czwartek, lutego 28, 2019

Więź, a raczej jej brak [recenzja]



Autorka: Anna Lewicka
Opis: Pełna magii historia o przeznaczeniu i miłości dwojga ludzi, których z pozoru dzieli niemal wszystko. To opowieść o mocy i szale, o więzi większej niż czas, i sekretach, skrywających mrok i niebezpieczeństwo…
Korzystając z zimowej przerwy międzysemestralnej, Alicja, warszawska studentka, postanawia wybrać się w Bieszczady. Zupełnie nie spodziewa się jednak dramatycznej zmiany pogody i przez swoją lekkomyślność ulega poważnemu wypadkowi. Zostaje szczęśliwie uratowana przez mieszkającego samotnie w okolicy Wiktora, mającego za towarzysza jedynie wielkiego, szarego wilczarza.
Uwięzieni przez wielodniową śnieżycę Alicja i Wiktor zaczynają zbliżać się do siebie i zauważać, że choć wydają się pochodzić z kompletnie różnych światów, to jednak łączy ich o wiele więcej, niż którekolwiek z nich mogło przypuszczać. Chociaż zaczyna się między nimi rodzić uczucie, starają się z nim walczyć, ponieważ każde z nich nosi w sobie tajemnicę i dziedzictwo, mogące okazać się zarówno błogosławieństwem, jak i przekleństwem.


Kolejna polska książka w moich rękach. Robię postępy i coraz bardziej przekonuję się do polskich autorów. Ale czy ta powieść jest naprawdę tak dobra? Dla mnie była w porządku, bez szału, bez magii wciągnięcia się w tę historię. Dopiero co zaczęłam pisać recenzję, a już jasno daję znać o swoim stanowisku. Książka ma wady i zalety, ale jak każda, prawda? Bardziej boli mnie fakt, że bohaterowie byli zbyt papierowi, bym mogła się z nimi zżyć. Odebrano mi możliwość poznania Alicji i Wiktoria w lepszym świetle.
Klimat Bieszczad na samym początku bardzo mnie ujął. Z chęcią przewracałam kolejne strony, aż doszło do dziecinnego i głupiego występku Alicji, głównej bohaterki i zarazem studentki. Dziwiłam się, że mogła postąpić tak nierozsądnie, ale potem uznałam, że autorka potrzebowała "czegoś" do pchnięcia wymyślonej fabuły. To "coś" w ogóle mi się nie spodobało.
Jednakże nie będę skupiać się na samych złych stronach, dlatego że książka ma też swoje plusy. Jest opowiada lekko, przyjemnie. Styl pisania jest na tyle przystępny, że nie męczyłam się przy opisach czy dialogach. Tak jak wspominałam, przedstawione otoczenie urzekło mnie i przez kilka chwil miałam ochotę znaleźć się w pięknych Bieszczadach.
Główna bohaterka jest najsłabszym ogniwem Więzi. Dziecinna, nieodpowiedzialna, nierozsądna. Nie polubiłam jej i wręcz mnie irytowała swoimi działaniami. Miałam wrażenie, że coś nie zostało dopracowane. Cechy charakteru Alicji, mojej imienniczki, bardzo ze sobą zgrzytały.
To skoro było o niej, to opowiem też o Wiktorze. Do niego nie mam nic, ani nienawiści, ani miłości. Jest dla mnie postacią neutralną, ale zbyt płaską, bym mogła go polubić. Nie zależało mi na nim w żadnym stopniu, choć podobało mi się, jak okazywał czułość i opiekuńczość.
Pozostaje jeszcze kwestia fantasy, które zostało tu wplecione i.... Nie. Nie mam słów. To akurat było już naprawdę śmieszne i bezsensowne. Po takich książkach jak Dwory, Szklany tron coś takiego nie przejdzie. Wątek fantastyczny był niepotrzebny i źle napisany. Odniosłam wrażenie, że był wprowadzony na siłę.
Więź jest miksem, nie potrafię Wam jasno powiedzieć, czy to była słaba książka, czy może dobra. Czytałam gorsze i czytałam lepsze. Jest średnia, ale jeśli podejdziecie do niej inaczej, może Was urzeknie? Nie zostałam oczarowana, wciągnięta w świat Alicji i Wiktora i niestety nie mogę powiedzieć, że polecam, bo ja nie spędziłam przy tej powieści dobrego czasu. 

