wtorek, kwietnia 21, 2020

Ruthless people [recenzja]



Autorka: J.J. McAvoy


Władza, rodzina i szacunek są wszystkim.
Dla świata są jak rodzina królewska. Przekazują pieniądze na cele charytatywne, karmią bezdomnych i odbudowują miasto. Jednak na zewnątrz nie widać, że nieustannie walczą o władzę.
Małżeństwo Melody Nicci Giovanni i Liama Callahana zostało zaaranżowane przez ich ojców w nadziei, że położy kres krwawej walce między irlandzką a włoską mafią.
Liam, następny w kolejności do objęcia władzy, jest przekonany, że dostanie żonę, którą można łatwo kontrolować. Nie mógł się bardziej mylić. Melody została wychowana, by rządzić. Jest wyśmienitym snajperem oraz mistrzynią kamuflażu pozbawioną litości i strachu. W wieku dwudziestu czterech lat wypracowała sobie mocną pozycję, zabijając każdego, kto wszedł jej w drogę. Doskonale wie, jakim mężczyzną jest Liam, i prędzej umrze, niż pozwoli mu się zdominować.
Liam i Melody będą musieli jednak zakopać topór wojenny i nauczyć się współpracować, bo są jeszcze inni, którzy tylko czekają, aż tych dwoje popełni błąd.



Nowość w gatunku romansu mafijnego. Zupełnie inaczej ugryziona miłość. Przedstawienie kobiety jako szefa mafii... Może być ciekawe. Jak wypadli Ruthless people?
Najbardziej zaskakujące dla Liama było spotkanie ze swoją przyszłą żoną. Już wtedy dostał od niej kulkę w nogę i wiedział, że nie będzie głaskać go po głowie, wtulać się w niego i chichotać, jaki to jest idealny. A chwilę wcześniej na to liczył.
Kontrakt został podpisany. Melody i Liam muszą wziąć ślub. Jednak czy tego się spodziewał? Czy spodziewał się, że trafi na kobietę z krwi kości, wychowaną, by zabijać? Nie. Melody oświadczyła mu, że nie zamierza zrzec się władzy. Ma ogromną reputację, posłuch i jest bezwzględna. W mediach wcześniej nie pojawiały się jej zdjęcia, nikt nie wiedział, kto swoi za masakrami, zbrodniami i kto naprawdę rządzi Chicago. Dlatego też Liam przełknąć dumę i przyjąć warunki swojej żony.
Ogromny plus za wykreowanie tak zasadniczej, silnej kobiety. To było bardzo zrozumiałe, dlaczego Melody zachowywała się tak, a nie inaczej. Nie miała w domu miłości. Wychowywała się wśród zabójców, a jedynie bezwzględność sprawiały, że ludzie ją słuchali. Musiała trzymać ich krótko. Nawet, gdy dogaduje się z Liamem, jest konsekwentna i nie pozwala mu przejąć władzy, nie pozwala się kontrolować. Nie traci na charakterze. To też jest duża zaleta. Autorka nie zmieniła jej w uległą kobietę i nie sprawiła, że nagle zapomniała o wcześniejszych poglądach. Na pewno nie chciałabym spotkać Melody w ciemnym zaułku, bo ona nie miała ani sumienia, ani skrupułów.
Jestem pod wrażeniem opisania systemu mafii. To był temat pierwszoplanowy i tak jest do końca książki. W czasie akcji, polowania na wrogów, Mel i Liam zaczynają się docierać i poznawać lepiej, co chwila lądując w łóżku. Sceny erotyczny są dość mocne i ostre, co kto lubi. W zasadzie taka namiętność zupełnie do nich pasowała.
Taką ciekawostką jest znak rozpoznawczy Melody – białe buty. Bardzo podobał mi się ten akcent i mam nadzieję, że Wam też przypadnie do gustu, gdy sięgniecie po ten romans.
Tyle ile tam jest zwrotów akcji! Cholera, za dużo emocji w jednej książce. W ogóle nie mogłam się od niej oderwać i czytałam do późnych godzin, a potem nie mogłam zasnąć, bo tylko o tym myślałam. Pierwszy raz od dawna miałam książkowego kaca, gdy skończyłam tę powieść. To jest jedna z lepszych książek, jeśli chodzi o romanse mafijne i erotyki. Może z niektórymi zagraniami zabójczej pary bym się nie zgodziła, ale oni działali na innych zasadach i warunkach. Całokształt wypada bardzo dobrze i z ręką na sercu, jeśli jesteście fanami gangów, romansów, erotyków – bierzcie się za to. Twarda, zimna jak lód Melody powinna wam się spodobać, bo jest świetną odmianą od mimoz i nieśmiałych myszek.

Za egzemplarz dziękuję Wydawnictwu Niezwykłe

sobota, kwietnia 18, 2020

Gdyby nie ty [recenzja]


Autorka: Colleen Hoover

Gdyby nie ona, moje życie wyglądałoby inaczej.
Gdyby nie on, nie dałabym sobie rady.
Gdyby nie ty…
Gdyby nie córka, przyszłość Morgan wyglądałaby inaczej. Nie planowała ciąży w młodym wieku i szybkiego ślubu. Teraz jest zdeterminowana, żeby uchronić Clarę przed błędami, które sama popełniła.
Gdyby nie matka, Clara mogłaby iść do przodu.
Według niej Morgan staje się coraz bardziej zgorzkniała i zupełnie brak jej spontaniczności.
Clara nie chce być taka jak ona.
Gdy tragiczny wypadek dotyka ich rodzinę, życie kobiet wywraca się do góry nogami.
Morgan znajduje wsparcie u ostatniego mężczyzny, po którym by się tego spodziewała.
Clara zwraca się do chłopaka, z którym nie mogła się kontaktować. Dla jednej i drugiej to relacje okupione dylematami i trudnymi decyzjami. Czy zakazane uczucia zdołają przetrwać?

