sobota, lipca 03, 2021

Inwestor [recenzja]


 Romans z szefem swojego przełożonego to prawdziwa nikczemność. Ona doskonale zdaje sobie z tego sprawę, ale nie potrafi się oprzeć.

Alice Law jest asystentką prezesa upadającego domu mody. Mimo że jej szef często przekracza granice relacji służbowej, co staje się męczące, kobieta kocha swoją pracę i zrobi wszystko, żeby uratować przedsiębiorstwo przed bankructwem.

Oskar Wade żyje w świecie luksusu. Zawsze dostaje to, czego chce. Jednak nie przypuszcza, że na jego drodze pojawi się kobieta, która będzie godnym przeciwnikiem, a zwykłe spotkanie biznesowe zapoczątkuje serię nieoczekiwanych zdarzeń.

Czy Alice i Oskar będą potrafili zachować profesjonalizm w swojej relacji?

Ksiązka Moniki Pawelec jest debiutem, a do debiutów podchodzę delikatniej niż do książek autorów, którzy pierwsze wydania mają za sobą. Dodałam margines wyrozumienia, ale to nie tak, że nagle przestałam zauważać złe momenty, błędy i inne sytuacje, które powinny zostać poprawione.

„Inwestor” to pierwszy tom serii „Do jego dyspozycji”. Czy sięgnę po drugi, tego nie wiem, bo pierwszy nie powalił mnie na kolana. W zasadzie nic ze mną nie zrobił i nie wydaje mi się ani trochę wyróżniającym romansem na tle innych, by wydanie go miało aż takie znaczenie. To bardzo powtarzalny schemat fabuły. Ile razy przewróciłam oczami na opis postaci: ON ZAWSZE DOSTAJE TO, CZEGO CHCE. Błagam. Czy można zmienić charakterystykę bohaterów, bo robią się kopiuj-wklej jak inni bohaterowie.

Do postaci powieści jeszcze wrócę, ale najpierw zaznaczę, że tej książki nie czytało się źle pod względem stylu pisania autorki. Najwidoczniej korekta też zrobiła swoje i „Inwestor” koniec końców prezentuje się dobrze.

Początek książki spodobał mi się i sprawił, że od razu wciągnęłam się w akcję. Miałam nadzieję, że taki styl, rytm pozostanie do końca, ale cóż, przyszło rozczarowanie. Akcja popędziła na łeb, na szyję, ja ledwo się w tym łapałam, bohaterowie robili jedną, a myśleli drugie. Hola, hola. Nie tak prędko. Dobrym zabiegiem byłoby spowolnienie tempa wydarzeń, bo stworzył się chaos, nad którym trudno było zapanować. Alice i Oscar – o nie, tych postaci nie chciałabym w życiu poznać. Okropne charaktery, niezdecydowani, zmieniający zdanie bezpodstawnie, irytujący.

Sceny erotyczne nie były najgorsze, jest ich sporo i nie są one zbyt wulgarne, jak to często bywa. Jak dla mnie – w porządku i na plus. ALE, zamiast fabuły, dostaliśmy właśnie seks. A gdzie pomysł autorki? Gdzie wydarzenia, które powinny emocjonować, wciągać i przede wszystkim budować relacje między bohaterami? Zniknęły. Puff i nie ma.

Zdecydowanie nie polecam „Inwestora” i nie chodzi o to, że jest źle napisany pod względem stylistycznym. Nie. To książka bez uczuć, akcji i bohaterów, których dałoby się polubić.


Za egzemplarz dziękuję Wydawnictwu Niezwykłe

3 komentarze:

  1. Nie będę na pewno czytała tej książki.

    OdpowiedzUsuń
  2. Wydaje mi się, że po pojawieniu się "50 twarzy Greya" i ich kontynuacji, kilka autorek poszło tym tropem (nie wspominając o Pani, której polską wersję udało się wydać jako ekranizację) i nie zmieniają schematu.
    Ja aktualnie czytam: Grzeczne dziewczynki idą do nieba, niegrzeczne tam gdzie chcą.

    Zapraszam do mnie

    OdpowiedzUsuń
  3. I z pewnością nie sięgnę po nią. Dzięki za szczerą recenzję. ;)

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję serdecznie za każdy komentarz.
Nie bawie się w obs za obs, ale wchodzę na blogi obserwujących i komentuje(obserwuje jesli mi się podobają i jestem stałym czytelnikiem)

sobota, lipca 03, 2021

Inwestor [recenzja]


 Romans z szefem swojego przełożonego to prawdziwa nikczemność. Ona doskonale zdaje sobie z tego sprawę, ale nie potrafi się oprzeć.