za egzemplarz dziękuję wydawnictwu:
Znalezione obrazy dla zapytania jaguar wydawnictwo

niedziela, lutego 17, 2019

Czerwona królowa. Tom 1 [recenzja]

Autorka: Victoria Aveyard
Opis– Mare Molly Barrow, urodzona siedemnastego listopada 302 roku Nowej Ery, córka Daniela i Ruth Barrowów – recytuje z pamięci Tyberiasz, streszczając moje życie. – Nie masz zawodu i w dniu następnych urodzin masz wstąpić do wojska. Chodzisz do szkoły nieregularnie, osiągasz słabe wyniki i masz na swoim koncie wykroczenia, za które w większości miast trafiłabyś do więzienia. Kradzieże, przemyt, stawianie oporu podczas aresztowania to zaledwie początek listy. Ogólnie rzecz biorąc, jesteś biedna, nieokrzesana, niemoralna, mało inteligentna, zgorzkniała, uparta i przynosisz hańbę swojej wiosce i królestwu. […]
– A mimo to jest w tobie coś więcej. – Król wstaje, ja zaś przyglądam się z bliska jego koronie. Jej końce są nieprzeciętnie ostre. Jak sztylety. – Coś, czego nie mogę pojąć. Jesteś jednocześnie Czerwoną i Srebrną. Ta osobliwość pociąga za sobą potworne konsekwencje, których nie jesteś w stanie zrozumieć. Co zatem mam z tobą począć?

O Czerwonej królowej słyszałam wiele sprzecznych opinii. Jednym się podobała, drugich nudziła. Byłam zaciekawiona opisem i w końcu postanowiłam sama się przekonać. Pierwszy tom owej serii wciągnął mnie na dobre i po dwóch dniach książka była przeczytana. Czy to już o czymś świadczy? Tak. Nie nudziłam się, nie czułam zirytowania, nie chciałam przestać czytać. Wręcz przeciwnie. Kiedy tylko mogłam, siadałam i zabierałam się za tę powieść. Wiernie kibicowałam bohaterom, którzy trafili w moje serce. Zwłaszcza główna bohaterka oraz książę Cal.
Jest to bardzo dobrze skonstruowana książka fantastyczna. Autorka jasno przedstawia czytelnikowi świat, kreuje ciekawe postacie i wkłada w ich usta odpowiednie dialogi. Od samego początku wiedziałam, że "przeciętna" Mare, która kradnie, by wspomóc rodzinę, nie jest zwykłą dziewczyną. Gdy trafia do zamku, do króla i królowej, jej życie obraca się o sto osiemdziesiąt stopni.
Bardzo chętnie wczytywałam się w losy Mare, która ze zwykłej dziewki, zamieniła się w narzeczoną księcia, brata Cala. Musiała poznać zasady dworu oraz nauczyć się panować nad dopiero co odkrytym talentem.
W książce cały czas coś się dzieje. Autorka serwuje dużą dawkę akcji i emocji, co jest kolejnym plusem. Jeśli w fantastyce nic się nie dzieje, nie warto jej czytać. Przeważnie.
Czerwona królowa ma dużo zalet, ale chciałabym wspomnieć o przewidywalności. No cóż, niestety, w efekcie końcowym nie byłam zakończona finałem. Domyśliłam się, że pewna postać okaże się zdrajcą. Niestety, dało się to przejrzeć w czasie czytania kolejnych rozdziałów. Chociaż może nie wszyscy by się domyślili...
Ten mankament nie odebrał mi przyjemności z czytania i bardzo chętnie zagłębie się w kolejne tomy, choć podobno drugi jest o wiele słabszy i nudniejszy. Z kolei słyszałam, że trzeci to już coś. Ale jak przeczytać trzeci, skoro nie czytało się drugiego, prawda? :)
Jestem ciekawa losów Mare i uważam, że Czerwona królowa, jako pierwsza część, nie jest złą książką. To dobra fantastyka, na dodatek wciągająca i bardzo szybko możną ją przeczytać, mimo że trochę tych stron ma.

