czwartek, grudnia 19, 2019

Szczęście przy kominku [recenzja]



Poznaj pełną świątecznego ciepła opowieść, która w te Święta może przydarzyć się również tobie.
Wśród urokliwych, pokrytych śnieżnym puchem ulic kryje się wyjątkowe miejsce, gdzie rodzą się piękne opowieści – „Antykwariat z książką i kawą”. To tu, wśród opasłych tomów, przy kubku gorącej herbaty z sokiem malinowym czeka na ciebie Bunia, gotowa, by wesprzeć radą i dobrym słowem. Kiedy z nieba spadają wielkie płatki śniegu, a na choinkach migoczą światełka, w przerwie między świątecznymi przygotowaniami antykwariat odwiedzą okoliczni mieszkańcy. Przyjdą nie tylko na zakupy, ale również ze swoimi troskami i problemami. Czy ta wizyta odmieni ich życie?
Cuda naprawdę się zdarzają. Wystarczy tylko uwierzyć w magię Świąt!

Liczyłam na ciepłą opowieść, która rozczuli moje serce. Ale tak się nie stało. Czy było źle? Też nie. Książka sama w sobie wpisuje się w świąteczny klimat, lecz wydaje mi się, że autorka nie przedstawiła wszystkiego tak, jak chciała. Miałam wrażenie, że fabuła była nie do końca dopracowana pod względem emocji, które miały zostać przekazane czytelnikom. Bo dobrze, mieliśmy fajny, ciekawy pomysł, sposób wykonania był w porządku, ale co z tymi uczuciami? No, zabrakło.
Znalezione obrazy dla zapytania szczęscie przy kominkuTylko do tego w sumie chciałabym się przyczepić. Czytając tę książkę, nie męczyłam się. Przechodziłam ze strony na stronę, poznając kolejne losy rodzin, ale nie czułam więzi żadną z nich. Nie było mi ich szkoda, nie było mi z nimi wesoło. Towarzyszyła mi zupełna obojętność, a wydaje mi się, że nie tak powinna oddziaływać powieść – zwłaszcza świąteczna.
Zetknęłam się z powszechnymi problemami. Każdy takie ma lub będzie miał. Nic mnie nie zaskoczyło. Rozumiem, że autorka chciała poruszyć tę "normalność" ludzkiego życia, tyle czy warto pisać o tym aż całą książkę? Chodzi mi o to... że nie mogę za bardzo odkryć sensu tej historii. Po co została nam ona przekazana? Nie mam żadnych refleksji, nie jest mi przykro, nie jestem wzruszona, a bohaterów już nie pamiętam.
Oczywiście, nie każda powieść, którą przeczytamy, ma zostawiać w nas iskierki, płomienie i wspomnienia, ale po co tracić czas na takie, które naprawdę ani nie sprawią nam przyjemności, ani nie zaciekawią.
Nie byłam wynudzona, co ciekawe, ale może to dlatego, że Gabriela Gargaś pisze bardzo przystępnie i przyjemnie czytało mi się to, co stworzyła, lecz sens dalej pozostaje mi nieznany. Opis książki na siłę przekonuje nas, że odnajdziemy w niej magię świąt... No nic takiego się nie dzieje. Jedyną magię mamy właśnie w blurbie.
Nie będę Was oszukiwać. Nie jest to świąteczna książką, którą chcecie przeczytać, żeby wczuć się w atmosferę nadchodzącego Bożego narodzenia. Tutaj nic się nie dzieje, nic Was nie zaskoczy. Akcji nie ma żadnej. Nie lubię czytać książek o niczym, a niestety teraz tak się zdarzyło. Jedynym plusem był, jak mówiłam, styl pisania autorki. Reszta zostawia wiele do życzenia. Nie polecam, nie widzę sensu, żeby tracić czas.

