wtorek, października 19, 2021

Krwawy obowiązek [recenzja]



Dwudziestodwuletnia Sophia Esposito pracuje w nowojorskiej kawiarni i prowadzi zwyczajne, beztroskie życie. Skrycie marzy o studiowaniu filologii angielskiej. Jednak pewnego dnia wszystko, co dotychczas wiedziała o sobie i otaczającym ją świecie, bezpowrotnie się zmienia.

Kobieta zostaje porwana, a potem siłą sprowadzona do swoich biologicznych rodziców. Cieszyłaby się, że może poznać matkę i ojca, gdyby nie fakt, że oboje okazują się członkami Cosa Nostry. Już na dzień dobry grożą własnej córce śmiercią.

Sophia musi się zgodzić na ich plan i poślubić przyszłego bossa moskiewskiej Bratwy, żeby zapewnić rodzinie intratny sojusz. Siergiej Durov jest starszy od niej o dwanaście lat. W dodatku krążą o nim pogłoski, że swoją pierwszą żonę udusił gołymi rękami.


Liczyłam na mafię, solidną fabułę i ciekawych bohaterów. Biorąc pod uwagę fakt, że powieść jest dość gruba, to powinna składać się z dobrze przygotowanej historii.

Spotykamy się tu z pierwszym schematem – ona jest niewinna, nijaka, pracuje w kawiarni, co dodaje romantyzmu i chce studiować filologię angielską (wow, jak Anastasia Steele?, zapewne Jane Austen to jej ulubiona autorka), potem zostaje porwana przez swoich rodziców, którzy są w mafii. Co się potem dzieje? Nic odkrywczego. Zostaje zmuszona do ślubu z innym gangsterem, tym razem z rosyjskiej mafii. Do tej pory nie ma żadnego zaskoczenia. Jak dla mnie – za dużo podobieństwa do "Złączonych honorem".

Po pierwsze – gdzie mamy tę kawiarnię i życie bohaterki? Oczywiście, że została nam opisana jej osobowość i przeszłość, a nie pokazana, bo po co. Sophie to tak bardzo niezdecydowana bohaterka, że od samego początku doprowadzała mnie do szału. Zupełnie naiwna, mówiąca jedno, a robiąca drugie. Naprawdę była irytująca, przez co ciężej brnęło mi się przez fabułę. Siergiej nie zrobił na mnie dobrego wrażenia. Niby taki groźny, co to nie on, ale gdzie to zostało pokazane? Może oświadczone w dwóch, trzech fragmentach. I tyle.

Skąd pomysł na tak patetyczny tytuł? Zrozumiałabym, gdyby przedstawiono mi historię krwawą i przerażająco. Gdyby "posłuszeństwo" Sophie okraszone było strachem. Nie było tego. Fabuła nie odniosła się do krwawego obowiązku. W zasadzie akcja ciągnie się i ciągnie, tak jakby autorka na siłę próbowała ją rozbudować, ale nie miała konkretnego pomysłu na wątki. Później coś zaczęło się dziać, ale to naprawdę nie za dużo. Dynamika nieuargumentowana niczym.

Końcówka nie została odpowiednio skonstruowana, przynajmniej tak to odbieram jako czytelnik. Nie jestem zadowolona, bo nie było napięcia, jakie te książka podobno obiecuje. Chciałabym móc polecić tę książkę, lecz nie mogę. Nie jest ciekawa ani dobrze przygotowana. Zawiodłam się i zabrakło m mafijnego klimatu.


Za egzemplarz dziękuję Wydawnictwu Niezwykłe

wtorek, października 12, 2021

Gra Matteo [recenzja]

J.T. Geissinger nie zwalnia tempa. Na dodatek jej książki na niczym nie tracą. Może "Układ z Cameronem" był nieco słabszy od pierwszego tomu, ale trzecia część serii wymiata. Jest doprawdy świetna! A humor w niej zawarty powala.

To historia, która bazuje na utartym schemacie Kopciuszka. Głównej bohaterce zmarł ojciec i zostawił dla niej spadek, ale, ale... przy okazji odebrania spadku poznaje swoją macochę. Kimber jest sympatyczna, uparta, zaradna i charakterna. Stawia na swoim, gdy do czegoś dąży i jej cechy są nakreślone już na początku powieści. Polubiłam ją od razu.

Matteo okazuje się synem macochy Kimber, więc jest przybranym bratem, z którym będą łączyć ją ciekawe relacje. Jednak w tej książce nic nie jest takie oczywiste. Czy chodzi tutaj o zakład? O jakiś upór? A może faktycznie to prawdziwe uczucie?

Podobają mi się zwroty akcji, które wprowadza autorka. Przy takiej książce nie można się nudzić, a na dodatek czyta się ją bardzo szybko. To dość gruba powieść, ale dobrze dopracowana i wciągająca.

Jeśli chodzi o Matteo – jest specyficzną osobą. Najpierw go nie lubiłam, ale później mnie do siebie przekonał. I tak, jest dupkiem, nawet wyrachowanym. Jednak ma przebłyski dobra i potrafi rozczulić.

To, co mi się nie podobało, to tłumaczenie "przyrodni" brat. Matteo nie był związany krwią z Kimber, więc nie był jej przyrodnim bratem. Jak podaje SJP PWN:

«brat, siostra, rodzeństwo mające wspólną z kimś matkę a innego ojca lub wspólnego ojca a inną matkę»

Nie rozumiem, dlaczego wprowadza się czytelników w błąd. Kimber ma przybranego brata ze względu na to, że jej ojciec ożenił się z kobietą, która miała syna. Tyle w temacie.