Za książkę dziękuję
Znalezione obrazy dla zapytania jakkupować.pl

czwartek, lutego 07, 2019

Podniebna pieśń. Wyruszmy, by uratować krainę [recenzja]



Autorka: Abi Elphinstone
Opis: Porywająca, pełna magicznych przygód powieść, rozbrzmiewająca wśród dzikiej przyrody w mroźnej krainie Erkenwald. Gdzie wieloryby prześlizgują się między górami lodowymi, wilki polują w tundrze, a niedźwiedzie polarne wędrują po lodowcach. Trudno jednak dostrzec w Erkenwaldzie ludzi: ukrywają się, aby nie zostać więźniami okrutnej Królowej Lodu. Królowa skrywa sekret, który ma jej zapewnić nieśmiertelność: musi przed upływem roku pochłonąć głosy wszystkich mieszkańców Erkenwaldu. Eska i Flint mają niewiele czasu, aby namówić zwaśnione plemiona do wspólnej walki, odnaleźć mityczny róg należący do jednego z Bogów Nieba i wymyślić sposób, jak zagrać na rogu… z gwiazd.
Dołącz do Eski i Flinta i udaj się z nimi w podróż po mroźnej, pięknej i niebezpiecznej krainie, poszukując odpowiedzi na pytanie, czym jest mityczna, pradawna Podniebna Pieśń, mająca w sobie moc pokonania Królowej Lodu. Poznaj przepiękną opowieść o poczuciu więzi, które nie słabnie – nawet na krańcu świata.

Eska została uwięziona w pozytywce, a królowa za wszelką cenę chce zdobyć jej głos. Jednak dziewczynka uparcie milczy. Nie może się ruszać, nie może uciec. Ale otrzymuje swoją szansę, gdy w zamku pojawia się Flint, który ma na celu odnalezienie mamy. Od tej pory ich drogi zostaną skrzyżowane.
Podniebna pieśń to książka skierowana do młodszych czytelników. Opowiada o losach dwójki dzieciaków, którzy razem muszą uratować dorosłych i bliskich sobie. Kraina jest wyidealizowana, dorosłych nie ma, więc dzieci rządzą po swojemu.
To, co ujęło mnie od pierwszej strony, to styl pisania autorki. Opisuje ona sceny w taki sposób, że wszystko wyraźnie mogłam sobie wyobrazić. Każdy detal, szczegół. Budziła magię, w tym co pisała. To było naprawdę niewiarygodne.
Z czasem poznałam głównych bohaterów Podniebnej pieśni i zyskali oni moją sympatię. Walczą, by żyć i uratować krainę. Walczą, by dobro zwyciężyło. Na myśl od razu przychodzi mi Narnia i po przeczytaniu. jestem w stanie stwierdzić, że Narnia mogła być małą inspiracją dla Elphinstone.
Uważam, że w pewnych momentach książka jest przydługa, trochę niedopracowana. Wszyscy wszystko dostają na wyciągniecie ręki czy skinienie palca. Jako dorosła osoba, nie jestem w stanie uwierzyć w aż takie szczęście bohaterów. Sądzę jednak, że dzieciom nie będzie to przeszkadzać. Dadzą porwać się przygodom Eski i Flinta.
Jak najbardziej, uważam, że powieść jest piękna, choć ma wady i docelowi odbiorcy mogliby być zaciekawieni. Czas spędzony z tą książką to była przyjemność. Dla mnie – za bardzo naciągana. Dzieci nie mierzyły się z trudem, ponieważ ich problemy zaraz były rozwiązywane i to mi się nie podobało. Jednak za magię i całokształt, jestem w stanie wystawić tej książce dobrą ocenę i polecić ją młodszym.


Za egzemplarz dziękuję wydawnictwu Wilga
Znalezione obrazy dla zapytania wilga wydawnictwo

wtorek, lutego 05, 2019

SAVE ME. Mona Kasten powraca [recenzja PRZEDPREMIEROWA]


Autorka: Mona Kasten.
Opis: Pochodzą z różnych światów, a jednak są sobie przeznaczeni.
Pieniądze, luksusy, imprezy i władza – dla Ruby Bell to wszystko nie ma najmniejszego znaczenia. Odkąd dzięki stypendium może uczęszczać do elitarnego liceum Maxton Hall, robi co w jej mocy, by nie rzucać się w oczy innym uczniom.
A zwłaszcza Jamesowi Beaufortowi, nieformalnemu przywódcy szkolnej elity. Jest zbyt arogancki, zbyt bogaty, zbyt przystojny. O ile największym marzeniem Ruby są studia w Oksfordzie, on zdaje się żyć od imprezy do imprezy.
Jednak pewnego dnia Ruby poznaje starannie skrywaną tajemnicę; dowiaduje się o czymś, co zniszczyłoby reputacje rodziny Jamesa, gdyby ta informacja trafiła do opinii publicznej. I nagle James nie może jej dłużej nie zauważać. I choć Ruby nigdy nie chciała należeć do jego świata, ani James, ani jej uczucia nie zostawiają jej żadnego wyboru

