piątek, września 21, 2018

Łzy Tess. Płakałam, jak czytałam, ale nie ze wzruszenia [recenzja]


Autor: Pepper Winters.
Opis: Dwudziestoletnia Tess Snow prowadzi spokojne życie. Jest o krok od rozpoczęcia kariery na rynku nieruchomości, a jej chłopak to idealna mieszanka czułości i odpowiedzialności. Aby świętować ich drugą rocznicę, Brax robi jej niespodziankę i zabiera na wycieczkę do Meksyku.

Romantyczne plaże, gorący seks i świetna zabawa — tego spodziewa się Tess. Dziewczyna nie wie, że zostanie uprowadzona, odurzona narkotykami i sprzedana. Siłą wepchnięto ją w mroczny świat prostytucji i zdegradowano do roli zabawki. Jej nowy pan, tajemniczy Q, nie lubi się dzielić.

Czy Brax odnajdzie i uratuje Tess, zanim jej nowy właściciel całkowicie ją zniszczy? Czy dziewczyna odnajdzie w sobie siłę, aby walczyć o swoje bezpieczeństwo i wolność?


Mam ogromny problem z tą książką. Nie umiem jej tak zupełnie negatywnie ocenić, chociaż powinnam. 
Po erotyki sięgam rzadko, ale czasem się zdarza, bo chcę zmienić gatunki. Opis książki zaciekawił mnie do tego stopnia, że zaryzykowałam. No i popełniłam duży błąd...
Poziom głupoty i naiwności głównej bohaterki jest największym problemem w całej fabule. Ach, no i oczywiście, brak logiki w niej. Autorka poczęstowała nas dobrym wstępem, po którym jako tako zostaliśmy zaciekawieni. Poznajemy Tess i jej chłopaka Braxa, którego podobno kocha, ale z drugiej strony czuje, że jej pragnienia są duszone przy nim. Chciałabym czegoś szalonego, mocnego, niebezpiecznego, a on jej tego nie może dać. Mimo to cały czas gani się w myślach i uspokaja. Wylatują na wakacje do Meksyku i tam zaczyna się koszmar. Mam wrażenie, że bohaterkę spotyka dokładnie to, o czym tak podświadomie marzyła, bo zostaje porwana, jej chłopaka pobity, a ona trafia do niewoli. Daję mały plus za chęć do walki z ludźmi, którzy chcieli ją sprzedać, ale uwierzcie, potem Tess zapomina co oznacza słowo "walka". 
Gdy zostaje oddana w ręce Q, przystojnego, młodego biznesmena, jej świat się zmienia. Przez kilka stron gra niedostępną oraz upartą, ale facet pomiział ją palcem w majtkach, więc uznała, że w sumie  całkiem spoko tu jest. I od tego momentu zaczyna się nielogiczna historia Tess, której przemyślenia to jedno wielkie bagno bez składu i sensu. O Boże, nie mogę też zapomnieć o służącej w domu Q – Suzette. Jak czytałam jej złote rady, to mi ręce opadały i żyć się odechciewało. Wiecie, radziła bohaterce, żeby zapomniała o tamtym życiu, niech się cieszy tym, czemu ma chodzić ciągle smutna? Powinna to zaakceptować. 
Znalezione obrazy dla zapytania załamka gif

