poniedziałek, maja 08, 2017

Siła miłości wygrywa nad rozsądkiem. Światło między oceanami. [recenzja]


Tytuł: „Światło między oceanami”.
Autor: M.L. Stedman.
Opis: Poruszająca opowieść o niszczycielskiej sile niewłaściwych wyborów. O złych decyzjach dobrych ludzi. O szczęściu, z którego tak trudno zrezygnować…
Rok 1920. Tom Sherbourne, inżynier z Sydney, wciąż nie może się uporać ze wspomnieniami z Wielkiej Wojny. Posada latarnika na oddalonej o 100 mil od wybrzeży Australii niezamieszkanej wysepce Janus Rock i kochająca żona Isabel, która decyduje się dzielić z nim samotność, stopniowo przynoszą mu spokój i pozwalają pokonać upiory przeszłości.
Los wystawia ich jednak na ciężką próbę. Po dwóch poronieniach i wydaniu na świat martwego chłopca, Isabel dowiaduje się, że nie będzie mogła mieć dzieci, i popada w depresję. I wówczas zdarza się cud: do brzegu wyspy przybija łódź ze zwłokami mężczyzny i płaczącym niemowlęciem. Ulegając namowom żony, kierując się głosem serca, a nie zasadami moralnymi, Tom podejmuje decyzję, której konsekwencje położą się cieniem na życiu wielu ludzi...

 Dobro i zło są jak cholerne węże, splatają się ze sobą tak ciasno, że człowiek nie potrafi ich rozróżnić, dopóki obu nie zastrzeli. Tyle że wtedy jest już za późno.

Piszę tę recenzję kilkanaście minut pod odłożeniu książki. Jestem w rozsypce emocjonalnej. Należę do bardzo wrażliwych osób i muszę przyznać, że przy ostatnich stronach płakałam i nie potrafiłam tego powstrzymać. Podobno lektury, które poruszają nasze serca, są tymi najlepszymi. Chyba się z tym zgodzę.
Dawno nie spotkałam się z tak pięknie wykreowanymi bohaterami, bo to im trzeba oddać największy pokłon. Wszelkie uczucia, emocje, wspomnienia – to wszystko było naprawdę żywe i prawdziwe. Odczuwałam ich losy. Miałam wrażenie, że wchodzę w głowę Isabel, czy Tomowi i czuję. Po prostu czuję. Dialogi, jakie stworzyła autorka, są prawdopodobne, rzeczywiste, a nie naciągane i sztuczne. W tym momencie serce bije mi szybciej, gdy wspominam piękną miłość Toma i Isabel oraz uczucie, jakim obdarzyli małą osóbkę, która przypłynęła do wyspy Janus Rock.
Człowiek w swojej podróży przez życie jest niczym żelazo hartowane przez każdy kolejny dzień i każdą osobę, którą spotyka na swej drodze. Blizny są jak wspomnienia.

Fabuła książki jest niesztampowa. Nie spotkałam się jeszcze z takim pomysłem. Autorka dopracowała każdy szczegół i musiała wnieść wiele swoich emocji, by bohaterowie byli doprawdy tak żywi, a sytuacje tak realne. Przepiękne opisy tworzyły magiczny świat przedstawiony.
Bardzo trudno było mi zrozumieć postępowanie Isabel i Toma, a także Hannah, bardzo ważnej postaci w książce. Myślę, że aby to pojąć, musiałabym mieć dziecko i znać poczucie odpowiedzialność i tego, że zrobi się dla niego wszystko. W książce próbowałam stać po równo po obu stronach, ale coś ciągnęło mnie do Isabel i Toma. Może jakieś zrozumienie. Sama nie wiem, co byłoby lepsze dla małej Lucy-Grace. Nie chcę zdradzać Wam całego problemu książki w mojej recenzji. Nie na tym polega sprawa. Pragnę was zachęcić do przeczytania Światła między oceanami.
Powieść, która powinna zgarnąć wszelkie nagrody. Losy Isabel, Toma i małej Lucy-Grace na wyspie Janus Rock, a później i po za jej granicami, przedstawione w sposób prawie idealny. Jedna z najlepszych książek w ostatnich latach. Przynajmniej moim zdaniem.
Nie oglądałam jeszcze filmu na podstawie tej powieści, ale jest to na mojej liście „obejrzyj” i koniecznie muszę się tym zająć. Myślę, że jeszcze nie jedna łza popłynie po moim policzku.
Przygotujcie chusteczki!

Czytaliście już tę książkę? Jeśli tak, bardzo chętnie przeczytam wasze opinie.

