sobota, października 10, 2020

Prywatny ochroniarz [recenzja]



Autorka: Caroline Angel

Czy można ochronić się przed miłością?

Praca bodyguarda jest ciężka, odpowiedzialna i wymagająca. Ale dla Dylana nie ma zleceń zbyt trudnych - mężczyzna jest profesjonalistą w każdym calu i nigdy nie pozwala sobie nawet na chwilę rozluźnienia. A w każdym razie nie w pracy, bo po godzinach to normalny, niestroniący od rozrywek dwudziestotrzylatek. Jednak dbanie o bezpieczeństwo Phoebe Green, córki znanego architekta, okazuje się zadaniem niemal niewykonalnym. Nie dość, że dziewczyna nie przejawia najmniejszej chęci do współpracy, to jeszcze usiłuje zrobić wszystko, by uprzykrzyć życie swojemu aniołowi stróżowi.

Mężczyzna nie ma pojęcia, że przyczyny niechęci Phoebe do ochroniarzy tkwią głęboko w jej przeszłości. Wie za to, że misja dbania o zdrowie i życie panny Green nie będzie prosta. Relacja między Dylanem i jego podopieczną zmienia się nieoczekiwanie, gdy zaczyna ona dostawać listy od tajemniczego adoratora. Anonimowe, a po jakimś czasie coraz bardziej natarczywe. Sytuacja szybko przestaje być zabawna, a losy Phoebe i Dylana splatają się mocniej, niż oboje by sobie tego życzyli...


Lubię romanse i tego nie ukrywam, a okładki z typowymi półnagimi facetami nie odrzucają mnie – po prostu nie zwracam na nie uwagi. Są nudne i stereotypowe. A chodzi o treść książki. Wielokrotnie wspominałam, że daję szansę książkom z Wattpada, bo sama na Wattpadzie publikuję. Niestety często takie książki mijają się z jakością i Prywatny Ochroniarz jest taką powieścią. Niedoskonałą, z błędami stylistycznymi, które łatwo da się wyłapać. Ciężko czyta się coś, co powinno być mocno przeszlifowywane i poprawione. To kolejny przykład książki wydanej ze względu na popularność, nie na jakość. Dla mnie kreacja bohaterki była okropna. Jak najbardziej rozumiem zabieg pokazania jej jako silnej kobiety – jasne! Jestem za! Ale z Phoebe wyszła karykatura kogoś, kogo nigdy nie chciałabym spotkać. Fabuła nie trzyma w napięciu, jest do bólu przewidywalna. Autorka bardzo szybko zdradza jedną z tajemnic bohaterki, którą czytelnik powinien sam odkryć i uwielbia dawać nam streszczenia biograficzne już w pierwszych rozdziałach. Informacje o bohaterach powinny wypływać z dialogów i sytuacji, a nie z "byłam taka, bo to i to, i wtedy moi rodzice zrobili to, bo są tym i tym".

Phoebe jest cholernie irytująca i dziecinna, cały czas pełna pretensji. Na dodatek wątek z jej fobią do ochroniarzy, który miał być taki poważny, stał się śmieszny. Mógł zostać zupełnie inaczej poprowadzony i być może wzbudziłby współczucie.

Na dodatek ten romans z Dylanem wyszedł z niczego. Nie było budowanego napięcia. Najpierw go nie lubiła, a potem się na niego napaliła i skończyli w łóżku. Tym samym Dylan nie miał oporów, by złamać zasady związane z pracą bodyguarda. To bardzo naiwne i naciągane. Powinny być jakieś konsekwencje, myśli z tym związane. Opis jasno mówi nam, że Dylan nie łamie zasad! Och, no cóż...

Ach, i nie zapomnijcie, że jeśli facet nie patrzy kobiecie na piersi lub tyłek, to jest w porządku. Taką naukę wyniosłam ze słów jednej z bohaterek – Hannah. Ta też była tak irytującą postacią, która nie miała żadnych barier i granic, że myślałam, że wyjdę z siebie.

Dla mnie to była męka, a nie przyjemność i uważam, że nie wszystko, co ma ogromną liczbę wyświetleń, jest świetne. To nie była świetna książka – ani fabularnie, ani poprawnie językowo.

5 komentarzy:

  1. Ja nie jestem przekonana do tej pozycji. Wydaje mi się, że teraz większość takich lektur tworzona jest na jedno kopyto.

    OdpowiedzUsuń
  2. Interesujące :D
    rilseeee.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  3. Chciałam przeczytać tę książkę, ale chyba zmienię zdanie. 😊

    OdpowiedzUsuń
  4. Chciałam przeczytać tę książkę, ale chyba zmienię zdanie.

    OdpowiedzUsuń
  5. Nie brzmi zbyt zachęcająco. Raczej się nie skuszę.

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję serdecznie za każdy komentarz.
Nie bawie się w obs za obs, ale wchodzę na blogi obserwujących i komentuje(obserwuje jesli mi się podobają i jestem stałym czytelnikiem)

sobota, października 10, 2020

Prywatny ochroniarz [recenzja]



Autorka: Caroline Angel

Czy można ochronić się przed miłością?

