środa, marca 24, 2021

Więzień namiętności

Przebywający w więzieniu były agent służb specjalnych, Thomas Anderson otrzymuje od swojego dawnego szefa propozycję nie do odrzucenia – ułaskawienie w zamian za szpiegowanie milionera, zakulisowo rządzącego polską polityką. By wykonać misję, Thomas wciela się w rolę ochroniarza córki bogacza.

Młoda, ponętna i bardzo niezależna dziewczyna szybko zawraca mu w głowie. U boku ukochanej mężczyzna odkrywa brudne interesy jej ojca, a przy okazji znajduje odpowiedzi na dręczące go od lat pytania dotyczące własnej przeszłości. Tylko czy płomienne uczucie przetrwa, gdy zaczęło się od kłamstwa?


 Polowałam na tę książkę i wyczekiwałam jej. Podejdę do tej recenzji bardziej osobiście niż zwykle, gdyż powieść ta napisana została przez Monikę Magośkę-Suchar, którą uwielbiam. Cieszę się, że mogłam mieć w rękach jej "dziecko". Jest to romans z wątkiem kryminalnym i to niemałym, poprowadzonym bardzo płynnie, niestety czasem chaotycznie. Miałam wrażenie, że w pewnym momencie akcja nieco się rozmyła, a ja przez to zaczęłam nie łapać, co się dzieje. Jednak wróciłam na dobre tory. Relacja bohaterów rozwinęła się dość szybko – co najważniejsze polubiłam Thomasa, chociaż mógłby sobie darować pewne komentarze o kolczyku w intymnym miejscu. Za pierwszym razem wystarczająco dobrze zrozumiałam, że wzmacnia on doznania i nie potrzebowałam powtórek.

Ta ksiażka nie jest niespodzianką. Schemat fabuły odnajduje swoje miejsce w innych powieściach, jednak autorka zaserwowała nam pewien zwrot akcji, którego się nie spodziewałam. Lektura ani na moment nie znudziła mnie i nie zmusiła do odłożenia książki. Może przez to, że jechałam pociągiem, nie oderwałam się od historii. Po przeczytaniu "Więźnia namiętności" poczułam satysfakcję. Podobał mi się humor, który zawarła Suchar, a trzeba przyznać, że jest to humor bardzo dobry. Nie mam wielu obiekcji co do tej książki. Być może zwolniłabym tempo akcji i uspokoiła nieco popędliwą główną bohaterkę, ale koniec końców to była przyjemna lektura, której nie żałuję.

Po przeczytanej "Klątwie przeznaczenia", która wywołała we mnie mieszane uczucia i ledwo łapałam się w tym, co czytam, cieszę się, że "Więzień..." okazał się tak miłym zaskoczeniem. Wartka akcja, nietuzinkowe dialogi i uczucie – naprawdę namiętne – sprawiło, że z czystym sumieniem mogę polecić tę książkę.


Za egzemplarz dziękuje Wydawnictwu Jaguar

wtorek, marca 09, 2021

PROMOCJA NA KSIĄŻKI MEGAN HART [współpraca]

 


PAMIĘTACIE O AKCJI? NA SWOIM INSTAGRAMIE INFORMOWAŁAM WAS, ŻE HARPERCOLLINS WRAZ Z TANIAKSIAZKA.PL PRZYGOTOWALI ŚWIETNĄ PROMOCJĘ.

KOD: TK5HART

Kod -5% na 3 książki biorące udział w akcji, autorstwa Megan Hart, ważny w terminie 2-31.03.2021 r.

Kod działa tylko po zalogowaniu, każdy użytkownik może skorzystać z niego 1 raz.

