czwartek, czerwca 03, 2021

Król Midas [recenzja]



Leonardo Binenti miał wszystko, na czym mu zależało: władzę, szacunek i pieniądze. Pracował na to wiele lat dopingowany przez zemstę i rozgoryczenie. Kiedy budował swoje imperium, krew lała się strumieniami. Z czasem nazwano go królem Midasem, bo wszystko, czego dotknął, zamieniało się w złoto. Nikt nie pytał, za jaką cenę.

Emily Carter przez całe życie miała pod górkę. W dodatku jej brutalny chłopak zamieniał każdy jej dzień w piekło. Jednak dopiero gdy dowiedziała się, że jest w ciąży, zdobyła się na odwagę, aby zmienić swój los. Ucieczka okazała się trudniejsza, niż przypuszczała. Do urzeczywistnienia planu kobieta potrzebowała pieniędzy, a jedyną osobą, która mogła jej pomóc, był jej brat.

Drogi Emily i Leonardo przecinają się w więzieniu, gdzie on odsiaduje wyrok, a ona przychodzi odwiedzić brata. To spotkanie zapoczątkuje całą lawinę wydarzeń w życiu Emily. Czy zmieni je na lepsze, czy może kobieta przekona się na własnej skórze, jaki smak ma łaska króla Midasa?


Zachęciła mnie nietuzinkowa fabuła, która obiecywała ciekawą kreację bohaterki. Nie za bardzo liczyłam na to, że postać "Midasa" mnie zachwyci. Przynajmniej nie byłam rozczarowana. Jednak Emily Carter... Cóż, zawiodłam się.

Po raz kolejny wpadamy w schemat: Leonardo ma wszystko, ona nie ma nic, jest biedną dziewczyną, którą spotykają ogromne problemy (i szczerze jej współczuję), ale oczywiście wybawicielem jest mężczyzna. Mężczyzna zły, brutalny, na którego temat fascynacji nie rozumiem. Nie wyróżniał się niczym, nie był charakterny, ani zadziorny. To po prostu niewychowany, mało kulturalny facet, który uważa, że wszystko należy do niego. Tak, tak, mowa o mafii, więc patrzę na to z przymrużeniem oka, ale i tak nie rozumiem decyzji Emily. Aha, jeszcze jedno – Leonardo uważa, że szacunek kupi pieniędzmi. Nawet w klasycznej mafii nie do końca tak to działa. Mówię nie do końca, bo oczywiście, pieniądze robią swoje, ale działania szefa również są bardzo istotne. Leonardo nie okazał się być godnym szefem w swoim zachowaniu. Mam za sobą mnóstwo romansów mafijnych, przeczytanych i napisanych, i nie uważam, aby ta książka wyróżniała się na tle innych, już wydanych. Akcja jest tutaj bardzo przewidywalna i powiem szczerze, trochę wieje nudą.

Jeśli spojrzeć na całość, to nie jest to najgorsza książka, czy też bardzo zła. Oj nie, tak daleko bym się nie posunęła z opinią. Uważam, że jest mało ciekawa i średnio dopracowana. Liczyłam na chemię między bohaterami, która uratowałaby słabszą fabułę, ale niestety nie nadeszła. Emily, która przeszła bardzo trudne chwile, została zgwałcona (wielokrotnie) przez swojego ówczesnego partnera, zostaje porwana za jego długi, ale dość szybko zaczyna czuć pożądanie do Leonardo. Przypomina mi to syndrom sztokholmski, zdecydowanie popularny w takich romansach. Również nie znalazł odpowiedniego uargumentowania. Gdzieś zagubiło się napięcie, a za tym zgubiły się też emocje, które powinny owładnąć czytelnika.

Pośpiesznie przeczytałam tę książkę, ale nudziłam się przy niej i to moim zdaniem dużo o niej mówi. Poza tym drażniły mnie też błędy i dziwne opisy przyrodzenia Leonarda.

Cała intryga została zakopana i przez to czytelnik nie pamięta, o co naprawdę chodziło. Zapewne dam szansę kolejnym książkom autorki, bo jestem ciekawa jej postępów, ale ten debiut nie jest najlepszym, jakie było mi dane czytać. Za mało akcji, za mało emocji i chemii, a także chaos w fabule, która koniec końców była nudna.