Facet poniża ją, bije, jest porwana, nie ma prawa wyjść z domu, nosi kod kreskowy na ręce, ale nie, niech będzie szczęśliwa. 
Wszystko w tej książce jest tak mocno naciągane. Mimo dobrego stylu pisania i tego, jak autorka operuje słowami, nie da się tego czytać. Bo po co nam ładne zdania oraz opisy, jak tekst nie ma sensu. 
Obrzydzało mnie to, co było w tej historii i jak zostało przedstawione przez KOBIETĘ. Nie mam pojęcia, co ta autorka ma w głowie, ale niech ograniczy przepisywanie tego na papier, bo krzywdzi czytelników czymś takim. Chociaż nie rozumiem też czemu to w ogóle zostało wydane. Seks się sprzedaje, ale to co zostało tutaj pokazane jest odrażające, wulgarne i nielogiczne. 
Nie wiem, ile razy pojawiło się słowo "złamana/złamanie", bo nie liczyłam, lecz uwierzcie, że było tego mnóstwo. 
Tess w końcu uznała, że wszystko to jej wina, a potem jeszcze dodała, że w sumie to Q nie jest tym złym, tylko jest bohaterem, jej panem, jej wybawcą. Poniżając ją, pokazał jej co to wolność i szczęście. Skręciło mnie od środka, czytając to. Sam fakt, że ona uciekła od niego, potem została zgwałcona przez jego wroga, odnaleziona i z powrotem trafiła do Q i uznała, że jest winna i nie powinna uciekać. Q dał jej nowy GPS na kostkę (taki zapinany), to mu go wyrwała i sama nałożyła na nogę...
Dalej, przejdźmy do samego Q, który jest postacią... płytką. Nic o nim nie wiemy, oprócz tego, że jest bardzo bogaty i nienormalny. No i kazał Tess pić swoją krew...
Autorka nie przybliża nam jego postaci, ani jego historii. Niby jest psycho, ale jakoś nijak to przedstawiła. Niektóre wątki mogłyby być dobre, gdyby ktoś inny je oszlifował, bo nie ufam Pepper Winters. Występuje tutaj także policja, której zachowanie wbiło mnie w fotel. Ta książka nie ma najmniejszego sensu i nie rozumiem po co powstała. Prędzej można dostać skurczów żołądka, niż jakkolwiek się przy tym bawić. 
Dalej czuję niesmak po tym, co przeczytałam i nie sięgnę po nic więcej od tej autorki, bo musiałabym czytać z zamkniętymi oczami. 

za egzemplarz dziękuję księgarni:
Znalezione obrazy dla zapytania dadada

14 komentarzy:

  1. Mnie ta książka również nie przypadła do gustu.

    OdpowiedzUsuń
  2. Brzmi przerażająco ale na tyle wciągająco że zapewne sięgnęłabym to tę książkę. Choc dramatow nie lubie szczególnie takich wstrząsających to dla tej ksiazki zrobilabym wyjatek jak dla innej przy ktorej tez płakałam The helping hand( wybacz nie wiem jaki jest polski tytuł ale ksiazka warta recenzji

    OdpowiedzUsuń
  3. Czytałam na jej temat skrajne opinie i po twojej ostatniej reakcji na instagramie, mimo wszystko musiałam ją zamówić, bo lubię podejmować ryzyko i zawsze muszę poznawać kontrowersyjne książki :D

    sunreads.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  4. oj to dobrze wiedzieć, że nie spełniła Twoich oczekiwań.

    OdpowiedzUsuń
  5. szkoda, bo okładka przyciąga wzrok i opis fabuły też dawał nadzieje na coś całkiem dobrego. Może jednak dam jej szansę.
    Ale jeśli chodzi o brak walki Tessy aby się wyzwolić, to czasem ofiary właśnie tak reagują, paraliżuje ich strach i przestają walczyć. tutaj bym nie oceniała aż tak krytycznie głównej bohaterki, bo ja sama nie wiem jaka silna okazałaby się moja psychika w takiej sytuacji.
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  6. Nie, nie, nie. Zdecydowanie ta książka to pomyłka. Nie czytałam jej, ale właściwie wszyscy podzielają Twoje zdanie. Kiedy po raz pierwszy przeczytałam opis Łez Tess, stwierdziłam, że brzmi całkiem nieźle, ale obawiałam się, że autorka nie podoła tematowi porwania i prostytucji. Jak widać, kompletnie się pogubiła. I bardzo mnie boli to, jaki obraz kobiety wyziera z tej powieści - po prostu żenada...

    Buziaki!
    BOOKS OF SOULS

    OdpowiedzUsuń
  7. Dużo tej książki ostatnio wszędzie, ale mnie do niej w ogóle nie ciagnie. Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  8. Zaintrygowałaś mnie swoją negatywną recenzją i jestem skłonna sięgnąć po tę książkę, aby się przekonać, czy dostanę przy niej skurczów żołądka ;)

    OdpowiedzUsuń
  9. Okładka gdzieś rzuciła mi się wcześniej w oczy, ale nie byłam nią zainteresowana i widzę, że chyba słusznie ;)

    OdpowiedzUsuń
  10. Książkę miałam zamiar przeczytać, ale po Twojej recenzji, odpuszczę sobie...
    Pozdrawiam, Girl in books

    OdpowiedzUsuń
  11. Mnie jakoś do tej książki nie ciągnie, więc i tak nie zamierzałam sięgać, ale czemu ja po twojej negatywnej recenzji czuję się zaintrygowana? XD Ale chyba i tak sobie odpuszczę, szkoda mi życia na książki, które prawdopodobnie mi się nie spodobają, haha :D

    Zabookowany świat Pauli

    OdpowiedzUsuń
  12. teraz już na pewno będę trzymała się z daleka. Byłam ciekawa tego tytułu, ale nie zaryzykuję dla niego.