Autorka powszechnie znana i bardzo lubiana. Sięgają po nią wszyscy. I albo się ją lubi, albo nie. Wychodziłam z podobnego założenia, ale po dwóch ostatnich książkach nieco zmieniam zdanie.
Po Gdyby nie ty sięgnęłam dlatego, że spodobało mi się Too late. Mówię, dobra, zaryzykuję. Nie żałuję.
W książce zostały przedstawione dwie równoległe historie. Historia Morgan, która w wieku siedemnastu lat zaszła w ciążę i jej przyszłość rozmyła się razem z marzeniami. Podjęła decyzję, że weźmie ślub z ówczesnym chłopakiem i poświęci się rodzinie. Jest też historia Clary, jej córki. Hoover równocześnie prowadzi dwie wartkie akcje. Do Morgan dociera, że codziennie robi to samo, nie jest zbyt szczęśliwa i nie czuje, że robi coś dla siebie. Nad życie kocha swoją dorastającą córkę, ale nie jest zadowolona z tego, jak sama się zachowuje. Jej mąż Chris ginie w tragicznym wypadku, którego konsekwencje są bardzo poważne, bo na jaw wychodzi tajemnica, skrywana przez Chrisa. W życiu Morgan na stałe pojawia się były chłopak jej siostry, z którym lata temu potrafiła porozumiewać się bez słów. Czuła się przy nim dobrze, tak jakby rozumiał ją lepiej niż Christopher. Pewnego dnia zniknął i pojawił się siedemnaście lat później, gdy Jenny – siostra Morgan spędziła z nim noc i zaszła w ciążę.
Fabuła wydaje się prosta, ale nic z tych rzeczy. Powieść zawiera mnóstwo szokujących zwrotów akcji i tajemnic. Pierwszy raz spotkałam się z powieścią matki i córki dziejącą się w tym samym czasie. Obie mają ogromne problemy, z którymi walczą, muszą pogodzić się z tragedią jaką jest utrata męża i ojca. I kogoś jeszcze, ale tego Wam nie zdradzę.
Hoover zachwyciła mnie stylem pisania – tym razem, ani razu nie czułam irytacji. Postacie Morgan i Clary sprawiły, że chciałabym je poznać naprawdę. Były realne, nieprzerysowane i jednocześnie naprawdę dopracowane. Nie byłam gotowa na to, że historia będzie aż tak wzruszająca, a zarazem tak... prawdziwa.
W tej książce nic nie dzieje się bez powodu. Clara przeżywa pierwsze rozterki miłosne, Morgan odkrywa prawdę o przeszłości swojego męża i pozwala, by Jonah, przyjaciel z tamtych lat, wdzierał się powoli do jej serca. Jakie będą tego konsekwencje? Będzie stała przed trudnym wyborem. Albo postawi na siebie, albo znowu poświęci się dla rodziny – w tym przypadku dla córki.
Nastolatki sądzą, że ich rodzice powinni mieć wszystko ułożone, Ala prawda jest taka, że dorośli nie orientują się jak radzić sobie z życiem, szczególnie lepiej niż nastolatki. 
Hoover stworzyła powieść, która porusza prawdziwe, bolesne problemy. Zdrada, tajemnice, nieplanowana ciąża, zaprzepaszczenie własnych marzeń. To może spotkać każdego. I ba, spotkało tysiące kobiet. Cieszę się, że to nie była przesłodzona historia miłosna, która wyciśnie z nas trochę łez i będzie przekoloryzowana. Wszystkiego było w sam raz. Nie mogę wymienić żadnej wady tej książki. Trafiła do mojego serca, czy tego chcę czy nie.
Polecam nawet tym, którzy nie przekonali się do autorki, bo uwierzcie, byłam z Wami i wiem, że jej poprzednie powieści, ani trochę nie podejdą mi, nawet jeśli przeczytam je drugi raz. Mimo to uważam, że Gdyby nie ty jest bardzo dojrzałą powieścią, znacznie lepszą od starszych.

sobota, kwietnia 11, 2020

MAJOWE NOWOŚCI [zapowiedzi]



Przychodzę z majowymi zapowiedziami w kwietniu. Zorientujecie się, co i kiedy będzie wydawane w następnym miesiącu i może zapiszecie parę tytułów. Bo ja boję się, że zbankrutuję. Szykuje się dobry miesiąc, a książki, które Wam przedstawię to tylko parę perełek. Dajcie znać, czy coś Was interesuje. :)


2020-05-06
Jest i ona. Autorka, która mnie od siebie uzależniła i jak na razie rozczarowała tylko jedną książką. Nie mogę się doczekać aż w moje ręce wpadnie "Naga Prawda".


2020-05-06
Jenny Blackhurst nie zwalnia tempa. Czytałam jej powieść "Zanim pozwolę ci wejść" i pamiętam, jak nie mogłam się od niej oderwać. Niesamowicie dobrze skonstruowany thriller. Mam nadzieję, że najnowsza powieść również mnie nie zawiedzie.


2020-05-20
Rzadko czytam reportaże, nawet pokuszę się o stwierdzenie, że bardzo rzadko. Jednak ten w momencie mnie zainteresował i mam nadzieję, że będę miała okazję po niego sięgnąć.


2020-05-06
Nazwisko znane w całej Polsce, głównie przez serial nakręcony na podstawie Żmijowiska. Mimo to nie miałam okazji czytać książek tego autora. Wyrwa brzmi jednak bardzo zachęcająco.


2020-05-20
Jedna z moich ulubionych polskich autorek. Jak nikt inny umie opowiadać o emocjach. Jej bohaterowie są prawdziwi, moglibyśmy spotkać ich na spacerze lub w sklepie. Biorę w ciemno "Zamek z piasku", bo są małe szanse, że autorka mnie zawiedzie.


2020-05-20
Nie czytałam pierwszej powieści tej autorki. Nie często sięgam po thrillery. Może kiedyś się zainteresuję tymi tytułami. :)

piątek, kwietnia 10, 2020

Złączeni nienawiścią [recenzja]



Gianna obiecała sobie, że nigdy nie podzieli losu swojej siostry Arii, która została żoną zupełnie obcego mężczyzny. Tak nie będzie wyglądała przyszłość Gianny, choćby miała zapłacić za to własną krwią.
Matteo „Ostrze” Vitiello postanowił, że ożeni się z Gianną, kiedy tylko zobaczył ją na ślubie swojego brata Luki. Rocco Scuderi przystał na tę zachciankę i obiecał Matteo rękę swojej niepokornej córki. Jednak problem w tym, że Gianna stawia opór, deklarując, że nigdy nie wyjdzie za mąż z przymusu.
Ku zaskoczeniu wszystkich dziewczyna spełnia swoje groźby. Kilka miesięcy przed ślubem wymyka się ochroniarzom i ucieka do Europy, gdzie zaczyna nowe życie.
Jednak Gianna dobrze wie, że mafia nigdy nie przestanie jej szukać, a ukrywanie się przed jej mackami jest niezwykle trudne. Szczególnie kiedy poluje na nią jeden z najlepszych łowców – Matteo Vitiello.