PREMIERA JUŻ 13 LUTEGO
Jestem fanką twórczości Mony Kasten od kiedy w moje ręce trafiła Begin Again, początek serii. Zakochałam się w postaciach i ich przygodach, a wyraz tego mogliście przeczytać na blogu oraz usłyszeć w moich pogadankach na Instagramie. Lubię mówić o tej serii, lubię zachęcać Was do przeczytania wszystkich trzech tomów. Jednakże teraz mam nową okazję do mówienia o Monie Kasten. Na rynek wchodzi pierwsza część SAVE ME. Znowu coś nowego!
Książki Kasten są młodzieżówkami, ale przekonałam się, że autorka nie pisze głupiutkich powieści o jeszcze bardziej głupiutkich bohaterach. Jej książki są sensowne, ciekawe i co najważniejsze, zabawne. Urzeka mnie stylem pisanie i prowadzenia dialogów. Kolejny raz dowiodła, że mogę sięgać po jej powieści z zamkniętymi oczami, bo i tak mi się spodobają.
Save me opiera się na schemacie dwóch różnych świat. Chłopaka z bogatej rodziny, uprawiającego sport oraz dziewczyny z mniej zamożnej rodziny, organizującej swoje życie według kolorów flamastra. Ruby Bell widzi coś, czego nie powinna. Widzi siostrę Jamesa Beauforta w jednoznacznej sytuacji z nauczycielem. James bardzo kocha swoją siostrę i zawsze staje w honorze rodziny. Poza tym jest przekonany, że jemu nikt nie odmawia. I tutaj musi pogodzić się z rozczarowaniem.
Ruby nie wykorzystuje sensacyjnych wieści, by wywołać burzę w szkole. Jest spokojną osobą, której zależy na niewidzialności, a James tego nie rozumie i nie potrafi jej zaufać.
Mona Kasten opiera się na schematach, ale bardzo ciężko jest je ominąć, gdy tworzy się książki młodzieżowe czy romanse. Jednak dodaje świeżości w dialogach oraz opisuje bohaterów tak, że potrafimy ich nie lubić lub też wręcz przeciwnie, czujemy nienawiść. Postacie mają charaktery, nie są pustymi słowami na kartkach papieru. I co za zaskoczenie… Mają mózgi. Często spotykam się z bohaterami w książkach, którzy są tak bardzo głupi i infantylni. Akurat Kasten jeszcze nie zawiodła mnie w tej kwestii.
Save me jest wciągającą powieścią o losach dwójki ludzi, którzy kończą szkołę i przed sobą mają zaplanowaną przyszłość. Ich drogi splatają się ze sobą, choć nikt tego nie przewidywał. Książka ukazuje proces zmiany w Jamesie pod wpływem Ruby i miło się o tym czyta. To bardzo dobrze, gdy bohater zaczyna dostrzegać własne błędy.
Kocham tę autorkę za nietuzinkowe postacie, nawet jeśli fabuła brzmi na trochę oklepaną. To, co wkłada w serca i usta bohaterów, wystarczy, by zatracić się w całej historii. Dwa przeciwieństwa, dwa inne światy – ale chyba jednak potrafią się dogadać, a między nimi może obudzić się jakieś głębsze uczucie? Przekonajcie się, sięgając po nową powieść Mony Kasten. Zachwalam, bo jeszcze się nie zawiodłam. Zachwalam, bo nigdy nie mogę oderwać się od jej książki. Zachwalam, bo wiem, że to co przeczytałam, rzeczywiście było DOBRE. Polecam Wam serdecznie! I Save me, jak i serię Begin Again, jeśli nie mieliście okazji jej czytać.


