czwartek, września 30, 2021

Miłość w zamkniętej kopercie [recenzja]



Birdie Maxwell miała na pieńku ze Świętym Mikołajem. Cztery lata temu poprosiła go o coś naprawdę ważnego, ale zawiódł. Mama nie wyzdrowiała. Po namyśle dziewczynka zdecydowała się dać mu ostatnią szansę i ponownie napisała do niego list, choć do Bożego Narodzenia pozostało kilka miesięcy.

Sadie, redaktorka prowadząca kolumnę Świąteczne życzenia, często dostawała listy adresowane do Świętego Mikołaja. Rzadko jednak przychodziły już w czerwcu. A jeszcze rzadziej były tak szczere i wzruszające. Spełniła więc życzenia Birdie, przynajmniej niektóre. Jakież było jej zdziwienie, gdy za jakiś czas znowu otrzymała od małej list. A później — kolejny. Przy okazji spełniania następnego życzenia zapragnęła zobaczyć dziewczynkę, oczywiście incognito. Birdie towarzyszył ojciec. I Sadie wpadła po uszy. Sebastian Maxwell był oszałamiająco przystojnym facetem. I do tego samotnym ojcem.

Sadie nie zdołała się wycofać z zabawy w Świętego Mikołaja. Birdie stała się jej bardzo bliska, a Sebastian... cóż, był najatrakcyjniejszym mężczyzną, jakiego kiedykolwiek spotkała. To wszystko sprawiło, że zachowała się irracjonalnie i... podszyła pod kogoś, kim nie była. Pewnego dnia stanęła w drzwiach ich domu.

A potem sprawy zaczęły zmierzać ku nieuchronnej katastrofie. Jedno kłamstwo wymusiło drugie. Sadie bardzo zależało na dziewczynce i jej szczęściu. Czy jednak dobre intencje mogą uzasadnić oszustwo? I co się stanie, gdy prawda wyjdzie na jaw?

A może wbrew wszystkiemu ta historia znajdzie szczęśliwe zakończenie?

List do Świętego Mikołaja stał się początkiem miłości...

To jest jedna z lepszych książek tego duetu. O Boże, czekałam na taką powieść. Złapała mnie za serce, wydusiła łzy i jeszcze rozśmieszała. Uwielbiam takie fabuły i bohaterów, których wspominam.

Czy ten początek jest wystarczający, by sięgnąć po "Miłość w zamkniętej kopercie"? Birdie Maxwell to urocza dziewczynka, która straciła mamę i mieszka z ojcem. Pisze do Świętego Mikołaja w nadziei, że ten rozwiąże jej problemy, ale nie ma pojęcia, że za tą rolą stoi niejaka Sadie. Sadie nie potrafi odpisać Birdie, czując, że ma z nią wyjątkową więź. Główna bohaterka również straciła matkę z tej samej przyczyny co Birdie – rak. Obie były wychowywane przez samotnych ojców, obie dzielą podobne doświadczenia. Niestety Sadie zaczyna angażować się w życie Birdie i los chce, że nagle... staje się treserką psów. Nie ma pojęcia, co robi, ale robi to, by uszczęśliwić Birdie i być blisko niej. Co na to Sebastian Maxwell, ojciec dziewczynki? To inteligentny, przystojny, błyskotliwy mężczyzna, który bacznie obserwuje nową "treserkę". Jak możecie się domyślić, kłamstwo wyjdzie na jaw. 

Dialogi, jakie wykreowały Vi Keeland oraz Penelope Ward, są niesamowicie zabawne, dobre, humorystyczne. Między Sadie a Sebastianem jest chemia, która wywołuje ciarki na rękach. Och, Seb, Seb... Gdybyś tylko istniał naprawdę...

Oczywiście to książka przejmująca, biorąc pod uwagę fakt, że Birdie straciła matkę. Ale to nie wszystko. Łączy w sobie niespodziewane wątki, które wychodzą na jaw dopiero później. Autorki potrafią trzymać nas w napięciu. Płakałam, śmiałam się i nie chciałam kończyć tej książki. Była ujmująca! Kolejny raz utwierdziłam się w przekonaniu, że kocham historie od tego duetu. Tworzą niesamowite pary, mimo że czasem wpadają do schematy, to potrafią ukazać urok i uczucia.

Nie omijajcie tej książki. Jeżeli lubicie romanse, to to jest jeden z lepszych, jaki przeczytacie. Polecam go cholernie mocno i już wiem, że będę wciskała tę książkę każdemu!