Czekanie na trzecią część tej serii bardzo mi się dłużyło. Cora Reilly trafiła do mojego serca książką Złączeni honorem i od tej pory nie mogłam przejść obojętnie obok jej twórczości. Wyczekiwałam następnych powieści. Po Złączonych obowiązkiem czułam niedosyt, ale w końcu jest, w końcu pojawiła się trzecia książka z tej serii.
Złączeni nienawiścią pochłonęłam w całości w jeden dzień, bo inaczej nie da się odłożyć książki na bok. Akcja nie pozwoliła mi na wytchnienie. Otóż trzecia część jest zupełnie inna od poprzednich ze względu na bohaterkę. Gianna to uparta jak osioł dziewczyna, która nie może pogodzić się z zasadami panującymi w świecie, w którym się urodziła. Usilnie chce zmienić swoje życie i przeznaczenie. Zapłaci każdą cenę, aby uwolnić się od przyszłego narzeczonego, od ojca tyrana. Ucieka, ryzykując życie swojej siostry.
Ogromnie podoba mi się odmiana w postaciach. Teraz trafiłam na żywą, ognistą bohaterkę – zupełnie jak jej rude włosy. Chociaż uwielbiam Arię z pierwszego tomu i Valentinę z drugiego, to one były delikatne, raczej uległe. Tutaj napotkałam kobietę, która nie da sobą rządzić, uszczypliwą, wredną i stanowczą. Czasem jej decyzje nie były zbyt dobre, a upór wydawał się niepotrzebny. Jednak popatrzyłam na to też z drugiej strony – nie zawsze nasze decyzje są słuszne, prawda? Gianna jest młodą dziewczyną, która żyła pod kloszem, bez wyboru. Uczy się życia, uciekając z miasta do miasta, aż w końcu musi podjąć pracę, bo środki zaczynają się kończyć.
Matteo jest zbyt uparty i dumny, by jej nie szukać. Jednak czy uda mu się i tym razem znaleźć swoją ofiarę? Czy zmusi ją do ślubu? Na pewno nie odpuści. Jest w końcu łowcą, jednym z najlepszych gangsterów w Nowym Jorku. Bezwzględny, choć bardzo młody. Zadziorny, czym zyskuje na uroku. I obłędnie przystojny, ale czy znamy jakiegoś bohatera romansu, który nie jest piękny? Autorka świetnie wykreowała postać Matteo. Nie był to facet, którego uderzyłoby się w twarz za przekroczenie granicy. Wydawał się osobą, z którą dałoby się ustalić jakieś zasady, warunki współżycia. Na dodatek miał bardzo łobuzerski urok i zyskiwał na poczuciu humoru.
Reilly nie zwalnia tempa. Jej książki dalej są świetnie dopracowane, dba o szczegóły świata przedstawionego. Męscy bohaterowie wydają się z krwi i kości, a to ogromny plus. Matteo nie jest draniem bez zasad, nie bierze wszystkiego, czego chce. Nie, jeśli chodzi o Giannę – w ich związku będzie miała prawo głosu.
Kolejny raz autorka sprawiła, że zostałam porwana na długie godziny i czuję niedosyt. Mam nadzieję, że to nie jest ostatnia część serii. Nie chcę rozstawać się ze światem tych niebezpiecznych mafiosów, bo naprawdę da się ich polubić.
Wspomnę jeszcze o świetnej relacji Luci i Matteo, którzy są braćmi. Podoba mi się ich szacunek, wsparcie jednego i drugiego. Na pochwałę zasługują także dialogi! Tak, często są na tyle zabawne, że uśmiechałam się pod nosem i czytałam je raz jeszcze.
Złączeni nienawiścią są jedną z lepszych powieści w gatunku romansu mafijnego. Dopracowana, dobrze napisana i przede wszystkim sensowna. Bohaterowie nie irytują głupotą, sceny seksu nie przeważają w fabule. Oprócz tego jest tu miejsce na miłość, przyjaźń i szacunek. Jestem zakochana w całej serii i z ręką na sercu polecam ją każdemu fanowi romansów. Myślę, że się nie oderwiecie od tych książek!

za możliwośc recenzji dziękuję Wydawnictwu Niezwykłe

czwartek, kwietnia 09, 2020

Cień i kość [recenzja]


Żołnierka. Przywoływaczka. Święta.
Osierocona i nikomu niepotrzebna Alina Starkov jest żołnierką, która wie, że może nie przeżyć swojej pierwszej wyprawy do Fałdy Cienia – połaci nienaturalnego mroku, na której wprost roi się od potworów. Kiedy jednak jej pułk zostaje zaatakowany, Alina wyzwala w sobie uśpioną dotąd magiczną moc, o której istnieniu nie miała pojęcia.
Następnie wkracza do ociekającego przepychem świata monarchów i dworskich intryg, rozpoczyna szkolenie wśród griszów, wojskowej elity swojego kraju, i daje się zauroczyć ich niesławnemu dowódcy, zwanemu Zmroczem. Zmrocz uważa, że Alina potrafi przywołać moc zdolną zniszczyć Fałdę Cienia i zjednoczyć rozdarty wojną kraj – w tym celu musi jednak zrozumieć i opanować swój nieokiełznany dar.
Królestwo znajduje się w coraz większym niebezpieczeństwie, a Alina poznaje tajemnice swojej przeszłości i dokonuje niebezpiecznego odkrycia, które może zagrozić nie tylko wszystkiemu, co kocha, lecz także przyszłości całego kraju.