 

środa, marca 03, 2021

The Brightest Stars. Pożar zmysłów [recenzja]



Autorka: Anna Todd

Karina w wieku dwudziestu lat wyprowadza się z rodzinnego domu, by zacząć żyć na własny rachunek. Za wszystkie oszczędności kupuje mały domek i znajduje pracę w salonie masażu. Zostawia za sobą trudne dzieciństwo i skomplikowaną relację z ojcem – wymagającym wojskowym. Dziewczyna obiecuje sobie, że nigdy nie zwiąże się z żołnierzem. Los ma jednak inne plany. Kael trafia do niej przypadkiem. Karina od razu odgaduje, że przystojny żołnierz skrywa w sobie cierpienie. Jego mięśnie są boleśnie napięte. Mimo to dziewczyna traci głowę i pozwala się porwać rodzącej się namiętności. Nie wie jeszcze, że przeszłość Kaela jest pełna mrocznych tajemnic, a koszmar wojny podąża za nim krok w krok. Co łączy Kaela z ojcem Kariny – pozbawionym skrupułów tyranem? Komu zaufać, kiedy serce podpowiada jedno, a rozum drugie? Czy Karina zdoła zapomnieć, jak jej skóra płonęła pod dotykiem silnych, żołnierskich dłoni?


Nie było pożaru. Nie było nawet ogniska. Szansa dana Annie Todd przepadła. Sądziłam, że może zmieniła coś w stylu pisania, ale myliłam się. Liczyłam także na lepsze scharakteryzowanie bohaterki i chociaż nie jest ona Tessą, to dalej daleko jej do dobrej postaci.

Karina zamierza zacząć od nowa – bardzo schematyczne podejście i rozpoczęcie książki. Skoro już zaczyna, zostaje wprowadzony główny bohater. A między nimi brak chemii. Na początku byłoby to zrozumiałe, ale do samego końca i przez dwa tomy? Wow, niezła konsekwencja.

Dlaczego w tej książce zabrakło charakteru? Dlaczego bohaterowie byli płascy, przezroczyści, w skutek czego obojętni mi. Nie zależało mi na nich, na tym co robią i jak skończą. Na dodatek denerwowali mnie swoimi poczynaniami. Karina lubi się nad sobą użalać. Wiemy, że przeszła bardzo wiele, a jej ojciec miał wobec niej duże wymagania. Została skrzywdzona i próbuje stanąć na nogi, a to wymaga czasu. Jest to dla mnie zrozumiałe. Jednak ona właśnie... nie bierze życia w swoje ręce. Jest tu pewnego rodzaju stagnacja, która bardzo mi przeszkadzała.

Opis tej książki jest bardzo bujmy i mówi o miłości silnej, ogromnej, jak huragan. To nieprawda. Nie ma tam takiej miłości, a uczucie, którym darzą się postacie, jest blade i nijakie. Nie uwierzyłam w nie.

Tutaj jest tak dużo pytań i za mało odpowiedzi, że bierze mnie frustracja. Autorka zapomniała o szkielecie fabuły. Sama książka napisana jest bardzo szybko, jakby tylko po to, aby została wydana. Nie jestem w stanie wymienić zalet tej powieści, bo ich nie znalazłam. Chyba, że ta jedna... The Brightest Stars jest o wiele krótsze niż After, ale i tak dłużyło się niemiłosiernie. Jeżeli szukacie powieści odrywającej was, łatwej i przyjemnej – to nie będzie to to. Zawiodłam się i nie chciałabym namawiać do tego Was. Nie jestem w stanie polecić tej książki i szczerze powiedziawszy – wolę After.


Za egzemplarz dziękuję Wydawnictwu Znak

poniedziałek, marca 01, 2021

Sprośne listy [recenzja]




