Tylko zdarzyła się w złym momencie.
Świat Eli w Wigilię legł w gruzach.
Świat Kamila zawsze był chłodny, pusty i sztywny jak ręcznie tkany świąteczny obrus jego wyniosłej matki.
Gdy przypadkiem wpadli na siebie w ten wyjątkowy grudniowy wieczór, oboje czuli, że wydarzył się cud jak z bożonarodzeniowych filmów.
Ale magia świąt nie trwa wiecznie.
Ela musi się mierzyć z problemami rodzinnymi, a Kamil – stawić czoła zaborczej matce, która wie jedno: ukochany syn zasługuje na kogoś lepszego. Co roku, w Wigilię, wracają jednak – przynajmniej myślą – do miejsca, w którym spotkali się po raz pierwszy.
Choć żadne z nich nigdy wcześniej nikogo tak nie kochało, ich uczucie może się okazać nie dość silne w starciu z prozą życia.
Chyba że zdarzy się kolejny cud. W końcu kiedy, jeśli nie w Gwiazdkę?
Książki świąteczne czytam na przełomie listopada i grudnia. Wtedy są dla mnie najciekawsze, a atmosfera im sprzyja. Tylko raz w roku była zupełną nowością i do zrecenzowania jej przekonał mnie ciekawy opis.
Życie Eli i Kamila zostaje połączone w Wigilię. Ich losy splatają się ze sobą, niestety każde z nich zostało rzucone na głęboką wodę i nie ma ciekawych przeżyć. Historie, które opowiadają nie są wesołymi historiami.
Autorka chciała przedstawić trud, problemy i rozterki, z którymi muszą mierzyć się bohaterowie. To wszystko na przestrzeni kilku lat, cały czas w otoczce zimy i świąt. Nie uważam, aby poruszyła to odpowiednio, ale wystarczająco. Za bardzo rozbiła fabułę i rozłożyła w czasie. Nie było ciągłości akcji, która pozwoliłaby mi się lepiej wgryźć w tę historię. Przeskoki sprawiały, że traciłam rezon i przestawałam się skupiać. Bardziej przypominało to streszczenie losów bohaterów, które autorka starała się pokazać jedynie w Wigilię. Ten zabieg po prostu się nie sprawdził.
Niby bohaterowie spotykają na swojej drodze liczne problemy, ale to wszystko jest obtoczone w lukrze, bo i tak oczywiście znajdą łatwe rozwiązanie. Nie, nie, nie. To tak nie działa.
Nie miałam niechęci, nie chciałam odłożyć książki na bok. To nie była zła powieść, od razu zaznaczam. Po prostu nie czułam się do niej przyciągana. Kamil i Ela byli mi obojętni, a ich dialogi wydawały się... sztuczne? Może za bardzo przerysowane. Czasem tak właśnie bywa z postaciami, gdy autor przedstawia ich zbyt płasko. A właśnie Kamil z Elą nie zostali zbytnio wykreowani i przedstawieni czytelnikowi. Przez to nie mogłam darzyć ich większą sympatią.
Nie wywołało to u mnie żadnych emocji. Przeczytałam tę książkę, bo chciałam ją skończyć, ale czy miałam po niej jakieś refleksje? Nie. Wydaje mi się, że swoimi umiejętnościami autorka mogłaby sprawić, że moje serce zabiłoby mocniej, ale nie dopracowała fabuł i dialogów wystarczająco dobrze. 
Podobał mi się aspekt Wrocławia, w którym toczyła się akcja. Ponieważ tu mieszkam, przyjemniej było mi czytać o losach bohaterów. Szczerze mówiąc, mimo że przez moje serce nie przeszło tornado, w moich oczach nie stanęły łzy, to z chęcią dam szansę autorce i przeczytam inne jej powieści, bo sądzę, że mogą mi się spodobać. Tutaj zabrakło tego CZEGOŚ. Jeśli to miała być niełatwa historia o smutku, problemach i stracie to rozumiem, aczkolwiek nie została odpowiednio przedstawiona. Doceniam jednak świąteczny klimat i kunszt. Do stylu autorki nie mogę się przyczepić. Wręcz jest na plus i dlatego sięgnę po inne tytuły.
Tej książki nie polecam, ale i nie odradzam. Nie jest źle napisana. Myślę, że bardziej chodzi o podejście do fabuły. Była średnia, lecz sądzę, że może się spodobać innym, dlatego nie ustosunkuję się za bardzo. :)

Dziękuję za możliwość recenzji wydawnictwu Burda

2 komentarze:

  1. Chciałabym, aby ta książka trafiła w moje ręce. 😊

    OdpowiedzUsuń
  2. Również jestem zawiedziona lekturą. Pomysł świetny, ale moim zdaniem totalnie niedopracowany.

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję serdecznie za każdy komentarz.
Nie bawie się w obs za obs, ale wchodzę na blogi obserwujących i komentuje(obserwuje jesli mi się podobają i jestem stałym czytelnikiem)