Po Leigh Bardugo mogę sięgać w ciemno. Kiedy dwa lata temu poznałam świat Szóstki wron, nie sądziłam, że zakocham się w tym uniwersum i pochłonę każdą kolejną powieść. W końcu przyszedł czas na Cień i kość, pierwszy tom trylogii griszy, który o dziwo jest początkiem wszystkiego. Nie żałuję jednak, że wzięłam się za te książki nie po kolei, bo mimo wszystko więcej rozumiem.
Wiele słyszy się o tym, że trylogia griszy wypada najgorszej na tle innych powieści Bardugo. Czy rzeczywiście tak jest? Otóż... Pierwszym tom nie powalił mnie na kolana, nie sprawił nawet, że zachłysnęłam się tą historią, ale przeczytałam ją od deski do deski w jeden dzień. Nie jest zbyt gruba, wciąga przez wartką akcję.
Co poszło nie tak? Do końca nie wiem, jak to ująć. W zasadzie nie ma takiej wady, którą mogłabym zawrzeć w tej recenzji. Cień i kość to dobrze napisana historia, z ciągłą akcją, ciekawymi postaciami (może oprócz Mala). Alina nie przypadła mi do gustu tak jak Inej, a Zmrocz nie stoi na piedestale obok Kaza Bekkera. Mówię teraz o bohaterach Szóstki wron, których uwielbiam. Zmrocz, potężny mag, którego boją się wszyscy, stary jak świat, ale wyglądowo atrakcyjny i pożądany, w końcu ma we władaniu Alinę. Alina odkrywa swój dar, o którym nie miała pojęcia i dociera do niej, że jest bronią w rękach Zmrocza. Tylko, czy bronią, która będzie wykorzystana przeciwko złu? A może jednak chodzi o coś dobrego?
Problem z pragnieniem polega na tym, że przez nie jesteśmy słabi.
Świat Bardugo jest świetnie przedstawiony. Autorka dba o każdy szczegół, by czytelnik idealnie wyobraził sobie krainę, po której chodzą bohaterowie. Wypisuję kolejne zalety książki i wychodzi na to, że to dobra powieść, ale jednak nie ma w niej tej iskry, tego ognia, które miały Szóstka wron czy Król z bliznami. Jest początkiem wszystkiego, wyjaśnia legendy opowiadane w dalszych książkach. Na pewno warto po nią sięgnąć, żeby poznać wszelkie motywy, tajemnice i rozjaśnić sobie w głowie całe uniwersum.
Doceniam postać Zmrocza i uważam, że został dobrze wykreowany. Czasem zabawny, śmiejący się i odchylający głowę do tyłu w beztroski sposób. Czasem tak bezwzględny, że czytelnika przechodzi dreszcz. Autorka sprawiła, że straciłam czujność i byłam bliska zaufania temu chłopakowi... co brzmi śmiesznie, biorąc pod uwagę, ile ma lat.
– Nie jestem przyzwyczajona do tego, że ludzie chcą mnie zabić.– Naprawdę? Ja już prawie nie zwracam na to uwagi.

Leigh Bardugo przygotowała niezłe zwroty akcji, których się nie spodziewałam. Siedziałam przez minutę i przetrawiałam, co się właśnie stało w rozdziale, bo nie sądziłam, że tak mnie zaskoczy. Jest niesamowitą autorką, dalej to podtrzymuję i z przyjemnością sięgnę po dalsze tomy trylogii, jednak na ten moment nie mogę ustawić Cienia i Kości na piedestale książek Bardugo.
Polecam, dla fanów Griszy, którzy zaczęli tak jak ja, od innych powieści. Ale polecam też dla fanów fantastyki i tych, którzy wahają się czy sięgać po Bardugo. Spróbujcie. :)

wtorek, kwietnia 07, 2020

Obietnica [recenzja]


Autorka: Ewa Pirce

Brian Wild złożył obietnicę. Zamierzał jej dotrzymać kosztem wszystkiego, co posiadał, włączając w to rodzinę. Motorem napędowym jego działań była zemsta. By wymierzyć sprawiedliwość, gotów był podjąć każde ryzyko. Jednak gdy przeznaczenie przejmuje pióro i zaczyna za nas pisać powieść w księdze zwanej życiem, nawet najbardziej misterny, układany latami plan może lec w gruzach. Bywa, że zostajemy pokonani jednym spojrzeniem. Zniewala nas jeden uśmiech, hipnotyzuje gest, niszczy słowo. Świat staje na głowie, a narzędzie zemsty okazuje się naszą zgubą.

Trzeba uważać, jakie obietnice składamy. Kilka słów spowodowanych cierpieniem i gniewem przeobraża się w bombę, która może eksplodować w naszych dłoniach, niszcząc wszystko, na co tak ciężko pracowaliśmy.

Obietnica to gruba, obszerna powieść romantyczna. Gdy po nią sięgnęłam, wiedziałam, że pochłonę ją w całości. Ewa Pirce jeszcze mnie nie zawiodła. Nasza polska autorka potrafi sprawić, że czytelnik zatraca się w książce na dobre godziny, mimo że powieść jest gruba.
Brian Wild to młody biznesmen, szanowany i stanowczy facet, który osiąga sukces za sukcesem. To typ bohatera, któremu coś się należy. W książkach taka cecha charakteru mi nie przeszkadza, w życiu prawdziwym już tak. Nie lubię, gdy ktoś wychodzi z założenia, że coś jest dla niego, bo tak. No, ale Brian co chce, to ma. Kobiety ślinią się na jego widok, wzdychają i są na wyciągniecie ręki. Czy urzeka mnie to jak je traktuje? Ani trochę. Brian jest postacią, którą ciężko polubić. To facet kierujący się żądzą zemsty od samego początku. Wyjaśnia nam, dlaczego taki jest i co jest jego priorytetem.
W ręce tego drania trafia młoda dziewczyna, córka jego największego wroga, Olivia. Olivia jest zbuntowana, pewna siebie i zadziorna, co bardzo mi się podobało. Zawsze doceniam bohaterki, które potrafią postawić na swoim i nie są jak Anastasia Steele. Olivia nie ma kolorowego życia, tak jak się zdaje Brianowi. Musi stawiać czoło ojcu, który jest tyranem i krótko trzyma ją oraz matkę. Jest ofiarą przemocy domowej, czego Brian nie dostrzega.
Wchodzą w romans, jak możecie się spodziewać i wtedy rozpoczyna się plan zemsty Wilda. Nie mogę powiedzieć Wam więcej, bo nie chcę streszczać książki i spojlerować. Fabuła nie jest odkrywcza, czytelnik raczej domyśla się końcówki, a i tak nie można się oderwać od bohaterów i akcji.
Pirce ciekawie prowadzi dialogi, za co ogromny plus, bo są one bardzo istotne w powieściach. Nie mogą być nudne i przegadane. Czasem wkrada się patos, na który jestem w stanie przymknąć oko. Podoba mi się to, że książka ma klamrę. Ta fabuła wydaje się być przemyślana od a do z. Kibicuję Olivii od początku powieści, a Brian nieustannie jest draniem, który rani dziewczynę, jednocześnie ją przepraszając.
Wciągająca? Zdecydowanie tak. Podkreślam, nie można odłożyć tej książki na bok. Pełna emocji? Oooo, na pewno. Nawet wzruszająca. To dobry romans, świetnie napisany i prawidłowo skonstruowany. W tym momencie nie mogę się doczekać, aż sięgnę po drugi tom i wszystko się rozwiąże. Autorka zostawia nas z... niefajnym zakończeniem, tyle mogę powiedzieć.
Miłość jest czasem silniejsza niż zemsta. Olivia to narzędzie w rękach Briana, ale czy on w końcu przyzna się do uczuć? Czy okaże się, że w ogóle ich nie ma?
Gorąco polecam tę książkę, bo można spędzić przy niej przyjemne kilka godzin albo dni. Nie czuć rozczarowania i sądzę, że większości czytelników, którzy lubią ten gatunek, powieść przypadnie do gustu.