Zrozumiałem, że aby myśleć o przyszłości, należy pogodzić się z tym, że nie zmieni się przeszłości.
5/5

10 komentarzy:

  1. Lubię takie książki, przy których łzy mi lecą po twarzy ciurkiem. A ta zbiera takie pozytywne opinie, że na pewno poznam jej treść i bohaterów.I film też mam w planach.

    OdpowiedzUsuń
  2. Mam ją w planach, ale jakoś zawsze przesuwa się w mojej kolejce dalej

    OdpowiedzUsuń
  3. Bardzo, a to bardzo zachęciłaś mnie do czytania! Uwielbiam książki, które wypruwają emocjonalnie.

    http://weruczyta.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  4. Czytałam, niedawno zresztą, i bardzo mi się podobała. Zarówno pomysł autorki, jak i całe tło, bajka.

    OdpowiedzUsuń
  5. Mam ją na półce, ale zawsze jakoś wybieram coś innego. Jednak po Twojej recenzji chyba szybciej po nią sięgnę :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Anonimowy9.5.17

    Bardzo dobrze wspominam tę książkę.

    OdpowiedzUsuń
  7. Czytałam i zdecydowanie jest to jedna z lepszych obyczajówek, jakie czytałam! Zrobiła na mnie ogromne wrażenie i mogę ją polecić każdemu. Film jeszcze przede mną, ale co książka to książka, wiadomo :)
    PS. dołączyłam do grona obserwatorów! :)
    PS2. zapraszam też do mnie: aga-zaczytana.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  8. Słyszałam już o niej, a raczej czytałam, ale nie pamiętam zbyt dokładnie. Utkwiło mi w pamięci przede wszystkim to, że jest niezwykle emocjonalna, wzruszająca i poruszająca :)

    OdpowiedzUsuń
  9. Jeszcze nie czytałam tej książki, ale się przymierzam, bo te wszystkie pochwały, które zbiera, naprawdę mnie zachęciły. ;)

    OdpowiedzUsuń
  10. Lubię takie książki :) Będę ją miała na uwadze :)

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję serdecznie za każdy komentarz.
Nie bawie się w obs za obs, ale wchodzę na blogi obserwujących i komentuje(obserwuje jesli mi się podobają i jestem stałym czytelnikiem)

poniedziałek, maja 08, 2017

Siła miłości wygrywa nad rozsądkiem. Światło między oceanami. [recenzja]


Tytuł: „Światło między oceanami”.
Autor: M.L. Stedman.
Opis: Poruszająca opowieść o niszczycielskiej sile niewłaściwych wyborów. O złych decyzjach dobrych ludzi. O szczęściu, z którego tak trudno zrezygnować…
Rok 1920. Tom Sherbourne, inżynier z Sydney, wciąż nie może się uporać ze wspomnieniami z Wielkiej Wojny. Posada latarnika na oddalonej o 100 mil od wybrzeży Australii niezamieszkanej wysepce Janus Rock i kochająca żona Isabel, która decyduje się dzielić z nim samotność, stopniowo przynoszą mu spokój i pozwalają pokonać upiory przeszłości.
Los wystawia ich jednak na ciężką próbę. Po dwóch poronieniach i wydaniu na świat martwego chłopca, Isabel dowiaduje się, że nie będzie mogła mieć dzieci, i popada w depresję. I wówczas zdarza się cud: do brzegu wyspy przybija łódź ze zwłokami mężczyzny i płaczącym niemowlęciem. Ulegając namowom żony, kierując się głosem serca, a nie zasadami moralnymi, Tom podejmuje decyzję, której konsekwencje położą się cieniem na życiu wielu ludzi...

 Dobro i zło są jak cholerne węże, splatają się ze sobą tak ciasno, że człowiek nie potrafi ich rozróżnić, dopóki obu nie zastrzeli. Tyle że wtedy jest już za późno.

Piszę tę recenzję kilkanaście minut pod odłożeniu książki. Jestem w rozsypce emocjonalnej. Należę do bardzo wrażliwych osób i muszę przyznać, że przy ostatnich stronach płakałam i nie potrafiłam tego powstrzymać. Podobno lektury, które poruszają nasze serca, są tymi najlepszymi. Chyba się z tym zgodzę.
Dawno nie spotkałam się z tak pięknie wykreowanymi bohaterami, bo to im trzeba oddać największy pokłon. Wszelkie uczucia, emocje, wspomnienia – to wszystko było naprawdę żywe i prawdziwe. Odczuwałam ich losy. Miałam wrażenie, że wchodzę w głowę Isabel, czy Tomowi i czuję. Po prostu czuję. Dialogi, jakie stworzyła autorka, są prawdopodobne, rzeczywiste, a nie naciągane i sztuczne. W tym momencie serce bije mi szybciej, gdy wspominam piękną miłość Toma i Isabel oraz uczucie, jakim obdarzyli małą osóbkę, która przypłynęła do wyspy Janus Rock.
Człowiek w swojej podróży przez życie jest niczym żelazo hartowane przez każdy kolejny dzień i każdą osobę, którą spotyka na swej drodze. Blizny są jak wspomnienia.

