niedziela, września 15, 2019

Słońce, wiatr i księżyc [recenzja]


Kaja zawdzięcza Pawłowi życie jej brata. Pamiętne wakacje u dziadków na wsi są początkiem ich wielkiej przyjaźni, ale też próbą dojrzałości, ponieważ Paweł skrywa tajemnicę, której odkrycie będzie Kaję dużo kosztowało.
Okres dorastania staje się dla Kai i Pawła bardzo burzliwym czasem. Rozkwitające uczucie nie jest w stanie przeciwstawić się zazdrości i nieprzemyślanym słowom. Nim zrozumieją, co tak naprawdę ich łączy, rozstają się na długi czas.
Mija siedem lat. Kaja wraca ze Stanów, żeby spędzić wakacje z ukochaną babcią, która po śmierci męża zostaje zupełnie sama. Na jej drodze ponownie staje przyjaciel z dzieciństwa.
Czy pierwsza miłość jest w stanie na nowo się odrodzić? Czy jest warta tego, aby zmienić dla niej całe swoje życie?

Powieść, którą czyta się na jednym wdechu i kończy tego samego dnia. Idealna na ostatnie ciepłe wieczory lata i początek jesieni. Do kubka gorącej herbaty.
Kaja niechętnie przyjeżdża na wieś, by spędzić u babci wakacje. Nie lubi nudy, nie lubi tego, że wokół nie ma jej koleżanek, a towarzyszą jej jedynie bracia. Dwunastolatka dopiero po kilku dniach na dobre klimatyzuje się w nowym otoczeniu, ale to za sprawą strasznego wypadku.
Paweł to zaradny, pracowity chłopak, żyjący w nieciekawej rodzinie. Ojciec alkoholik i matka, która wychowuje gromadkę dzieci, zmęczona codziennością. Autorka pokazuje życie wielu Polaków, wielu rodzin, czy to w mieście, czy na wsi. Niestety takie obrazy są realne.
Bolały mnie wydarzenia, które spotykały Pawła i naprawdę kibicowałam mu od początku do końca. Zżyłam się z tym bohaterem, choć w ogóle się tego nie spodziewałam. Nie sądziłam, że gdy sięgnę po tę powieść, autorka obudzi we mnie tyle emocji. Drżało mi serce, czułam ekscytację, ściskało mnie w żołądku. To wszystko bardzo proste dowody na to, że Agata Czykierda-Grabowska potrafi świetnie operować słowem, tak, by wywołać wiele odczuć w czytelniku.
Losy Kai i Pawła nie są łatwe. Przyjaźnią się, czekają na siebie cały rok, by spędzić razem wakacje, przeżywają dobre i złe chwile, ale żadne z nich nie potrafi przyznać się, że to już nie łączy ich tylko przyjaźń, a coś silniejszego. Przez to spotyka ich wiele niedomówień i zawirowań. A jak zakończy się ich historia? Tego Wam nie zdradzę, ale bardzo polecę, by samemu zapoznać się z tak ciepłą, wciągającą książką, którą powinniście pochłonąć w jeden wieczór.
Zróbcie to dla bohaterów, których chcielibyście mieć w swoim życiu, zawsze gotowych Wam pomóc. Dla niewyidealizowanego świata, ale jednocześnie pięknego. Przy tej książce odlecicie na chwilę do krainy wspomnień i marzeń. Wrócą momenty z dzieciństwa, z wakacji... Uwielbiam takie historie, które nie tylko sprawiają mi przyjemność, ale jeszcze miło odrywają od rzeczywistości. Słońce, wiatr i księżyc nie ma wad, które chciałabym tu przedstawić.
Być może moja opinia nie jest długa, ale uważam, że wystarczająca. Liczę na to, że Was zachęcę, a potem dacie mi znać, czy Wam się podobało.

sobota, września 14, 2019

Bez parabenów. [recenzja]






Maskary, woski, odżywki, toniki, dezodoranty, kremy – czym tak naprawdę się upiększamy?

Beatrice Mautino, włoska biotechnolog, ekspertka w branży chemii kosmetycznej, rozprawia się z wszechobecnymi w niej oszustwami, mitami na temat pielęgnacji i zawartością naszych kosmetyczek.

Czy cellulit naprawdę jest chorobą, którą musimy zwalczać tysiącami kremów, masaży i zabiegów?
Czy istnieje różnica między setkami oferowanych przez sklepy szamponów, których producenci obiecują inny rodzaj cudu?
Czy produkty oznakowane jako „nietestowane na zwierzętach ” rzeczywiście takie są?
Czy „paraben free” znaczy „w 100% naturalny”?
Czy włos naprawdę „oddycha” i czy możemy mu w tym pomóc za pomocą kosmetyków?
Czy jedzenie kolagenu poprawi kondycję naszej skóry?
Czy kosmetyki anti-age to skuteczny sposób na zmarszczki?