wtorek, kwietnia 21, 2020

Ruthless people [recenzja]



Autorka: J.J. McAvoy


Władza, rodzina i szacunek są wszystkim.
Dla świata są jak rodzina królewska. Przekazują pieniądze na cele charytatywne, karmią bezdomnych i odbudowują miasto. Jednak na zewnątrz nie widać, że nieustannie walczą o władzę.
Małżeństwo Melody Nicci Giovanni i Liama Callahana zostało zaaranżowane przez ich ojców w nadziei, że położy kres krwawej walce między irlandzką a włoską mafią.
Liam, następny w kolejności do objęcia władzy, jest przekonany, że dostanie żonę, którą można łatwo kontrolować. Nie mógł się bardziej mylić. Melody została wychowana, by rządzić. Jest wyśmienitym snajperem oraz mistrzynią kamuflażu pozbawioną litości i strachu. W wieku dwudziestu czterech lat wypracowała sobie mocną pozycję, zabijając każdego, kto wszedł jej w drogę. Doskonale wie, jakim mężczyzną jest Liam, i prędzej umrze, niż pozwoli mu się zdominować.
Liam i Melody będą musieli jednak zakopać topór wojenny i nauczyć się współpracować, bo są jeszcze inni, którzy tylko czekają, aż tych dwoje popełni błąd.



Nowość w gatunku romansu mafijnego. Zupełnie inaczej ugryziona miłość. Przedstawienie kobiety jako szefa mafii... Może być ciekawe. Jak wypadli Ruthless people?
Najbardziej zaskakujące dla Liama było spotkanie ze swoją przyszłą żoną. Już wtedy dostał od niej kulkę w nogę i wiedział, że nie będzie głaskać go po głowie, wtulać się w niego i chichotać, jaki to jest idealny. A chwilę wcześniej na to liczył.
Kontrakt został podpisany. Melody i Liam muszą wziąć ślub. Jednak czy tego się spodziewał? Czy spodziewał się, że trafi na kobietę z krwi kości, wychowaną, by zabijać? Nie. Melody oświadczyła mu, że nie zamierza zrzec się władzy. Ma ogromną reputację, posłuch i jest bezwzględna. W mediach wcześniej nie pojawiały się jej zdjęcia, nikt nie wiedział, kto swoi za masakrami, zbrodniami i kto naprawdę rządzi Chicago. Dlatego też Liam przełknąć dumę i przyjąć warunki swojej żony.
Ogromny plus za wykreowanie tak zasadniczej, silnej kobiety. To było bardzo zrozumiałe, dlaczego Melody zachowywała się tak, a nie inaczej. Nie miała w domu miłości. Wychowywała się wśród zabójców, a jedynie bezwzględność sprawiały, że ludzie ją słuchali. Musiała trzymać ich krótko. Nawet, gdy dogaduje się z Liamem, jest konsekwentna i nie pozwala mu przejąć władzy, nie pozwala się kontrolować. Nie traci na charakterze. To też jest duża zaleta. Autorka nie zmieniła jej w uległą kobietę i nie sprawiła, że nagle zapomniała o wcześniejszych poglądach. Na pewno nie chciałabym spotkać Melody w ciemnym zaułku, bo ona nie miała ani sumienia, ani skrupułów.
Jestem pod wrażeniem opisania systemu mafii. To był temat pierwszoplanowy i tak jest do końca książki. W czasie akcji, polowania na wrogów, Mel i Liam zaczynają się docierać i poznawać lepiej, co chwila lądując w łóżku. Sceny erotyczny są dość mocne i ostre, co kto lubi. W zasadzie taka namiętność zupełnie do nich pasowała.
Taką ciekawostką jest znak rozpoznawczy Melody – białe buty. Bardzo podobał mi się ten akcent i mam nadzieję, że Wam też przypadnie do gustu, gdy sięgniecie po ten romans.
Tyle ile tam jest zwrotów akcji! Cholera, za dużo emocji w jednej książce. W ogóle nie mogłam się od niej oderwać i czytałam do późnych godzin, a potem nie mogłam zasnąć, bo tylko o tym myślałam. Pierwszy raz od dawna miałam książkowego kaca, gdy skończyłam tę powieść. To jest jedna z lepszych książek, jeśli chodzi o romanse mafijne i erotyki. Może z niektórymi zagraniami zabójczej pary bym się nie zgodziła, ale oni działali na innych zasadach i warunkach. Całokształt wypada bardzo dobrze i z ręką na sercu, jeśli jesteście fanami gangów, romansów, erotyków – bierzcie się za to. Twarda, zimna jak lód Melody powinna wam się spodobać, bo jest świetną odmianą od mimoz i nieśmiałych myszek.

Za egzemplarz dziękuję Wydawnictwu Niezwykłe

sobota, kwietnia 18, 2020

Gdyby nie ty [recenzja]


Autorka: Colleen Hoover

Gdyby nie ona, moje życie wyglądałoby inaczej.
Gdyby nie on, nie dałabym sobie rady.
Gdyby nie ty…
Gdyby nie córka, przyszłość Morgan wyglądałaby inaczej. Nie planowała ciąży w młodym wieku i szybkiego ślubu. Teraz jest zdeterminowana, żeby uchronić Clarę przed błędami, które sama popełniła.
Gdyby nie matka, Clara mogłaby iść do przodu.
Według niej Morgan staje się coraz bardziej zgorzkniała i zupełnie brak jej spontaniczności.
Clara nie chce być taka jak ona.
Gdy tragiczny wypadek dotyka ich rodzinę, życie kobiet wywraca się do góry nogami.
Morgan znajduje wsparcie u ostatniego mężczyzny, po którym by się tego spodziewała.
Clara zwraca się do chłopaka, z którym nie mogła się kontaktować. Dla jednej i drugiej to relacje okupione dylematami i trudnymi decyzjami. Czy zakazane uczucia zdołają przetrwać?