Generalnie cała powieść bardzo mi się podobała, była gorąca jak klimat we Włoszech. Świetna trzecia część serii. Serdecznie polecam!

wtorek, października 19, 2021

Krwawy obowiązek [recenzja]



Dwudziestodwuletnia Sophia Esposito pracuje w nowojorskiej kawiarni i prowadzi zwyczajne, beztroskie życie. Skrycie marzy o studiowaniu filologii angielskiej. Jednak pewnego dnia wszystko, co dotychczas wiedziała o sobie i otaczającym ją świecie, bezpowrotnie się zmienia.

Kobieta zostaje porwana, a potem siłą sprowadzona do swoich biologicznych rodziców. Cieszyłaby się, że może poznać matkę i ojca, gdyby nie fakt, że oboje okazują się członkami Cosa Nostry. Już na dzień dobry grożą własnej córce śmiercią.

Sophia musi się zgodzić na ich plan i poślubić przyszłego bossa moskiewskiej Bratwy, żeby zapewnić rodzinie intratny sojusz. Siergiej Durov jest starszy od niej o dwanaście lat. W dodatku krążą o nim pogłoski, że swoją pierwszą żonę udusił gołymi rękami.


Liczyłam na mafię, solidną fabułę i ciekawych bohaterów. Biorąc pod uwagę fakt, że powieść jest dość gruba, to powinna składać się z dobrze przygotowanej historii.

Spotykamy się tu z pierwszym schematem – ona jest niewinna, nijaka, pracuje w kawiarni, co dodaje romantyzmu i chce studiować filologię angielską (wow, jak Anastasia Steele?, zapewne Jane Austen to jej ulubiona autorka), potem zostaje porwana przez swoich rodziców, którzy są w mafii. Co się potem dzieje? Nic odkrywczego. Zostaje zmuszona do ślubu z innym gangsterem, tym razem z rosyjskiej mafii. Do tej pory nie ma żadnego zaskoczenia. Jak dla mnie – za dużo podobieństwa do "Złączonych honorem".

Po pierwsze – gdzie mamy tę kawiarnię i życie bohaterki? Oczywiście, że została nam opisana jej osobowość i przeszłość, a nie pokazana, bo po co. Sophie to tak bardzo niezdecydowana bohaterka, że od samego początku doprowadzała mnie do szału. Zupełnie naiwna, mówiąca jedno, a robiąca drugie. Naprawdę była irytująca, przez co ciężej brnęło mi się przez fabułę. Siergiej nie zrobił na mnie dobrego wrażenia. Niby taki groźny, co to nie on, ale gdzie to zostało pokazane? Może oświadczone w dwóch, trzech fragmentach. I tyle.

Skąd pomysł na tak patetyczny tytuł? Zrozumiałabym, gdyby przedstawiono mi historię krwawą i przerażająco. Gdyby "posłuszeństwo" Sophie okraszone było strachem. Nie było tego. Fabuła nie odniosła się do krwawego obowiązku. W zasadzie akcja ciągnie się i ciągnie, tak jakby autorka na siłę próbowała ją rozbudować, ale nie miała konkretnego pomysłu na wątki. Później coś zaczęło się dziać, ale to naprawdę nie za dużo. Dynamika nieuargumentowana niczym.

Końcówka nie została odpowiednio skonstruowana, przynajmniej tak to odbieram jako czytelnik. Nie jestem zadowolona, bo nie było napięcia, jakie te książka podobno obiecuje. Chciałabym móc polecić tę książkę, lecz nie mogę. Nie jest ciekawa ani dobrze przygotowana. Zawiodłam się i zabrakło m mafijnego klimatu.


Za egzemplarz dziękuję Wydawnictwu Niezwykłe

wtorek, października 12, 2021

Gra Matteo [recenzja]

J.T. Geissinger nie zwalnia tempa. Na dodatek jej książki na niczym nie tracą. Może "Układ z Cameronem" był nieco słabszy od pierwszego tomu, ale trzecia część serii wymiata. Jest doprawdy świetna! A humor w niej zawarty powala.

To historia, która bazuje na utartym schemacie Kopciuszka. Głównej bohaterce zmarł ojciec i zostawił dla niej spadek, ale, ale... przy okazji odebrania spadku poznaje swoją macochę. Kimber jest sympatyczna, uparta, zaradna i charakterna. Stawia na swoim, gdy do czegoś dąży i jej cechy są nakreślone już na początku powieści. Polubiłam ją od razu.

Matteo okazuje się synem macochy Kimber, więc jest przybranym bratem, z którym będą łączyć ją ciekawe relacje. Jednak w tej książce nic nie jest takie oczywiste. Czy chodzi tutaj o zakład? O jakiś upór? A może faktycznie to prawdziwe uczucie?

Podobają mi się zwroty akcji, które wprowadza autorka. Przy takiej książce nie można się nudzić, a na dodatek czyta się ją bardzo szybko. To dość gruba powieść, ale dobrze dopracowana i wciągająca.

Jeśli chodzi o Matteo – jest specyficzną osobą. Najpierw go nie lubiłam, ale później mnie do siebie przekonał. I tak, jest dupkiem, nawet wyrachowanym. Jednak ma przebłyski dobra i potrafi rozczulić.

To, co mi się nie podobało, to tłumaczenie "przyrodni" brat. Matteo nie był związany krwią z Kimber, więc nie był jej przyrodnim bratem. Jak podaje SJP PWN:

«brat, siostra, rodzeństwo mające wspólną z kimś matkę a innego ojca lub wspólnego ojca a inną matkę»

Nie rozumiem, dlaczego wprowadza się czytelników w błąd. Kimber ma przybranego brata ze względu na to, że jej ojciec ożenił się z kobietą, która miała syna. Tyle w temacie.

Generalnie cała powieść bardzo mi się podobała, była gorąca jak klimat we Włoszech. Świetna trzecia część serii. Serdecznie polecam!