    OdpowiedzUsuń
  13. Jezu, od razu skojarzyłam tę książkę z "365 dni" Blanki Lipińskiej. Tak wiele z Twojej recenzji pasuje do tego, co słyszałam o tej książce. Żadnej z nich nie słyszałam, choć przyznam, że przez jakiś czas byłam zaintrygowana "Łzami Tess", ale teraz już wiem, że wolę poświęcić czas na inne książki :)
    Chociaż nie ukrywam, że jeśli chodzi o sam pomysł na te obie książki, lubię takie klimaty, aczkolwiek widzę, że w obu przypadkach bym się tylko męczyła. "Łzy Tess" mogłyby być dobrą książką, gdyby autorka pokierowała inaczej wszystkim, bo z tego posta wnioskuję, że może nie do końca wykorzystała to, co mogła. Czytam sporo, piszę, więc gdyby pozwolić sobie i chcieć stworzyć coś dobrego, to sam zarys tej książki mógł być początkiem czegoś dobrego, autorka miała szerokie pole do popisu, ale chyba tego nie wykorzystała. Aczkolwiek nie wiem, bo nie czytałam. Mówię tylko to co wnioskuję z Twojej recenzji :)

    Pozdrawiam,
    Books Holic

    OdpowiedzUsuń
  14. O rany boskie, a mnie się wydawało, że to będzie świetna, łamiąca serducho książka i baaardzo chciałam po nią sięgnąć :o Nie cierpię naiwnych i do granic naciąganych historii, nie lubię durnych bohaterów, więc już wiem, że jednak ją sobie odpuszczę. Dzięki za ostrzeżenie! :D ;)

    Pozdrawiam ciepło,
    Paulina z naksiazki.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję serdecznie za każdy komentarz.
Nie bawie się w obs za obs, ale wchodzę na blogi obserwujących i komentuje(obserwuje jesli mi się podobają i jestem stałym czytelnikiem)

piątek, września 21, 2018

Łzy Tess. Płakałam, jak czytałam, ale nie ze wzruszenia [recenzja]


Autor: Pepper Winters.
Opis: Dwudziestoletnia Tess Snow prowadzi spokojne życie. Jest o krok od rozpoczęcia kariery na rynku nieruchomości, a jej chłopak to idealna mieszanka czułości i odpowiedzialności. Aby świętować ich drugą rocznicę, Brax robi jej niespodziankę i zabiera na wycieczkę do Meksyku.

Romantyczne plaże, gorący seks i świetna zabawa — tego spodziewa się Tess. Dziewczyna nie wie, że zostanie uprowadzona, odurzona narkotykami i sprzedana. Siłą wepchnięto ją w mroczny świat prostytucji i zdegradowano do roli zabawki. Jej nowy pan, tajemniczy Q, nie lubi się dzielić.

Czy Brax odnajdzie i uratuje Tess, zanim jej nowy właściciel całkowicie ją zniszczy? Czy dziewczyna odnajdzie w sobie siłę, aby walczyć o swoje bezpieczeństwo i wolność?


Mam ogromny problem z tą książką. Nie umiem jej tak zupełnie negatywnie ocenić, chociaż powinnam. 
Po erotyki sięgam rzadko, ale czasem się zdarza, bo chcę zmienić gatunki. Opis książki zaciekawił mnie do tego stopnia, że zaryzykowałam. No i popełniłam duży błąd...
Poziom głupoty i naiwności głównej bohaterki jest największym problemem w całej fabule. Ach, no i oczywiście, brak logiki w niej. Autorka poczęstowała nas dobrym wstępem, po którym jako tako zostaliśmy zaciekawieni. Poznajemy Tess i jej chłopaka Braxa, którego podobno kocha, ale z drugiej strony czuje, że jej pragnienia są duszone przy nim. Chciałabym czegoś szalonego, mocnego, niebezpiecznego, a on jej tego nie może dać. Mimo to cały czas gani się w myślach i uspokaja. Wylatują na wakacje do Meksyku i tam zaczyna się koszmar. Mam wrażenie, że bohaterkę spotyka dokładnie to, o czym tak podświadomie marzyła, bo zostaje porwana, jej chłopaka pobity, a ona trafia do niewoli. Daję mały plus za chęć do walki z ludźmi, którzy chcieli ją sprzedać, ale uwierzcie, potem Tess zapomina co oznacza słowo "walka". 
Gdy zostaje oddana w ręce Q, przystojnego, młodego biznesmena, jej świat się zmienia. Przez kilka stron gra niedostępną oraz upartą, ale facet pomiział ją palcem w majtkach, więc uznała, że w sumie  całkiem spoko tu jest. I od tego momentu zaczyna się nielogiczna historia Tess, której przemyślenia to jedno wielkie bagno bez składu i sensu. O Boże, nie mogę też zapomnieć o służącej w domu Q – Suzette. Jak czytałam jej złote rady, to mi ręce opadały i żyć się odechciewało. Wiecie, radziła bohaterce, żeby zapomniała o tamtym życiu, niech się cieszy tym, czemu ma chodzić ciągle smutna? Powinna to zaakceptować. 
Znalezione obrazy dla zapytania załamka gif