Autorka powszechnie znana i bardzo lubiana. Sięgają po nią wszyscy. I albo się ją lubi, albo nie. Wychodziłam z podobnego założenia, ale po dwóch ostatnich książkach nieco zmieniam zdanie.
Po Gdyby nie ty sięgnęłam dlatego, że spodobało mi się Too late. Mówię, dobra, zaryzykuję. Nie żałuję.
W książce zostały przedstawione dwie równoległe historie. Historia Morgan, która w wieku siedemnastu lat zaszła w ciążę i jej przyszłość rozmyła się razem z marzeniami. Podjęła decyzję, że weźmie ślub z ówczesnym chłopakiem i poświęci się rodzinie. Jest też historia Clary, jej córki. Hoover równocześnie prowadzi dwie wartkie akcje. Do Morgan dociera, że codziennie robi to samo, nie jest zbyt szczęśliwa i nie czuje, że robi coś dla siebie. Nad życie kocha swoją dorastającą córkę, ale nie jest zadowolona z tego, jak sama się zachowuje. Jej mąż Chris ginie w tragicznym wypadku, którego konsekwencje są bardzo poważne, bo na jaw wychodzi tajemnica, skrywana przez Chrisa. W życiu Morgan na stałe pojawia się były chłopak jej siostry, z którym lata temu potrafiła porozumiewać się bez słów. Czuła się przy nim dobrze, tak jakby rozumiał ją lepiej niż Christopher. Pewnego dnia zniknął i pojawił się siedemnaście lat później, gdy Jenny – siostra Morgan spędziła z nim noc i zaszła w ciążę.
Fabuła wydaje się prosta, ale nic z tych rzeczy. Powieść zawiera mnóstwo szokujących zwrotów akcji i tajemnic. Pierwszy raz spotkałam się z powieścią matki i córki dziejącą się w tym samym czasie. Obie mają ogromne problemy, z którymi walczą, muszą pogodzić się z tragedią jaką jest utrata męża i ojca. I kogoś jeszcze, ale tego Wam nie zdradzę.
Hoover zachwyciła mnie stylem pisania – tym razem, ani razu nie czułam irytacji. Postacie Morgan i Clary sprawiły, że chciałabym je poznać naprawdę. Były realne, nieprzerysowane i jednocześnie naprawdę dopracowane. Nie byłam gotowa na to, że historia będzie aż tak wzruszająca, a zarazem tak... prawdziwa.
W tej książce nic nie dzieje się bez powodu. Clara przeżywa pierwsze rozterki miłosne, Morgan odkrywa prawdę o przeszłości swojego męża i pozwala, by Jonah, przyjaciel z tamtych lat, wdzierał się powoli do jej serca. Jakie będą tego konsekwencje? Będzie stała przed trudnym wyborem. Albo postawi na siebie, albo znowu poświęci się dla rodziny – w tym przypadku dla córki.
Nastolatki sądzą, że ich rodzice powinni mieć wszystko ułożone, Ala prawda jest taka, że dorośli nie orientują się jak radzić sobie z życiem, szczególnie lepiej niż nastolatki. 
Hoover stworzyła powieść, która porusza prawdziwe, bolesne problemy. Zdrada, tajemnice, nieplanowana ciąża, zaprzepaszczenie własnych marzeń. To może spotkać każdego. I ba, spotkało tysiące kobiet. Cieszę się, że to nie była przesłodzona historia miłosna, która wyciśnie z nas trochę łez i będzie przekoloryzowana. Wszystkiego było w sam raz. Nie mogę wymienić żadnej wady tej książki. Trafiła do mojego serca, czy tego chcę czy nie.
Polecam nawet tym, którzy nie przekonali się do autorki, bo uwierzcie, byłam z Wami i wiem, że jej poprzednie powieści, ani trochę nie podejdą mi, nawet jeśli przeczytam je drugi raz. Mimo to uważam, że Gdyby nie ty jest bardzo dojrzałą powieścią, znacznie lepszą od starszych.

sobota, kwietnia 11, 2020

MAJOWE NOWOŚCI [zapowiedzi]



Przychodzę z majowymi zapowiedziami w kwietniu. Zorientujecie się, co i kiedy będzie wydawane w następnym miesiącu i może zapiszecie parę tytułów. Bo ja boję się, że zbankrutuję. Szykuje się dobry miesiąc, a książki, które Wam przedstawię to tylko parę perełek. Dajcie znać, czy coś Was interesuje. :)


2020-05-06
Jest i ona. Autorka, która mnie od siebie uzależniła i jak na razie rozczarowała tylko jedną książką. Nie mogę się doczekać aż w moje ręce wpadnie "Naga Prawda".


2020-05-06
Jenny Blackhurst nie zwalnia tempa. Czytałam jej powieść "Zanim pozwolę ci wejść" i pamiętam, jak nie mogłam się od niej oderwać. Niesamowicie dobrze skonstruowany thriller. Mam nadzieję, że najnowsza powieść również mnie nie zawiedzie.


2020-05-20
Rzadko czytam reportaże, nawet pokuszę się o stwierdzenie, że bardzo rzadko. Jednak ten w momencie mnie zainteresował i mam nadzieję, że będę miała okazję po niego sięgnąć.


2020-05-06
Nazwisko znane w całej Polsce, głównie przez serial nakręcony na podstawie Żmijowiska. Mimo to nie miałam okazji czytać książek tego autora. Wyrwa brzmi jednak bardzo zachęcająco.


2020-05-20
Jedna z moich ulubionych polskich autorek. Jak nikt inny umie opowiadać o emocjach. Jej bohaterowie są prawdziwi, moglibyśmy spotkać ich na spacerze lub w sklepie. Biorę w ciemno "Zamek z piasku", bo są małe szanse, że autorka mnie zawiedzie.


2020-05-20
Nie czytałam pierwszej powieści tej autorki. Nie często sięgam po thrillery. Może kiedyś się zainteresuję tymi tytułami. :)

piątek, kwietnia 10, 2020

Złączeni nienawiścią [recenzja]



Gianna obiecała sobie, że nigdy nie podzieli losu swojej siostry Arii, która została żoną zupełnie obcego mężczyzny. Tak nie będzie wyglądała przyszłość Gianny, choćby miała zapłacić za to własną krwią.
Matteo „Ostrze” Vitiello postanowił, że ożeni się z Gianną, kiedy tylko zobaczył ją na ślubie swojego brata Luki. Rocco Scuderi przystał na tę zachciankę i obiecał Matteo rękę swojej niepokornej córki. Jednak problem w tym, że Gianna stawia opór, deklarując, że nigdy nie wyjdzie za mąż z przymusu.
Ku zaskoczeniu wszystkich dziewczyna spełnia swoje groźby. Kilka miesięcy przed ślubem wymyka się ochroniarzom i ucieka do Europy, gdzie zaczyna nowe życie.
Jednak Gianna dobrze wie, że mafia nigdy nie przestanie jej szukać, a ukrywanie się przed jej mackami jest niezwykle trudne. Szczególnie kiedy poluje na nią jeden z najlepszych łowców – Matteo Vitiello.