1 komentarz:

Dziękuję serdecznie za każdy komentarz.
Nie bawie się w obs za obs, ale wchodzę na blogi obserwujących i komentuje(obserwuje jesli mi się podobają i jestem stałym czytelnikiem)

czwartek, września 30, 2021

Miłość w zamkniętej kopercie [recenzja]



Birdie Maxwell miała na pieńku ze Świętym Mikołajem. Cztery lata temu poprosiła go o coś naprawdę ważnego, ale zawiódł. Mama nie wyzdrowiała. Po namyśle dziewczynka zdecydowała się dać mu ostatnią szansę i ponownie napisała do niego list, choć do Bożego Narodzenia pozostało kilka miesięcy.

Sadie, redaktorka prowadząca kolumnę Świąteczne życzenia, często dostawała listy adresowane do Świętego Mikołaja. Rzadko jednak przychodziły już w czerwcu. A jeszcze rzadziej były tak szczere i wzruszające. Spełniła więc życzenia Birdie, przynajmniej niektóre. Jakież było jej zdziwienie, gdy za jakiś czas znowu otrzymała od małej list. A później — kolejny. Przy okazji spełniania następnego życzenia zapragnęła zobaczyć dziewczynkę, oczywiście incognito. Birdie towarzyszył ojciec. I Sadie wpadła po uszy. Sebastian Maxwell był oszałamiająco przystojnym facetem. I do tego samotnym ojcem.

Sadie nie zdołała się wycofać z zabawy w Świętego Mikołaja. Birdie stała się jej bardzo bliska, a Sebastian... cóż, był najatrakcyjniejszym mężczyzną, jakiego kiedykolwiek spotkała. To wszystko sprawiło, że zachowała się irracjonalnie i... podszyła pod kogoś, kim nie była. Pewnego dnia stanęła w drzwiach ich domu.

A potem sprawy zaczęły zmierzać ku nieuchronnej katastrofie. Jedno kłamstwo wymusiło drugie. Sadie bardzo zależało na dziewczynce i jej szczęściu. Czy jednak dobre intencje mogą uzasadnić oszustwo? I co się stanie, gdy prawda wyjdzie na jaw?

A może wbrew wszystkiemu ta historia znajdzie szczęśliwe zakończenie?

List do Świętego Mikołaja stał się początkiem miłości...

To jest jedna z lepszych książek tego duetu. O Boże, czekałam na taką powieść. Złapała mnie za serce, wydusiła łzy i jeszcze rozśmieszała. Uwielbiam takie fabuły i bohaterów, których wspominam.

Czy ten początek jest wystarczający, by sięgnąć po "Miłość w zamkniętej kopercie"? Birdie Maxwell to urocza dziewczynka, która straciła mamę i mieszka z ojcem. Pisze do Świętego Mikołaja w nadziei, że ten rozwiąże jej problemy, ale nie ma pojęcia, że za tą rolą stoi niejaka Sadie. Sadie nie potrafi odpisać Birdie, czując, że ma z nią wyjątkową więź. Główna bohaterka również straciła matkę z tej samej przyczyny co Birdie – rak. Obie były wychowywane przez samotnych ojców, obie dzielą podobne doświadczenia. Niestety Sadie zaczyna angażować się w życie Birdie i los chce, że nagle... staje się treserką psów. Nie ma pojęcia, co robi, ale robi to, by uszczęśliwić Birdie i być blisko niej. Co na to Sebastian Maxwell, ojciec dziewczynki? To inteligentny, przystojny, błyskotliwy mężczyzna, który bacznie obserwuje nową "treserkę". Jak możecie się domyślić, kłamstwo wyjdzie na jaw. 

Dialogi, jakie wykreowały Vi Keeland oraz Penelope Ward, są niesamowicie zabawne, dobre, humorystyczne. Między Sadie a Sebastianem jest chemia, która wywołuje ciarki na rękach. Och, Seb, Seb... Gdybyś tylko istniał naprawdę...

Oczywiście to książka przejmująca, biorąc pod uwagę fakt, że Birdie straciła matkę. Ale to nie wszystko. Łączy w sobie niespodziewane wątki, które wychodzą na jaw dopiero później. Autorki potrafią trzymać nas w napięciu. Płakałam, śmiałam się i nie chciałam kończyć tej książki. Była ujmująca! Kolejny raz utwierdziłam się w przekonaniu, że kocham historie od tego duetu. Tworzą niesamowite pary, mimo że czasem wpadają do schematy, to potrafią ukazać urok i uczucia.

Nie omijajcie tej książki. Jeżeli lubicie romanse, to to jest jeden z lepszych, jaki przeczytacie. Polecam go cholernie mocno i już wiem, że będę wciskała tę książkę każdemu!

1 komentarz:

Dziękuję serdecznie za każdy komentarz.
Nie bawie się w obs za obs, ale wchodzę na blogi obserwujących i komentuje(obserwuje jesli mi się podobają i jestem stałym czytelnikiem)