Dziękuję wydawnictwu Czwarta Strona za możliwość zrecenzowania książki

1 komentarz:

  1. Nie jestem fanką świątecznych książek, a ta już w ogóle brzmi okropnie... Więc na pewno sobie odpuszczę.

    www.kulturalnameduza.pl

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję serdecznie za każdy komentarz.
Nie bawie się w obs za obs, ale wchodzę na blogi obserwujących i komentuje(obserwuje jesli mi się podobają i jestem stałym czytelnikiem)

czwartek, grudnia 19, 2019

Szczęście przy kominku [recenzja]



Poznaj pełną świątecznego ciepła opowieść, która w te Święta może przydarzyć się również tobie.
Wśród urokliwych, pokrytych śnieżnym puchem ulic kryje się wyjątkowe miejsce, gdzie rodzą się piękne opowieści – „Antykwariat z książką i kawą”. To tu, wśród opasłych tomów, przy kubku gorącej herbaty z sokiem malinowym czeka na ciebie Bunia, gotowa, by wesprzeć radą i dobrym słowem. Kiedy z nieba spadają wielkie płatki śniegu, a na choinkach migoczą światełka, w przerwie między świątecznymi przygotowaniami antykwariat odwiedzą okoliczni mieszkańcy. Przyjdą nie tylko na zakupy, ale również ze swoimi troskami i problemami. Czy ta wizyta odmieni ich życie?
Cuda naprawdę się zdarzają. Wystarczy tylko uwierzyć w magię Świąt!

Liczyłam na ciepłą opowieść, która rozczuli moje serce. Ale tak się nie stało. Czy było źle? Też nie. Książka sama w sobie wpisuje się w świąteczny klimat, lecz wydaje mi się, że autorka nie przedstawiła wszystkiego tak, jak chciała. Miałam wrażenie, że fabuła była nie do końca dopracowana pod względem emocji, które miały zostać przekazane czytelnikom. Bo dobrze, mieliśmy fajny, ciekawy pomysł, sposób wykonania był w porządku, ale co z tymi uczuciami? No, zabrakło.
Znalezione obrazy dla zapytania szczęscie przy kominkuTylko do tego w sumie chciałabym się przyczepić. Czytając tę książkę, nie męczyłam się. Przechodziłam ze strony na stronę, poznając kolejne losy rodzin, ale nie czułam więzi żadną z nich. Nie było mi ich szkoda, nie było mi z nimi wesoło. Towarzyszyła mi zupełna obojętność, a wydaje mi się, że nie tak powinna oddziaływać powieść – zwłaszcza świąteczna.
Zetknęłam się z powszechnymi problemami. Każdy takie ma lub będzie miał. Nic mnie nie zaskoczyło. Rozumiem, że autorka chciała poruszyć tę "normalność" ludzkiego życia, tyle czy warto pisać o tym aż całą książkę? Chodzi mi o to... że nie mogę za bardzo odkryć sensu tej historii. Po co została nam ona przekazana? Nie mam żadnych refleksji, nie jest mi przykro, nie jestem wzruszona, a bohaterów już nie pamiętam.
Oczywiście, nie każda powieść, którą przeczytamy, ma zostawiać w nas iskierki, płomienie i wspomnienia, ale po co tracić czas na takie, które naprawdę ani nie sprawią nam przyjemności, ani nie zaciekawią.
Nie byłam wynudzona, co ciekawe, ale może to dlatego, że Gabriela Gargaś pisze bardzo przystępnie i przyjemnie czytało mi się to, co stworzyła, lecz sens dalej pozostaje mi nieznany. Opis książki na siłę przekonuje nas, że odnajdziemy w niej magię świąt... No nic takiego się nie dzieje. Jedyną magię mamy właśnie w blurbie.
Nie będę Was oszukiwać. Nie jest to świąteczna książką, którą chcecie przeczytać, żeby wczuć się w atmosferę nadchodzącego Bożego narodzenia. Tutaj nic się nie dzieje, nic Was nie zaskoczy. Akcji nie ma żadnej. Nie lubię czytać książek o niczym, a niestety teraz tak się zdarzyło. Jedynym plusem był, jak mówiłam, styl pisania autorki. Reszta zostawia wiele do życzenia. Nie polecam, nie widzę sensu, żeby tracić czas.

Dziękuję wydawnictwu Czwarta Strona za możliwość zrecenzowania książki

1 komentarz:

  1. Nie jestem fanką świątecznych książek, a ta już w ogóle brzmi okropnie... Więc na pewno sobie odpuszczę.

    www.kulturalnameduza.pl

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję serdecznie za każdy komentarz.
Nie bawie się w obs za obs, ale wchodzę na blogi obserwujących i komentuje(obserwuje jesli mi się podobają i jestem stałym czytelnikiem)