Za możliwość przeczytania przedpremierowo dziękuję wydawnictwu Jaguar oraz dziękuję za zaufanie i możliwość patronowania pierwszego tomu.
Znalezione obrazy dla zapytania jaguar wydawnictwo


czwartek, lutego 28, 2019

Więź, a raczej jej brak [recenzja]



Autorka: Anna Lewicka
Opis: Pełna magii historia o przeznaczeniu i miłości dwojga ludzi, których z pozoru dzieli niemal wszystko. To opowieść o mocy i szale, o więzi większej niż czas, i sekretach, skrywających mrok i niebezpieczeństwo…
Korzystając z zimowej przerwy międzysemestralnej, Alicja, warszawska studentka, postanawia wybrać się w Bieszczady. Zupełnie nie spodziewa się jednak dramatycznej zmiany pogody i przez swoją lekkomyślność ulega poważnemu wypadkowi. Zostaje szczęśliwie uratowana przez mieszkającego samotnie w okolicy Wiktora, mającego za towarzysza jedynie wielkiego, szarego wilczarza.
Uwięzieni przez wielodniową śnieżycę Alicja i Wiktor zaczynają zbliżać się do siebie i zauważać, że choć wydają się pochodzić z kompletnie różnych światów, to jednak łączy ich o wiele więcej, niż którekolwiek z nich mogło przypuszczać. Chociaż zaczyna się między nimi rodzić uczucie, starają się z nim walczyć, ponieważ każde z nich nosi w sobie tajemnicę i dziedzictwo, mogące okazać się zarówno błogosławieństwem, jak i przekleństwem.


Kolejna polska książka w moich rękach. Robię postępy i coraz bardziej przekonuję się do polskich autorów. Ale czy ta powieść jest naprawdę tak dobra? Dla mnie była w porządku, bez szału, bez magii wciągnięcia się w tę historię. Dopiero co zaczęłam pisać recenzję, a już jasno daję znać o swoim stanowisku. Książka ma wady i zalety, ale jak każda, prawda? Bardziej boli mnie fakt, że bohaterowie byli zbyt papierowi, bym mogła się z nimi zżyć. Odebrano mi możliwość poznania Alicji i Wiktoria w lepszym świetle.
Klimat Bieszczad na samym początku bardzo mnie ujął. Z chęcią przewracałam kolejne strony, aż doszło do dziecinnego i głupiego występku Alicji, głównej bohaterki i zarazem studentki. Dziwiłam się, że mogła postąpić tak nierozsądnie, ale potem uznałam, że autorka potrzebowała "czegoś" do pchnięcia wymyślonej fabuły. To "coś" w ogóle mi się nie spodobało.
Jednakże nie będę skupiać się na samych złych stronach, dlatego że książka ma też swoje plusy. Jest opowiada lekko, przyjemnie. Styl pisania jest na tyle przystępny, że nie męczyłam się przy opisach czy dialogach. Tak jak wspominałam, przedstawione otoczenie urzekło mnie i przez kilka chwil miałam ochotę znaleźć się w pięknych Bieszczadach.
Główna bohaterka jest najsłabszym ogniwem Więzi. Dziecinna, nieodpowiedzialna, nierozsądna. Nie polubiłam jej i wręcz mnie irytowała swoimi działaniami. Miałam wrażenie, że coś nie zostało dopracowane. Cechy charakteru Alicji, mojej imienniczki, bardzo ze sobą zgrzytały.
To skoro było o niej, to opowiem też o Wiktorze. Do niego nie mam nic, ani nienawiści, ani miłości. Jest dla mnie postacią neutralną, ale zbyt płaską, bym mogła go polubić. Nie zależało mi na nim w żadnym stopniu, choć podobało mi się, jak okazywał czułość i opiekuńczość.
Pozostaje jeszcze kwestia fantasy, które zostało tu wplecione i.... Nie. Nie mam słów. To akurat było już naprawdę śmieszne i bezsensowne. Po takich książkach jak Dwory, Szklany tron coś takiego nie przejdzie. Wątek fantastyczny był niepotrzebny i źle napisany. Odniosłam wrażenie, że był wprowadzony na siłę.
Więź jest miksem, nie potrafię Wam jasno powiedzieć, czy to była słaba książka, czy może dobra. Czytałam gorsze i czytałam lepsze. Jest średnia, ale jeśli podejdziecie do niej inaczej, może Was urzeknie? Nie zostałam oczarowana, wciągnięta w świat Alicji i Wiktora i niestety nie mogę powiedzieć, że polecam, bo ja nie spędziłam przy tej powieści dobrego czasu. 

