poniedziałek, września 21, 2020

Patron [recenzja]



 Miłość do prawa. Prawo do miłości.

Gdy Felicia Andrews przekroczyła próg renomowanej firmy prawniczej Köster & Thompson, poczuła, że właśnie spełniają się jej marzenia. Od zawsze chciała być świetną prawniczką, a teraz, tuż po studiach, rozpoczynała pracę w jednej z najlepszych kancelarii w mieście. Nie wiedziała jeszcze, że to początek przygody, która odmieni jej życie. I to nie tylko zawodowe...

Thomas Köster tym bardziej nie przypuszczał, że szara myszka, którą właśnie zatrudnił, wniesie do jego świata tyle zmian. Zarówno na polu profesjonalnym, jak i zupełnie prywatnym. Relacje między Thomasem i Felicią bardzo szybko przeistoczą się z oficjalnych w... no właśnie, w co ostatecznie przemieni się ta znajomość? W przyjaźń, miłość, a może tylko w niezdrową fascynację? Pewne jest jedno. Najbliższe lata obojgu przyniosą szaloną huśtawkę emocji - wzloty, upadki, nadzieje, rozczarowania, smutek i radość.

Czy w końcu odnajdą upragnione szczęście? Tego ani bohaterowie, ani czytelnicy nie będą pewni do samego końca.


Opis streszcza nam większość książki, dlatego nie wiem, czy powinnam przybliżać Wam fabułę. Skupię się na wadach i zaletach oraz stylu pisania autorki. Zaznaczę, że książka jest polskim romansem z zagranicznymi postaciami.
Gdy zabrałam się za "Patrona" nie oczekiwałam nie wiadomo czego. Cóż, po tylu romansach ciężko się spodziewać, że coś mnie zaskoczy. Przede wszystkim chciałam spędzić dobry czas, z wciągającą powieścią.
Wpadłam w świat prawa i szczerze na początku nie miałam pojęcia, w jakim kraju się znajduję. W sumie do teraz mam z tym problem i nie podam Wam miejsca akcji, bo nie pamiętam. Dla mnie fabuła mogła odgrywać się wszędzie i nie miało to większego znaczenia. To jest ten pierwszy minus. Jeżeli stawiamy na fabułę za granicą, bo tak bardzo nie chcemy w Polsce, co rozumiem, bo sama tak robię, to jednak warto podkreślić atuty miejsca akcji, zaaranżować je dla czytelnika. Zabrakło mi klimatu kraju, w którym mieszkali bohaterowie.
Autorka przedstawiła Thomasa i Felicię jako osoby z temperamentem. Właśnie ich charaktery są dużą zaletą powieści. Zgrzyty, docinki, riposty są na porządku dziennym i trafiają w mój humor. Bawiłam się dobrze przy dialogach. Uważam, że postacie są dość ciekawie wykreowane, mają rozbudowaną przeszłość, ale kurczę, tych przemyśleń w ich głowach było trochę za dużo.
Fabularnie książka jest wciągająca i nie nudziłam się ani trochę. Autorka postawiła na rozciągnięcie akcji i kulminację prawie pod sam koniec książki. Mimo to nie miałam ochoty odłożyć "Patrona" z niecierpliwości, wręcz przeciwnie – pochłonęłam go, by poznać rozwiązanie wszystkich problemów Thomasa i Felicii. Bo musicie wiedzieć, że ich związek do łatwych nie należy i nie wiem, czy powinien być w ogóle określany jako związek. Jest to relacja skomplikowana i specyficzna, w której bohaterowie nie potrafią się odnaleźć przez długi czas. Krążą wokół tego tematu niezdecydowany i gdy Felicia jest już gotowa, Thomas jak zwykle unika szczerej rozmowy.
Chciałabym poruszyć kwestię stylu pisania autorki. Jest na początku swojej drogi pisarskiej, wiem, że tworzy na Wattpadzie od kilku lat, gdzie może szkolić swój warsztat. W "Patronie" widać pewne niedociągnięcia, błędy stylistyczne, a także początek książki jest nudny i uważam, że nie warto zaczynać od opisu pogody. Nie zachęca to do czytania dalej. Generalnie jestem zadowolona i te mankamenty nie wpływają na moją ocenę, bo wiem, że każdy uczy się na błędach.
Jednak nie mogłabym nie wspomnieć o tym, że jedna ze scen w książce jest prawie dokładnym opisem sceny z pewnego odcinka serialu Magdy M. Serial również o prawnikach, ale to nie powinno mieć znaczenia i nie rozumiem, czemu autorka aż tak zainspirowała się scenariuszem. Ciężko tu o stwierdzenie "podobieństwo", nie, te sceny są prawie identyczne.
Podsumowując wszystko polecam wam "Patrona", którego czyta się szybko i jest przyjemną lekturą na wieczór pod ciepłym kocem. Jeżeli oczekujecie erotyku, to zupełnie nie ta książka. :) Jestem zadowolona i mam nadzieję, że zachęciłam Was do tej powieści.


Za możliwość recenzji dziękuję wydawnictwu Editio Red

1 komentarz:

Dziękuję serdecznie za każdy komentarz.
Nie bawie się w obs za obs, ale wchodzę na blogi obserwujących i komentuje(obserwuje jesli mi się podobają i jestem stałym czytelnikiem)

poniedziałek, września 21, 2020

Patron [recenzja]



 Miłość do prawa. Prawo do miłości.