Nie jestem zadowolona z tej pozycji. Liczyłam na lekturę, po której dowiem się czegoś więcej na temat parabenów. Niestety zostałam rozczarowana. Autorka książki mierzy się z mitami i niektóre obala, a przez większość stron nie dowiadujemy się niczego. Są zapełniacze, zbędne akapity i można zanudzić się na śmierć. W jakiś mały sposób poszerza to naszą wiedzę, ale nie tak, jakby się tego oczekiwało.
Wszelkie ważne informacje o kosmetykach, których używamy lub chcemy wypróbować – teraz z łatwością znajdziemy w Internecie. Możemy przeczytać liczne opinie, komentarze oraz uwagi. Warto zaopatrzyć się w poradniki, które rzeczywiście poszerzą naszą wiedzę, a nie jedynie zanudzą i sprawią, że nic z tego nie zrozumiemy.
Jednak książka nie ma tylko wad. Bez parabenów spowodowała, że zobaczyłam, jak firmy, koncerny farmaceutyczne, manipulują nami, byśmy wierzyli, że wszystkie te kosmetyki są nam niezbędne. Są potrzebne. Utwierdziłam się w przekonaniu, że wiele z nich kupujemy, bo reklamy twierdzą, że nasze ciało czy skóra tego potrzebuje. Okazuje się, że to nieprawda. 
Człowiek powinien bardziej słuchać swojego ciała. Nie musi biec, ścigać się z czasem i nowościami. Powinien zwolnić, wsłuchać się w prawdziwe pragnienia organizmu. Te wszystkie "eliksiry młodości" to w większość wymysł, by dodać ego otuchy oraz dać zarobić firmom. Warto otworzyć oczy i głowę na to, że nie wszystko, co się "świeci" i jest kremem, jest niezbędne. Z jednej strony cieszę się, że sięgnęłam po tę książkę i mogłam się czegoś dowiedzieć, z drugiej jest mi przykro, że tak długo autorka sprawiała, że prawie ziewałam nad kolejnymi stronami. Mam po prostu mieszane uczucia, co do tej pozycji i nie umiem określić dokładnie, czy podobała mi się na tyle, by ją polecić, czy też nie. Być może sami zadecydujcie.

niedziela, września 15, 2019

Słońce, wiatr i księżyc [recenzja]


Kaja zawdzięcza Pawłowi życie jej brata. Pamiętne wakacje u dziadków na wsi są początkiem ich wielkiej przyjaźni, ale też próbą dojrzałości, ponieważ Paweł skrywa tajemnicę, której odkrycie będzie Kaję dużo kosztowało.
Okres dorastania staje się dla Kai i Pawła bardzo burzliwym czasem. Rozkwitające uczucie nie jest w stanie przeciwstawić się zazdrości i nieprzemyślanym słowom. Nim zrozumieją, co tak naprawdę ich łączy, rozstają się na długi czas.
Mija siedem lat. Kaja wraca ze Stanów, żeby spędzić wakacje z ukochaną babcią, która po śmierci męża zostaje zupełnie sama. Na jej drodze ponownie staje przyjaciel z dzieciństwa.
Czy pierwsza miłość jest w stanie na nowo się odrodzić? Czy jest warta tego, aby zmienić dla niej całe swoje życie?