Fabuła książki jest niesztampowa. Nie spotkałam się jeszcze z takim pomysłem. Autorka dopracowała każdy szczegół i musiała wnieść wiele swoich emocji, by bohaterowie byli doprawdy tak żywi, a sytuacje tak realne. Przepiękne opisy tworzyły magiczny świat przedstawiony.
Bardzo trudno było mi zrozumieć postępowanie Isabel i Toma, a także Hannah, bardzo ważnej postaci w książce. Myślę, że aby to pojąć, musiałabym mieć dziecko i znać poczucie odpowiedzialność i tego, że zrobi się dla niego wszystko. W książce próbowałam stać po równo po obu stronach, ale coś ciągnęło mnie do Isabel i Toma. Może jakieś zrozumienie. Sama nie wiem, co byłoby lepsze dla małej Lucy-Grace. Nie chcę zdradzać Wam całego problemu książki w mojej recenzji. Nie na tym polega sprawa. Pragnę was zachęcić do przeczytania Światła między oceanami.
Powieść, która powinna zgarnąć wszelkie nagrody. Losy Isabel, Toma i małej Lucy-Grace na wyspie Janus Rock, a później i po za jej granicami, przedstawione w sposób prawie idealny. Jedna z najlepszych książek w ostatnich latach. Przynajmniej moim zdaniem.
Nie oglądałam jeszcze filmu na podstawie tej powieści, ale jest to na mojej liście „obejrzyj” i koniecznie muszę się tym zająć. Myślę, że jeszcze nie jedna łza popłynie po moim policzku.
Przygotujcie chusteczki!

Czytaliście już tę książkę? Jeśli tak, bardzo chętnie przeczytam wasze opinie.

Zrozumiałem, że aby myśleć o przyszłości, należy pogodzić się z tym, że nie zmieni się przeszłości.
5/5

10 komentarzy:

  1. Lubię takie książki, przy których łzy mi lecą po twarzy ciurkiem. A ta zbiera takie pozytywne opinie, że na pewno poznam jej treść i bohaterów.I film też mam w planach.

    OdpowiedzUsuń
  2. Mam ją w planach, ale jakoś zawsze przesuwa się w mojej kolejce dalej

    OdpowiedzUsuń
  3. Bardzo, a to bardzo zachęciłaś mnie do czytania! Uwielbiam książki, które wypruwają emocjonalnie.

    http://weruczyta.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  4. Czytałam, niedawno zresztą, i bardzo mi się podobała. Zarówno pomysł autorki, jak i całe tło, bajka.

    OdpowiedzUsuń
  5. Mam ją na półce, ale zawsze jakoś wybieram coś innego. Jednak po Twojej recenzji chyba szybciej po nią sięgnę :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Anonimowy9.5.17

    Bardzo dobrze wspominam tę książkę.

    OdpowiedzUsuń
  7. Czytałam i zdecydowanie jest to jedna z lepszych obyczajówek, jakie czytałam! Zrobiła na mnie ogromne wrażenie i mogę ją polecić każdemu. Film jeszcze przede mną, ale co książka to książka, wiadomo :)
    PS. dołączyłam do grona obserwatorów! :)
    PS2. zapraszam też do mnie: aga-zaczytana.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  8. Słyszałam już o niej, a raczej czytałam, ale nie pamiętam zbyt dokładnie. Utkwiło mi w pamięci przede wszystkim to, że jest niezwykle emocjonalna, wzruszająca i poruszająca :)

    OdpowiedzUsuń
  9. Jeszcze nie czytałam tej książki, ale się przymierzam, bo te wszystkie pochwały, które zbiera, naprawdę mnie zachęciły. ;)

    OdpowiedzUsuń
  10. Lubię takie książki :) Będę ją miała na uwadze :)

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję serdecznie za każdy komentarz.
Nie bawie się w obs za obs, ale wchodzę na blogi obserwujących i komentuje(obserwuje jesli mi się podobają i jestem stałym czytelnikiem)