za egzemplarz dziękuję wydawnictwu:
Znalezione obrazy dla zapytania jaguar wydawnictwo

niedziela, lutego 17, 2019

Czerwona królowa. Tom 1 [recenzja]

Autorka: Victoria Aveyard
Opis– Mare Molly Barrow, urodzona siedemnastego listopada 302 roku Nowej Ery, córka Daniela i Ruth Barrowów – recytuje z pamięci Tyberiasz, streszczając moje życie. – Nie masz zawodu i w dniu następnych urodzin masz wstąpić do wojska. Chodzisz do szkoły nieregularnie, osiągasz słabe wyniki i masz na swoim koncie wykroczenia, za które w większości miast trafiłabyś do więzienia. Kradzieże, przemyt, stawianie oporu podczas aresztowania to zaledwie początek listy. Ogólnie rzecz biorąc, jesteś biedna, nieokrzesana, niemoralna, mało inteligentna, zgorzkniała, uparta i przynosisz hańbę swojej wiosce i królestwu. […]
– A mimo to jest w tobie coś więcej. – Król wstaje, ja zaś przyglądam się z bliska jego koronie. Jej końce są nieprzeciętnie ostre. Jak sztylety. – Coś, czego nie mogę pojąć. Jesteś jednocześnie Czerwoną i Srebrną. Ta osobliwość pociąga za sobą potworne konsekwencje, których nie jesteś w stanie zrozumieć. Co zatem mam z tobą począć?

O Czerwonej królowej słyszałam wiele sprzecznych opinii. Jednym się podobała, drugich nudziła. Byłam zaciekawiona opisem i w końcu postanowiłam sama się przekonać. Pierwszy tom owej serii wciągnął mnie na dobre i po dwóch dniach książka była przeczytana. Czy to już o czymś świadczy? Tak. Nie nudziłam się, nie czułam zirytowania, nie chciałam przestać czytać. Wręcz przeciwnie. Kiedy tylko mogłam, siadałam i zabierałam się za tę powieść. Wiernie kibicowałam bohaterom, którzy trafili w moje serce. Zwłaszcza główna bohaterka oraz książę Cal.
Jest to bardzo dobrze skonstruowana książka fantastyczna. Autorka jasno przedstawia czytelnikowi świat, kreuje ciekawe postacie i wkłada w ich usta odpowiednie dialogi. Od samego początku wiedziałam, że "przeciętna" Mare, która kradnie, by wspomóc rodzinę, nie jest zwykłą dziewczyną. Gdy trafia do zamku, do króla i królowej, jej życie obraca się o sto osiemdziesiąt stopni.
Bardzo chętnie wczytywałam się w losy Mare, która ze zwykłej dziewki, zamieniła się w narzeczoną księcia, brata Cala. Musiała poznać zasady dworu oraz nauczyć się panować nad dopiero co odkrytym talentem.
W książce cały czas coś się dzieje. Autorka serwuje dużą dawkę akcji i emocji, co jest kolejnym plusem. Jeśli w fantastyce nic się nie dzieje, nie warto jej czytać. Przeważnie.
Czerwona królowa ma dużo zalet, ale chciałabym wspomnieć o przewidywalności. No cóż, niestety, w efekcie końcowym nie byłam zakończona finałem. Domyśliłam się, że pewna postać okaże się zdrajcą. Niestety, dało się to przejrzeć w czasie czytania kolejnych rozdziałów. Chociaż może nie wszyscy by się domyślili...
Ten mankament nie odebrał mi przyjemności z czytania i bardzo chętnie zagłębie się w kolejne tomy, choć podobno drugi jest o wiele słabszy i nudniejszy. Z kolei słyszałam, że trzeci to już coś. Ale jak przeczytać trzeci, skoro nie czytało się drugiego, prawda? :)
Jestem ciekawa losów Mare i uważam, że Czerwona królowa, jako pierwsza część, nie jest złą książką. To dobra fantastyka, na dodatek wciągająca i bardzo szybko możną ją przeczytać, mimo że trochę tych stron ma.