Historia miłosna, która rozpoczęła się od przyjaźni między dziewczyną i chłopcem, a rozkwitła, gdy nawiązali kontakt ponownie — jako dorośli ludzie
Griffin Quinn był moim korespondencyjnym powiernikiem z dzieciństwa, angielskim chłopcem, od którego różniło mnie wszystko. Z biegiem lat, wraz z setkami napisanych listów, staliśmy się najlepszymi przyjaciółmi — dzieliliśmy się najgłębszymi, najmroczniejszymi sekretami i zbudowaliśmy więź, która wydawała się niezniszczalna. Pewnego dnia jednak została zniszczona.
Nagle, zupełnie niespodziewanie, przyszedł kolejny list. Pełen wyrzutów — gniewu nagromadzonego przez osiem lat. Nie miałam wyboru i w końcu musiałam się przyznać, dlaczego przestałam odpowiadać na korespondencję.
Griffin mi wybaczył i po jakimś czasie udało nam się ożywić relację z lat dziecinnych. Z tym że byliśmy już dorośli i wszystko nabrało rumieńców. Nasze listy szybko stały się niegrzeczne, odkrywaliśmy w nich swoje najdziksze fantazje. Jedynym logicznym wyjściem z sytuacji wydawało się więc przeniesienie znajomości na kolejny poziom i spotkanie twarzą w twarz.
Tyle że Griffin nie chciał się spotkać, bo uznał, że tak będzie dla nas najlepiej. Jednak ja musiałam go zobaczyć, więc wykonałam skok na głęboką wodę i zaczęłam go szukać. Przecież ludzie robili w imię miłości bardziej szalone rzeczy, prawda?
Ale to, czego się dowiedziałam, może zmienić wszystko...



Co to była za książka! Jak zwykle zostałam oczarowana fabułą, jaką stworzył duet Ward i Keeland. Te kobiety potrafią wykreować cudownych bohaterów, którzy zabrali moje serce. Na mojej półce stoi każda z ich książek i jeszcze na żadnej się nie zawiodłam. Ewidentnie obie autorki dopełniają się w historiach, jakie kreują.
Griffin i Luka pisali ze sobą w młodzieńczych latach i wymieniali się listami. Zaufali sobie, zaprzyjaźnili się, ale nigdy się nie poznali. Ona z USA, on z Wielkiej Brytanii – żyli oddaleni od siebie tysiące kilometrów. Jednak potrafili poświęcić sobie czas i zdać relacje z minionych dni.
Pewnego dnia smutne wydarzenie w życiu Luki blokuje ją, a ta nie jest już w stanie pisać listów. Nie wyjaśnia tego. Po prostu zrywa znajomość i zamyka się w szklanej kuli. Nie z własnej woli.

Autorki poruszają ogromnie ważny temat – lęk społeczny. O nim mówi się za mało i za rzadko. Cieszę się, że w książce obyczajowej został on tak dobrze ujęty. Luka zmaga się ze strachem każdego dnia i nie jest w stanie zrobić normalnie zakupów. Jest w trakcie terapii, próbując się pozbierać się po tamtym wydarzeniu i stanąć na nogi. Wie, że by chciała, ale nie potrafi ruszyć do przodu. Zamknięta w domu tworzy bestsellerowe historie pod ciekawym pseudonimem.

Griffin przypomina jej o sobie o ośmiu latach, wysyłając niespodziewany list. Od tego momentu zaczynają na nowo pisać i poznawać się. Ich listy stają się coraz bardziej niegrzeczne, a przy ty bardzo zabawne. I tu pojawia się dobrze znany humor Keeland i Ward. Doceniam dialogi i zabawne żarty. W całą fabułę wplątany jest również terapeuta Luki, który okazuje się dla niej przyjacielem.
To opowieść o miłości, namiętności, o bólu, stracie i sile. Lektura sprawia przyjemność i jednocześnie nakręca do kibicowania głównej bohaterce. Griffin robi wszystko, by pomóc Luce przebrnąć przez lęk, choć jego świat jest dla niej ogromnym wyzwaniem. A kim jest Griffin? Tego nie mogę Wam zdradzić.
Serdecznie polecam tę książkę, którą pochłania się w całości. Zostawia niedosyt – niestety. Jeżeli nie czytaliście żadnej z książek tego duetu, to jest to dobry powód, by zacząć. Sprośne listy wcale nie są aż tak przesiąkniętą erotycznymi scenami powieścią, jakby mogłoby się wydawać. Powiedziałabym, że to dość romantyczna historia dwójki ludzi, którzy w końcu się spotykają, ale mają ze sobą ogromny bagaż doświadczeń.

