Między lekturami, artykułami i cięższymi książkami lubię wybierać te, przy których mogę odpocząć. Takim zamiarem kierowałam się, gdy wybierałam Lucyfera. Skusił mnie opis oraz opinie, które czytałam na jego temat. A teraz wy, moi czytelnicy, poznacie mój punkt widzenia.
To było moje pierwsze spotkanie z Armentrout (swoją drogą trudne nazwisko) i nie żałuję tego obrotu spraw. Dzięki niej bardzo dobrze się bawiłam, zaserwowała mi dobre kilkanaście godzin z książką wywołującą uśmiech, a nawet ich śmiech.
Bracia de Vincent mają otoczkę bardzo groźnych i tajemniczych ludzi. Są rodziną odizolowaną od społeczności, choć dużo pisze się o nich w mediach. Są też niezwykle bogaci, a na dodatek wykreowani prawie na wampirów. A może nimi są? Tego nie zdradzę.
Julia trafia do ich domu, kończąc pewien rozdział w swoim życiu, a zaczynając kolejny. Dom ją przeraża, ale jest zdecydowana, by pozostać u de Vincentów, którzy płacą naprawdę sporo za opiekę ich młodszą siostrą.
Dla mnie ta książka nie stanowiła ogromnej zagadki, bo wątki łatwo szło rozwiązać. Chociaż to nie tak, że nie trzymała w napięciu. Trzymała, ale nie było to jakoś ogromnie skumulowane. Nie zaciskałam zębów ze złości, nie martwiłam się o losy bohaterów, choć była jedna scena, która nieco mnie zestresowała.
Dobrze bawiłam się przy Julii i Lucianie. Ich dialogi były naprawdę zabawne, dlatego nie chciałam odkładać lektury i przeczytałam ją bardzo szybko. Humor to duży plus tej powieści, bo akcji nie ma tutaj za wiele. To znaczy – ja się nie nudziłam, ale to nie jest rollercoaster emocji i zagadek.
Nie jest to też typowy erotyk, wręcz przeciwnie, sceny łóżkowe są dozowane i na szczęście nie ma ich tak wiele, oraz nie tylko o pociągu seksualnym mowa.
Julia, jako nieliczna amerykańska bohaterka, wpadła w moje gusta i zaskarbiła sobie moją sympatię. Była urocza, zadziorna i uparta. Właśnie to w niej nie lubiłam – tak szybko nie ulegała.
To w rzeczy samej nie jest książka idealna. Jak więc mogę ją określić? Chyba jaką DOBRĄ. I zabawną. I wciągająca. Mam nadzieję, że te trzy słowa Was przekonają.
Takie niezobowiązujące książki są mi czasem potrzebne, gdy chcę przeczytać coś lekkiego. Tę mam w planach i kiedyś chciałabym po nią sięgnąć. ;)
OdpowiedzUsuńZazwyczaj nie czytam tego rodzaju książek, ale tym razem, chyba zrobię wyjątek.
OdpowiedzUsuńCechy, które wymieniłaś powinny pomóc w resecie umysłu. Jak napisałaś, nie ma zwrotów akcji, rozwiązanie jest oczywiste- jak dla mnie dobre cechy książki dobrej na odstresowanie.
OdpowiedzUsuńZAPRASZAM DO MNIE!
Mój blog
Mój Instagram
Mój Studygram
Kanał na Youtube
Zdaje się, że to idealna ksiażka jako Guilty Pleasure. Nawet ja od czasu do czasu po takie sięgam, więc będę miała ten tytuł na uwadze. Choć powiem Ci, że w ostatnim czasie zrobiłam się jakoś dziwnie wybredna i już nie zawsze zadowalają mnie tego typu powieści, nawet gdzy chcę się zwyczajnie rozerwać ;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam cieplutko!
BOOKS OF SOULS