Alice Law jest asystentką prezesa upadającego domu mody. Mimo że jej szef często przekracza granice relacji służbowej, co staje się męczące, kobieta kocha swoją pracę i zrobi wszystko, żeby uratować przedsiębiorstwo przed bankructwem.

Oskar Wade żyje w świecie luksusu. Zawsze dostaje to, czego chce. Jednak nie przypuszcza, że na jego drodze pojawi się kobieta, która będzie godnym przeciwnikiem, a zwykłe spotkanie biznesowe zapoczątkuje serię nieoczekiwanych zdarzeń.

Czy Alice i Oskar będą potrafili zachować profesjonalizm w swojej relacji?

Ksiązka Moniki Pawelec jest debiutem, a do debiutów podchodzę delikatniej niż do książek autorów, którzy pierwsze wydania mają za sobą. Dodałam margines wyrozumienia, ale to nie tak, że nagle przestałam zauważać złe momenty, błędy i inne sytuacje, które powinny zostać poprawione.

„Inwestor” to pierwszy tom serii „Do jego dyspozycji”. Czy sięgnę po drugi, tego nie wiem, bo pierwszy nie powalił mnie na kolana. W zasadzie nic ze mną nie zrobił i nie wydaje mi się ani trochę wyróżniającym romansem na tle innych, by wydanie go miało aż takie znaczenie. To bardzo powtarzalny schemat fabuły. Ile razy przewróciłam oczami na opis postaci: ON ZAWSZE DOSTAJE TO, CZEGO CHCE. Błagam. Czy można zmienić charakterystykę bohaterów, bo robią się kopiuj-wklej jak inni bohaterowie.

Do postaci powieści jeszcze wrócę, ale najpierw zaznaczę, że tej książki nie czytało się źle pod względem stylu pisania autorki. Najwidoczniej korekta też zrobiła swoje i „Inwestor” koniec końców prezentuje się dobrze.

Początek książki spodobał mi się i sprawił, że od razu wciągnęłam się w akcję. Miałam nadzieję, że taki styl, rytm pozostanie do końca, ale cóż, przyszło rozczarowanie. Akcja popędziła na łeb, na szyję, ja ledwo się w tym łapałam, bohaterowie robili jedną, a myśleli drugie. Hola, hola. Nie tak prędko. Dobrym zabiegiem byłoby spowolnienie tempa wydarzeń, bo stworzył się chaos, nad którym trudno było zapanować. Alice i Oscar – o nie, tych postaci nie chciałabym w życiu poznać. Okropne charaktery, niezdecydowani, zmieniający zdanie bezpodstawnie, irytujący.

Sceny erotyczne nie były najgorsze, jest ich sporo i nie są one zbyt wulgarne, jak to często bywa. Jak dla mnie – w porządku i na plus. ALE, zamiast fabuły, dostaliśmy właśnie seks. A gdzie pomysł autorki? Gdzie wydarzenia, które powinny emocjonować, wciągać i przede wszystkim budować relacje między bohaterami? Zniknęły. Puff i nie ma.

Zdecydowanie nie polecam „Inwestora” i nie chodzi o to, że jest źle napisany pod względem stylistycznym. Nie. To książka bez uczuć, akcji i bohaterów, których dałoby się polubić.


Za egzemplarz dziękuję Wydawnictwu Niezwykłe

3 komentarze:

  1. Nie będę na pewno czytała tej książki.

    OdpowiedzUsuń
  2. Wydaje mi się, że po pojawieniu się "50 twarzy Greya" i ich kontynuacji, kilka autorek poszło tym tropem (nie wspominając o Pani, której polską wersję udało się wydać jako ekranizację) i nie zmieniają schematu.
    Ja aktualnie czytam: Grzeczne dziewczynki idą do nieba, niegrzeczne tam gdzie chcą.

    Zapraszam do mnie

    OdpowiedzUsuń
  3. I z pewnością nie sięgnę po nią. Dzięki za szczerą recenzję. ;)

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję serdecznie za każdy komentarz.
Nie bawie się w obs za obs, ale wchodzę na blogi obserwujących i komentuje(obserwuje jesli mi się podobają i jestem stałym czytelnikiem)