Za egzemplarz dziękuję Wydawnictwu Editio Red

środa, marca 24, 2021

Więzień namiętności

Przebywający w więzieniu były agent służb specjalnych, Thomas Anderson otrzymuje od swojego dawnego szefa propozycję nie do odrzucenia – ułaskawienie w zamian za szpiegowanie milionera, zakulisowo rządzącego polską polityką. By wykonać misję, Thomas wciela się w rolę ochroniarza córki bogacza.

Młoda, ponętna i bardzo niezależna dziewczyna szybko zawraca mu w głowie. U boku ukochanej mężczyzna odkrywa brudne interesy jej ojca, a przy okazji znajduje odpowiedzi na dręczące go od lat pytania dotyczące własnej przeszłości. Tylko czy płomienne uczucie przetrwa, gdy zaczęło się od kłamstwa?


 Polowałam na tę książkę i wyczekiwałam jej. Podejdę do tej recenzji bardziej osobiście niż zwykle, gdyż powieść ta napisana została przez Monikę Magośkę-Suchar, którą uwielbiam. Cieszę się, że mogłam mieć w rękach jej "dziecko". Jest to romans z wątkiem kryminalnym i to niemałym, poprowadzonym bardzo płynnie, niestety czasem chaotycznie. Miałam wrażenie, że w pewnym momencie akcja nieco się rozmyła, a ja przez to zaczęłam nie łapać, co się dzieje. Jednak wróciłam na dobre tory. Relacja bohaterów rozwinęła się dość szybko – co najważniejsze polubiłam Thomasa, chociaż mógłby sobie darować pewne komentarze o kolczyku w intymnym miejscu. Za pierwszym razem wystarczająco dobrze zrozumiałam, że wzmacnia on doznania i nie potrzebowałam powtórek.

Ta ksiażka nie jest niespodzianką. Schemat fabuły odnajduje swoje miejsce w innych powieściach, jednak autorka zaserwowała nam pewien zwrot akcji, którego się nie spodziewałam. Lektura ani na moment nie znudziła mnie i nie zmusiła do odłożenia książki. Może przez to, że jechałam pociągiem, nie oderwałam się od historii. Po przeczytaniu "Więźnia namiętności" poczułam satysfakcję. Podobał mi się humor, który zawarła Suchar, a trzeba przyznać, że jest to humor bardzo dobry. Nie mam wielu obiekcji co do tej książki. Być może zwolniłabym tempo akcji i uspokoiła nieco popędliwą główną bohaterkę, ale koniec końców to była przyjemna lektura, której nie żałuję.

Po przeczytanej "Klątwie przeznaczenia", która wywołała we mnie mieszane uczucia i ledwo łapałam się w tym, co czytam, cieszę się, że "Więzień..." okazał się tak miłym zaskoczeniem. Wartka akcja, nietuzinkowe dialogi i uczucie – naprawdę namiętne – sprawiło, że z czystym sumieniem mogę polecić tę książkę.


Za egzemplarz dziękuje Wydawnictwu Jaguar

wtorek, marca 09, 2021

PROMOCJA NA KSIĄŻKI MEGAN HART [współpraca]

 


PAMIĘTACIE O AKCJI? NA SWOIM INSTAGRAMIE INFORMOWAŁAM WAS, ŻE HARPERCOLLINS WRAZ Z TANIAKSIAZKA.PL PRZYGOTOWALI ŚWIETNĄ PROMOCJĘ.

KOD: TK5HART

Kod -5% na 3 książki biorące udział w akcji, autorstwa Megan Hart, ważny w terminie 2-31.03.2021 r.

Kod działa tylko po zalogowaniu, każdy użytkownik może skorzystać z niego 1 raz.