Czekanie na trzecią część tej serii bardzo mi się dłużyło. Cora Reilly trafiła do mojego serca książką Złączeni honorem i od tej pory nie mogłam przejść obojętnie obok jej twórczości. Wyczekiwałam następnych powieści. Po Złączonych obowiązkiem czułam niedosyt, ale w końcu jest, w końcu pojawiła się trzecia książka z tej serii.
Złączeni nienawiścią pochłonęłam w całości w jeden dzień, bo inaczej nie da się odłożyć książki na bok. Akcja nie pozwoliła mi na wytchnienie. Otóż trzecia część jest zupełnie inna od poprzednich ze względu na bohaterkę. Gianna to uparta jak osioł dziewczyna, która nie może pogodzić się z zasadami panującymi w świecie, w którym się urodziła. Usilnie chce zmienić swoje życie i przeznaczenie. Zapłaci każdą cenę, aby uwolnić się od przyszłego narzeczonego, od ojca tyrana. Ucieka, ryzykując życie swojej siostry.
Ogromnie podoba mi się odmiana w postaciach. Teraz trafiłam na żywą, ognistą bohaterkę – zupełnie jak jej rude włosy. Chociaż uwielbiam Arię z pierwszego tomu i Valentinę z drugiego, to one były delikatne, raczej uległe. Tutaj napotkałam kobietę, która nie da sobą rządzić, uszczypliwą, wredną i stanowczą. Czasem jej decyzje nie były zbyt dobre, a upór wydawał się niepotrzebny. Jednak popatrzyłam na to też z drugiej strony – nie zawsze nasze decyzje są słuszne, prawda? Gianna jest młodą dziewczyną, która żyła pod kloszem, bez wyboru. Uczy się życia, uciekając z miasta do miasta, aż w końcu musi podjąć pracę, bo środki zaczynają się kończyć.
Matteo jest zbyt uparty i dumny, by jej nie szukać. Jednak czy uda mu się i tym razem znaleźć swoją ofiarę? Czy zmusi ją do ślubu? Na pewno nie odpuści. Jest w końcu łowcą, jednym z najlepszych gangsterów w Nowym Jorku. Bezwzględny, choć bardzo młody. Zadziorny, czym zyskuje na uroku. I obłędnie przystojny, ale czy znamy jakiegoś bohatera romansu, który nie jest piękny? Autorka świetnie wykreowała postać Matteo. Nie był to facet, którego uderzyłoby się w twarz za przekroczenie granicy. Wydawał się osobą, z którą dałoby się ustalić jakieś zasady, warunki współżycia. Na dodatek miał bardzo łobuzerski urok i zyskiwał na poczuciu humoru.
Reilly nie zwalnia tempa. Jej książki dalej są świetnie dopracowane, dba o szczegóły świata przedstawionego. Męscy bohaterowie wydają się z krwi i kości, a to ogromny plus. Matteo nie jest draniem bez zasad, nie bierze wszystkiego, czego chce. Nie, jeśli chodzi o Giannę – w ich związku będzie miała prawo głosu.
Kolejny raz autorka sprawiła, że zostałam porwana na długie godziny i czuję niedosyt. Mam nadzieję, że to nie jest ostatnia część serii. Nie chcę rozstawać się ze światem tych niebezpiecznych mafiosów, bo naprawdę da się ich polubić.
Wspomnę jeszcze o świetnej relacji Luci i Matteo, którzy są braćmi. Podoba mi się ich szacunek, wsparcie jednego i drugiego. Na pochwałę zasługują także dialogi! Tak, często są na tyle zabawne, że uśmiechałam się pod nosem i czytałam je raz jeszcze.
Złączeni nienawiścią są jedną z lepszych powieści w gatunku romansu mafijnego. Dopracowana, dobrze napisana i przede wszystkim sensowna. Bohaterowie nie irytują głupotą, sceny seksu nie przeważają w fabule. Oprócz tego jest tu miejsce na miłość, przyjaźń i szacunek. Jestem zakochana w całej serii i z ręką na sercu polecam ją każdemu fanowi romansów. Myślę, że się nie oderwiecie od tych książek!

za możliwośc recenzji dziękuję Wydawnictwu Niezwykłe

czwartek, kwietnia 09, 2020

Cień i kość [recenzja]


Żołnierka. Przywoływaczka. Święta.
Osierocona i nikomu niepotrzebna Alina Starkov jest żołnierką, która wie, że może nie przeżyć swojej pierwszej wyprawy do Fałdy Cienia – połaci nienaturalnego mroku, na której wprost roi się od potworów. Kiedy jednak jej pułk zostaje zaatakowany, Alina wyzwala w sobie uśpioną dotąd magiczną moc, o której istnieniu nie miała pojęcia.
Następnie wkracza do ociekającego przepychem świata monarchów i dworskich intryg, rozpoczyna szkolenie wśród griszów, wojskowej elity swojego kraju, i daje się zauroczyć ich niesławnemu dowódcy, zwanemu Zmroczem. Zmrocz uważa, że Alina potrafi przywołać moc zdolną zniszczyć Fałdę Cienia i zjednoczyć rozdarty wojną kraj – w tym celu musi jednak zrozumieć i opanować swój nieokiełznany dar.
Królestwo znajduje się w coraz większym niebezpieczeństwie, a Alina poznaje tajemnice swojej przeszłości i dokonuje niebezpiecznego odkrycia, które może zagrozić nie tylko wszystkiemu, co kocha, lecz także przyszłości całego kraju.