Powieść, którą czyta się na jednym wdechu i kończy tego samego dnia. Idealna na ostatnie ciepłe wieczory lata i początek jesieni. Do kubka gorącej herbaty.
Kaja niechętnie przyjeżdża na wieś, by spędzić u babci wakacje. Nie lubi nudy, nie lubi tego, że wokół nie ma jej koleżanek, a towarzyszą jej jedynie bracia. Dwunastolatka dopiero po kilku dniach na dobre klimatyzuje się w nowym otoczeniu, ale to za sprawą strasznego wypadku.
Paweł to zaradny, pracowity chłopak, żyjący w nieciekawej rodzinie. Ojciec alkoholik i matka, która wychowuje gromadkę dzieci, zmęczona codziennością. Autorka pokazuje życie wielu Polaków, wielu rodzin, czy to w mieście, czy na wsi. Niestety takie obrazy są realne.
Bolały mnie wydarzenia, które spotykały Pawła i naprawdę kibicowałam mu od początku do końca. Zżyłam się z tym bohaterem, choć w ogóle się tego nie spodziewałam. Nie sądziłam, że gdy sięgnę po tę powieść, autorka obudzi we mnie tyle emocji. Drżało mi serce, czułam ekscytację, ściskało mnie w żołądku. To wszystko bardzo proste dowody na to, że Agata Czykierda-Grabowska potrafi świetnie operować słowem, tak, by wywołać wiele odczuć w czytelniku.
Losy Kai i Pawła nie są łatwe. Przyjaźnią się, czekają na siebie cały rok, by spędzić razem wakacje, przeżywają dobre i złe chwile, ale żadne z nich nie potrafi przyznać się, że to już nie łączy ich tylko przyjaźń, a coś silniejszego. Przez to spotyka ich wiele niedomówień i zawirowań. A jak zakończy się ich historia? Tego Wam nie zdradzę, ale bardzo polecę, by samemu zapoznać się z tak ciepłą, wciągającą książką, którą powinniście pochłonąć w jeden wieczór.
Zróbcie to dla bohaterów, których chcielibyście mieć w swoim życiu, zawsze gotowych Wam pomóc. Dla niewyidealizowanego świata, ale jednocześnie pięknego. Przy tej książce odlecicie na chwilę do krainy wspomnień i marzeń. Wrócą momenty z dzieciństwa, z wakacji... Uwielbiam takie historie, które nie tylko sprawiają mi przyjemność, ale jeszcze miło odrywają od rzeczywistości. Słońce, wiatr i księżyc nie ma wad, które chciałabym tu przedstawić.
Być może moja opinia nie jest długa, ale uważam, że wystarczająca. Liczę na to, że Was zachęcę, a potem dacie mi znać, czy Wam się podobało.

sobota, września 14, 2019

Bez parabenów. [recenzja]






Maskary, woski, odżywki, toniki, dezodoranty, kremy – czym tak naprawdę się upiększamy?

Beatrice Mautino, włoska biotechnolog, ekspertka w branży chemii kosmetycznej, rozprawia się z wszechobecnymi w niej oszustwami, mitami na temat pielęgnacji i zawartością naszych kosmetyczek.

Czy cellulit naprawdę jest chorobą, którą musimy zwalczać tysiącami kremów, masaży i zabiegów?
Czy istnieje różnica między setkami oferowanych przez sklepy szamponów, których producenci obiecują inny rodzaj cudu?
Czy produkty oznakowane jako „nietestowane na zwierzętach ” rzeczywiście takie są?
Czy „paraben free” znaczy „w 100% naturalny”?
Czy włos naprawdę „oddycha” i czy możemy mu w tym pomóc za pomocą kosmetyków?
Czy jedzenie kolagenu poprawi kondycję naszej skóry?
Czy kosmetyki anti-age to skuteczny sposób na zmarszczki?

Nie jestem zadowolona z tej pozycji. Liczyłam na lekturę, po której dowiem się czegoś więcej na temat parabenów. Niestety zostałam rozczarowana. Autorka książki mierzy się z mitami i niektóre obala, a przez większość stron nie dowiadujemy się niczego. Są zapełniacze, zbędne akapity i można zanudzić się na śmierć. W jakiś mały sposób poszerza to naszą wiedzę, ale nie tak, jakby się tego oczekiwało.
Wszelkie ważne informacje o kosmetykach, których używamy lub chcemy wypróbować – teraz z łatwością znajdziemy w Internecie. Możemy przeczytać liczne opinie, komentarze oraz uwagi. Warto zaopatrzyć się w poradniki, które rzeczywiście poszerzą naszą wiedzę, a nie jedynie zanudzą i sprawią, że nic z tego nie zrozumiemy.
Jednak książka nie ma tylko wad. Bez parabenów spowodowała, że zobaczyłam, jak firmy, koncerny farmaceutyczne, manipulują nami, byśmy wierzyli, że wszystkie te kosmetyki są nam niezbędne. Są potrzebne. Utwierdziłam się w przekonaniu, że wiele z nich kupujemy, bo reklamy twierdzą, że nasze ciało czy skóra tego potrzebuje. Okazuje się, że to nieprawda. 
Człowiek powinien bardziej słuchać swojego ciała. Nie musi biec, ścigać się z czasem i nowościami. Powinien zwolnić, wsłuchać się w prawdziwe pragnienia organizmu. Te wszystkie "eliksiry młodości" to w większość wymysł, by dodać ego otuchy oraz dać zarobić firmom. Warto otworzyć oczy i głowę na to, że nie wszystko, co się "świeci" i jest kremem, jest niezbędne. Z jednej strony cieszę się, że sięgnęłam po tę książkę i mogłam się czegoś dowiedzieć, z drugiej jest mi przykro, że tak długo autorka sprawiała, że prawie ziewałam nad kolejnymi stronami. Mam po prostu mieszane uczucia, co do tej pozycji i nie umiem określić dokładnie, czy podobała mi się na tyle, by ją polecić, czy też nie. Być może sami zadecydujcie.