 

środa, marca 03, 2021

The Brightest Stars. Pożar zmysłów [recenzja]



Autorka: Anna Todd

Karina w wieku dwudziestu lat wyprowadza się z rodzinnego domu, by zacząć żyć na własny rachunek. Za wszystkie oszczędności kupuje mały domek i znajduje pracę w salonie masażu. Zostawia za sobą trudne dzieciństwo i skomplikowaną relację z ojcem – wymagającym wojskowym. Dziewczyna obiecuje sobie, że nigdy nie zwiąże się z żołnierzem. Los ma jednak inne plany. Kael trafia do niej przypadkiem. Karina od razu odgaduje, że przystojny żołnierz skrywa w sobie cierpienie. Jego mięśnie są boleśnie napięte. Mimo to dziewczyna traci głowę i pozwala się porwać rodzącej się namiętności. Nie wie jeszcze, że przeszłość Kaela jest pełna mrocznych tajemnic, a koszmar wojny podąża za nim krok w krok. Co łączy Kaela z ojcem Kariny – pozbawionym skrupułów tyranem? Komu zaufać, kiedy serce podpowiada jedno, a rozum drugie? Czy Karina zdoła zapomnieć, jak jej skóra płonęła pod dotykiem silnych, żołnierskich dłoni?


Nie było pożaru. Nie było nawet ogniska. Szansa dana Annie Todd przepadła. Sądziłam, że może zmieniła coś w stylu pisania, ale myliłam się. Liczyłam także na lepsze scharakteryzowanie bohaterki i chociaż nie jest ona Tessą, to dalej daleko jej do dobrej postaci.

Karina zamierza zacząć od nowa – bardzo schematyczne podejście i rozpoczęcie książki. Skoro już zaczyna, zostaje wprowadzony główny bohater. A między nimi brak chemii. Na początku byłoby to zrozumiałe, ale do samego końca i przez dwa tomy? Wow, niezła konsekwencja.

Dlaczego w tej książce zabrakło charakteru? Dlaczego bohaterowie byli płascy, przezroczyści, w skutek czego obojętni mi. Nie zależało mi na nich, na tym co robią i jak skończą. Na dodatek denerwowali mnie swoimi poczynaniami. Karina lubi się nad sobą użalać. Wiemy, że przeszła bardzo wiele, a jej ojciec miał wobec niej duże wymagania. Została skrzywdzona i próbuje stanąć na nogi, a to wymaga czasu. Jest to dla mnie zrozumiałe. Jednak ona właśnie... nie bierze życia w swoje ręce. Jest tu pewnego rodzaju stagnacja, która bardzo mi przeszkadzała.

Opis tej książki jest bardzo bujmy i mówi o miłości silnej, ogromnej, jak huragan. To nieprawda. Nie ma tam takiej miłości, a uczucie, którym darzą się postacie, jest blade i nijakie. Nie uwierzyłam w nie.

Tutaj jest tak dużo pytań i za mało odpowiedzi, że bierze mnie frustracja. Autorka zapomniała o szkielecie fabuły. Sama książka napisana jest bardzo szybko, jakby tylko po to, aby została wydana. Nie jestem w stanie wymienić zalet tej powieści, bo ich nie znalazłam. Chyba, że ta jedna... The Brightest Stars jest o wiele krótsze niż After, ale i tak dłużyło się niemiłosiernie. Jeżeli szukacie powieści odrywającej was, łatwej i przyjemnej – to nie będzie to to. Zawiodłam się i nie chciałabym namawiać do tego Was. Nie jestem w stanie polecić tej książki i szczerze powiedziawszy – wolę After.


Za egzemplarz dziękuję Wydawnictwu Znak

poniedziałek, marca 01, 2021

Sprośne listy [recenzja]




