środa, października 16, 2019

Jeszcze się kiedyś spotkamy [recenzja]



Są takie historie, które zostają w nas na zawsze.
Są takie osoby, których nigdy nie zapominamy.
Ja już nie czekam. Chwytam każdy dzień i się do niego uśmiecham. Wierzę, że będą w nim cudowne chwile.
Ile razy zadawali sobie pytania jak potoczyłoby się ich życie, gdyby nie wojna?
Adela, Franciszek, Janek, Rachela, Joachim i Sabina mieli wielkie plany i marzenia. Przeżywali pierwsze miłości i prawdziwe przyjaźnie. Nie było ważne, że ktoś ma nazwisko żydowskie, niemieckie czy polskie. Po prostu byli przyjaciółmi. Wojna zmieniła wszystko. Wiele lat później, wnuczka Adeli, Justyna, przeżywa kryzys małżeński. Dopiero wówczas poznaje historię swojej babki i jej przyjaciół. Historię, która zmienia ją na zawsze.
Wzruszająca opowieść o różnych obliczach miłości wykradzionych wojnie, życiowych wyborach i rodzinnych tajemnicach, które wpływają na nas bardziej niż myślimy.
Bo to, kim jesteśmy nie zależy wyłącznie od naszych genów, czy wychowania, ale również od przeżyć naszych przodków. Od wszystkich tajemnic, które krążą w naszych rodzinach do kilku pokoleń wstecz.

Tę książkę czytałam pod koniec lata i zaginęłam na kilka dobrych godzin, nie mogąc się od niej oderwać. Wartka akcja nie pozwoliła, bym odłożyła powieść na stolik. Co więc przyciąga uwagę do Jeszcze się kiedyś spotkamy?
Przede wszystkim świetna fabuła, która została bardzo dobrze dopracowana. Autorka postawiła na dwie płaszczyzny, przeszłą i teraźniejszą. Powiem szczere, że nie byłam zbyt dużą fanką historii dziejącej się w czasie teraźniejszym, bo bohaterka nieco mnie irytowała i wydawała się infantylna.
Justyna opowiada o losach swojej zmarłej babki Adeli, wspomina jej filiżanki, otwiera listy i snuje się po mieszkaniu babci, układając w głowie wszystkie elementy historii.
Wojna, którą przedstawia Witkiewicz, nie jest wojną, która gra pierwsze skrzypce. Autorka skupiła się na emocjach bohaterów i ich losach, nie na brutalnych opisach tamtych wydarzeń. Było widać ogromny wkład pracy i przygotowania do tej powieści. Jestem zaskoczona tym, jak dobrze odnalazłam się w tamtych realiach. Z łatwością wyobraziłam sobie dom Adeli, Franciszka i Janka, który zawsze czuwał obok. W cieniu.
Tej książki nie da się odłożyć, bo cały czas, w napięciu, czeka się na rozwiązanie całej tajemnicy. Na pojednanie, na miłość.
Bardzo zachęcam Was do przeczytania tej powieści, w której odkrycie rodzinnej historii może wiele zmienić. To świetnie napisana książka, która powinna trafić w Wasze ręce.

4 komentarze:

  1. Nie słyszałam o tej powieści, ale może mi się spodoba. Na pewno sobie zapiszę tytuł, aby później poszukać więcej informacji na jej temat.

    OdpowiedzUsuń
  2. Mam ochotę poznać tę historię. 😊

    OdpowiedzUsuń
  3. Może znajdzie się czas na jej przeczytanie.

    OdpowiedzUsuń
  4. Kiedyś bardzo często czytałam literaturę wojenną. Dawno już nie miałam w rękach książki nawiązującej do tamtych realiów. Może powrócę do takich lektur.