Praca bodyguarda jest ciężka, odpowiedzialna i wymagająca. Ale dla Dylana nie ma zleceń zbyt trudnych - mężczyzna jest profesjonalistą w każdym calu i nigdy nie pozwala sobie nawet na chwilę rozluźnienia. A w każdym razie nie w pracy, bo po godzinach to normalny, niestroniący od rozrywek dwudziestotrzylatek. Jednak dbanie o bezpieczeństwo Phoebe Green, córki znanego architekta, okazuje się zadaniem niemal niewykonalnym. Nie dość, że dziewczyna nie przejawia najmniejszej chęci do współpracy, to jeszcze usiłuje zrobić wszystko, by uprzykrzyć życie swojemu aniołowi stróżowi.

Mężczyzna nie ma pojęcia, że przyczyny niechęci Phoebe do ochroniarzy tkwią głęboko w jej przeszłości. Wie za to, że misja dbania o zdrowie i życie panny Green nie będzie prosta. Relacja między Dylanem i jego podopieczną zmienia się nieoczekiwanie, gdy zaczyna ona dostawać listy od tajemniczego adoratora. Anonimowe, a po jakimś czasie coraz bardziej natarczywe. Sytuacja szybko przestaje być zabawna, a losy Phoebe i Dylana splatają się mocniej, niż oboje by sobie tego życzyli...


Lubię romanse i tego nie ukrywam, a okładki z typowymi półnagimi facetami nie odrzucają mnie – po prostu nie zwracam na nie uwagi. Są nudne i stereotypowe. A chodzi o treść książki. Wielokrotnie wspominałam, że daję szansę książkom z Wattpada, bo sama na Wattpadzie publikuję. Niestety często takie książki mijają się z jakością i Prywatny Ochroniarz jest taką powieścią. Niedoskonałą, z błędami stylistycznymi, które łatwo da się wyłapać. Ciężko czyta się coś, co powinno być mocno przeszlifowywane i poprawione. To kolejny przykład książki wydanej ze względu na popularność, nie na jakość. Dla mnie kreacja bohaterki była okropna. Jak najbardziej rozumiem zabieg pokazania jej jako silnej kobiety – jasne! Jestem za! Ale z Phoebe wyszła karykatura kogoś, kogo nigdy nie chciałabym spotkać. Fabuła nie trzyma w napięciu, jest do bólu przewidywalna. Autorka bardzo szybko zdradza jedną z tajemnic bohaterki, którą czytelnik powinien sam odkryć i uwielbia dawać nam streszczenia biograficzne już w pierwszych rozdziałach. Informacje o bohaterach powinny wypływać z dialogów i sytuacji, a nie z "byłam taka, bo to i to, i wtedy moi rodzice zrobili to, bo są tym i tym".

Phoebe jest cholernie irytująca i dziecinna, cały czas pełna pretensji. Na dodatek wątek z jej fobią do ochroniarzy, który miał być taki poważny, stał się śmieszny. Mógł zostać zupełnie inaczej poprowadzony i być może wzbudziłby współczucie.

Na dodatek ten romans z Dylanem wyszedł z niczego. Nie było budowanego napięcia. Najpierw go nie lubiła, a potem się na niego napaliła i skończyli w łóżku. Tym samym Dylan nie miał oporów, by złamać zasady związane z pracą bodyguarda. To bardzo naiwne i naciągane. Powinny być jakieś konsekwencje, myśli z tym związane. Opis jasno mówi nam, że Dylan nie łamie zasad! Och, no cóż...

Ach, i nie zapomnijcie, że jeśli facet nie patrzy kobiecie na piersi lub tyłek, to jest w porządku. Taką naukę wyniosłam ze słów jednej z bohaterek – Hannah. Ta też była tak irytującą postacią, która nie miała żadnych barier i granic, że myślałam, że wyjdę z siebie.

Dla mnie to była męka, a nie przyjemność i uważam, że nie wszystko, co ma ogromną liczbę wyświetleń, jest świetne. To nie była świetna książka – ani fabularnie, ani poprawnie językowo.

5 komentarzy:

  1. Ja nie jestem przekonana do tej pozycji. Wydaje mi się, że teraz większość takich lektur tworzona jest na jedno kopyto.

    OdpowiedzUsuń
  2. Interesujące :D
    rilseeee.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  3. Chciałam przeczytać tę książkę, ale chyba zmienię zdanie. 😊

    OdpowiedzUsuń
  4. Chciałam przeczytać tę książkę, ale chyba zmienię zdanie.

    OdpowiedzUsuń
  5. Nie brzmi zbyt zachęcająco. Raczej się nie skuszę.

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję serdecznie za każdy komentarz.
Nie bawie się w obs za obs, ale wchodzę na blogi obserwujących i komentuje(obserwuje jesli mi się podobają i jestem stałym czytelnikiem)