Facet poniża ją, bije, jest porwana, nie ma prawa wyjść z domu, nosi kod kreskowy na ręce, ale nie, niech będzie szczęśliwa. 
Wszystko w tej książce jest tak mocno naciągane. Mimo dobrego stylu pisania i tego, jak autorka operuje słowami, nie da się tego czytać. Bo po co nam ładne zdania oraz opisy, jak tekst nie ma sensu. 
Obrzydzało mnie to, co było w tej historii i jak zostało przedstawione przez KOBIETĘ. Nie mam pojęcia, co ta autorka ma w głowie, ale niech ograniczy przepisywanie tego na papier, bo krzywdzi czytelników czymś takim. Chociaż nie rozumiem też czemu to w ogóle zostało wydane. Seks się sprzedaje, ale to co zostało tutaj pokazane jest odrażające, wulgarne i nielogiczne. 
Nie wiem, ile razy pojawiło się słowo "złamana/złamanie", bo nie liczyłam, lecz uwierzcie, że było tego mnóstwo. 
Tess w końcu uznała, że wszystko to jej wina, a potem jeszcze dodała, że w sumie to Q nie jest tym złym, tylko jest bohaterem, jej panem, jej wybawcą. Poniżając ją, pokazał jej co to wolność i szczęście. Skręciło mnie od środka, czytając to. Sam fakt, że ona uciekła od niego, potem została zgwałcona przez jego wroga, odnaleziona i z powrotem trafiła do Q i uznała, że jest winna i nie powinna uciekać. Q dał jej nowy GPS na kostkę (taki zapinany), to mu go wyrwała i sama nałożyła na nogę...
Dalej, przejdźmy do samego Q, który jest postacią... płytką. Nic o nim nie wiemy, oprócz tego, że jest bardzo bogaty i nienormalny. No i kazał Tess pić swoją krew...
Autorka nie przybliża nam jego postaci, ani jego historii. Niby jest psycho, ale jakoś nijak to przedstawiła. Niektóre wątki mogłyby być dobre, gdyby ktoś inny je oszlifował, bo nie ufam Pepper Winters. Występuje tutaj także policja, której zachowanie wbiło mnie w fotel. Ta książka nie ma najmniejszego sensu i nie rozumiem po co powstała. Prędzej można dostać skurczów żołądka, niż jakkolwiek się przy tym bawić. 
Dalej czuję niesmak po tym, co przeczytałam i nie sięgnę po nic więcej od tej autorki, bo musiałabym czytać z zamkniętymi oczami. 

za egzemplarz dziękuję księgarni:
Znalezione obrazy dla zapytania dadada

14 komentarzy:

  1. Mnie ta książka również nie przypadła do gustu.

    OdpowiedzUsuń
  2. Brzmi przerażająco ale na tyle wciągająco że zapewne sięgnęłabym to tę książkę. Choc dramatow nie lubie szczególnie takich wstrząsających to dla tej ksiazki zrobilabym wyjatek jak dla innej przy ktorej tez płakałam The helping hand( wybacz nie wiem jaki jest polski tytuł ale ksiazka warta recenzji

    OdpowiedzUsuń
  3. Czytałam na jej temat skrajne opinie i po twojej ostatniej reakcji na instagramie, mimo wszystko musiałam ją zamówić, bo lubię podejmować ryzyko i zawsze muszę poznawać kontrowersyjne książki :D

    sunreads.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  4. oj to dobrze wiedzieć, że nie spełniła Twoich oczekiwań.