    Pozdrawiam,
    http://tamczytam.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję serdecznie za każdy komentarz.
Nie bawie się w obs za obs, ale wchodzę na blogi obserwujących i komentuje(obserwuje jesli mi się podobają i jestem stałym czytelnikiem)

środa, października 16, 2019

Jeszcze się kiedyś spotkamy [recenzja]



Są takie historie, które zostają w nas na zawsze.
Są takie osoby, których nigdy nie zapominamy.
Ja już nie czekam. Chwytam każdy dzień i się do niego uśmiecham. Wierzę, że będą w nim cudowne chwile.
Ile razy zadawali sobie pytania jak potoczyłoby się ich życie, gdyby nie wojna?
Adela, Franciszek, Janek, Rachela, Joachim i Sabina mieli wielkie plany i marzenia. Przeżywali pierwsze miłości i prawdziwe przyjaźnie. Nie było ważne, że ktoś ma nazwisko żydowskie, niemieckie czy polskie. Po prostu byli przyjaciółmi. Wojna zmieniła wszystko. Wiele lat później, wnuczka Adeli, Justyna, przeżywa kryzys małżeński. Dopiero wówczas poznaje historię swojej babki i jej przyjaciół. Historię, która zmienia ją na zawsze.
Wzruszająca opowieść o różnych obliczach miłości wykradzionych wojnie, życiowych wyborach i rodzinnych tajemnicach, które wpływają na nas bardziej niż myślimy.
Bo to, kim jesteśmy nie zależy wyłącznie od naszych genów, czy wychowania, ale również od przeżyć naszych przodków. Od wszystkich tajemnic, które krążą w naszych rodzinach do kilku pokoleń wstecz.

Tę książkę czytałam pod koniec lata i zaginęłam na kilka dobrych godzin, nie mogąc się od niej oderwać. Wartka akcja nie pozwoliła, bym odłożyła powieść na stolik. Co więc przyciąga uwagę do Jeszcze się kiedyś spotkamy?
Przede wszystkim świetna fabuła, która została bardzo dobrze dopracowana. Autorka postawiła na dwie płaszczyzny, przeszłą i teraźniejszą. Powiem szczere, że nie byłam zbyt dużą fanką historii dziejącej się w czasie teraźniejszym, bo bohaterka nieco mnie irytowała i wydawała się infantylna.
Justyna opowiada o losach swojej zmarłej babki Adeli, wspomina jej filiżanki, otwiera listy i snuje się po mieszkaniu babci, układając w głowie wszystkie elementy historii.
Wojna, którą przedstawia Witkiewicz, nie jest wojną, która gra pierwsze skrzypce. Autorka skupiła się na emocjach bohaterów i ich losach, nie na brutalnych opisach tamtych wydarzeń. Było widać ogromny wkład pracy i przygotowania do tej powieści. Jestem zaskoczona tym, jak dobrze odnalazłam się w tamtych realiach. Z łatwością wyobraziłam sobie dom Adeli, Franciszka i Janka, który zawsze czuwał obok. W cieniu.
Tej książki nie da się odłożyć, bo cały czas, w napięciu, czeka się na rozwiązanie całej tajemnicy. Na pojednanie, na miłość.
Bardzo zachęcam Was do przeczytania tej powieści, w której odkrycie rodzinnej historii może wiele zmienić. To świetnie napisana książka, która powinna trafić w Wasze ręce.

4 komentarze:

  1. Nie słyszałam o tej powieści, ale może mi się spodoba. Na pewno sobie zapiszę tytuł, aby później poszukać więcej informacji na jej temat.

    OdpowiedzUsuń
  2. Mam ochotę poznać tę historię. 😊

    OdpowiedzUsuń
  3. Może znajdzie się czas na jej przeczytanie.

    OdpowiedzUsuń
  4. Kiedyś bardzo często czytałam literaturę wojenną. Dawno już nie miałam w rękach książki nawiązującej do tamtych realiów. Może powrócę do takich lektur.

    Pozdrawiam,
    http://tamczytam.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję serdecznie za każdy komentarz.
Nie bawie się w obs za obs, ale wchodzę na blogi obserwujących i komentuje(obserwuje jesli mi się podobają i jestem stałym czytelnikiem)