Po Leigh Bardugo mogę sięgać w ciemno. Kiedy dwa lata temu poznałam świat Szóstki wron, nie sądziłam, że zakocham się w tym uniwersum i pochłonę każdą kolejną powieść. W końcu przyszedł czas na Cień i kość, pierwszy tom trylogii griszy, który o dziwo jest początkiem wszystkiego. Nie żałuję jednak, że wzięłam się za te książki nie po kolei, bo mimo wszystko więcej rozumiem.
Wiele słyszy się o tym, że trylogia griszy wypada najgorszej na tle innych powieści Bardugo. Czy rzeczywiście tak jest? Otóż... Pierwszym tom nie powalił mnie na kolana, nie sprawił nawet, że zachłysnęłam się tą historią, ale przeczytałam ją od deski do deski w jeden dzień. Nie jest zbyt gruba, wciąga przez wartką akcję.
Co poszło nie tak? Do końca nie wiem, jak to ująć. W zasadzie nie ma takiej wady, którą mogłabym zawrzeć w tej recenzji. Cień i kość to dobrze napisana historia, z ciągłą akcją, ciekawymi postaciami (może oprócz Mala). Alina nie przypadła mi do gustu tak jak Inej, a Zmrocz nie stoi na piedestale obok Kaza Bekkera. Mówię teraz o bohaterach Szóstki wron, których uwielbiam. Zmrocz, potężny mag, którego boją się wszyscy, stary jak świat, ale wyglądowo atrakcyjny i pożądany, w końcu ma we władaniu Alinę. Alina odkrywa swój dar, o którym nie miała pojęcia i dociera do niej, że jest bronią w rękach Zmrocza. Tylko, czy bronią, która będzie wykorzystana przeciwko złu? A może jednak chodzi o coś dobrego?
Problem z pragnieniem polega na tym, że przez nie jesteśmy słabi.
Świat Bardugo jest świetnie przedstawiony. Autorka dba o każdy szczegół, by czytelnik idealnie wyobraził sobie krainę, po której chodzą bohaterowie. Wypisuję kolejne zalety książki i wychodzi na to, że to dobra powieść, ale jednak nie ma w niej tej iskry, tego ognia, które miały Szóstka wron czy Król z bliznami. Jest początkiem wszystkiego, wyjaśnia legendy opowiadane w dalszych książkach. Na pewno warto po nią sięgnąć, żeby poznać wszelkie motywy, tajemnice i rozjaśnić sobie w głowie całe uniwersum.
Doceniam postać Zmrocza i uważam, że został dobrze wykreowany. Czasem zabawny, śmiejący się i odchylający głowę do tyłu w beztroski sposób. Czasem tak bezwzględny, że czytelnika przechodzi dreszcz. Autorka sprawiła, że straciłam czujność i byłam bliska zaufania temu chłopakowi... co brzmi śmiesznie, biorąc pod uwagę, ile ma lat.
– Nie jestem przyzwyczajona do tego, że ludzie chcą mnie zabić.– Naprawdę? Ja już prawie nie zwracam na to uwagi.

Leigh Bardugo przygotowała niezłe zwroty akcji, których się nie spodziewałam. Siedziałam przez minutę i przetrawiałam, co się właśnie stało w rozdziale, bo nie sądziłam, że tak mnie zaskoczy. Jest niesamowitą autorką, dalej to podtrzymuję i z przyjemnością sięgnę po dalsze tomy trylogii, jednak na ten moment nie mogę ustawić Cienia i Kości na piedestale książek Bardugo.
Polecam, dla fanów Griszy, którzy zaczęli tak jak ja, od innych powieści. Ale polecam też dla fanów fantastyki i tych, którzy wahają się czy sięgać po Bardugo. Spróbujcie. :)

wtorek, kwietnia 07, 2020

Obietnica [recenzja]


Autorka: Ewa Pirce

Brian Wild złożył obietnicę. Zamierzał jej dotrzymać kosztem wszystkiego, co posiadał, włączając w to rodzinę. Motorem napędowym jego działań była zemsta. By wymierzyć sprawiedliwość, gotów był podjąć każde ryzyko. Jednak gdy przeznaczenie przejmuje pióro i zaczyna za nas pisać powieść w księdze zwanej życiem, nawet najbardziej misterny, układany latami plan może lec w gruzach. Bywa, że zostajemy pokonani jednym spojrzeniem. Zniewala nas jeden uśmiech, hipnotyzuje gest, niszczy słowo. Świat staje na głowie, a narzędzie zemsty okazuje się naszą zgubą.

Trzeba uważać, jakie obietnice składamy. Kilka słów spowodowanych cierpieniem i gniewem przeobraża się w bombę, która może eksplodować w naszych dłoniach, niszcząc wszystko, na co tak ciężko pracowaliśmy.

Obietnica to gruba, obszerna powieść romantyczna. Gdy po nią sięgnęłam, wiedziałam, że pochłonę ją w całości. Ewa Pirce jeszcze mnie nie zawiodła. Nasza polska autorka potrafi sprawić, że czytelnik zatraca się w książce na dobre godziny, mimo że powieść jest gruba.
Brian Wild to młody biznesmen, szanowany i stanowczy facet, który osiąga sukces za sukcesem. To typ bohatera, któremu coś się należy. W książkach taka cecha charakteru mi nie przeszkadza, w życiu prawdziwym już tak. Nie lubię, gdy ktoś wychodzi z założenia, że coś jest dla niego, bo tak. No, ale Brian co chce, to ma. Kobiety ślinią się na jego widok, wzdychają i są na wyciągniecie ręki. Czy urzeka mnie to jak je traktuje? Ani trochę. Brian jest postacią, którą ciężko polubić. To facet kierujący się żądzą zemsty od samego początku. Wyjaśnia nam, dlaczego taki jest i co jest jego priorytetem.
W ręce tego drania trafia młoda dziewczyna, córka jego największego wroga, Olivia. Olivia jest zbuntowana, pewna siebie i zadziorna, co bardzo mi się podobało. Zawsze doceniam bohaterki, które potrafią postawić na swoim i nie są jak Anastasia Steele. Olivia nie ma kolorowego życia, tak jak się zdaje Brianowi. Musi stawiać czoło ojcu, który jest tyranem i krótko trzyma ją oraz matkę. Jest ofiarą przemocy domowej, czego Brian nie dostrzega.
Wchodzą w romans, jak możecie się spodziewać i wtedy rozpoczyna się plan zemsty Wilda. Nie mogę powiedzieć Wam więcej, bo nie chcę streszczać książki i spojlerować. Fabuła nie jest odkrywcza, czytelnik raczej domyśla się końcówki, a i tak nie można się oderwać od bohaterów i akcji.
Pirce ciekawie prowadzi dialogi, za co ogromny plus, bo są one bardzo istotne w powieściach. Nie mogą być nudne i przegadane. Czasem wkrada się patos, na który jestem w stanie przymknąć oko. Podoba mi się to, że książka ma klamrę. Ta fabuła wydaje się być przemyślana od a do z. Kibicuję Olivii od początku powieści, a Brian nieustannie jest draniem, który rani dziewczynę, jednocześnie ją przepraszając.
Wciągająca? Zdecydowanie tak. Podkreślam, nie można odłożyć tej książki na bok. Pełna emocji? Oooo, na pewno. Nawet wzruszająca. To dobry romans, świetnie napisany i prawidłowo skonstruowany. W tym momencie nie mogę się doczekać, aż sięgnę po drugi tom i wszystko się rozwiąże. Autorka zostawia nas z... niefajnym zakończeniem, tyle mogę powiedzieć.
Miłość jest czasem silniejsza niż zemsta. Olivia to narzędzie w rękach Briana, ale czy on w końcu przyzna się do uczuć? Czy okaże się, że w ogóle ich nie ma?
Gorąco polecam tę książkę, bo można spędzić przy niej przyjemne kilka godzin albo dni. Nie czuć rozczarowania i sądzę, że większości czytelników, którzy lubią ten gatunek, powieść przypadnie do gustu.