    OdpowiedzUsuń
  5. szkoda, bo okładka przyciąga wzrok i opis fabuły też dawał nadzieje na coś całkiem dobrego. Może jednak dam jej szansę.
    Ale jeśli chodzi o brak walki Tessy aby się wyzwolić, to czasem ofiary właśnie tak reagują, paraliżuje ich strach i przestają walczyć. tutaj bym nie oceniała aż tak krytycznie głównej bohaterki, bo ja sama nie wiem jaka silna okazałaby się moja psychika w takiej sytuacji.
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  6. Nie, nie, nie. Zdecydowanie ta książka to pomyłka. Nie czytałam jej, ale właściwie wszyscy podzielają Twoje zdanie. Kiedy po raz pierwszy przeczytałam opis Łez Tess, stwierdziłam, że brzmi całkiem nieźle, ale obawiałam się, że autorka nie podoła tematowi porwania i prostytucji. Jak widać, kompletnie się pogubiła. I bardzo mnie boli to, jaki obraz kobiety wyziera z tej powieści - po prostu żenada...

    Buziaki!
    BOOKS OF SOULS

    OdpowiedzUsuń
  7. Dużo tej książki ostatnio wszędzie, ale mnie do niej w ogóle nie ciagnie. Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  8. Zaintrygowałaś mnie swoją negatywną recenzją i jestem skłonna sięgnąć po tę książkę, aby się przekonać, czy dostanę przy niej skurczów żołądka ;)

    OdpowiedzUsuń
  9. Okładka gdzieś rzuciła mi się wcześniej w oczy, ale nie byłam nią zainteresowana i widzę, że chyba słusznie ;)

    OdpowiedzUsuń
  10. Książkę miałam zamiar przeczytać, ale po Twojej recenzji, odpuszczę sobie...
    Pozdrawiam, Girl in books

    OdpowiedzUsuń
  11. Mnie jakoś do tej książki nie ciągnie, więc i tak nie zamierzałam sięgać, ale czemu ja po twojej negatywnej recenzji czuję się zaintrygowana? XD Ale chyba i tak sobie odpuszczę, szkoda mi życia na książki, które prawdopodobnie mi się nie spodobają, haha :D

    Zabookowany świat Pauli

    OdpowiedzUsuń
  12. teraz już na pewno będę trzymała się z daleka. Byłam ciekawa tego tytułu, ale nie zaryzykuję dla niego.

    OdpowiedzUsuń
  13. Jezu, od razu skojarzyłam tę książkę z "365 dni" Blanki Lipińskiej. Tak wiele z Twojej recenzji pasuje do tego, co słyszałam o tej książce. Żadnej z nich nie słyszałam, choć przyznam, że przez jakiś czas byłam zaintrygowana "Łzami Tess", ale teraz już wiem, że wolę poświęcić czas na inne książki :)
    Chociaż nie ukrywam, że jeśli chodzi o sam pomysł na te obie książki, lubię takie klimaty, aczkolwiek widzę, że w obu przypadkach bym się tylko męczyła. "Łzy Tess" mogłyby być dobrą książką, gdyby autorka pokierowała inaczej wszystkim, bo z tego posta wnioskuję, że może nie do końca wykorzystała to, co mogła. Czytam sporo, piszę, więc gdyby pozwolić sobie i chcieć stworzyć coś dobrego, to sam zarys tej książki mógł być początkiem czegoś dobrego, autorka miała szerokie pole do popisu, ale chyba tego nie wykorzystała. Aczkolwiek nie wiem, bo nie czytałam. Mówię tylko to co wnioskuję z Twojej recenzji :)

    Pozdrawiam,
    Books Holic

    OdpowiedzUsuń
  14. O rany boskie, a mnie się wydawało, że to będzie świetna, łamiąca serducho książka i baaardzo chciałam po nią sięgnąć :o Nie cierpię naiwnych i do granic naciąganych historii, nie lubię durnych bohaterów, więc już wiem, że jednak ją sobie odpuszczę. Dzięki za ostrzeżenie! :D ;)

    Pozdrawiam ciepło,
    Paulina z naksiazki.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję serdecznie za każdy komentarz.
Nie bawie się w obs za obs, ale wchodzę na blogi obserwujących i komentuje(obserwuje jesli mi się podobają i jestem stałym czytelnikiem)