Gdy Felicia Andrews przekroczyła próg renomowanej firmy prawniczej Köster & Thompson, poczuła, że właśnie spełniają się jej marzenia. Od zawsze chciała być świetną prawniczką, a teraz, tuż po studiach, rozpoczynała pracę w jednej z najlepszych kancelarii w mieście. Nie wiedziała jeszcze, że to początek przygody, która odmieni jej życie. I to nie tylko zawodowe...

Thomas Köster tym bardziej nie przypuszczał, że szara myszka, którą właśnie zatrudnił, wniesie do jego świata tyle zmian. Zarówno na polu profesjonalnym, jak i zupełnie prywatnym. Relacje między Thomasem i Felicią bardzo szybko przeistoczą się z oficjalnych w... no właśnie, w co ostatecznie przemieni się ta znajomość? W przyjaźń, miłość, a może tylko w niezdrową fascynację? Pewne jest jedno. Najbliższe lata obojgu przyniosą szaloną huśtawkę emocji - wzloty, upadki, nadzieje, rozczarowania, smutek i radość.

Czy w końcu odnajdą upragnione szczęście? Tego ani bohaterowie, ani czytelnicy nie będą pewni do samego końca.


Opis streszcza nam większość książki, dlatego nie wiem, czy powinnam przybliżać Wam fabułę. Skupię się na wadach i zaletach oraz stylu pisania autorki. Zaznaczę, że książka jest polskim romansem z zagranicznymi postaciami.
Gdy zabrałam się za "Patrona" nie oczekiwałam nie wiadomo czego. Cóż, po tylu romansach ciężko się spodziewać, że coś mnie zaskoczy. Przede wszystkim chciałam spędzić dobry czas, z wciągającą powieścią.
Wpadłam w świat prawa i szczerze na początku nie miałam pojęcia, w jakim kraju się znajduję. W sumie do teraz mam z tym problem i nie podam Wam miejsca akcji, bo nie pamiętam. Dla mnie fabuła mogła odgrywać się wszędzie i nie miało to większego znaczenia. To jest ten pierwszy minus. Jeżeli stawiamy na fabułę za granicą, bo tak bardzo nie chcemy w Polsce, co rozumiem, bo sama tak robię, to jednak warto podkreślić atuty miejsca akcji, zaaranżować je dla czytelnika. Zabrakło mi klimatu kraju, w którym mieszkali bohaterowie.
Autorka przedstawiła Thomasa i Felicię jako osoby z temperamentem. Właśnie ich charaktery są dużą zaletą powieści. Zgrzyty, docinki, riposty są na porządku dziennym i trafiają w mój humor. Bawiłam się dobrze przy dialogach. Uważam, że postacie są dość ciekawie wykreowane, mają rozbudowaną przeszłość, ale kurczę, tych przemyśleń w ich głowach było trochę za dużo.
Fabularnie książka jest wciągająca i nie nudziłam się ani trochę. Autorka postawiła na rozciągnięcie akcji i kulminację prawie pod sam koniec książki. Mimo to nie miałam ochoty odłożyć "Patrona" z niecierpliwości, wręcz przeciwnie – pochłonęłam go, by poznać rozwiązanie wszystkich problemów Thomasa i Felicii. Bo musicie wiedzieć, że ich związek do łatwych nie należy i nie wiem, czy powinien być w ogóle określany jako związek. Jest to relacja skomplikowana i specyficzna, w której bohaterowie nie potrafią się odnaleźć przez długi czas. Krążą wokół tego tematu niezdecydowany i gdy Felicia jest już gotowa, Thomas jak zwykle unika szczerej rozmowy.
Chciałabym poruszyć kwestię stylu pisania autorki. Jest na początku swojej drogi pisarskiej, wiem, że tworzy na Wattpadzie od kilku lat, gdzie może szkolić swój warsztat. W "Patronie" widać pewne niedociągnięcia, błędy stylistyczne, a także początek książki jest nudny i uważam, że nie warto zaczynać od opisu pogody. Nie zachęca to do czytania dalej. Generalnie jestem zadowolona i te mankamenty nie wpływają na moją ocenę, bo wiem, że każdy uczy się na błędach.
Jednak nie mogłabym nie wspomnieć o tym, że jedna ze scen w książce jest prawie dokładnym opisem sceny z pewnego odcinka serialu Magdy M. Serial również o prawnikach, ale to nie powinno mieć znaczenia i nie rozumiem, czemu autorka aż tak zainspirowała się scenariuszem. Ciężko tu o stwierdzenie "podobieństwo", nie, te sceny są prawie identyczne.
Podsumowując wszystko polecam wam "Patrona", którego czyta się szybko i jest przyjemną lekturą na wieczór pod ciepłym kocem. Jeżeli oczekujecie erotyku, to zupełnie nie ta książka. :) Jestem zadowolona i mam nadzieję, że zachęciłam Was do tej powieści.


Za możliwość recenzji dziękuję wydawnictwu Editio Red

1 komentarz:

Dziękuję serdecznie za każdy komentarz.
Nie bawie się w obs za obs, ale wchodzę na blogi obserwujących i komentuje(obserwuje jesli mi się podobają i jestem stałym czytelnikiem)