Historia miłosna, która rozpoczęła się od przyjaźni między dziewczyną i chłopcem, a rozkwitła, gdy nawiązali kontakt ponownie — jako dorośli ludzie
Griffin Quinn był moim korespondencyjnym powiernikiem z dzieciństwa, angielskim chłopcem, od którego różniło mnie wszystko. Z biegiem lat, wraz z setkami napisanych listów, staliśmy się najlepszymi przyjaciółmi — dzieliliśmy się najgłębszymi, najmroczniejszymi sekretami i zbudowaliśmy więź, która wydawała się niezniszczalna. Pewnego dnia jednak została zniszczona.
Nagle, zupełnie niespodziewanie, przyszedł kolejny list. Pełen wyrzutów — gniewu nagromadzonego przez osiem lat. Nie miałam wyboru i w końcu musiałam się przyznać, dlaczego przestałam odpowiadać na korespondencję.
Griffin mi wybaczył i po jakimś czasie udało nam się ożywić relację z lat dziecinnych. Z tym że byliśmy już dorośli i wszystko nabrało rumieńców. Nasze listy szybko stały się niegrzeczne, odkrywaliśmy w nich swoje najdziksze fantazje. Jedynym logicznym wyjściem z sytuacji wydawało się więc przeniesienie znajomości na kolejny poziom i spotkanie twarzą w twarz.
Tyle że Griffin nie chciał się spotkać, bo uznał, że tak będzie dla nas najlepiej. Jednak ja musiałam go zobaczyć, więc wykonałam skok na głęboką wodę i zaczęłam go szukać. Przecież ludzie robili w imię miłości bardziej szalone rzeczy, prawda?
Ale to, czego się dowiedziałam, może zmienić wszystko...



Co to była za książka! Jak zwykle zostałam oczarowana fabułą, jaką stworzył duet Ward i Keeland. Te kobiety potrafią wykreować cudownych bohaterów, którzy zabrali moje serce. Na mojej półce stoi każda z ich książek i jeszcze na żadnej się nie zawiodłam. Ewidentnie obie autorki dopełniają się w historiach, jakie kreują.
Griffin i Luka pisali ze sobą w młodzieńczych latach i wymieniali się listami. Zaufali sobie, zaprzyjaźnili się, ale nigdy się nie poznali. Ona z USA, on z Wielkiej Brytanii – żyli oddaleni od siebie tysiące kilometrów. Jednak potrafili poświęcić sobie czas i zdać relacje z minionych dni.
Pewnego dnia smutne wydarzenie w życiu Luki blokuje ją, a ta nie jest już w stanie pisać listów. Nie wyjaśnia tego. Po prostu zrywa znajomość i zamyka się w szklanej kuli. Nie z własnej woli.

Autorki poruszają ogromnie ważny temat – lęk społeczny. O nim mówi się za mało i za rzadko. Cieszę się, że w książce obyczajowej został on tak dobrze ujęty. Luka zmaga się ze strachem każdego dnia i nie jest w stanie zrobić normalnie zakupów. Jest w trakcie terapii, próbując się pozbierać się po tamtym wydarzeniu i stanąć na nogi. Wie, że by chciała, ale nie potrafi ruszyć do przodu. Zamknięta w domu tworzy bestsellerowe historie pod ciekawym pseudonimem.

Griffin przypomina jej o sobie o ośmiu latach, wysyłając niespodziewany list. Od tego momentu zaczynają na nowo pisać i poznawać się. Ich listy stają się coraz bardziej niegrzeczne, a przy ty bardzo zabawne. I tu pojawia się dobrze znany humor Keeland i Ward. Doceniam dialogi i zabawne żarty. W całą fabułę wplątany jest również terapeuta Luki, który okazuje się dla niej przyjacielem.
To opowieść o miłości, namiętności, o bólu, stracie i sile. Lektura sprawia przyjemność i jednocześnie nakręca do kibicowania głównej bohaterce. Griffin robi wszystko, by pomóc Luce przebrnąć przez lęk, choć jego świat jest dla niej ogromnym wyzwaniem. A kim jest Griffin? Tego nie mogę Wam zdradzić.
Serdecznie polecam tę książkę, którą pochłania się w całości. Zostawia niedosyt – niestety. Jeżeli nie czytaliście żadnej z książek tego duetu, to jest to dobry powód, by zacząć. Sprośne listy wcale nie są aż tak przesiąkniętą erotycznymi scenami powieścią, jakby mogłoby się wydawać. Powiedziałabym, że to dość romantyczna historia dwójki ludzi, którzy w końcu się spotykają, ale mają ze sobą ogromny bagaż doświadczeń.

Za egzemplarz dziękuję Wydawnictwu Editio Red