Za egzemplarz dziękuję Wydawnictwu Niezwykłe

1 komentarz:

Dziękuję serdecznie za każdy komentarz.
Nie bawie się w obs za obs, ale wchodzę na blogi obserwujących i komentuje(obserwuje jesli mi się podobają i jestem stałym czytelnikiem)

czwartek, czerwca 03, 2021

Król Midas [recenzja]



Leonardo Binenti miał wszystko, na czym mu zależało: władzę, szacunek i pieniądze. Pracował na to wiele lat dopingowany przez zemstę i rozgoryczenie. Kiedy budował swoje imperium, krew lała się strumieniami. Z czasem nazwano go królem Midasem, bo wszystko, czego dotknął, zamieniało się w złoto. Nikt nie pytał, za jaką cenę.

Emily Carter przez całe życie miała pod górkę. W dodatku jej brutalny chłopak zamieniał każdy jej dzień w piekło. Jednak dopiero gdy dowiedziała się, że jest w ciąży, zdobyła się na odwagę, aby zmienić swój los. Ucieczka okazała się trudniejsza, niż przypuszczała. Do urzeczywistnienia planu kobieta potrzebowała pieniędzy, a jedyną osobą, która mogła jej pomóc, był jej brat.

Drogi Emily i Leonardo przecinają się w więzieniu, gdzie on odsiaduje wyrok, a ona przychodzi odwiedzić brata. To spotkanie zapoczątkuje całą lawinę wydarzeń w życiu Emily. Czy zmieni je na lepsze, czy może kobieta przekona się na własnej skórze, jaki smak ma łaska króla Midasa?


Zachęciła mnie nietuzinkowa fabuła, która obiecywała ciekawą kreację bohaterki. Nie za bardzo liczyłam na to, że postać "Midasa" mnie zachwyci. Przynajmniej nie byłam rozczarowana. Jednak Emily Carter... Cóż, zawiodłam się.

Po raz kolejny wpadamy w schemat: Leonardo ma wszystko, ona nie ma nic, jest biedną dziewczyną, którą spotykają ogromne problemy (i szczerze jej współczuję), ale oczywiście wybawicielem jest mężczyzna. Mężczyzna zły, brutalny, na którego temat fascynacji nie rozumiem. Nie wyróżniał się niczym, nie był charakterny, ani zadziorny. To po prostu niewychowany, mało kulturalny facet, który uważa, że wszystko należy do niego. Tak, tak, mowa o mafii, więc patrzę na to z przymrużeniem oka, ale i tak nie rozumiem decyzji Emily. Aha, jeszcze jedno – Leonardo uważa, że szacunek kupi pieniędzmi. Nawet w klasycznej mafii nie do końca tak to działa. Mówię nie do końca, bo oczywiście, pieniądze robią swoje, ale działania szefa również są bardzo istotne. Leonardo nie okazał się być godnym szefem w swoim zachowaniu. Mam za sobą mnóstwo romansów mafijnych, przeczytanych i napisanych, i nie uważam, aby ta książka wyróżniała się na tle innych, już wydanych. Akcja jest tutaj bardzo przewidywalna i powiem szczerze, trochę wieje nudą.

Jeśli spojrzeć na całość, to nie jest to najgorsza książka, czy też bardzo zła. Oj nie, tak daleko bym się nie posunęła z opinią. Uważam, że jest mało ciekawa i średnio dopracowana. Liczyłam na chemię między bohaterami, która uratowałaby słabszą fabułę, ale niestety nie nadeszła. Emily, która przeszła bardzo trudne chwile, została zgwałcona (wielokrotnie) przez swojego ówczesnego partnera, zostaje porwana za jego długi, ale dość szybko zaczyna czuć pożądanie do Leonardo. Przypomina mi to syndrom sztokholmski, zdecydowanie popularny w takich romansach. Również nie znalazł odpowiedniego uargumentowania. Gdzieś zagubiło się napięcie, a za tym zgubiły się też emocje, które powinny owładnąć czytelnika.

Pośpiesznie przeczytałam tę książkę, ale nudziłam się przy niej i to moim zdaniem dużo o niej mówi. Poza tym drażniły mnie też błędy i dziwne opisy przyrodzenia Leonarda.

Cała intryga została zakopana i przez to czytelnik nie pamięta, o co naprawdę chodziło. Zapewne dam szansę kolejnym książkom autorki, bo jestem ciekawa jej postępów, ale ten debiut nie jest najlepszym, jakie było mi dane czytać. Za mało akcji, za mało emocji i chemii, a także chaos w fabule, która koniec końców była nudna.


Za egzemplarz dziękuję Wydawnictwu Niezwykłe

1 komentarz:

Dziękuję serdecznie za każdy komentarz.
Nie bawie się w obs za obs, ale wchodzę na blogi obserwujących i komentuje(obserwuje jesli mi się podobają i jestem stałym czytelnikiem)