

Tytuł: Urodzony Uwodziciel
Autor: Susan Philips.
Opis: Życie nauczyło niespełnioną malarkę Blue Bailey, że może liczyć tylko na siebie. I że nie wolno ufać mężczyznom, zwłaszcza przystojnym i bogatym. Kiedy więc spotyka gwiazdora futbolu, boi się głębiej zaangażować. Nie podejrzewa, że seksowny, pewny siebie idol musi – tak jak i ona – uporać się z przeszłością, by odważyć się zakochać jeszcze raz…
Pierwsze wrażenie
Książka zaczęła się bardzo humorystycznie i dlatego od razu przypadła mi do gustu. Zostali nam przedstawieni główni bohaterowie, którzy raczej mogą się spodobać już na początku. W moim przypadku tak było.
Dean i Blue poznają się w naprawdę dziwnych okolicznościach.
Styl pisania
Styl autorki jest bardzo lekki, przyjemny i nie trzeba się skupiać na jakiś ważnych momentach, czy sytuacjach. Stworzyła książkę idealną do pociągu, czy autobusu. Wciąga, rozbawia. Nie zauważyłam tam czegoś do czego mogłabym się doczepić. Na przykład jakieś dociągnięcia, błędy, czy powtórzenia.
Może sceny czasem były przekombinowane, za bardzo sztuczne. Kilkakrotnie miałam takie wrażenie, ale każdy inaczej odbiera daną książkę.
Kreowanie bohaterów
Dean był bardzo wyrazistą postacią. Chociaż czasem zdarzały się momenty, gdy mnie irytował, lubiłam go. Był zabawny, męski i taki ironiczny. Toczył z Blue jakąś dziwną grę, przepychankę słowną i uczuciową.
Blue była czasem pozytywną osobą, czasem wręcz przeciwnie. I właśnie dlatego się tak wyróżniała. Przypadła mi do gustu. Obydwoje pochodzili z innych warstw społecznych, a pasowali do siebie idealnie.
Powinnam wspomnieć również o matce i ojcu Deana, którzy mieli swój własny poboczny wątek. Trzeba było przyznać, że także poruszyli moje serce, a i rozbawili.
Zaciekawienie
Czy jestem zaciekawiona? Oczywiście, że tak. W każdym rozdziale coś się działo, nie było nudno. To mogę Wam ręczyć. Lubię lekkie książki, które nie wymuszają na mnie intensywnego myślenia. Zwłaszcza jak czytam je o szóstej rano w pociągu, jadąc do szkoły, a później zmęczona po szkole.
Kończąc mój wywód, chciałabym Was zachęcić do lektury tej książki. Jeśli lubicie romanse i trochę humoru. Dodam, że wątek miłosny jest dopiero pod koniec. Przez większość rozdziałów są zbyt zajęci wrogością do siebie i buntem, by się do siebie zbliżyć.
Romans z dobrym humorem zawsze potrafi poprawić mi nastrój, pewnie wpadnie w moje ręce w któryś z jesiennych wieczorów. :)
OdpowiedzUsuńKsiążkę czytałam i bardzo mi się podobała.
OdpowiedzUsuńPrzyznam, że mnie zachęciłaś. :)
OdpowiedzUsuńRaczej nie sięgam po romanse, więc chyba sobie odpuszczę.
OdpowiedzUsuń