Za książkę dziękuję
Znalezione obrazy dla zapytania jakkupować.pl

czwartek, lutego 07, 2019

Podniebna pieśń. Wyruszmy, by uratować krainę [recenzja]



Autorka: Abi Elphinstone
Opis: Porywająca, pełna magicznych przygód powieść, rozbrzmiewająca wśród dzikiej przyrody w mroźnej krainie Erkenwald. Gdzie wieloryby prześlizgują się między górami lodowymi, wilki polują w tundrze, a niedźwiedzie polarne wędrują po lodowcach. Trudno jednak dostrzec w Erkenwaldzie ludzi: ukrywają się, aby nie zostać więźniami okrutnej Królowej Lodu. Królowa skrywa sekret, który ma jej zapewnić nieśmiertelność: musi przed upływem roku pochłonąć głosy wszystkich mieszkańców Erkenwaldu. Eska i Flint mają niewiele czasu, aby namówić zwaśnione plemiona do wspólnej walki, odnaleźć mityczny róg należący do jednego z Bogów Nieba i wymyślić sposób, jak zagrać na rogu… z gwiazd.
Dołącz do Eski i Flinta i udaj się z nimi w podróż po mroźnej, pięknej i niebezpiecznej krainie, poszukując odpowiedzi na pytanie, czym jest mityczna, pradawna Podniebna Pieśń, mająca w sobie moc pokonania Królowej Lodu. Poznaj przepiękną opowieść o poczuciu więzi, które nie słabnie – nawet na krańcu świata.

Eska została uwięziona w pozytywce, a królowa za wszelką cenę chce zdobyć jej głos. Jednak dziewczynka uparcie milczy. Nie może się ruszać, nie może uciec. Ale otrzymuje swoją szansę, gdy w zamku pojawia się Flint, który ma na celu odnalezienie mamy. Od tej pory ich drogi zostaną skrzyżowane.
Podniebna pieśń to książka skierowana do młodszych czytelników. Opowiada o losach dwójki dzieciaków, którzy razem muszą uratować dorosłych i bliskich sobie. Kraina jest wyidealizowana, dorosłych nie ma, więc dzieci rządzą po swojemu.
To, co ujęło mnie od pierwszej strony, to styl pisania autorki. Opisuje ona sceny w taki sposób, że wszystko wyraźnie mogłam sobie wyobrazić. Każdy detal, szczegół. Budziła magię, w tym co pisała. To było naprawdę niewiarygodne.
Z czasem poznałam głównych bohaterów Podniebnej pieśni i zyskali oni moją sympatię. Walczą, by żyć i uratować krainę. Walczą, by dobro zwyciężyło. Na myśl od razu przychodzi mi Narnia i po przeczytaniu. jestem w stanie stwierdzić, że Narnia mogła być małą inspiracją dla Elphinstone.
Uważam, że w pewnych momentach książka jest przydługa, trochę niedopracowana. Wszyscy wszystko dostają na wyciągniecie ręki czy skinienie palca. Jako dorosła osoba, nie jestem w stanie uwierzyć w aż takie szczęście bohaterów. Sądzę jednak, że dzieciom nie będzie to przeszkadzać. Dadzą porwać się przygodom Eski i Flinta.
Jak najbardziej, uważam, że powieść jest piękna, choć ma wady i docelowi odbiorcy mogliby być zaciekawieni. Czas spędzony z tą książką to była przyjemność. Dla mnie – za bardzo naciągana. Dzieci nie mierzyły się z trudem, ponieważ ich problemy zaraz były rozwiązywane i to mi się nie podobało. Jednak za magię i całokształt, jestem w stanie wystawić tej książce dobrą ocenę i polecić ją młodszym.


Za egzemplarz dziękuję wydawnictwu Wilga
Znalezione obrazy dla zapytania wilga wydawnictwo

wtorek, lutego 05, 2019

SAVE ME. Mona Kasten powraca [recenzja PRZEDPREMIEROWA]


Autorka: Mona Kasten.
Opis: Pochodzą z różnych światów, a jednak są sobie przeznaczeni.
Pieniądze, luksusy, imprezy i władza – dla Ruby Bell to wszystko nie ma najmniejszego znaczenia. Odkąd dzięki stypendium może uczęszczać do elitarnego liceum Maxton Hall, robi co w jej mocy, by nie rzucać się w oczy innym uczniom.
A zwłaszcza Jamesowi Beaufortowi, nieformalnemu przywódcy szkolnej elity. Jest zbyt arogancki, zbyt bogaty, zbyt przystojny. O ile największym marzeniem Ruby są studia w Oksfordzie, on zdaje się żyć od imprezy do imprezy.
Jednak pewnego dnia Ruby poznaje starannie skrywaną tajemnicę; dowiaduje się o czymś, co zniszczyłoby reputacje rodziny Jamesa, gdyby ta informacja trafiła do opinii publicznej. I nagle James nie może jej dłużej nie zauważać. I choć Ruby nigdy nie chciała należeć do jego świata, ani James, ani jej uczucia nie zostawiają jej żadnego wyboru

PREMIERA JUŻ 13 LUTEGO
Jestem fanką twórczości Mony Kasten od kiedy w moje ręce trafiła Begin Again, początek serii. Zakochałam się w postaciach i ich przygodach, a wyraz tego mogliście przeczytać na blogu oraz usłyszeć w moich pogadankach na Instagramie. Lubię mówić o tej serii, lubię zachęcać Was do przeczytania wszystkich trzech tomów. Jednakże teraz mam nową okazję do mówienia o Monie Kasten. Na rynek wchodzi pierwsza część SAVE ME. Znowu coś nowego!
Książki Kasten są młodzieżówkami, ale przekonałam się, że autorka nie pisze głupiutkich powieści o jeszcze bardziej głupiutkich bohaterach. Jej książki są sensowne, ciekawe i co najważniejsze, zabawne. Urzeka mnie stylem pisanie i prowadzenia dialogów. Kolejny raz dowiodła, że mogę sięgać po jej powieści z zamkniętymi oczami, bo i tak mi się spodobają.
Save me opiera się na schemacie dwóch różnych świat. Chłopaka z bogatej rodziny, uprawiającego sport oraz dziewczyny z mniej zamożnej rodziny, organizującej swoje życie według kolorów flamastra. Ruby Bell widzi coś, czego nie powinna. Widzi siostrę Jamesa Beauforta w jednoznacznej sytuacji z nauczycielem. James bardzo kocha swoją siostrę i zawsze staje w honorze rodziny. Poza tym jest przekonany, że jemu nikt nie odmawia. I tutaj musi pogodzić się z rozczarowaniem.
Ruby nie wykorzystuje sensacyjnych wieści, by wywołać burzę w szkole. Jest spokojną osobą, której zależy na niewidzialności, a James tego nie rozumie i nie potrafi jej zaufać.
Mona Kasten opiera się na schematach, ale bardzo ciężko jest je ominąć, gdy tworzy się książki młodzieżowe czy romanse. Jednak dodaje świeżości w dialogach oraz opisuje bohaterów tak, że potrafimy ich nie lubić lub też wręcz przeciwnie, czujemy nienawiść. Postacie mają charaktery, nie są pustymi słowami na kartkach papieru. I co za zaskoczenie… Mają mózgi. Często spotykam się z bohaterami w książkach, którzy są tak bardzo głupi i infantylni. Akurat Kasten jeszcze nie zawiodła mnie w tej kwestii.
Save me jest wciągającą powieścią o losach dwójki ludzi, którzy kończą szkołę i przed sobą mają zaplanowaną przyszłość. Ich drogi splatają się ze sobą, choć nikt tego nie przewidywał. Książka ukazuje proces zmiany w Jamesie pod wpływem Ruby i miło się o tym czyta. To bardzo dobrze, gdy bohater zaczyna dostrzegać własne błędy.
Kocham tę autorkę za nietuzinkowe postacie, nawet jeśli fabuła brzmi na trochę oklepaną. To, co wkłada w serca i usta bohaterów, wystarczy, by zatracić się w całej historii. Dwa przeciwieństwa, dwa inne światy – ale chyba jednak potrafią się dogadać, a między nimi może obudzić się jakieś głębsze uczucie? Przekonajcie się, sięgając po nową powieść Mony Kasten. Zachwalam, bo jeszcze się nie zawiodłam. Zachwalam, bo nigdy nie mogę oderwać się od jej książki. Zachwalam, bo wiem, że to co przeczytałam, rzeczywiście było DOBRE. Polecam Wam serdecznie! I Save me, jak i serię Begin Again, jeśli nie mieliście okazji jej czytać.


Za możliwość przeczytania przedpremierowo dziękuję wydawnictwu Jaguar oraz dziękuję za zaufanie i możliwość patronowania pierwszego tomu.
Znalezione obrazy dla zapytania jaguar wydawnictwo